Jako jedna z adresatek tego komplementu oświadczam, że zapisuję te słowa gdzieś i będę Ci je wyciągać za każdym razem, kiedy będziesz coś kręcić nosem na moje (wszak zawsze genialne) poczynaniaMJowitek pisze:małe marzenie, którym jest organizowanie imprez o tematyce Michaelowej, dzięki czemu poznałam we Wro cudownych ludzi, dla których chce mi się wstawać co sobotę rano na próbę

******************
Serdecznie dziękuję wszystkim naszym wspaniałym gościom, którzy po raz kolejny zaszczycili Wrocław swoją obecnością! Wiadomo, Wrocław miasto Michaelowych spotkań :)
Tak mnie cieszy, że ZAWSZE wczuwacie się w klimat imprez i dlatego przybyliście w perukach, dzwonach i błyszczących wdziankach, na widok których mi dech zapierało :P
Co ja tu mam mówić, jeśli wszyscy wszystko już powiedzieli (choć oczywiście czekamy na więcej głosów, także, jeśli coś się nie podobało). Na tej imprezie bawiłam się lepiej, niż na poprzednim SC Party. Było bardzo karnawałowo, radośnie i kiczowato, czyli tak, jak miało być. Staraliśmy się zamienić ten surowy, rockowy klub w błyszczącą tancbudę i dlatego były te balony, serpentyny, lava-lampy i kolumny owinięte folią aluminiową Jan Niezbędny i wściekle różowym papierem do pakowania :P No i jak widać, efekt był :)
Z niezapomnianych widoków do końca życia pozostaną tamtejsi "kudłaci" bywalcy biorący udział w zabawie (10 krzeseł, 11 osób, kto nie siada, odpada), chodzący wokół krzeseł do Rockin' Robin. Kolejnym "dziwnym widokiem" był mój własny prywatny szwagier, który "kierował" jednym z pociągów i wywijał w afro na parkiecie ze swoją kobietą (na naszym weselu oczywiście siedzieli prawie całą noc przy stole). Rodzina mojego męża jest skrajnie nietańcząca, ja nie wiem, co się dzieje, najpierw MJ "ozdrowił" mojego Piotrka, teraz Artura, jak kiedykolwiek ujrzę moją teściową (przypadek nietańczący najcięższy, ale mając na uwagę cudowne uzdrowienie reszty rodziny nie mówię "nigdy") wywijającą do czegoś michaelowego, to żarty się skończą i natychmiast wniosę o beatyfikację Jacksona, w trybie przyspieszonym, pal licho, że katoliczką nie jestem :)
Chcę tu również przy okazji podziękować mojemu kochanemu denstimowi:
Piotrkowi (maybe not King of Pop, but definitely King of Husbands),
Jowicie
Karolinie
Justynie
Klaudii
Magdzie (plus jej Wojtkowi rzecz jasna też)
Ewelinie
Ani
Oli_N
Weronice (mimo że nie mogła z nami być z niezależnych od niej przyczyn, to jej zawdzięczamy koncept układu do Can You Feel It i sypania Was "złotym pyłem").
Kocham Was, kochany wrocławski denstimie, dziękuję, że jesteście, ze kolejny raz udowadniacie, że potraficie i chcecie i że jesteśmy razem już ponad rok. Zasłużyliście na o wiele lepszy tort niż ten, co był, ale cóż, skromne są moje możliwości i czas wolny.
A wszyscy niech już zbierają siły na czerwcową imprezę typu memory night!