Znalazłam kawiarenkę internetową! Wooow... :D
Najpierw musiałam odpowiedzieć na bardzo dużo różnych pytań na angielskim, który miałam tuż przed imprezą. A że byłam ubrana w koszulę, krawat, marynarkę i takie tam...
native speaker: Why, are you coming from a bank or something? You're looking very smart today!
zu: No, I'm going to the Michael Jackson party in Daytona club.
native speaker:
zu:
Potem weszłam do Daytony, gdzie Dzina i Jowita piły 8 piw i 4 drinki, następnie czekałyśmy na Izę, Laurę, Maverick i Agatę. Zauważyłyśmy również samotnego Majkela, siedzącego przy barze, którego koniec końców Jowita postanowiła oswoić - a to Mjacks we własnej osobie!
Nagle klub w ciągu 10 min z wyludnionego stał się zwyczajnie zapchany, muzyka Michaela stanowczo zdominowała całą imprezę, co było absolutnie powalające. "I'm BAAAAAAAAAAAAAD!, I'm BAAAAAAAAAAAAD!!!" darło się towarzystwo, kiedy DJ ściszał muzykę... The Magic and the Madness!!!
Było również kilkukrotne wprowadzenie Agatę-Michaela na salę w towarzystwie Dzina-Maverick-Zu-ochroniarzy, przy czym robiłyśmy tyle zamieszania, ile tylko się dało. Jowita-groupie też dawała radę! No coś pięknego.
Impreza udała się na całe, okrągłe 100%, bawiliśmy się cudownie. Ja byłam w jakimś euforyczno-maniakalnym stanie, skutkującym na przykład w tym, że niemal poważnie oplułam Maverick (niemal?

), próbując wyartykułować coś, czego już nie pamiętam (Mav zawsze dzielnie znosi moje napady euforii

).
No i - muszę to napisać - DJ zgasił światła w klubie i puścił "Stranger in Moscow"... Przeżyć coś takiego: warte wszystkiego. Była też Dirty Diana. Dwa razy. Nawet Tabloid Junkie było!

A oprócz tego oczywiście kanon lektur obowiązkowych.
Dzięki za tak cudowną zabawę, dziewczyny...

Miło było Cię poznać, Mjacks, szkoda, że nie było warunków, żeby pogadać. Next time :)
I jeszcze coś! DJ powiedział coś takiego, że mnie zamurowało, cytat: "Następna impreza Michael Jackson Black Night już za miesiąc!"
Wzruszyłam się tym wszystkim tak, że już sama nie wiem, jak to napisać

.