Mnie ogólnie przyjazn dziecko-rodzic pobrzmiewa jak oksymoron ale być moze niektorzy maja to szczescie. Ja nie porownuje tych dwoch więzi do siebie bo dla mnie sa nieporownywalne i rządzą sie innymi prawamiLucasso pisze:Powiedz mi czy uważasz także, że fakt iż przez rok ukrywała przed matką własną orientacje oznacza to iż nie traktowała jej jako przyjaciółki?
Ja nie neguje tego ze bala sie stracić Ciebie przez prawde, ale ukrywanie jej tez moze byc pzreslanka zeby zweryfikowac tą przyjazn. Po prostu rozne rzeczy sa mozliwe :)
Przezde wszystkim Lucasso nie udowadniam tu ze to przyjazni nie bylo bo ja sie do czegos takiego bym nie osmielila:) Jak sie slucha czyjejs historii, to potem przetrawia sie ja tak jak sie potrafi zeby utworzyl sie jakis obraz sytuacji a i tak kazda wizja obarczona jest bledem czyli doswiadczeniami sluchajacego. I tak jak zdaje sobie sprawe ze byc moze w mojej wizji prawdziwa moze byc tylko interpunkcja tak i wiem ze pomimo ze to Twoja historia to moge wcale tak bardzo sie nie mylic. A mzoe tez byc po polowie i we wszystkich innych mozliwych konfiguracjach;)
Z poprzedniego Twojego postu wynikalo ze wasze stosunki sie zmienily przez jej naglą metamorfoze i do tego sie odnioslam. I nie mam na mysli akceptacji tych zachowan tylko Twoja pomoc tej dziewczynieLucasso pisze:Chwila, chwila ... Próbujesz mi powiedzieć, że przyjaźń damsko-męska jest dla tych, którzy akceptują - nazwijmy po imieniu - szmacenie się drugiej osoby? Ouugh ... Wybacz, jeśli źle cię odebrałem, ale tak to zabrzmiało autentycznie ...
Ona pewnie jest w Twoim wieku mniej wiecej. Hm, no coż ani wiek aniLucasso pisze:Ona z kolei, coraz bardziej pogrąża się w tym całym brudnym świecie, w którym nareszcie przestała się przejmować tym co pomyślą inni i jedyne co ma jakąś wartość to kolejna działka, kieliszek wódki i dobra zabawa ... Jej się z tego już nie wyciągnie, ze względu na jej osobowość, tak często przeze mnie wspominaną.
ani schorzenie nie jest kryterium do postawienia na kims albo odstawienia z kogoś krzyzyka