Czytam Waszą dyskusję i jako osoba niezaangażowana, a jednocześnie współorganizatorka m. in.
ostatniej wrocławskiej imprezy upamiętniającej Michaela, chciałabym parę słów wtrącić.
Myślę, że we wszystkim trzeba znać umiar. Nie chodzi o to, żeby urżnąć się na maksa, żeby Ci się urwał film na imprezie upamiętniającej Michaela, ale nie wmawiajmy też sobie, że jedynym pożądanym sposobem spędzania 25 czerwca jest leżenie na kanapie i łkanie do koncertów, teledysków i wywiadów.
Nasz MJ Wrocław Dance Team zrobił już dotychczas 4 Michaelowe imprezy (gdzie liczba gości wahała się od ok 70 do 130 osób) i z każdego klubu od właściciela była taka sama informacja zwrotna: fani Michaela mało piją, a jak już to kawę, colę i wodę :) To prawda, nie widziałam osób autentycznie pijanych na naszych imprezach (co najwyżej z "humorkiem") i chyba dzięki temu ludzie potrafią się tak fajnie i kulturalnie bawić, nie schodzić z parkietu do rana, robić wspólne pociągi i kółeczka, trzymać się za ręce przy bardziej wzruszających piosenkach... Tak samo było na MJowisku, może jestem ślepa, ale nie widziałam ludzi słaniających się na nogach.
Idąc na imprezę w okolicach 25 czerwca warto się skupić moim zdaniem na tym, że Michael wciąż jest obecny w swoich fanach, że wciąż ich kocha z nieba i jest z nich bardzo dumny. Dyskoteka nie jest miejscem do mega-refleksji, mimo że można zrobić artystyczne widowisko, np. taneczne albo można śpiewać. Myślę, że czas na jakieś refleksje głębsze przychodzi później (u mnie np. trwa właśnie teraz i chwilami popadam w melancholię). Niemniej jednak, nawet w klubie można się wzruszyć (ja np. bardzo się wzruszyłam, jak na ostatniej imprezie dziewczyny z Poznania puszczały pośród tańczących ludzi bańki mydlane, poczułam się tak fajnie i błogo, jakbym była w Neverland Ranch!
Kluczem jest to, by nie stawiać się ponad innych, na zasadzie "bo ja w domu płaczę to jestem lepszy, od tych co tańczą w klubie do piosenek Michaela" czy też "bo ja go chcę upamiętnić tańcem, a nie być jak ci debile, co ryczą w poduszkę". Ja wychodzę z założenia, że jest okazja i na jedno, i na drugie, jako że samo fanowanie Michaelowi jest dość złożonym procesem :)