Strona 3 z 92

: ndz, 13 mar 2005, 1:42
autor: Willy
Obrazek
SUNrise pisze: Miejsce i czas są bardzo odpowienie .............. :cool: :calus:
na to zawsze jest dobry czas :-) :calus:

: ndz, 13 mar 2005, 2:08
autor: dzina
SUNrise pisze:Tak, ja też sobie chyba muszę znaleźć odpowiednie miejsce. O Slashu sobie pisać będę, bo tak mi się podoba. Nie interesuje mnie, czy ktoś to będzie czytał czy nie. Najwyżej wylecę z tego forum razem ze Slashem, bo gdzie Slash tam ja :party: . Albo sama się deportuję jak uznam, że nadszedł już na to czas.
SUNrise tylko proszę nie „deportuj się” :beksa: , bo ja i myślę, że inne MJówki też na pewno by tego nie chciały :smutek: Poza tym widać, że są osoby, które chętnie czytają Twoje posty o Slash’u, wiec jest dla kogo pisać:-)

Tak przy okazji co to za płytka? Chyba jestem do tyłu, bo szczerze nie wiedziałam, że w ogóle wyprodukowano taki winyl :-/

[img]http://yola_gieralt.w.interia.pl/pdslashmj.jpg[/img]

SUNrise, dzięki za wspólne fotki Slash'a i MJ'a :calus: Znane ale miło popatrzeć!

: ndz, 13 mar 2005, 10:30
autor: SUNrise
Obrazek

: ndz, 13 mar 2005, 12:11
autor: Schmittko
jejku no, uśmiechnijcie się :szepcze:

Re: SLASH - BIOGRAFIA 1965-1985

: ndz, 13 mar 2005, 14:14
autor: SUNrise
HISTORIA GUNS N' ROSES
SLASH (krótka biografia 1965-1985) CZĘŚĆ III

Slash (Saul Hudson, ur. 23 lipca 1965 r. w Hampstead [dzielnica w północnym Londynie], dorastał w Stoke-On-Trent, hrabstwie Staffordshire w Anglii)
Obrazek
Od dziecka otoczony artystami. Jego rodzice ( Obrazek - Slash z rodzicami) pracowali w showbusinessie (matka czarnoskóra Amerykanka - Ola Hudson - projektantka mody, projektowała sceniczne kostiumy m. in dla Davida Bowie'go i innych gwiazd rocka. Ojciec (Anglik - Anthony Hudson) z kolei pracuje w przemyśle fonograficznym i był wydawcą płyt m.in. Neil Young' a i Joni Mitchell, poza tym projektował okładki płyt (m.in. Neila Younga). Gdy miał kilka lat wyjechał wraz z ojcem do Los Angeles (do przebywającej tam swojej matki). Niedługo później urodził się jego młodszy o 7 lat brat Albionn ("Ash") Obrazek ). W 1974 roku doszło do separacji i rozwodu jego rodziców. Rodzice zapytali 9 letniego wówczas Slasha, z którym z nich chce zostać po ich rozstaniu. Slash wybrał swoją Mamę. Zmieniali kilkakrotnie mieszkania, a Slash szkoły. Mieszkał m.in. w konserwatywnej dzielnicy Los Angeles. W dzielnicy, w której mieszkali właściwie tylko biali. I tam mu życie trochę w dupę dało, a konkretniej to dzieciaki z sąsiedztwa i ze szkoły. Przyczyna w sumie banalna: Slash - ciemna skóra, imigrant, osobowość - indywidualista, wygląd: od dzieciństwa długie włosy, potargane dżinsy, koszule - to wszystko nie pasowało do wyglądu dzieciaków z sąsiedztwa. W szkole było jeszcze gorzej, był, określmy to dosłownie - wyrzutkiem. W domu (dom kochał i zawsze chętnie do niego wracał. Tam miał swobodę i wolność jak to raz ktoś określił - cygańskie życie. Hippisowska atmosfera). Być może stąd wzięły się późniejsze słowa piosenki "Paradise City" której jest współautorem) przebywali ciągle jacyś ludzie ze świata muzyki: już wspomniany David Bowie, poza nim Iggy Pop, Ron Wood (Rolling Stones) i wielu innych. Jak później po latach powiedział dzięki tym ludziom, i dzięki atmosferze jaka panowała w domu, przygotował się od dziecka na humory i ekscentryzmy jakie panują w przemyśle muzycznym, wynikające z konfliktu pomiędzy artyzmem i interesami oraz dało mu to wielki dystans do jego dzisiejszej pozycji gwiazdorskiej. Mówi:Możesz mieszkać w najdroższych hotelach, być gigantem rocka, zdobyć wielką sławę, uznanie i wszystko, co chcesz, ale kiedy wracasz do pokoju hotelowego papier toaletowy jest tylko papierem toaletowym...
Gdy miał 11 lat, jego rodzice rozeszli się. Wtedy Slash, aż do załagodzenia sytuacji w domu, zamieszkał ze swą ukochaną babcią, by nie uczestniczyć w kłótniach rodziców. O babci do dziś mówi, że była mu najbliższą osobą. Babcia katoliczka - zabierała go do kościoła, do którego chętnie chodził. Dla wnuczka była w stanie zrobić wszystko. Załatwiła mu pierwszy rower BMX, Obrazek
który w tym czasie był jego sposobem na życie. Ta pasja została mu już na zawsze, ma ją do dziś dnia (chociaż już chyba na BMXach nie jeździ), ale w czasach GN'R (i w sumie później też) zabierał rower w trasy koncertowe, albo wpadał na nim na wywiad do MTV ObrazekObrazek
W każdym razie dzięki BMXowi znalazł sobie kumpli w sąsiedztwie, jak to opisywano - jeździł z pasją. I chyba nikogo nie zdziwi jeśli powiem, że jeździł bez hamulców, bo ich nie miał (tzn. miał ale mało sprawne. Więc skoro nie były sprawne to wolał ich w ogóle nie używać).
Gdy miał 12 lat i poszedł do gimnazjum dostał od babci swoją pierwszą w życiu gitarę. Gitara miała tylko jedną strunę, ale wcale nie przeszkodziło mu to w tym aby nauczyć się grać. Gdy dostał tę gitarę, to rower zszedł na drugi plan. Slash poświęcał graniu na gitarze przynajmniej 12 godzin dziennie. Jego nauka cierpiała, zaczął opuszczać lekcje, później nawet kilka dni pod rząd się w niej nie pokazywał, robił to, by móc siadać na trybunach boiska szkolnego i przez cały dzień grać na gitarze. Być może szkoła na tym ucierpiała, ale jego życie towarzyskie się znacznie poprawiło! Dzieciaki uznały, że Slash jest w porządku i przestał być wyrzutkiem społeczeństwa. Dołączał do różnych grup , improwizując z innymi młodymi muzykami. Wczesny wpływ na muzykę Slasha mieli Led Zeppelin, Eric Clapton, The Rolling Stones, Aerosmith, Jimi Hendrix, Jeff Beck i Neil Young. Sam dziś twierdzi, że album Aerosmith "Rocks" odmienił jego życie. (Granie ze swymi idolami wiele dla niego dziś znaczy. Stanie w Paryżu na scenie wraz z Jeffem Beck'iem i Joe'm Perry było niesamowite jak sam twierdzi.). W końcu rzucił szkołę, nie kończąc gimnazjum (11-tej klasy). Do tej szkoły oczywiście już nigdy więcej nie wrócił. Jeśli chodzi o szkołę, to może jeszcze taka ciekawostka. Szkołą do której chodził była ekskluzywna szkoła Beverly Hills High School (szkoła dla dzieci bogatych biznesmenów). Do tej szkoły (po przeprowadzce do Los Angeles) trafił też Lenny Kravitz. Slash i Lenny chodzili do jednej klasy, bardzo się tam ze sobą zaprzyjaźnili i siedzieli w jednej ławce. A ich wielka przyjaźń zapoczątkowana w szkolnej ławce trwa do dziś. Lenny, który ma w sobie sporo z buntownika do tej szkoły trafił po tym jak uciekł z willi swoich rodziców i zamieszkał w wynajętym samochodzie. W tym samochodzie spał, mieszkał uczył się. Ale jeździć nim nie jeździł, bo wiadomo, miał za mało lat by dostać prawo jazdy.
Dalsza edukacja Slasha po tym jak opuścił szkołę czekała go na scenie w Los Angeles. Wraz ze Stevenem Adlerem (kolegą ze szkoły którego poznał w wieku 14 lat)
Obrazek na zdj. Slash i Stev Adler),
założył w 1983 r. dwuosobowy zespół (o ile to można nazwać zespołem), który składał się ze Slasha, Stevena i psa. Nazywał się Road Crew nazwę muzycy zapożyczyli od tytułu piosenki Motorhead. Obrazek. I tak sobie pogrywali po różnych klubach. Road Crew stale poszukiwali muzyków, ponieważ - oprócz Slash'a i Steven'a nikt nie zagrzał tam dłużej miejsca. W związku z tym Slash zamieścił w gazecie ogłoszenie iż poszukuje muzyków, do swojego zespołu. Tą drogą skontaktował się z nim Duff McKagen, który też długo miejsca w zespole nie zagrzał, bo szybko przekonał się iż współpraca w tym zespole układa się doskonale jedynie w kwestii picia i ćpania, a granie jest na dalszym planie. Duff postanowił więc znowu przestudiować rubrykę "Muzycy poszukiwani" w prasie muzycznej. Znalazł w niej numer telefonu Axl'a. Po pewnym czasie, skontaktował się ze Slashem Duff. Slash to wydarzenie wspomina następująco: "Ja i Steven w zasadzie pogodziliśmy się z tym, ze jesteśmy dwuosobowym zespołem. Problem polegał na tym, ze nie mogliśmy znaleźć wokalisty. Gdy Duff zadzwonił moją pierwszą myślą było przechwycenie Axla do naszej kapeli..."
c.d. tej historii patrz --> DUFF (krótka biografia 1965-1985) CZĘŚĆ III

Re: SLASH - BIOGRAFIA 1965-1985

: ndz, 13 mar 2005, 14:23
autor: SUNrise
HISTORIA GUNS N' ROSES
STEVEN ADLER (krótka biografia 1965-1985) CZĘŚĆ III

Steven Adler
Obrazek Urodził się 22 stycznia 1965 roku w Cleveland w stanie Ohio, znany jest on jednak z własnej, bliższej mu wersji tego faktu: "Z Hollywood, urodzony i wychowany w Ameryce". Steven przybył z rodzicami do Los Angeles będąc dzieckiem i wyrósł na kwintesencję kalifornijskiego chłopca: spłowiałe na słońcu blond włosy, opalenizna i tatuaże, oczy tak błękitne i puste jak pocztówkowe niebo nad wzgórzami Hollywood. I tak jak wszyscy, chciał zostać gitarzystą. Kiedy obaj ze Slash'em mieli po siedemnaście lat, Steven ze swoimi umiejętnościami gry tak daleko pozostał w tyle za kolegą, że - wiedziony rozsądkiem - cisnął gitarę w kąt. Przez krótką chwilę z lubością obnosił się jako wokalista, stając na froncie coraz to nowych jednodniowych garażowych kapel, które montował Slash.
Gdy stało się oczywiste, że i to także mu nie idzie, wziął się za walenie w garnki i patelnie. Odkrył, iż ma do tego niejaką smykałkę, zaczął więc oszczędzać na kupno swego pierwszego zestawu perkusyjnego.

Biografię Stevena Adlera niedługo uzupełnię. W tej chwili tylko krótki zarys

Re: SLASH - BIOGRAFIA 1965-1985

: ndz, 13 mar 2005, 14:52
autor: SUNrise
HISTORIA GUNS N' ROSES
DUFF (krótka biografia 1964-1985) CZĘŚĆ III

DUFF
Obrazek
Urodził się 5 lutego 1964 roku w Seattle, w stanie Washington, jako Michael McKagan, najmłodszy z ośmiorga rodzeństwa. Duff (to jego punkowe imię, które nadali mu ponoć rodzice, gdy miał 2 lata) dorastał wśród muzyki. Jego ojciec śpiewał we "fryzjerskim" kwartecie wokalnym, a większość jego sióstr i braci potrafiła grać przynajmniej na jednym instrumencie. To właśnie brat Bruce, także basista nauczył go pierwszych podstawowych chwytów.
Jeśli chodzi o muzykę, punk rock był pierwszą miłością Duff'a, a między piętnastym a dziewiętnastym rokiem życia grał, jak sam przyznaje, w "ponad trzydziestu zespołach nowofalowych" w samym tylko Seattle. I to nie zawsze jako basista. W swoim czasie próbował również sił na perkusji i gitarze. W pewnym momencie o mały włos nie został perkusistą w angielskiej protopunkowej grupie Angelic Upstars. Poznałem ich, gdy wiele lat temu przyjechali do Seattle i koczowali u mojego kumpla. Grałem wtedy na perkusji. Pewnego dnia, ni stąd, ni zowąd, zadzwonili do mnie z San Francisco - powiedzieli, że szukają nowego perkusisty, i spytali, czy mnie by to interesowało. Sprawy posunęły się aż do prób z Upstars, ale gdy stało się jasne, że przyłączenie się do zespołu pociągnie za sobą przeniesienie się na stałe do Anglii, Duff wycofał się. Wtedy srałem po nogach ze strachu na samą myśl o takim skoku - przyznaje. Odrzuciłem więc ich ofertę i zostałem w grupie, w której wtedy byłem.
Nie na długo jednak. Zaledwie dwudziestolatek, ale już weteran, Duff był "znudzony do szpiku kości" prowincjonalną sceną rockową z Seattle i zdecydował, że czas, aby wyruszyć na poszukiwanie jakiegoś nowego i bardziej obiecującego miejsca, konkretnie do Los Angeles. Obrazek Ta decyzja skłoniła go do powrotu do gitary basowej, choć obecnie często udziela się również jako gitarzysta. Ale, jak wspomina wiele lat później: Słyszałem te wszystkie legendy o L.A., no wiesz, że są tam miliony świetnych gitarzystów. Naprawdę nie uważałem się za aż tak dobrego, by marzyć o miejscu w czołówce. Żeby więc chociaż jedną nogę postawić za tym kurewskim progiem, postanowiłem kupić gitarę basową i wzmacniacz i tak pojechałem do L.A.
Duff miał szczęście. Po przyjeździe najpierw znalazł się w luźnej grupie o nazwie Road Crew, złożonej z dwóch muzyków i psa. Ci dwaj to Mulat o łagodnym usposobieniu i kręconych włosach, gitarzysta zwany po prostu Slash oraz facet o jasnej skórze, niezwykle zarozumiały i z niewyparzoną gębą, nazwiskiem Steven Adler - perkusista.
Road Crew stale poszukiwali muzyków, ponieważ - oprócz Slash'a i Steven'a nikt nie zagrzał tam dłużej miejsca. Duff po przeczytaniu ogłoszenia Slash'a w gazecie zadzwonił do niego, sądząc, że "ktoś o takiej ksywce będzie z pewnością jakimś punkiem. Gdy zadzwoniłem, ledwo mogłem go zrozumieć przez telefon, ale powiedział, że wpływ na nich mieli Aerosmith, Alice Cooper, AC/DC, Motorhead, więc pomyślałem sobie: spoko spróbuje."
Przesłuchanie Duff'a odbyło się w barku kawowym w żydowskim sklepie delikatesowym, zwanym Cantners, w którym Slash stale przesiadywał w tamtych dniach. Duff był wciąż punkiem, ze sterczącymi, krótko obciętymi włosami, ufarbowanymi na różne odcienie czerwieni, czerni i blond. "Wchodzę więc, spodziewając się zobaczyć jakiegoś swojskiego punka a tam siedzieli Slash i Steven ze swoimi dziewczynami, strasznie zmarnowani. Dziewczyny od razu pomyślały, że jestem homo z powodu włosów".

Ponieważ żadna ze stron właściwie nie mogła pozwolić sobie na wybrzydzanie, wiosną 1985 roku Duff na krótko dołączył do Road Crew.
Obrazek Kiedy jednak okazało się, że próby były niemal równie rzadkie jak występy, Duff postanowił wkrótce znowu przestudiować rubrykę "Muzycy poszukiwani" w prasie muzycznej. Znalazł w niej numer telefonu Axl'a. "Niestety, ten skład był naprawdę bardzo niedobry. Oscylował między źle i gorzej" - Duff przyznał z uśmiechem, mając na myśli obsadę Guns N' Roses w chwili przyłączenia się do nich. "Zacząłem zastanawiać się, po co zawracam sobie głowę zespołem, który niczym nie różni się od tych wszystkich kapel w Seattle, w których grałem". Punkt zwrotny nastąpił wówczas, kiedy Tracii Guns i Rob Gardener "wyślizgnęli się" z cyklu skromnych występów na Zachodnim Wybrzeżu, które Duff załatwił z wielkim mozołem, korzystając z łaskawości innych i odwołując się do starych znajomości, sięgających czasów Seattle. W niecałe 72 godziny przed pierwszym koncertem, który zorganizował w Seattle, zdesperowany Duff wpadł na pomysł sprowadzenia swoich dawnych kolegów z Road Crew, Slash'a i Steven'a, jako nadzwyczajne zastępstwo. Oczywiście, nie mieli oni wtedy nic lepszego do roboty. I oto w ten sposób zaczęła się historia Guns N' Roses.


Kilka fotek Duff'a
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

Re: SLASH - BIOGRAFIA 1965-1985

: ndz, 13 mar 2005, 17:08
autor: SUNrise
HISTORIA GUNS N' ROSES
IZZY (krótka biografia 1962-1985) CZĘŚĆ III

IZZY
Obrazek
Naprawdę Jeff Isabelle urodził się w Lafayette w stanie Indiana 8 kwietnia 1962 roku. Był jedynym członkiem zespołu GN'R, który zdobył dyplom szkoły średniej i co więcej, nie urodził się po to, by zostać wędrownym rock n roll'owcem. Wziął gitarę do ręki i dokonał wyboru. W zespole, gdzie Axl jest czystym ogniem i szczerą nienawiścią, Izzy raczej uosabia Jego cyniczną naturę. Woli wślizgiwać się do pokoju i wymykać niezauważony, dyskretny jak cień.
Jest spokojniejszy od Axl'a, choć emanuje z niego nie mniejsza energia. Dość wcześnie zaistniała między nimi jak gdyby braterska więź, która pozostaje trwała po dziś dzień. "Fakt, że pochodzę z Indiany, nie odgrywa żadnej roli w mojej karierze - narzekał kiedyś. Jest to nic nie warta pierdolona dziura". Kiedy w 1982 roku Izzy ruszył na szlak wiodący do Kalifornii, Axl natychmiast podążył tam za jego przykładem. Narodził się pomysł, żeby założyć zespół. Na początku spali na podłodze i żyli na łasce kolejnych dziewczyn, które karmiły ich i czasem dawały trochę drobnych. W latach 1983-4 Axl i Izzy działali w Los Angeles w kapelach AXL, Hollywood Rose, London i LA Guns. W Mieście Aniołów zaczęła się ich wielka przygoda. W 1984 roku drogi obu panów na krótko się rozeszły. Izzy przygrywał w grupie London. Axl zasilił LA. Guns, ale w końcu niezadowolony wykradł stamtąd lidera, gitarzystę Tracił Gunsa, i namówił Izzy'ego na odnowienie współpracy. Znaleziono perkusistę, Roba Gardenera, zgłosił się Duff, i tak w marcu 1985 roku uformował się pierwszy skład Guns N' Roses.
(Na zdjęciu niżej Izzy w środku. Po lewej Steven, po prawej Axl)
Obrazek

: ndz, 13 mar 2005, 17:11
autor: SUNrise
HISTORIA GUNS N' ROSES
AXL (krótka biografia 1962-1985) CZĘŚĆ III


AXL ROSE Urodził się w Lafayette w stanie Indiana 6 lutego 1962 roku i wychowywał się jako William Bruce Bailey (przez rodzinę i kumpli nazywany Bill Bailey). Obrazek. Był najstarszym synem L. Stephen'a i Sharon Bailey. Jego prawdziwy ojciec, miejscowy rozrabiaka o nazwisku William Rose, porzucił młodą matkę, kiedy Bill był jeszcze niemowlęciem. Matka ponownie wyszła za mąż, a jej nowy małżonek Stephen adoptował Axl'a i dał mu swoje nazwisko. Axl - początkowo, bardzo grzeczny chłopiec, wzorowy uczeń, praktykujący katolik. Śpiewał w churze kościelnym Pentecostal, uczył się grać na fortepianie i uczęszczał do szkółki niedzielnej. Wychowywał się z matką i ojczymem, który bił go mocno a nawet ponoć wykorzystywał seksualnie ([edit]: Axl: (...) zostałem porwany przez swojego biologicznego ojca i wykorzystywany seksualnie przez tego człowieka" - "Rolling Stone" 1992 r. - stąd wynika, że zrobił mu to jego ojciec biologiczny. Natomiast jeśli chodzi o ojczyma - to ten z kolei wykorzystywał seksualnie Amy - przyrodnią siostrę Axla). Axl ma dwoje przyrodniego rodzeństwa: młodszą siostrę - Amy i młodszego brata Stuarda. Można się w tym pogubić. -przyp. SUNrise 02.08.2005 ).
Te doświadczenia zostawią mu w psychice już ślad na całe życie. Jak mówią jego przyjaciele: to główny powód dlaczego do dziś jest taki nieśmiały. Co do swojej matki - nigdy nie miał i nie ma nic przeciwko niej. Jedyną rzeczą której nie może zrozumieć to dlaczego nie otrzymywał od niej matczynej opieki. Rozumiał że matka powinna być opiekuńcza a on nigdy nie czuł się otoczony opieką. I to też miało na niego duży wpływ. Kilka lat temu jego przyjaciółka Beta (która jest od kilkunastu lat przyjaciółką Axla i którą Axl i new GN'R nazywają swoją BIG MOM. O swojej roli w zespole mówi następująco:"Zawsze gotuję i przynoszę posiłki do studio. Piekę ciasta , ciasteczka i zawsze przed koncertem dzwonię by życzyć im powodzenia. Nawet zapalam świece dla nich. To tak jak bym była matką Guns N'Roses". Tutaj na zdjęciu Axl i Beta na Rock In Rio III w 2001 r. Obrazek ) .

Powracając do jej wypowiedzi: powiedziała o nim : "Myślę że to kim jesteśmy jest odbiciem tego jak dorastaliśmy, jak nasza rodzina zachowywała się w domu, jakie były relacje z naszymi rodzicami. Jesteśmy odbiciem naszej rodziny. Podstawy wynosimy z domu, a Axl nigdy tego nie miał. Te uczucia są o wiele trudniejsze do nauczenia dla dorosłego człowieka. Kiedy dorastamy widzimy przykłady każdego dnia ,miłości pocałunków na dobranoc. On nigdy tego nie miał. Dlatego nie wie jak okazywać ten rodzaj miłości a bardzo trudno jest mu sobie z tym poradzić". Jego matka zmarła podajże w 1996 r.

Kiedy nie mógł już znieść atmosfery jaka panowała w domu, postanawia w wieku 15-16 lat, opuścić dom rodzinny. Ale to nie atmosfera panująca w domu, była główną przyczyną jego ucieczki. Było nią odkrycie, że jego prawdziwe nazwisko brzmi Rose i że we wczesnym dzieciństwie został porzucony przez ojca. W 2001 r. Beta mówi: "Axl nigdy nie poznał swojego ojca. Uważa że nikt z jego rodziny nigdy nie dbał o niego. Nosi wielki smutek wewnątrz. Jego siostra była molestowana przez jego ojczyma a matka Axla wciąż z tym człowiekiem żyła.". Od tej pory zmienia się o 180 stopni. Przestaje chodzić do szkoły, zrywa kontakt z kościołem i każe nazywać się nazwiskiem prawdziwego ojca - Williamem Rose, później rezygnuje też ze swojego imienia na rzecz słowa "Axl". Z nowo nabytą tożsamością włóczy się po rodzinnym miasteczku Lafayette, co tak wspominał po latach w "Rolling Stone" Obrazek: Razem z przyjaciółmi ciągle mieliśmy kłopoty. Pakowaliśmy się w nie dla zabawy." Tamten nastoletni okres w jego życiu obfitował w częste zderzenia czołowe z prawem. "Wsadzano mnie do więzienia ponad dwadzieścia razy, z czego byłem winny tylko w pięciu przypadkach" - wyznał w wywiadzie. Przewinieniami były głownie - jak mówi - "picie alkoholu w miejscu publicznym" oraz "zakłócanie spokoju". " W pozostałych wypadkach byłem zatrzymywany, bo nie podobałem się glinom". Rzeczywiście Axl tak często stawał przed sądem, że w końcu sam zaczął się bronić podczas przesłuchań, ponieważ jak twierdzi: "nie miałem ni cholery zaufania do obrońców z urzędu". I tak odrabiał wyroki w rozmaitych weekendowych "ośrodkach poprawczych", a raz odsiedział w więzieniu trzy miesiące, bo nie miał pieniędzy na kolejną grzywnę. Rodzinne miasteczko znienawidził i to nie tylko z racji złych doświadczeń z policją. Przede wszystkim drażniła go prowincjonalna mentalność ludzi, ich ciasne umysły (jak to określał). Wolności szukał w muzyce. Gdy skończył 17 lat mógł wreszcie po raz pierwszy zapuścić swe rude włosy i zacząć poważnie myśleć o skompletowaniu zespołu. Z czasem potrafił przekonać kilka różnych krótko istniejących miejscowych grup z Lafayette, by pozwoliły mu od czasu do czasu zaśpiewać. Jedna z nich nosiła nazwę "AXL", która stała się jego przezwiskiem - dużo prościej było pytać o Axl'a niż o W. Rose'a. I tak już pozostało nawet, gdy tamten zespół rozpadł się. Wreszcie postanowił wyjechać do Los Angeles, gdzie przebywał jego przyjaciel (z Lafayette) Izzy Stradlin (później gitarzysta GN'R). Izzy od 1982 r. starał się utrzymać z grania w klubach.
Axl Przyjechał do Los Angeles pod koniec lat siedemdziesiątych. Założyć zespół. Naprawdę oryginalny pomysł. Ale najpierw trzeba się gdzieś zahaczyć, znaleźć jakiś dach nad głową, żeby deszcz ich nie spłukał. Mieszkali z Izzym gdzie popadnie - najczęściej u panienek, które naiwnie zapewniały im utrzymanie. A z założeniem zespołu lekko nie poszło. Axl: Pamiętam, że dwa lata stałem w klubie Troubadour i nikt się nawet do mnie nie odezwał. Zresztą ja sam nie wiedziałem, co powiedzieć tym wszystkim ludziom. Więc przez długi czas tylko obserwowałem i uczyłem się. Wreszcie w 1983 r. Axl i Izzy zakładają własny zespół razem z niejakim Chrisem Weberem i Johnnym Kreisem grają przez rok do końca 1984 r. w zespole, który ciągle zmieniał nazwę. I tak były to kolejno: AXL, Hollywood Rose ( Obrazek ), London i w końcu LA Guns. W czwórkę przygotowali nawet taśmę demo, na której obok trzech innych piosenek, znajdowały się wczesne, wersje utworów znanych później z repertuaru GN'R: Anything Goes i Reckless Life.


Z grupą Hollywood Rose od 3 stycznia 1984 r. zaczęli dawać wystepy "na żywo". Odbyły się one w następujących miejscach:

03.01.84 - The Orphanage, North Hollywood, CA
Axl, Izzy [lead & rhythm guitar], Chris Weber [lead & rhythm guitar], Johnny Kreiss [drums] & Rick Holland [bass].

17.01.84 - Troubadour, Hollywood, CA
Obrazek

12.02.84 - Troubadour, Hollywood, CA
23.02.84 - Gazzarri's, West Hollywood, CA
10.03.84 - Troubador, Hollywood, CA
16.03.84 - Madame Wong's East, Los Angeles, CA (notka, reklamująca wystep zespołu brzmiała: This band is "Rose" - Axl, Izzy [lead & rhythm guitar], Chris Weber [lead & rhythm guitar], Johnny Kreiss [drums] & Rick Holland [bass]. Although the flyer says "Hollywood Rose" - this band is still "Rose" - Axl preferred the name "Hollywood Rose" and had these flyers printed.)
Obrazek

01.04.84 - Troubador, Hollywood, CA (plakaty reklamujące ten występ)
ObrazekObrazek


20.04.84 - Madame Wong's East, Los Angeles, CA
16.06.84 - Madame Wong's West, Los Angeles, CA
(plakat reklamujący występ) Obrazek

10.07.84 - Troubador, Hollywood, CA (plakat z tego dnia)
Obrazek

29.08.84 - Troubador, Hollywood, CA
Obrazek

31.08.84 - Shamrock Studios, Santa Monica, CA
Obrazek

Ostatni koncert w roku 1984 odbył się:
31.12.84 - San Pedro, CA


W marcu 1985 r. Webera i Kreisa zastąpili gitarzysta Traci Guns i perkusista Rob Gardener z zespołu LA Guns. Mniej więcej w tym czasie Axl zamieścił w gazecie ogłoszenie o poszukiwaniu gitarzysty basowego, na które, odpowiedział Duff (który na początku po przyjeździe do LA trafił do zespołu Slash'a i Steven'a, ale nie zagrzał u nich zbyt długo miejsca i odszedł --> patrz biografia DUFF'a ). Wszedł więc do zespołu, którego nazwa, jak łatwo się domyślić jest zestawieniem nazwisk dwóch muzyków (Axla Rose i Traci Guns'a), lub jak kto woli, członów nazw grup Hollywood Rose i L.A. Guns. Na początku jednak zastanawiano się nad takimi nazwami jak AIDS czy Head Of Amazon. W takim składzie grupa zaczęła występować jako GN’R. (Skład tego zespołu Duff później określił, jako"beznadziejny"). w takim składzie grupa dała jeden wystep 11.04.85 - w Radio City, Anaheim, CA (notes: This was the first incarnation of the band, which featured Axl, Izzy, Duff, Tracii Guns & Rob Gardener. In the flyer you can clearly see Tracii Guns & Rob Gardener) Obrazek.
Ale współpraca tego "beznadziejnego" składu zespołu szybko się skończyła (ten skład zespołu przetrwał tylko niecałe dwa miesiące) i po tym czasie tych dwóch ostatnich (czyli gitarzysta Traci Guns i perkusista Rob Gardener) z zespołu odeszło. Na nieszczęście Axla odeszli oni na 72 godz. przed planowanym 'tournee' na Zachodnim Wybrzeżu, które Duff załatwił z wielkim mozołem, korzystając z łaskawości innych i odwołując się do starych znajomości, sięgających czasów Seattle. Axl, Izzy i Duff zostali sami. I wówczas nastąpił punkt zwrotny. z pomocą Axlowi i Izzy'emu przyszedł Duff. Wpadł on bowiem na pomysł sprowadzenia swoich dawnych kolegów z Road Crew, Slash'a i Steven'a, jako nadzwyczajne zastępstwo. I tak dzięki jego operatywności do zespołu dołączyli Slash ze Steven'em. I oto w ten sposób zaczęła się historia Guns N' Roses

Ciąg dalszy - -> patrz HISTORIA GUNS N' ROSES część IV (lata 06.06.85 - 25.03.86)

: pn, 14 mar 2005, 1:13
autor: SUNrise
HISTORIA GUNS N' ROSES ROZDZIAŁ IV
'WELCOME TO HELL' 06.06.85 - 25.03.86
Na podstawie artykułu aut. Michael_Stradlin
podtytuł: "DZIKOŚĆ SERCA"

Jest czerwiec 1985 r. Ich pięciu: 19-letni Slash, 20-letni Duff i Steven i dwaj 23-letni Axl i Izzy...
Na początku czerwca 1985 roku, basista zespołu - Duff McKagan, dzięki swym znajomościom zabukował serie koncertów w Seattle. Zanim jednak wyruszyli w 'trasę' odbył się ich historyczny bo debiutancki koncert w Los Angeles w klubie Troubadour (06.06.85) Obrazek Reklamowany poniższym plakatem
Obrazek
Po koncercie w Trubadour zespół, czyli pięciu młodych gniewnych - Axl Rose, Izzy Stradlin, Duff Mckagan, Slash oraz Steven Adler - wyruszyło w swoje pierwsze tournee po Zachodnim Wybrzeżu. Niestety samochód (wypożyczony zresztą), którym jechali wraz z kilkoma kumplami zwerbowanymi jako roadies rozwalił się już 150 km od LA. i dalej zmuszeni zostali jechać autostopem - bez sprzętu i w strojach scenicznych - najpierw wziął ich gość truckiem, a później dwie hipiski z San Francisco.
W taki sposób, po dwóch dnaich dotarli do Seattle, gdzie na pożyczonych instrumentach zagrali swój pierwszy poważny koncert, który odbył się 08.06.1985, w Rock Theater, Seattle, WA ( Obrazek - plakat reklamujący występ ), na którym było ponoć tylko kilka osób). W tamtym miejscu znajdował się stary teatr filmowy, w skład którego wchodziły dwie sale teatralne. Jedna z nich nazywała się 'Gorilla Gardens', a druga 'Rock Theater'. Tej samej nocy gdy Guns N' Roses grali w jednej z sal, w drugiej występował zespół Raw Power (inne źródło mówi iż był to NoMeansNo) - ponoć gdy stanęło się w pewnym miejscu można było oglądać dwie sale naraz, czyli być jednocześnie na dwóch koncertach - tak czy siak Guns N' Roses oglądało wtedy (znów według róznych źródeł) od 2 do 13 osób. Biorąc pod uwagę, że można było przechodzić z jednej sali w której odbywał się koncert do drugiej, to ludzie pewnie emigrowali i w jednej chwili mogły oglądać ich koncert 2 osoby, a za 5 min. np. juz 10.
Ogólnie rzecz biorąc 'The Hell Tour' (ochrzczone tak później przez samych muzyków) do końca godne było swej nazwy, gdyż nie można było uznać go za sukces - chłopaki zarobili tylko $50 z obiecanych $250 ze względu na to, iż większość z występów została odwołana (a te które odbyły się, miały miejsce: 09.06.85 - Portland, OR; 09.06.85 - Eugene, OR i dwa inne w Sacramento, CA i San Francisco, CA. Poza tym zawiódł sprzęt, na którym grali, zawiodła publiczność. Muzycy zgodnie podsumowali ją jako KATASTROFĘ. Ale mimo tej 'katastrofy' chłopaki zaczęli się 'docierać' a i przyjaźnie między nimi, bardziej się zacieśniły podczas tych kilku czerwcowych dni.
Droga powrotna do Los Angeles też nie była wesoła – bowiem dostali się w szpony, jak sami mówią 'szurniętej baby', jednak to dzięki niej z powrotem dotarli do Los Angeles. I choć wyjazd to Seattle był prawdziwą męką to chłopcy nie poddawali się, widzieli że mając za sobą taką szkołę: przejdziemy przez wszystko jak mówi Duff. Po powrocie rozpoczęli trasę na swoim terenie, w takich klubach jak Roxy, Whisky, Troubadour i Scream. Wczesny repertuar grupy składał się z kilku własnych interpretacji klasyków rockowych - "Jumpin' Jack Flash" - The Rolling Stones, "Heartbreak Hotel" - Elvis Presley, "Whole Lotta Rosie" - AC/DC, "Mama Kin" - Aerosmith oraz wcześniejszych wersji takich ich włąsnych utworów jak np. "Welcome to the Jungle", "Reckless Life", czy "Don't Cry". Pod koniec 1985 roku zespół miał gotowych około czternaście utworów własnego autorstwa.

Tuż po powrocie z swojej pierwszej, za bardzo nie udanej trasy chłopaki wynaleźli sobie pewne miejsce i zamieszkali w nim. Było to miejsce którego nazwa znana jest dzisiaj każdemu fanowi zespołu Guns N' Roses.
Rudera, pudło, czyli po prostu piekło (HellHouse) - w czymś takim pod koniec czerwca 1985 roku zamieszkało pięciu facetów - Axl, Izzy, Duff, Slash oraz Steven (byli to stali bywalcy, bo oprócz nich mieszkali tam przez jakiś czas też Del James, West Arkeen i Shanon Hoon - czyli stara gwardia). Miejsce to znajdowało się na końcu najtańszej części Sunset Boulevard Street, tuż obok sklepu muzycznego z gitarami.
Tutaj pisali utwory, grali próby, robili imprezy - po prostu tutaj żyli. Był to garaż o wymiarach 5x3 metry, w którym oczywiście niczego nie było. Nie było tam też łóżek, więc którejś nocy wykradli trochę desek z pobliskiej budowy i skonstruowali nad swoim sprzętem prowizoryczny podest, na którym spali. W "mieszkaniu" nie było łazienki, ale jako, że w garażu przeciekał dach, to jak sami mówią, mieli od razu załatwioną sprawę z... prysznicem. Ogólnie garaż był miejscem paskudnym - często zmuszeni byli do pozbywania się karaluchów i innego robactwa a nawet krabów.
Były to naprawdę trudne czasy - próbowali wyżyć za $3,75 dziennie, co wystarczyło na jakieś suchary i biszkopty w Danny's Deli za dolara lub (podejrzanego składu) gulasz oraz na butelkę NightTraina lub Thunderbirda za dolara i ćwierć. I to wszystko. Jakoś trzeba było przeżyć. Pieniądze mieli z granych koncertów (nie było tego za wiele:
28.06.85 - Stardust Ballroom, Hollywood, CA
ObrazekObrazek
20.07.85 - Troubadour, Hollywood, CA
ObrazekObrazek
30.08.85 - Stardust Ballroom, Hollywood, CA
Obrazek
20.09.85 - Troubadour, Hollywood, CA
ObrazekObrazek (bilet)
31.10.85 - Radio City, Anaheim, CA w HALLOWEEN :diabel:
ObrazekObrazek
22.11.85 - Troubadour, Hollywood, CA
ObrazekObrazek , (bilet)
20.12.85 - Music Machine, Los Angeles, CA Obrazek

Pod koniec roku 1985, odbył się jeszcze jeden koncert, ale jego dokładna data nie jest znana, wiadomo tylko, że wykonywali na nim m.in covery Led Zeppelin.
Powracając do HellHouse... jak już wspomniałam poza małymi pieniędzmi uzyskanymi z występów, zdobywali je także na kilka innych sposobów, m.in. ze sprzedaży narkotyków, Izzy: "Sprzedawałem narkotyki, sprzedawałem dziewczyny, robiłem to co musiałem robić. Kiedyś nie jadłem przez pięć dni... żywiłem się wodą. Czasami człowiek nie ma wyboru". Innym sposobem zarobku było zapraszanie kobiet na imprezy - podczas gdy jeden z nich zajmował się panienką, reszta przetrząsała jej torebkę. Axl: "W każdy weekend największa impreza w Los Angeles odbywała się u nas. Czasami bywało, że wpadało do nas z 500 osób, a nasz stary roadie sprzedawał piwo za dolara. To był jakby bar i wszyscy mieli własną whisky. Mogliśmy robić co chcieliśmy aż do czasu gdy przyjeżdżały gliny. (...) Kiedy był z kimś jakiś problem, eskortowaliśmy go na zewnątrz. "Eskortować" - znaczy, że wypieprzyliśmy go na zewnątrz, ciągnąc za włosy na koniec alei, całkiem nagiego". Tak właśnie wyglądało życie zespołu w Hell House - nazwa wzięła się stąd, że - jak mówi Izzy - Było to autentycznie jebane piekło. (...) Byliśmy niczym szczury w klatce.

Przed ich Mieszkaniem
Obrazek

Mimo tych wszelkich niewygód, Slash mówił w 1986 r: "Jesteśmy naprawdę blisko razem, prawdziwa rodzina". Cała piątka podkreśla przy każdej okazji, jak ważna jest familijna atmosfera w zespole. A w zasadzie braterska miłość. Slash: Kochamy się nawzajem. Cały zespół. Jesteśmy naprawdę silnie związani. Raczej obcy jest mi strach, ze któryś z nas odejdzie. Jeżeli już, to denerwuję się, czy, któremuś się coś nie stało. Nie widzę możliwości istnienia Guns N' Roses minus jeden z tych facetów. Całym wyjaśnieniem, dlaczego grupa się sprawdza, jest to napięcie, które wiąże naszą piątkę. Jak się wkrótce okaże, ta miłość nie wytrzymała próby czasu.

Ale powróćmy do występów. Przełom 1985/1986 r.
Jeszcze wcześniej, po powrocie z "podboju" Zachodniego Wybrzeża (jak mówił Duff "oscylującym między źle i gorzej"), los stał się dla nich łaskawszy. Pierwszy koncert w Troubadourze zapewnił im stałą współpracę z klubem. Wkrótce mieli już swoje wieczory, stali się jedną z miejscowych gwiazd. Pozostawało mieć nadzieję, że na koncertach zaczną pojawiać się właściwi ludzie, czyli tacy którzy mogą pomóc w karierze. Na razie jednak jak wynika ze wspomnień muzyków (o czym było wyżej) żywili się właśnie głównie nadzieją i tanim winem i innymi roztworami siarki jakimi są w Ameryce Thunderbird i Nightrain. To ostatnie dało tytuł jednemu z utworów na ich wydanej w 1987 r. "Appetite For Destruction".
Tak na marginesie: W Polsce z kolei Thunderbird przeżywał niedawno (lub przeżywa nadal) swoją drugą młodość urastając do rangi trunku dla klasy średniej - dzięki cenie.

Trubadour...i inne kluby: czyli występy początku roku 1986:
04.01.86 - Troubadour, Hollywood, CA
ObrazekObrazek
Obrazek
18.01.86 - The Roxy, Hollywood, CA podczas koncertu zaśpiewali: Reckless Life, Shadow Of Your Love, Welcome To The Jungle, Jumpin' Jack Flash, Think About You, Move To The City, Don't Cry, Nice Boys, Back Off Bitch, Rocket Queen, Nightrain, My Michelle, Paradise City, Anything Goes [Alt. Lyrics], Mama Kin, Heartbreak Hotel, Goodnight Tonight. Obrazek Podczas występu Slash informuje publiczność, że pojawiły się pierwsze koszulki zespołu, i że można je kupić.
01.02.86 - The Troubador, Hollywood, CA
02.28.86 - Troubadour, Hollywood, CA
ObrazekObrazek
11.03.86 - Music Machine, Los Angeles, CA Podczas koncertu Axl dedykuje piosenkę 'Nightrain' Dizzy'emu i jego złamanej ręce. (Dizzy miał wejść do składu zespołu GN'R, ale na nieszczęście złamał rękę i nie mógł grać. Dizzy później dołączy do zespołu GN'R w 1990 r.)
I ostatni koncert przed Wielkim wydarzeniem ( o którym będzie nieco niżej) 21.03.86 - Fenders Ballroom, Long Beach, CA Obrazek. Koncert otwiera Johnny Thunders. Po jego występie Axl wychodząc na scenę przed rozpoczęciem piosenki 'Welcome To The Jungle' wykrzykuje po raz pierwszy, to co bedzie później mówił podczas innych koncertów w przyszłości: "Welcome to the fuckin' jungle, we're Guns N' Roses, remember that!" . Po piosence 'Nightrain,' Axl mówi, że nie spał od 48 godzins. Przed 'Rocket Queen,' Axl dziękuje Jetboy & Johnny Thunders i zapowiada dwa przyszłe występy w Roxy na 28 marca.

Powracając do występów: zespół zyskał niemałą sławę w klubach Los Angeles, a z czasem był główną atrakcją klubu - na ich koncerty (wymienione wyżej) przychodziło teraz 700 osób - cóż wiele się zmieniło od czasów Hell Tour. Występując w klubach (Troubadour, Scream, Roxy, Water Club, Whisky A-Go-Go), ich największymi rywalami była pudel-metalowa grupa Poison. Swoje nastawienie do tego typu pokrytych makijażami hair-bandów Axl wyraził występując w spodniach z wyszytymi na nogawce słowami: "Glam sucks". I to właśnie Gunsi zaszli spośród tych wszystkich klubowych kapel (Jetboy, Faster Pussycat) najdalej. Odnośnie grupy Poison jeszcze i nieskrywanej nienawiści Gunsów w jej kierunku. Po pierwsze Slashowi i spółce nie podobała się nieszczera ich zdaniem muzyka Poison. Gdy razem grali koncerty, chłopcy z Poison przed występem Guns N' Roses zapraszali wszystkich na wielką imprezę. Publiczności nie trzeba było dwa razy powtarzać. Sam Slash był szczególnie wkurzony na gitarzystę C.C. DeVille'a z Poison, który podkradł mu pomysł z graniem w cylindrze. Slash: Nie jestem pierwszym rock'n'rollowcem noszącym cylinder. Ale C.C jest takim typem faceta, który prawdopodobnie nawet nie wiedział, co to jest cylinder, zanim mnie w nim nie zobaczył. Powiedziałem mu: "Jeżeli jeszcze raz cię zobaczę, jak występujesz w tej czapie na scenie, to cię zastrzelę!". Mówię ci, przestraszył się! A ja nawet nie mam pistoletu. Jak bym miał, to i tak nie wiedziałbym, jak się nim posłużyć.
W końcu nadszedł początek roku 1986...
Katalizatorem zmian był Vicky Hamilton, łowca talentów który na swoim koncie miał odkrycie takich zespołów jak Poison czy Motley Crue.
Postanowił wziąć pod swoje skrzydła Guns N' Roses, jak sam mówi: Z całą pewnością byli ludźmi poza prawem. Myślałem sobie: Być może zginę, lecz są tak wspaniali, że muszę to zrobić. Na krótki czas chłopaki przeprowadzili się do jego mieszkania gdzie robili balangi, przetrzymywali sprzęt - ogólnie podsumowując Vicky był po prostu ich sponsorem - zaopatrywał ich również w alkohol, w tamtym czasie spożywany przez chłopaków mierzyć można było w hektolitrach. Slash wypijał dwie butelki dziennie whisky Jacka Danielsa.
Powoli ich sława poczęła wychodzić poza mury Troubadour, Roxy czy Whisky i nagle zaczęło się robić o nich głośno. W Long Beach, Fenders Ballroom (03.21.86) zespół został zaproszony przez Johny'ego Thundersa, aby wystąpił jako support. Gdy Slash uderzył w struny gitary, Axl powiedział, swoje słynne zdanie: Welcome to the fuckin' Jungle, jesteśmy Guns N' Roses, zapamiętajcie to!. Po czym podziękował Thundersowi za możliwość występu, a także zespołowi Jetboy, który występował również tego dnia po czym poinformował zgromadzonych fanów o kolejnym koncercie.
Zaczęli pojawiać się przedstawiciele wytwórni płytowych. Teraz to oni zaopatrywali zespół w 'najwartościowsze rzeczy'. Jednak nikt z nich nie zrobił na chłopakach wrażenia. Izzy: Pojawiali się w naszej sali prób, a do niej trzeba było przejść przez ciemny zaułek pełen pijaków - gdzie przesiadywał facet z butelką Thunderbirda na głowie - a następną rzeczą było pójście do ich biura i zaproszenie na lunch! Przez tydzień albo dwa kazaliśmy im fundować sobie obiady i w końcu zaczęliśmy dobrze jadać. Zamawialiśmy kupę żarcia i drinki i dopiero wtedy zwracaliśmy się do nich 'OK, mówcie!'. I tak pewnego dnia trafił do nich Tom Zutaut i Teresa Enstenant, przedstawiciele wytwórni Geffen A&R. Chłopaki zobaczyli, że nie przychodzą oni z bylekąd - poza tym w odróżnieniu od innych wiedzieli kim jest Steven Tyler. (Historia odnośnie S. Tyler'a: Już wcześniej Gunsi dostawali propozycje od różnych wytwórni, więc mogli w ofertach przebierać, lecz gdy ich przedstawiciele nie wiedzieli kim jest Steven Tyler, GN'R mówili 'nara'). Geffen wydawała im się najfajniejszą firmą płytową, ponieważ przedstawiciele tej firmy jako jedyni nie naciskali, żeby uczynić brzmienie Guns N' Roses bardziej komercyjnym. Dotychczasowego menadżera grupy, Vicky'ego Hamiltona, miał zastąpić Tim Collins, pracujący dla Aerosmith. Odstraszyły go jednak alkoholowe ekscesy członków GN'R. Ostatecznie w sierpniu tego samego roku (czyli 1986), rolę Vicky'ego przejął Alan Niven (o tym więcej następnym razem :-) ).
Jesteśmy na razie przy spotkaniu Tom Zutauta i Teresa Enstenant. Na drugi dzień 25.03.86 Axl Rose, Izzy Stradlin, Duff McKagan, Slash i Steven Adler - krótko mówiąc Guns N' Roses pojawili się w budynku Geffen, aby podpisać kontrakt o wartości $37,500. Zrobili to jednak dopiero wtedy, gdy otrzymali zapewnienie, że będą mogli robic co im się żywnie podoba. Czyli nagrywać 'jak' i 'co' im się podoba. Jeden z szefów Geffen powiedział do nich: "Jesteście najgłośniejszą grupą, jaką w życiu słyszałem!. Inny był nieco bardziej opanowany: Guns N' Roses? Taaa, na pewno im się uda... jeśli tylko przeżyją!. Dzień później 26 marca 1986 r. Gunsi opuścili zimne mury garażu Hell House i przeprowadzili się do dużego domu we wschodnim Hollywood, i choć ich droga na szczyt była jeszcze długa, to już nigdy nie zaznali takich chwil jak to było na Hell Tour czy w Hell House. Guns N' Roses opuścili piekło i przedostali się do czyśćca, aby kiedyś zapukać do nieba bram.

CIĄG DALSZY NASTĄPI....................

Jeszcze kilka fotek z tego okresu:
http://www.geocities.com/SunsetStrip/Ve ... group2.jpg
http://www.geocities.com/SunsetStrip/Ve ... group1.jpg
http://www.geocities.com/SunsetStrip/Ve ... roup10.jpg
http://www.geocities.com/SunsetStrip/Ve ... group4.jpg
http://www.geocities.com/SunsetStrip/Ve ... group5.jpg
http://www.geocities.com/SunsetStrip/Ve ... group6.jpg
http://www.geocities.com/SunsetStrip/Ve ... group7.jpg

: śr, 16 mar 2005, 23:24
autor: SUNrise
może jutro sobie popishe o dalszej historii gn'r, a dziś z innej beczki. Slash był właśnie (tzn. tydzień temu) w programie "Conan O' Brien show." i miał wyśmienity humor....nagadał głupot - ale takich, że nie mogę przestać się z nich śmiać.
Oto całe poczucie humoru Slasha. Na całe szczęście przyszedł bez żadnych zwierząt. Bo kiedy był np. u Jay Leno, to przyszedł do programu ze swoim kotem, którego tulił dosyć mocno.

Tak więc teksty Slasha u Conan Brien'a (wydaje mi się, że powinno być dla wszystkich zainteresowanych zrozumiałe. Jak będzie potrzeba to przetłumaczę na polski, ale na razie daję w oryginale).

"I got into rock-and-roll because I wanted the chicks. The Dixie Chicks."

"I got the name Slash because I used to work in a grocery store and I was in charge of reducing prices for really big sales."

"One time we played a concert in Antwerp, Belgium. At least I thought it was Antwerp, Belgium. Turns out it was a Stop 'n Shop in Wisconsin somewhere, but it was fun man."

"If I ever go bald, I'll kill myself." - ten tekst to mnie rozwalił. slash nie jest źle, najwyżej sobie pożyczysz perukę od MJ'a :party:

"The original name for Guns 'n Roses was Roses 'n Guns, but that just sounded stupid."

"I once asked Axl why he left the 'E' off his name. He started crying and said he thought he'd spelled it right." - :smiech:

"Almost every night I have a dream where one of my pet snakes eats all those boys in Hanson." - :smiech: :smiech: pozdrawiamy braci Hansonów

"Someone once asked me what I liked better-kittens or puppies. And I said "'It's a tie man.' They said- 'Too close to call?' I said, 'No, man, too cute to call.'" - a ja tam wolę kittens Obrazek

"My original nickname was 'Splash' because I loved that movie so much."

"I guess you could say there are two Slashes. There's the crazy, rock-and-roll Slash, he's wild. And then there's the real Slash- he collects miniature soaps and treats his hookers real nice."

"An anagram of Axl Rose is oral sex. Why do I know? Because when I'm not playing music I love solving erotic jumbles."

"Originally, I wanted to call the band 'Guns 'n Robots.' I still believe that if we had just called ourselves 'Guns 'n Robots' we'd still be together." Obrazek
A propo kotków i piesków. Slash jak wiadomo kocha koty przeogromnie i uwielbia we wszystkich wywiadach o nich nawijać. Poza tym, że lubi o nich mówić, to ma też wytatuowanego kota w okolicy powiedzmy...biodra :-) no i rysuje koty...a talent ma jak mało kto. Oto 2 rysunki kotów Slasha...narysowane przez ...Slasha :party: + ich opis :"Two of my cats - the late Slash, who was the older, relaxed fat cat; and Stimpy, the oh-so-cute Obrazek cat.
Obrazek
i drugi kotek slasha o imieniu Stimpy
Obrazek
ObrazekObrazek
No ok. to jeszcze jego piesek ObrazekObrazek
ech... i jak tu nie lubić tego człowieka :diabel:

: śr, 16 mar 2005, 23:40
autor: siadeh_
Jejku - chyba bede musiała sobie tę całą historię wydrukowac, bo fakt, ze to forum troche przekłamuje sprawia, ze mi sie troszke chronologia zjechała :wariat:
..ale dzieki SUNrise! Coraz bardziej lubie Slasha! :party:

...pzdr
siadeh_nocna_

: śr, 16 mar 2005, 23:42
autor: SUNrise
siadeh_ pisze:Jejku - chyba bede musiała sobie tę całą historię wydrukowac, bo fakt, ze to forum troche przekłamuje sprawia, ze mi sie troszke chronologia zjechała :wariat:
..ale dzieki SUNrise! Coraz bardziej lubie Slasha! :party:
...pzdr
siadeh_nocna_
A ja właśnie rozpoczynam czytanie historii o wampirach :diabel:

: śr, 16 mar 2005, 23:46
autor: siadeh_
To na razie tylko krótki wstep... Kiedy już przebrnę przez wszystkie pozycje z kinematografii swiatowej zawierające watek wampiryczny moze napisze cos więcej o wspólczesnych wampirach, ale to za jakis rok chyba wypadnie :wariat: :smiech:

...pzdr
siadeh_szablozebna_

: czw, 17 mar 2005, 14:39
autor: Schmittko
siadeh_ pisze:moze napisze cos więcej o wspólczesnych wampirach, ale to za jakis rok chyba wypadnie :wariat: :smiech:

...pzdr
siadeh_szablozebna_
Kiniu, i Ty się dziwisz, że uciekłem z pokoju... :smiech: :nerwy:

P.S. pozdro dla kumatej :)