: czw, 01 wrz 2011, 21:06
Czy moge wiedziec gdzie znajde biografie Princa taka bardziej szczegółową?? Zaczelam sie ostatnio nim interesowac i chcialabym o nim wiedziec jak najwiecej :)
źródło: hirek.plAmerykańskie media podają, że Prince w tarapaty z powodu perfum sygnowanych nazwą jego albumu z 2006 roku „3121”. Firma Revelations Perfumes and Cosmetics Inc. (z którą artysta podpisał kontrakt na reklamowanie zapachu „3121”) zarzuca muzykowi nieudolne promowanie zapachu.
Koncern skarży się, że perfumy sygnowane przez Prince’a nie zdołały osiągnąć minimalnego pułapu sprzedaży, a sam muzyk zlekceważył warunki umowy określające strategię promocyjną perfum. Konflikt pomiędzy artystą z Minneapolis, a Revelations Perfumes and Cosmetics Inc. ciągnie się już od 2008 roku.
Obecnie sprawa toczy się przed nowojorskim wymiarem sprawiedliwości , gdzie zapadł już pierwszy wyrok na mocy którego Prince ma zapłacić koncernowi kosmetycznemu 4 miliony dolarów odszkodowania. Wyrok ten będzie prawomocny, gdy podtrzyma go drugi sędzia.
Dobra, choć Dirty Mind nie jest moim ulubionym albumem, to mówić, że nie jest wybutny jest grzechemMargareta pisze:Tyle tutaj pochwalnych wypowiedzi na jego temat, to postanowiłam, że posłucham. Jestem w trakcie odsłuchiwania "Dirty Mind" (w sensie, kawałków z tej płyty). I podobają mi się, aczkolwiek nie ma żadnego trzęsienia ziemi ani innych objawów natychmiastowego zakochania się, tak jak w przypadku artystów będących jego muzycznymi wpływami (a z tego co zauważyłam na jego stronie allmusic.com, gusta mamy bardzo zbliżone: Marvin, Jimi Hendrix, wszyscy ludzie od P - Funku, The Isley Brothers ). Po prostu solidnie zagrane, wpadające w ucho. Dobre, aczkolwiek nie wybitne.
Obejrzenie koncertów, np. Dortmund 1988, gdzie grane były kawałki z Dirty Mind, na pewno zmieni Twoje doświadczenie z tą płytą.Margareta pisze:Tyle tutaj pochwalnych wypowiedzi na jego temat, to postanowiłam, że posłucham. Jestem w trakcie odsłuchiwania "Dirty Mind" (w sensie, kawałków z tej płyty). I podobają mi się, aczkolwiek nie ma żadnego trzęsienia ziemi ani innych objawów natychmiastowego zakochania się, tak jak w przypadku artystów będących jego muzycznymi wpływami (a z tego co zauważyłam na jego stronie allmusic.com, gusta mamy bardzo zbliżone: Marvin, Jimi Hendrix, wszyscy ludzie od P - Funku, The Isley Brothers). Po prostu solidnie zagrane, wpadające w ucho. Dobre, aczkolwiek nie wybitne.
Wiesz, chyba będzie trudniej mnie zaskoczyć w przypadku Prince'a bo ten element ekscentryczności i "dziwności" w jego muzyce tak naprawdę został przejęty od zespołów George'a Clintona, Parliament i Funkadelic. Z ich repertuarem jestem już nieźle obeznana dlatego jego ekscentryczność nie robi na mnie takiego wrażenia, niż mogłaby gdybym nie znała artystów działających jeszcze przed nim. Z kolei w gitarowych riffach pobrzmiewają mi dalekie echa Jimiego Hendrixa. Wokalnie brzmi dla mnie z kolei jak brat bliźniak Sly'a Stone'a. Zresztą polecam Ci zaznajomienie się z nimi; myślę, że dostrzeżesz podobieństwa. Przesłucham jutro "Controversy". Może coś mnie chwyci za serce co będzie tylko i wyłącznie jego zasługą bo jak na razie jest dla mnie bardziej konglomeratem różnych wpływów niż artystą o własnym charakterze.SuperFlyB. pisze:Margareta hmmm, może różnica jest taka, że Ty patrzysz się na piosenki, ja na album w sensie totalnym (bo 1999 to taki trochę koncert). W 1999 też dostrzegam problem "za długie" (choć w przypadku "Little red..." nie do końca - D.M.S.R. i Automatic powinny być nieco krótsze).
Może moje opinia wiąze się z niekończącym się odtwarzaniem CD, ale nadal uważam, że, mimo paru wad, to album genialny.
Kurczę, może z Prince'em albo jest tak, że się zachwycasz, albo nie. W każdym razie Twoje opinie troszkę dały mi do myślenia. Idę słuchać.