: wt, 27 kwie 2010, 15:43
Jak wielka jest siła człowieka?
Czy może pozostać na swojej drodze i dźwigać swe brzemię?
Czy może dźwigać swe brzemię?
(...)
Czy jest wystarczająco silny bo droga jest trudna?
Silny wystarczająco bo droga jest trudna
Nie będę pisała o słowach tej piosenki w kontekście odejścia zespołu Jackson 5 z Motown i tego, z czym musiał sobie radzić Michael, bo mam wrażenie, że mądrze powiedzieliście już wszystko i nie mam w tej kwestii nic ciekawego do dodania.
Chciałabym się jednak skupić na samych słowach piosenki, konkretnie tego zacytowanego powyżej fragmentu. Dla mnie jest to przede wszytskim odniesienie do dorosłości, do podejmowania deyczji, ale co ważne- także niesienia swoich problemlów i raczej na tej negatywnej stronie życia chcę się w swojej wypowiedzi skupić. Jak wystarczająco jestem silny, by przyjąc ten życiowy bagaż, to wszystko, co jest trudne a z czym muszę się zmierzyć? Potocznie się mówi, że jak ktoś ma jakieś życiowe problemy (choroba, cierpienie, problemy rodzinne, zawodowe, itd.), najczęściej takie, których nie można szybko rozwiązać albo nie da się rozwiązać w ogóle, to niesie swój krzyż. Ten cały ciężki bagaż. To brzemię. Czy jest wystarczająco silny, bo droga jest trudna? Nie wiadomo. I właśnie ważne w tym niesieniu ciężarów jest, jeśli ktoś pomaga Ci je nieść. To noszenie ciężarów / brzemion ma korzenie biblijne- m. in. słowa apostoła Pawła w jednym z listów- "jedni drugich brzemiona noście" (Gal. 6,2) a także postać Szymona Cyrenejczyka, który podczas drogi krzyżowej pomagał Jezusowi nieść krzyż, a przecież krzyż był jego brzemieniem. Wielu osobom wiara (jakakolwiek, nie tylko chrześcijanska) pomaga w borykaniu się z życiowymi problemami, szukają w niej nadziei i pocieszenia. Ale abstrahując od wiary, to przede wszystkim inni ludzie pomagają nam w noszeniu naszych ciężarów (a przynajmniej tak powinno być)- rodzina, przyjaciele, znajomi, itd. Słowa piosenki nie mówią wprost, jak ciężkie jest brzemię i czy dasz radę unieść je samemu, czy raczej potrzebujesz pomocy drugiego człowieka. Tu jest pole do interpretacji, bo każdy może sobie podstawić pod te powyższe słowa jakiś konkretny problem i z tego punktu widzenia próbować odpowiedzieć na pytania zawarte w utworze. Myśle jednak, że większośc odpowiedzi będzie niezbyt optymistyczna, bo pewnie nikt nie chce nosić swoich ciężarów sam, a bardzo często pod zdawkowym "poradzę sobie" kryje się niewypowiedziane "pomóż, już nie daje rady". Nawet w dzisiejszych czasach, gdzie jesteśmy tak skupieni na samodzielności i samowystarczalności, coraz bardziej niezależni od rodziny, przyjaciół i partnerów życiowych, wciąż jest wiele sytuacji, gdzie siła jednego człowieka wcale nie wystarczy.
Czy może pozostać na swojej drodze i dźwigać swe brzemię?
Czy może dźwigać swe brzemię?
(...)
Czy jest wystarczająco silny bo droga jest trudna?
Silny wystarczająco bo droga jest trudna
Nie będę pisała o słowach tej piosenki w kontekście odejścia zespołu Jackson 5 z Motown i tego, z czym musiał sobie radzić Michael, bo mam wrażenie, że mądrze powiedzieliście już wszystko i nie mam w tej kwestii nic ciekawego do dodania.
Chciałabym się jednak skupić na samych słowach piosenki, konkretnie tego zacytowanego powyżej fragmentu. Dla mnie jest to przede wszytskim odniesienie do dorosłości, do podejmowania deyczji, ale co ważne- także niesienia swoich problemlów i raczej na tej negatywnej stronie życia chcę się w swojej wypowiedzi skupić. Jak wystarczająco jestem silny, by przyjąc ten życiowy bagaż, to wszystko, co jest trudne a z czym muszę się zmierzyć? Potocznie się mówi, że jak ktoś ma jakieś życiowe problemy (choroba, cierpienie, problemy rodzinne, zawodowe, itd.), najczęściej takie, których nie można szybko rozwiązać albo nie da się rozwiązać w ogóle, to niesie swój krzyż. Ten cały ciężki bagaż. To brzemię. Czy jest wystarczająco silny, bo droga jest trudna? Nie wiadomo. I właśnie ważne w tym niesieniu ciężarów jest, jeśli ktoś pomaga Ci je nieść. To noszenie ciężarów / brzemion ma korzenie biblijne- m. in. słowa apostoła Pawła w jednym z listów- "jedni drugich brzemiona noście" (Gal. 6,2) a także postać Szymona Cyrenejczyka, który podczas drogi krzyżowej pomagał Jezusowi nieść krzyż, a przecież krzyż był jego brzemieniem. Wielu osobom wiara (jakakolwiek, nie tylko chrześcijanska) pomaga w borykaniu się z życiowymi problemami, szukają w niej nadziei i pocieszenia. Ale abstrahując od wiary, to przede wszystkim inni ludzie pomagają nam w noszeniu naszych ciężarów (a przynajmniej tak powinno być)- rodzina, przyjaciele, znajomi, itd. Słowa piosenki nie mówią wprost, jak ciężkie jest brzemię i czy dasz radę unieść je samemu, czy raczej potrzebujesz pomocy drugiego człowieka. Tu jest pole do interpretacji, bo każdy może sobie podstawić pod te powyższe słowa jakiś konkretny problem i z tego punktu widzenia próbować odpowiedzieć na pytania zawarte w utworze. Myśle jednak, że większośc odpowiedzi będzie niezbyt optymistyczna, bo pewnie nikt nie chce nosić swoich ciężarów sam, a bardzo często pod zdawkowym "poradzę sobie" kryje się niewypowiedziane "pomóż, już nie daje rady". Nawet w dzisiejszych czasach, gdzie jesteśmy tak skupieni na samodzielności i samowystarczalności, coraz bardziej niezależni od rodziny, przyjaciół i partnerów życiowych, wciąż jest wiele sytuacji, gdzie siła jednego człowieka wcale nie wystarczy.