Tak myślisz? Ja nie. Zawsze jest jakaś przyczyna.@neta pisze:bo niektórzy tak mają w środku i już.To tak jak są mordercy,socjopaci, samobójcy i inni.Natura ludzka potrafi być mroczna i skomplikowana bez powodu.Sami sobie robimy największą krzywdę.To więcej niż prawdopodobne, pytanie tylko dlaczego?
Amy Winehouse nie żyje
nie zawsze. niektórzy są utodestrukcyjni, upajają się smutkiem i własną tragedią. można tłumaczyć wszystko dzieciństwem, jakimś porzuceniem, chorobą, czymkolwiek, ale to kwestia natury i wyboru. można wybrać oswojenie własnych demonów, nałożenie sobie samemu kagańca, albo jazdę bez trzymanki na granicy śmierci.Margareta pisze: Tak myślisz? Ja nie. Zawsze jest jakaś przyczyna.
strasznie się poczułam jak o tym usłyszałam i to jeszcze ze sceny, na jakimś przaśnym pseudofestiwalu w Białymstoku. trzeba było oddalić się z imprezy i ogarnąć się gdzieś na boku.
czuję się brudna, bo zmuszono mnie do obserwacji cudzej śmierci, bo odebrano tej śmierci godność. jej wybór, jej droga życiowa, tylko że ktoś na tym zarabiał, ktoś kupował kolejne dramatyczne zdjęcia młodej, potwornie zaniedbanej, wyniszczonej dziewczyny.
w taki sposób nie umierał ani Cobain, ani Curtis, ani Morrison.
a mimo wszystko liczyłam, że im szybciej i niżej upadała, to że tym bliżej jest odbicia, heh...
'the road's gonna end on me.'
No, ale tego też musi być jakiś powód. Zaburzenie psychiczne, tzn. dysfunkcyjna, patologiczne skłonności, osobiste traumy. Przecież nikt o zdrowych zmysłach, dorostający w rodzinie w której nie było większych problemów, nie wybiera o tak sobie drogi ku samozatraceniu.homesick pisze:nie zawsze. niektórzy są utodestrukcyjni, upajają się smutkiem i własną tragedią. można tłumaczyć wszystko dzieciństwem, jakimś porzuceniem, chorobą, czymkolwiek, ale to kwestia natury i wyboru. można wybrać oswojenie własnych demonów, nałożenie sobie samemu kagańca, albo jazdę bez trzymanki na granicy śmierci.
to lekkie ograniczenie myślowe, zakładasz, że naturalnym stanem ducha jest szczęście.Margareta pisze: Przecież nikt o zdrowych zmysłach, dorostający w rodzinie w której nie było większych problemów, nie wybiera o tak sobie drogi ku samozatraceniu.
nie zgadzam się z tym. nie trzeba być wariatem, nie trzeba mieć wielkich życiowych traum, żeby mieć w sobie silne pragnienie śmierci czy melancholii, generalnie to im więcej się myśli, im bardziej jest się świadomym, to tym bardziej nieszczęśliwym ;] ot taki paradoks.
'the road's gonna end on me.'
''znacie takich sympatycznych, chodzacych do kosciola mlodych chlopcow, ktorzy sa wzorowymi dziecmi, sa dobrzy dla sasiadow, cytuja Biblie i nigdy nie robia w zyciu zlych rzeczy, az pewnego dnia, z niewiadomych powodow, chwytaja za karabin i wystrzeliwuja kazdego w mmiescie?''
tak wlasnie... Ale jak to ktos wyzej zacytowal, nie jej nagla smierc jest smutna, co wlasnie jej swiadome nadejscie.
Az siegnelam do mojego segregatora z artykulami...
3.07.2011
''czy Amy Winehouse umrze? Oby nie. Czy wiecie, dlaczego to robi? Nie sadze. A zreszta, dzis ludzie sa spragnieni krwawej zabawy, wiec litosci Amy nie zazna. Czy znajdzie u was zrozumienie po tym tekscie? 'a co mnie ona obchodzi' napisal mi ktos na twitterze, a inny na facebooku dodal 'sama jest sobie winna'. Czy wiec ucieszycie sie, jak odejdzie z tego swiata na zawsze? Czy jej otoczenie jest w stanie na nia wplynac? Nie ma mowy. Podczas koncertu w Belgradzie Amy belkotala, zapominala tekstu, a jej zespol gral sprawnie, jak gdyby nigdy nic. Jest liderka, jest Andym Warholem, jest Alem Capone, jest boska Marilyn- niech sie sama soba zajmie. I niech nie zapomni pisac pamietnikow!''
jesli ktokolwiek jest chetny, to zeskanuje caly artykul.
tak wlasnie... Ale jak to ktos wyzej zacytowal, nie jej nagla smierc jest smutna, co wlasnie jej swiadome nadejscie.
Az siegnelam do mojego segregatora z artykulami...
3.07.2011
''czy Amy Winehouse umrze? Oby nie. Czy wiecie, dlaczego to robi? Nie sadze. A zreszta, dzis ludzie sa spragnieni krwawej zabawy, wiec litosci Amy nie zazna. Czy znajdzie u was zrozumienie po tym tekscie? 'a co mnie ona obchodzi' napisal mi ktos na twitterze, a inny na facebooku dodal 'sama jest sobie winna'. Czy wiec ucieszycie sie, jak odejdzie z tego swiata na zawsze? Czy jej otoczenie jest w stanie na nia wplynac? Nie ma mowy. Podczas koncertu w Belgradzie Amy belkotala, zapominala tekstu, a jej zespol gral sprawnie, jak gdyby nigdy nic. Jest liderka, jest Andym Warholem, jest Alem Capone, jest boska Marilyn- niech sie sama soba zajmie. I niech nie zapomni pisac pamietnikow!''
jesli ktokolwiek jest chetny, to zeskanuje caly artykul.
cut that out!
Przecież to naturalne. Każdy człowiek świadomie i podświadomie dąży do poczucia szczęścia. Niektórzy wybierają z jakichś względów masochistyczne metody. Amy wyraźnie była jedną z nich. A czy się jest nieszczęśliwym przez bycie bardziej świadomym, zależy głównie od indywidualnego stosunku do rzeczywistości.homesick pisze:to lekkie ograniczenie myślowe, zakładasz, że naturalnym stanem ducha jest szczęście. nie zgadzam się z tym. nie trzeba być wariatem, nie trzeba mieć wielkich życiowych traum, żeby mieć w sobie silne pragnienie śmierci czy melancholii, generalnie to im więcej się myśli, im bardziej jest się świadomym, to tym bardziej nieszczęśliwym ;] ot taki paradoks.
Daria, bardzo chętnieb przeczytam artykuł.

- Sephiroth820
- Site Admin
- Posty: 567
- Rejestracja: sob, 18 paź 2008, 21:20
- Lokalizacja: z kątowni
Szczerze mówiąc wiadomość o jej śmierci nie była dla mnie szokująca,bo ja już od 2 lat czułem że to się tak skończy,ale najgorsze w tym wszystkim jest to,że tylu bliskich jej ludzi doskonale wiedziało o jej problemach jednak nikt nie był w stanie jej pomóc i nie mówcie mi że było już za późno,albo nie dało się jej już z tego wyciągnąć,bo to nieprawda.Spójrzcie chociaż na to co wyprawiała Britney Spears kilka lat temu,dziewczyna sięgnęła samego dna,jednak jej bliscy w końcu się zdeterminowali i wzięli za nią w wyniku czego ojciec Britney w pełni za nią odpowiadał i to właśnie dzięki wsparciu nie tylko rzeszy psychologów czy lekarzy,ale przede wszystkim rodziny możemy dzisiaj podziwić Britney w jej nowych teledyskach,jednak bardzo żałuję,że tej pomocy nie dostała Amy.....Na prawdę szkoda mi jej bo była bardzo młodą osobą,ale z jednej strony sama się do takiego stanu doprowadziła.Nie byłem jej fanem i jakoś nie słuchałem jej płyt(znam może z 3 jej piosenki) jednak jak już napisałem była to młoda osoba z przyszłością,ale przede wszystkim była to czyjaś córka i teraz pozostaje nam tylko współczuć jej rodzicom.
niestety tak bywa.A co lepsze powód może być absurdalny np to, że rodzice się przeprowadzili do innej miejscowości jak miała 8 lat i zabrali ją od koleżanek i ukochanych miejsc i....ona nigdy im tego do końca życia nie wybaczy.....Margareta pisze: Przecież nikt o zdrowych zmysłach, dorostający w rodzinie w której nie było większych problemów, nie wybiera o tak sobie drogi ku samozatraceniu.
....albo ...
i....
no właśnie.Sami odpowiadamy za siebie tyle,że niektórzy nigdy nie dorastają do tego.
I tu nie chodzi o Amy.Bo znam mnóstwo osób którzy żyją "ostrzej" i nie umierają z tego powodu.Tak ogólnie napisałam na skutek reakcji na powyższy post.
Człowieku, naucz się tańczyć, bo inaczej aniołowie w niebie nie będą wiedzieć, co z tobą zrobić - Św. Augustyn
-
- Posty: 1539
- Rejestracja: sob, 29 sie 2009, 0:45
- Lokalizacja: Trójmiasto ;)
skoro jest oddzielny temat, to pozwolę sobie jeszcze poutyskiwać na ten świat.
kurna, przejrzałam praktycznie wszystkie filmiki z jej ostatniego występu w Belgradzie i wściekłość mnie ogarnęła. (nie będę zapodawać linków, bo to się aż serce kraje, jak ktoś zechce to znajdzie)
kto do jasnej cholery do tego dopuścił!
spodziewałam się pijaństwa i jakiejś zupełnej olewki, ale dziewczyna ledwo stojącą na nogach, ledwo zbierająca myśli, próbuje, usilnie próbuje wytrzymać na scenie.
schemat w każdej piosence jest ten sam; szuka wsparcia w członkach zespołu, przytula sama siebie, nie wie gdzie się schować, nie jest w stanie czytać z promptera, prawie płacze, wygląda jak zagubione dziecko proszące o pomoc. widać że sama obecność na scenie ją boli.
ona nie była świadoma, ale komu w głowie zrodziła się myśl, że w takim stanie można występować. rozumiem, że jeśli tylko bilety się sprzedadzą to i artysta w zupełnej katatonii się nada.
no czarna groteska, zwłaszcza jak się dołoży do tego zachowanie muzyków równie przerażonych jak ona, ale uśmiechniętych jak manekiny i radośnie tupiących nóżką.
z Jackosnem gdyby dożył trasy pewnie byłoby podobnie, każdy udawałby, że wszystko gra, że świetnie wygląda itp.
ten sam schemat, zamiast prawdziwej opieki, udawanie że nie widzi się problemu.
z odwyku od razu na trasę - idealna terapia. szlag mnie trafia.
kurna, przejrzałam praktycznie wszystkie filmiki z jej ostatniego występu w Belgradzie i wściekłość mnie ogarnęła. (nie będę zapodawać linków, bo to się aż serce kraje, jak ktoś zechce to znajdzie)
kto do jasnej cholery do tego dopuścił!
spodziewałam się pijaństwa i jakiejś zupełnej olewki, ale dziewczyna ledwo stojącą na nogach, ledwo zbierająca myśli, próbuje, usilnie próbuje wytrzymać na scenie.
schemat w każdej piosence jest ten sam; szuka wsparcia w członkach zespołu, przytula sama siebie, nie wie gdzie się schować, nie jest w stanie czytać z promptera, prawie płacze, wygląda jak zagubione dziecko proszące o pomoc. widać że sama obecność na scenie ją boli.
ona nie była świadoma, ale komu w głowie zrodziła się myśl, że w takim stanie można występować. rozumiem, że jeśli tylko bilety się sprzedadzą to i artysta w zupełnej katatonii się nada.
no czarna groteska, zwłaszcza jak się dołoży do tego zachowanie muzyków równie przerażonych jak ona, ale uśmiechniętych jak manekiny i radośnie tupiących nóżką.
z Jackosnem gdyby dożył trasy pewnie byłoby podobnie, każdy udawałby, że wszystko gra, że świetnie wygląda itp.
ten sam schemat, zamiast prawdziwej opieki, udawanie że nie widzi się problemu.
z odwyku od razu na trasę - idealna terapia. szlag mnie trafia.
'the road's gonna end on me.'
Chyba te same filmiki przestudiowałam jakiś czas temu, zaraz po tym jak wpadł mi w ręce bardzo ciekawy artykuł Z. Hołdysa dotyczący właśnie takich „przypadków” mniej lub bardziej świadomego upadku.
O zgrozo – gdy wertowałam tekst Amy jeszcze żyła, choć faktycznie jakaś taka myśl „jak długo jeszcze” przeszła mi przez głowę.
Byłam ciekawa, dlaczego odwołano koncert w Polsce i dokopałam się do czerwcowego Belgradu.
Dokładnie identyczne odczucia mnie wypełniły dlatego podpisuję się pod Twoją wypowiedzą homesick.
W taki stanie – bezbronna i wręcz przerażona jak dziecko. Totalnie zagubiona i absolutnie nieświadoma. Jak dla mnie wrzeszczała o pomoc… Nie dało się nie zauważyć analogii z Michaelem, który to podczas ostatniej konferencji niewiele różnił się od Amy…
Krew mnie zalewa na takie informacje. Kto w ogóle wpuścił ją na scenę?
Zresztą milion pytań bez odpowiedzi a i tak liczą się pieniądze.
To przykre bo jedyne refleksje ludzi, jakie obserwowałam w prasie po odwołanym koncercie to złość – bo ktoś komuś popsuł plany. Mało kto zauważył, że dziewczyna już wtedy umierała na naszych oczach.
O zgrozo – gdy wertowałam tekst Amy jeszcze żyła, choć faktycznie jakaś taka myśl „jak długo jeszcze” przeszła mi przez głowę.
Byłam ciekawa, dlaczego odwołano koncert w Polsce i dokopałam się do czerwcowego Belgradu.
Dokładnie identyczne odczucia mnie wypełniły dlatego podpisuję się pod Twoją wypowiedzą homesick.
W taki stanie – bezbronna i wręcz przerażona jak dziecko. Totalnie zagubiona i absolutnie nieświadoma. Jak dla mnie wrzeszczała o pomoc… Nie dało się nie zauważyć analogii z Michaelem, który to podczas ostatniej konferencji niewiele różnił się od Amy…
Krew mnie zalewa na takie informacje. Kto w ogóle wpuścił ją na scenę?
Zresztą milion pytań bez odpowiedzi a i tak liczą się pieniądze.
To przykre bo jedyne refleksje ludzi, jakie obserwowałam w prasie po odwołanym koncercie to złość – bo ktoś komuś popsuł plany. Mało kto zauważył, że dziewczyna już wtedy umierała na naszych oczach.
The world got even darker it was possible [*]
- Dzwoneczek MJJ
- Posty: 474
- Rejestracja: sob, 29 sie 2009, 22:18
- Lokalizacja: Nie wiesz skąd jest Dzwoneczek MJJ? To co Ty tu jeszcze robisz?
Nie, żebym była wielką fanką Amy, ale na koncercie byłam i płytę BTB też mam. A takie zachowanie już wcześniej dawało się we znaki. To nie jest problem z ostatniego roku, czy dwóch.homesick pisze:spodziewałam się pijaństwa i jakiejś zupełnej olewki, ale dziewczyna ledwo stojącą na nogach, ledwo zbierająca myśli, próbuje, usilnie próbuje wytrzymać na scenie.
schemat w każdej piosence jest ten sam; szuka wsparcia w członkach zespołu, przytula sama siebie, nie wie gdzie się schować, nie jest w stanie czytać z promptera, prawie płacze, wygląda jak zagubione dziecko proszące o pomoc. widać że sama obecność na scenie ją boli.
To potworne kiedy umiera ktoś kto szukał miłości i nie zdążył jej odnaleźć.
Jesień 2006 była dla mnie trudnym okresem, ale dzięki Niej kojarzę go również z BTB. I mimo, że z czasem nie lubiłam na Nią patrzeć, wciąż lubiłam Jej posłuchać.
Nie uważam, żeby fanatyzm MJ, już kwalifikował się do obsesji. Inaczej niektóre osoby z mojego otoczenia mają ów obsesję. (tak Kochanie to do Ciebie też). :*
Wkurzają mnie osoby, które teraz wypisują, że już niedługo Amy wyskoczy im z lodówki, a nie pamiętają już jak oni się czuli po stracie MJ-a. Fan fanowi równy. Nieważne czy słucha szanty czy muzyki poważnej.
Amy pewnie teraz siedzi gdzieś z MJ-em na obłoczku i wykonują razem BI...

One by one
Only the Good die young
They're only flying too close to the sun
And life goes on -
Without you...
PS - Kociuuu, dobrze że nie Misiaaa! ;D Znajdziemy pekińczyka takiego jaki ma być! :*
Only the Good die young
They're only flying too close to the sun
And life goes on -
Without you...
PS - Kociuuu, dobrze że nie Misiaaa! ;D Znajdziemy pekińczyka takiego jaki ma być! :*