Strona 18 z 92

: ndz, 05 cze 2005, 2:52
autor: SUNrise
NEWS - Guns N' Roses
Troszkę bieżących wiadomości, bo już dawno tego nie było...


1. Po pierwsze: 6 października ukaże się nowa biografia Axla Rose pt.:"Axl Life & Times Of The Mysterious Mr. Rose" autorstwa Sorelle Saidman (pracuje dla MTV News). O ile będzie to jakaś dobra ksiązka, a nie kolejny chłam, to spoko.

2. Nowy termin wydania "Chinese Democracy" to grudzień 2005 (hahaha... nie wiem czy to normalne, że ja jeszcze cały czas mam nadzieję, że ta płyta faktycznie się w końcu ukaże).
Guns n' Roses long awaited comeback album "Chinese Democracy" will be out by Christmas 2005 according to one employee at Universal Music Group.
Jeśli wyjdzie to ja faktycznie zacznę wierzyć w cuda. No i to byłby dla mnie najlepszy i największy prezent gwiazdkowy Wszechczasów. Boże niech to będzie prawda. Jeżeli to prawda, to wyrzekam się wszystkich innych prezentów przez nastepne 10 lat. Chcę tylko to!!! Niech ten Axl się wreszcie weźmie w garść i coś zrobi dla ludzkości i dla takich zmarnowanych i ledwozipiących fanów jak ja tej swojej pieprz* muzyki.............!!!!!!!!!!!!!

Oto robocza lista utworów przeznaczonych na krążek: "Chinese Democracy", "This I Love", "I.R.S.", "Thyme", "Substitute", "The General", "Seven", "Madagascar", "Ides of March", "Catcher In The Rye", "Leave Me Alone", "The Blues", "Closing In On You", "There Was A Time (T.W.A.T.)".

Dodam jeszcze, że płyta oficjalnie powstaje od 8 lat (nieoficjalnie od 12) i dotychczas prace nad nią kosztowały 13 milionów dolarów.

3. Po trzecie, chodzą pogłoski (podało radio Transamerica FM) , że GN'R mają wystąpić na przyszłorocznym Rock In Rio (w 2006 r. będzie RIR??? :wariat:?), i że Axl ma dostać za ten koncert 1 mln. $ , ale to tylko spekulacje oczywiście (jak zwykle zresztą). Swoją drogą gdyby faktycznie wydali tę płytę na święta to występ Gunnersów na RIR byłby wielce prawdopodobny. W końcu GN'R występowali już dwukrotnie na tych festiwalach w 1991 i 2001 roku. Aha, a żeby było ciekawiej to RIR w 2006 r. ma się odbyć w Lisbonie, to całkiem niedaleko... :diabel: i festiwal ma trwać od 27 maja do 4 czerwca. Tylko co ma Lisbona do Rio?? Ok. już nic nie mówię, bo im więcej się nad tym zastanawiam tym mniej wiem.

4. Cóż tam jeszcze "ciekawego"...Następny głupawy ranking. Tym razem ... wybrano "20 Baddest Boys" mój Axl'ek zajął 7 miejsce.

robin

: ndz, 05 cze 2005, 2:54
autor: SUNrise
NEWS - Guns N' Roses
Troszkę bieżących wiadomości... ciąg dalszy


30 maja 2005
Robin Finck (gitara prowadząca - w zespole GN'R zastąpił Slasha) napisał na swojej stronie w nowym poście do fanów, aby ci nie pytali się go w mailach o datę wydania płyty (Chinese Democracy), gdyż on sam nie ma pojęcia kiedy to nastąpi.

Obrazek

: ndz, 05 cze 2005, 2:56
autor: SUNrise
NEWS - Guns N' Roses
Troszkę bieżących wiadomości... ciąg dalszy 2


I jeszcze kolejne wiadomości z dnia wczorajszego, tym razem baaaardzo dooobre:
29 maja 2005
**Zespół Guns N' Roses w notowaniu UK na "najlepszy zespół wszechczasów" zajął 7 miejsce. Więc nawet spoko.

** Krążą wiadomości jakoby sam Axl lub Gunsi mieli pojawić się w sierpniu na Live Aid 2 obecnie pomysł jest ten w trakcie ustaleń z zespołem i nie wiadomo czy zespół przyjmie zaproszenie.
No Axl nie daj się prosić. Do sierpnia doprowadzisz się do porządku. Wierzę w Ciebie, że dasz radę, dasz, dasz.... prawda. MUSISZ!!!!

21 maja 2005
** Dizzy Reed (klawiszowiec GN'R) został "skazany" na odpowiadanie na pytania fanów i odpowiadał bardzo...hmmm tajemniczo i wymijająco. Zapytany czy któraś z piosenek na nowej płycie mogłaby się stać singlem nr 1 odpowiedział "jeśli wszyscy to kupicie i będziecie chcieli tego słuchać to tak".
Łojeezu, no pewnie że kupimy, przecież fani do cholery tylko na to czekają chyba nie???!!!

Na pytanie drugie czy planuje coś dotyczącego Guns N' Roses odpowiedział, że "jeśli ktokolwiek zapyta się go o opinie to mu ją poda".

Szczerze powiedziawszy, to nie łapię co jest grane. Z obecnymi Gunsami dojść do porozumienia graniczy z cudem. Nawet posiadanie siódmego zmysłu już nie wystarcza.

** Odnośnie Dizzy'ego jeszcze... Pan Dizzy Reed nagrywa pieśń do filmu "Still life". Widzę że chyba zaczyna poważną karierę filmową, najpierw jako aktor a teraz jako muzyk (w sensie, że muzyki filmowej). No to Dizzy wszystkiego najlepszego na nowej ścieżce :wariat: życia.

DIZZY REED
Obrazek

: ndz, 05 cze 2005, 2:57
autor: SUNrise
NEWS - Guns N' Roses
Troszkę bieżących wiadomości... ciąg dalszy 3


Axl i Slash (stare dobre czasy)
Obrazek

20 maja 2005
Axl i Slash udzielili wywiadów. Oba są strasznie długie więc nie mam siły ich w tej chwili tłumaczyć. Napiszę może tylko po dwa zdania z każdego (najbardziej interesujące mnie osobiście).
Axl zapytany o stosunki ze starym składem zespołu odpowiedział, że: są bardzo dobre.

Natomiast Slash zapytany, czy istnieje możliwość, że wróci kiedyś do Guns N' Roses powiedział po raz kolejny, że nie zamierza wracać do poprzedniej grupy, gdyż bardzo podoba mu się w teraźniejszej (VR). Dodał też, że nie rozmawiał z Axlem od około ośmiu lat i nie ma pojęcia, co chodzi mu w tej chwili po głowie, co myśli Axl.

Na pytanie co różni Axla od Scotta (wokalisty VR), odpowiedział, że Scott świetnie pracuje i jest dobrym przyjacielem. I że to właśnie jest najważniejsze. Tak samo Duff, Izzy i Matt (Gunsi z dawnego składu) wszyscy oni są przyjaciółmi i zawsze może na nich liczyć. Natomiast Axl był zawsze zbyt nerwowym i nieprzewidywalnym człowiekiem. Żył w swoim świecie i nikogo nie potrzebował.

Zapytany o to, jak ważne jest dla niego odniesienie sukcesu, powiedział, że w tej chwili jest dla niego ważne to samo co było na początku istnienia zaspołu Guns n' Roses czyli granie rocka tak długo jak to będzie możliwe, tak jak robią to np. Rolling Stones, za co ich bardzo podziwia, że grają ze sobą od tak wielu, wielu lat. Natomiast bycie słwnym nie jest i nigdy nie było dla niego ważne, liczy się tylko granie. Ale nigdy nie udało mu się grać tak długo w żadnym z zespołów, w których był. Dopiero teraz, z zespołem Velvet Revolver może to osiągnąć. Jeśli chodzi jeszcze o Guns N' Roses, to powiedział, że nigdy więcej nie chciałby znaleźć się znowu w tym zespole, ponieważ nie jest on zdrowy ani pod względem emocjonalnym (chyba chodzi o obecne relacje Axl-Slash) ani ten zespół nie prosperuje dobrze pod względem finansowym.

No i to by było w skrócie na tyle.

Slash
ObrazekObrazekObrazek

: ndz, 05 cze 2005, 2:58
autor: SUNrise
Wyszła nowa seria figurek "The Slash Guitar Hero" 2005
"Slash's Guitar Hero series are limited editions. And will be very exclusive with only 3000 pieces being created. Each sculpture will be hand numbered and include a wooden display base.

ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazek

: ndz, 05 cze 2005, 3:00
autor: SUNrise
NEWS - VELVET REVOLVER

Come On, Come In
- to tytuł nowej piosenki VR, która ukaże się pod koniec czerwca na soundtracku do filmu "Fantastic Four". Nie wiem co to za film, ale pewnie beznadzieja jakich mało. Jak już to ktoś gdzieś zauważył, VR przyczepili się coś do filmów o superherosach, wcześniej był Hulk, teraz to, a jeszcze kiedyś Batman, albo Terminator raczej. Wiem że komercja = kasa, ale te filmy to...ech, świadczą po prostu o "cudownym" poziomie naszego społeczeństwa lubującego sę w gigantycznych nietoperzach, czerwono-niebieskich pająkach i tego typu beznadziejnych stworach. Ni to śmieszne, ni ciekawe. Wiem, narażam się...

: ndz, 05 cze 2005, 3:01
autor: SUNrise
Zempertójkowałam sobie na potrzeby pewne :cool: parę koncertów GN'R, to tak przy okazji też coś tu wrzucę, jakby ktoś przypadkiem chciał sobie czegoś fajnego do snu posłuchać. No, albo jak ktoś w ogóle nie zna muzyki GN'R, to szczerze polecam. Może Knockin' dam, bo każdego to czeka.:]

Knockin' On Heaven's Door (Live 1992)
http://s33.yousendit.com/d.aspx?id=2H1W ... E3GOR8W9DG

Live And Let Die (Live)
http://s23.yousendit.com/d.aspx?id=1JRU ... 9P9Z2IMN0N

Goodnight!.

: ndz, 05 cze 2005, 3:01
autor: SUNrise
GN'R - Don't Cry (Live 20.04.1992)
http://s33.yousendit.com/d.aspx?id=1SFT ... 50L73LDOB6

GN'R - We Will Rock You (Live 20.04.1992)
http://s35.yousendit.com/d.aspx?id=3CK5 ... ZBXD2MV1H9

GN'R - Civil War
http://s30.yousendit.com/d.aspx?id=3QRX ... D8OGGS9E64

GN'R - So Fine / vocals: Duff McKagan, Axl Rose
http://s26.yousendit.com/d.aspx?id=3ULI ... PQ0JG4MM0J

ObrazekObrazekDUFFObrazekObrazek
Obrazek
Obrazek

: ndz, 05 cze 2005, 3:02
autor: SUNrise
Velvety nadciągają na miesiąc do Europy, albo już są albo przylecą wieczorem. Jutro grają koncert w Zeppenlinfeld (Niemcy).

A tymczasem był sobie kiedyś koncercik w Roseland w NY
Slash & James Brown
Obrazek

Slash & Lenny
Obrazek


No i ta nowa ciekawa PIĘĘĘKNA sesja....:-)
(teraz tylko jedno, bo zgubiłam gdzieś resztę zdjęć, tzn. stronę na której były :P)
Slash & Duff
Obrazek

: ndz, 05 cze 2005, 3:03
autor: SUNrise
HISTORIA GUNS N' ROSES ROZDZIAŁ XVI
czerwiec 1992 - Wywiad ze Slashem część I (... w którym mówi o Izzym, sprawach w sądzie, Axlu, pieniądzach, spóźnianiu się na scenę i presji jaką odczuwa ktoś uważany za największego guru gitary na świecie.)
Odnośnie tego jakim tonem i w jaki sposób Slash mówi tutaj o Izzym (o tym, że on go nie obchodzi itd.) - widać, że udzielając tego wywiadu musiał być na coś zdenerwowany i dlatego mówił o Izzym w taki nieprzyjemny sposób. Na całe szczęście dziś Slash i Izzy znowu są świetnymi przyjaciółmi.


ObrazekObrazekObrazekObrazek

MH: Jest coś w powiedzonku, że do trzech razy sztuka. Moja rozmowa ze Sshh, no wiecie kim, została wyznaczona po raz trzeci. Dwukrotnie mój wywiad nie doszedł do skutku, choć trudno na to było znaleźć logiczne uzasadnienie i zastanawiam się czy Guns 'N ' Roses nie robią tych chec tylko po to, żeby sobie z ludźmi trochę poigrać. A może to wcale nie jest ich wina. Jeśli ma się ciągle miecz nad głową i to rzeczywiście ostry, to chyba zrozumiałe, że czasami chce się pożartować z kogoś w show businessie. Jestem już bliski wycofania się z całego przedsięwzięcia gdy nagle, z Londynu, dzwoni Slash.

Nasz gitarzysta wydaje się zupełnie, dziecinnie nieświadomy problemów jakie może nastręczyć jedna, prosta rozmowa telefoniczna. Być może Slash żyje w świecie gdzie nic nie wychodzi jeśli nie wydarzy się przy okazji sporo gównianych problemów. Wszystko jedno jak jest naprawdę bo Slash okazuje się być bardzo przyjazny i miły. Nie ma w sobie nic z tyrana w cylindrze jak próbują nam wmówić inni! W sumie to mnie nie dziwi. Wygląda to na starą sztuczkę polegającą na graniu przez jednych miłego faceta, a drugich chama. Kiedy miało się do czynienia z tym biurokratycznym gównem, jak ja teraz, to Slash wydaje się najmilszym człowiekiem w tej wielkiej organizacji. Prawdziwy przyjemniaczek. Bardzo konkretny. Przed rozmową z Guns trzeba podpisać kontrakt, który mówi, że twój artykuł nie może być opublikowany w żadnym innym piśmie, tylko w tym, dla którego pracujesz. Rozumiem to i nie widzę w tym żadnych problemów. To się nazywa poważne podejście do interesów. Jednak nieco inaczej miały się sprawy w przypadku zachowania managementu Guns z chwilą ukazania się podwójnego albumu 'Use Your lllusion'. Wtedy życzono sobie absolutnej kontroli nad tym, co będzie napisane i sprawdzenia artykułu przed wydrukowaniem, co znamionowało zgubną politykę, która doprowadziła do wielu napięć. Guns zrobili się wielcy, ale nikt nigdy nie może być tak wielki by wyznaczać takie prawa. Obecnie wygląda na to, że w polityce Guns nastąpił wyraźny zakręt w kształcie litery U i wszystko wygląda już prawie normalnie. Nowy manager Doug Goidstein przejął stery od poprzedniego mentora, Alana Nivena i zaprezentował bardziej ludzkie podejście do całego show businessu. Rzadko zdarzają się prawdziwie wielkie katastrofy, które rujnują karierę całego zespołu. Jak twierdzi Dave Lee Roth - To wszystko przez narkotyki. Doug!'

Guns'N'Roses wracają do Anglii z kolejną rundą trasy 'Get In The Ring' i będzie to kolejna konfrontacja bo taki jest ten zespół. Rzecz jasna wszystko się znowu zmieniło od czasów ich ostatniej dużej trasy po Europie. Odszedł gitarzysta Izzy Stradlin, choć po wielkich bólach, a na jego miejsce pojawił się Gilby Clark "Jestem do niego całkiem podobny prawda?" - Clark. Slash bynajmniej nie rozpacza!


SLASH: "Izzy nie miał już chęci na nic, więc w pewnej chwili doszło do tego, że... Nazwijmy to tak - Uważaliśmy, że to jest nie fair, iż Izzy nic nie robi i nie pracuje tak jak reszta początkowo nie robiło nam to różnicy i po prostu ciągnęliśmy go ze sobą, zarówno na scenie jak i w życiu. Jakoś to wychodziło. Później doszło już do takiej sytuacji, że Izzy nie pojawił się na kręceniu videoklipu Don't Cry i doszliśmy do wniosku, że to się robi idiotyczne. Uważaliśmy, że to jest nie fair, iż Izzy nic nie robi i nie pracuje tak jak reszta. Doszło do decydującej rozmowy i stało się to, co się stało."

MH: Jak poczułeś się, kiedy wszystko zostało zakończone?
SLASH: "Wszyscy jesteśmy teraz trochę luźniejsi. To znaczy jest pewne napięcie, bo on chciałby nadal być z nami i robić swoje, ale my już zamknęliśmy całą sprawę. Izzy i ta cała kwestia, to nic wielkiego."

MH: Zastanawiam się ile jest prawdy w tym, że Izzy wyciągnął się z narkotycznego transu i nie był zadowolony, że jest otoczony ludźmi, którzy lubią używać i nadużywać. Ponoć tylko on, jego dziewczyna i ich pies nie brali. Każdy miałby dosyć, takiej sytuacji!
SLASH: "Tak, ale nie braliśmy żadnych narkotyków."

MH: To znaczy, że poszło o 'sprawy muzyczne', jeśli wybaczysz mi ten cynizm w takim stwierdzeniu.
SLASH: "Nie, nie poszło o sprawy muzyczne, bo na przestrzeni ostatnich lat niewiele się zmieniliśmy. Wszystko dotyczyło wkładu pracy w rozwój zespołu. Jego nawet nie interesowały jego własne, pieprzone utwory. To my się nimi zajęliśmy. Wcale mi go nie brakuje, bo miałem go już szczerze dość. Na scenie i tak nie miałem z nim muzycznej więzi, więc tam też mi go nie brakuje. Nigdy nie przyjaźniłem się z nim na trasie więc trudno jest mi powiedzieć, że mi go brakuje. Szkoda tylko, że on nie potrafił zrobić wszystkiego tak jak należało. Znam parę osób z jego nowego zespołu, ale Izzy mnie nie obchodzi. Dla mnie jest na wakacjach."

MH: Nie ma wątpliwości, że są to długie wakacje. Slash uważa, że GN'R będą nadal grali parę numerów lzzy'ego na koncertach, ale nie wyraża nimi specjalnego zainteresowania. Szkoda, bo to niewątpliwie swoisty gust Stradlina preferującego rhythm and blues, dał zespołowi inne, odmienne brzmienie niektórych kompozycji. Rzecz jasna Slash jest bardzo zadowolony z przyjścia do zespołu Gilby'a Clarke'a.
SLASH: "On ma w sobie masę energii i jest niewiniątkiem jeśli chodzi o tak zwane interesy. On wyznaje zasadę - Mam to w dupie, gramy swoje i tak rzeczywiście robi. No wiesz, jak się jest na trasie to bywają różne, napięte sytuacje, bo z reguły panuje bałagan. Przy naszej sławie można być chwilami tym wszystkim przytłoczonym. Gilby jest na szczęście wyluzowany i to pomaga. Czasami zwyczajnie wsiadamy do samochodu i jedziemy gdzieś, żeby się od tego wszystkiego oderwać. To jest jedyne wyjście w tej sytuacji."

MH: Podejrzewam, że jest jeszcze zbyt wcześnie na jakieś wspólne kompozycje, Twoje i Gilby'ego.
SLASH: "Tak, współpraca i rozumienie się nawzajem to rzeczy, które przychodzą z czasem. Nie ma jednak żadnego embarga na twórczość własną . Matt Sorum gra już z nami na bębnach od ponad roku i na początku koncentrował się tylko na fizycznym odgrywaniu repertuaru. Teraz Matt czuje się w zespole jak w domu i pozwala sobie na własną interpretację muzyki. Teraz jesteśmy już tak zaprzyjaźnieni, że Matt wie, iż ma wolną rękę i może robić co chce. Nie mamy jeszcze takich układów z Gilbey'em."

MH: Trochę trudno jest mi uwierzyć w tak idylliczne i milutkie życie w obozie Guns N' Roses. W powietrzu zawsze coś 'wisi' i wystarczy mała iskra by doszło do jakiegoś poważnego wybuchu. Życie nie jest aż takie przyjemne. Szczególnie gdy ma się w zespole wokalistę , który publicznie przyznaje się, że ma problemy psychologiczne, z których wynika między inymi fakt spóźniania się na koncerty ponad trzy godziny!
SLASH: "Wszyscy mamy swoje słabostki"

MH: - brzmi dość sucha odpowiedź Slasha. Powiedzmy jak nie pojawianie się na kręceniu video.
SLASH: "Uważam, że to było niedopuszczalne wykroczenie! Axl jest w porządku. Nie ma z nim żadnych pieprzonych problemów i to wszystko są bzdury. On nie jest żadnym dyktatorem. Jesteśmy bardzo demokratycznym zespołem i na Axla zawsze można liczyć. Duff i ja zawsze zajmujemy się próbami, a do Axla należy tylko to, żeby być w odpowiedniej formie na show jaki ma wykonać. Pamiętajmy, że to co on robi wymaga o wiele więcej pieprzonej siły i wysiłku niż to co robią inni wykonawcy na scenie. Wystarczy, że Axl dobrze się przygotuje, ja zrobię swoje i wszyscy będziemy gotowi do zagrania koncertu."

MH: Wynika z tego prosty morał - jeśli artysta ma wybujały temperament, to może wyrwać się z nudy prób i iść sobie w tym czasie na zakupy! Rzeczywiście to jest wtedy miła praca! A co powiesz na temat porównywania Axla do Jima Morrisona, czy to jest twoim zdaniem idiotyczne?
SLASH: "No cóż, jeśli ktoś chce tracić na to swój czas... Jim Morrison to Jim Morrison, a Axl to Axl. Ludzie dobrze się bawią, kiedy tworzą sobie takie porównania i co gorzej zaczynają w nie wierzyć. /Miałem wrażenie, że do tego właśnie zachęcał tytuł obydwu płyt, ale nie wspomniałem o tym podczas rozmowy./ Moim zdaniem należy brać rzeczy takimi jakimi są i nie kombinować po swojemu. Po co tracić tyle energii, żeby zaprzątać sobie umysł takimi bzdurami? Bądźmy szczerzy, jesteśmy przecież tylko zespołem grającym rock'n'rolla. Czy ludzie czasami nie przesadzają?"

ObrazekObrazekObrazek
c.d w części II

: ndz, 05 cze 2005, 3:05
autor: SUNrise
HISTORIA GUNS N' ROSES ROZDZIAŁ XVI
czerwiec 1992 - Wywiad ze Slashem część II (... w którym mówi o Izzym, sprawach w sądzie, Axlu, pieniądzach, spóźnianiu się na scenę i presji jaką odczuwa ktoś uważany za największego guru gitary na świecie.)

Slash i Izzy
ObrazekObrazekObrazekObrazek

MH: Zupełnie się z tym zgadzam. Trudno jest mi pogodzić się z tym, że pomimo całego zamieszania jakie otacza poczynania Guns N' Roses, jest to w sumie tylko kolejny zespół grający rocka. Nie mam bowiem żadnych wątpliwości, że ci ludzie, jeśli chodzi o pisanie piosenek, mają znacznie więcej talentu niż setki im współczesnych kompozytorów. Obie płyty 'Use Your lllusion' były znakomitymi przykładami na to, jak bardzo szeroko można traktować rocka i jednocześnie pozostać wiernym swoim ideałom. Jednakże to całe gówno jakim babra się ten zespół /jestem przekonany, że niektóre numery mają błogosławieństwo całej grupy/ umniejsza znacznie niewątpliwą wielkość tej kapeli i sprawia, że chwilami staje się ona rockową parodią. Jeśli uznamy, że ci muzycy są zwykłymi facetami z ulicy, to widać, że pewnymi rzeczami przejmują się za bardzo, mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi? Pytam Slasha na temat atmosfery niepotrzebnej przesady, która towarzyszy Guns N'Roses na każdym kroku, on wydaje się nie rozumieć tego pytania i kieruje całą rozmowę tylko na idiotyczne spóźnianie się na scenę.
SLASH: "No wiesz, lubimy zaczynać koncerty późno, bo jesteśmy nocnymi markami."

MH: W tym momencie mam chęć przyznać mu nagrodę za najbardziej wyrachowaną odpowiedź wszechczasów!
SLASH: "Poważnie, naprawdę tak jest! Wyrośliśmy w podejrzanych klubach, gdzie przychodzi się o drugiej w nocy i pije aż do rana. Nie jesteśmy typowym przedstawicielem tak zwanego show businessu, więc pieprzymy to wszystko i robimy co chcemy. Musieliśmy i tak pójść na pewne kompromisy, bo nasza ekipa techniczna nie miałaby szansy pracować i odpoczywać w normalnych warunkach. Gdyby nie to nasze koncerty zaczynałyby się o północy."

MH: Dla zespołu to prawdziwa frajda, ale co ma powiedzieć przeciętny Jan Kowalski, który chodzi do pracy i chciałby także zobaczyć taki koncert? To prawie niewykonalne. Człowiek rozumie jak ważny jest w życiu kompromis, kiedy przybywa mu lat. Czy się nam to podoba czy nie, każdy z nas musi się na to w większym lub mniejszym stopniu godzić. Kiedy człowiek zakłada zespół po raz pierwszy to wyobraża sobie, że już nigdy nie pójdzie na żaden kompromis. W tej sytuacji, czeka każdego niemiłe przebudzenie, kiedy życie wali go w policzek. Czy bawienie się w rock'n'roll jest dla was nadal frajdą?
SLASH: "No cóż, nigdy się nad tym poważnie nie zastanawiałem i nie sądzę, że kiedyś było mi łatwo. Zawsze były problemy, żeby wszystko grało i z roku na rok, człowiek jest ciągle testowany. Przez to wszystko jest bardziej interesujące i dlatego nigdy nie oceniam co jest lepsze, a co gorsze. Zawsze dobrze się bawiliśmy i zawsze mieliśmy dużo problemów, ale zawsze wszystko było interesujące i zawsze odmienne. To moje osobiste przemyślenia. Sądzę, że każdy może mieć własną interpretacją tej kwestii!"

MH: Jakiego rodzaju ciśnienia, są dla Ciebie najtrudniejsze do wytrzymania obecnie?
SLASH: "No cóż, właśnie odkryłem, że nie ma już dla mnie zupełnie żadnej intymności we własnym życiu, jestem osobą publiczną. Nawet, kiedy ukrywam się w domu, w Los Angeles, ludzie spekulują i mówią co im się wydaje, że akurat robię. To jest naprawdę chore! To bardzo poważnie wpływa na moje stosunku z innymi ludźmi, szczególnie tymi, którzy są mi bliscy, jak choćby moja dziewczyna. Nie zamierzam zastanawiać się w życiu co ludzie sobie o mnie myślą, ale właśnie zdałem sobie z tego sprawę. W sumie i tak wydaje mi się, że jest to bardzo mała cena, którą płacę za to, że robię to, co chcę. Mimo wszystko, to wydaje mi się bez sensu! Wystarczy do tego dodać wszystkie ciśnienia związane z byciem w naszym businessie i wtedy okazuje się, że najmniej martwimy się samym graniem!"

MH: Podejrzewam, że w chwili, kiedy ktoś za bardzo się nam przygląda, zawsze można myśleć o wielkich pieniądzach, które się zarabia!
SLASH: "No wiesz, wydaje mi się, że Jimi Hendrix ujął to najlepiej, kiedy stwierdził, że mając coraz więcej pieniędzy, ma się coraz większe powody, żeby śpiewać bluesa. Mówię to poważnie. Nadal żyję zupełnie takim samym życiem jak wtedy, kiedy nie miałem żadnych pieniędzy, ale przyznaję, że miło jest mieć dobre finansowe oparcie. Dotarło to do mnie że mam dom i samochód oraz, że nie muszę się martwić o zapłacenie moich rachunków. Bynajmniej nie mam zbyt lekkiej ręki jeśli chodzi o pieniądze. Nie jestem jednak materialistą. Największe pieniądze wydaję na kobiety!"

Slash
ObrazekObrazekObrazek

MH: Tę kwestię można zapewne interpretować na różne sposoby i każdy może tu wykazać się swoją pomysłowością! Zastanawiam się jednak, czy nagrywając ostatnie płyty staraliście się by odniosły one podobne, komercyjne sukcesy, jak wasz debiutancki LP?

SLASH: "Nie mam pojęcia. Sądzę, że wszystko poszło całkiem dobrze, ale trudno mi tu wyrokować. Nigdy się nad tym poważnie nie zastanawiałem. Nagrywając nowy materiał nie myśleliśmy tymi kategoriami. Niewątpliwie jednak miałem w głowie własne uzasadnienie na wydanie dwóch płyt. Jeśli o mnie chodzi, to płyta ma tylko znaczenie w chwili, kiedy się ukazuje. Kiedy zaczynam pracę nad nową płytą poprzednia, albo jeszcze wcześniejsza praktycznie dla mnie nie istnieją."

MH: Czy uważasz, że skomponowanie następnej płyty zabierze ci znowu tak wiele czasu?
SLASH: "Nie mam pojęcia. Największym szczęściem tego zespołu jest fakt, że nie obchodzą nas żadne ustalenia. Kiedy nowy materiał jest dobry i się nam podoba, to czujemy, że mamy chęć go nagrać i tak też się staje. Więc bez względu na to, ile czasu potrzebujemy na nagranie następnej płyty ten zespół będzie zawsze ze sobą razem, bo nie potrzebujemy wydać nowego albumu, by zapłacić nasze rachunki, lub utrzymać obecny status finansowy."

MH: Pieniądze przestały się dla tego zespołu liczyć, ale ciekawe, o jakich pieniądzach marzą ci, którzy próbują zarobić na zespole. Podejrzewam, że każdemu marzą się łatwe dolce, ale sposób w jaki są zarobione, jest sprawą najważniejszą. O dziwo książka Danny'ego Sugermana, który tak bardzo wielbił The Doors /czekano na nią z utęsknieniem/ rozwiązuje Slashowi język.
SLASH: "Danny Sugerman to gnojek i jeśli kiedykolwiek na niego wejdę, to skopię mu dupę. Jak ten facet może napisać książkę o zespole, którego nigdy nie spotkał? To jego dzieło, to bzdury i spekulacje oparte na wycinkach prasowych i innych gównach. On tylko raz spotkał Axla a przede mną ukrywał się w każdym klubie, w którym akurat byliśmy razem. Ten facet nie ma kurwa pojęcia o czym gada! To wszystko bzdury i sensacje! Nasz fotograf, Robert John, pracuje nad swoją książką, która będzie najbardziej realistycznym obrazem Guns N' Roses. [o tej książce pisałam tu ileś tam postów wstecz - przyp. SUNrise :)]. Ludzie, którzy napisali o nas już swoje książki, są z tego powodu bardzo zadowoleni, ale żaden z nich nigdy nie brał pod uwagę nas jako oddzielnych osobników. Wszyscy muzycy w tym zespole mają własne życia, a ci którzy piszą takie bzdury postępują z nami jak z pionkami w jakiejś pieprzonej grze!"

MH: Poczekaj tylko na wspomnienia Stevena Adlera. Wtedy dopiero mogą zacząć się problemy. A tak przy okazji, czy odbyła się już sprawa z jego powództwa?
SLASH: "Tak, mieliśmy już wstępne przymiarki i mam wrażenie, że on nie wie, co robił. Roadcrew to nazwa jednego z moich zespołów więc mam prawo do jej używania. Steven nigdy nie był w tym zespole i nie powinien używać tej nazwy. Mimo wszystko powiedziałem sobie - 'O.K. Steven, pieprz wszystko dalej w taki sposób!' Mam już go dosyć i widzę, że jest za głupi na to, żeby zdać sobie sprawę z tego co robi!"

MH: Wygląda na to, że Slash nie kocha dawnych muzyków z Guns N' Roses. Pod maską spokojnego człowieka kryje się osobnik twardy i zdeterminowany. Trzeba bowiem przyznać, że trzymanie zespołu przy życiu wymaga sporego wysiłku i twardej ręki. Slash ma w sobie coś takiego i może dlatego Guns N' Roses nadal istnieje grając na wielkich stadionach piłkarskich. Niewątpliwie cechuje go też prawdziwie rockowy duch przyjaźni, a wnioskuję to na podstawie zaproszenia Soundgarden i Faith No More na wspólne tournee po Europie.
SLASH: "Lubimy te zespoły. Nie wzięlibyśmy ze sobą kogoś, kogo nie cenimy muzycznie, a przy okazji to dla nich dobra szansa pokazania się. Tym zespołom potrzebne jest duże audytorium, by mogły pokazać na co je stać. Gdy my zaczynaliśmy, graliśmy przed Motley Crue i trudno sobie wyobrazić bardziej mainstreamową publiczność niż ta. Skoro nam się powiodło, to ich czeka to samo."

MH: A człowiekiem, który to wszystko wymyślił i ocenił jest ten facet po drugiej stronie linii telefonicznej. Facet o miękkim głosie i żelaznej woli. Władca ringu? Bez wątpienia. Ssssslash.
Obrazek

: ndz, 05 cze 2005, 3:06
autor: SUNrise
Podróż sentymentalna....
Zespół SR 71 nagrał (taką sobie) piosenkę o Axl'u pt. "Where did you go Axl Rose?" , która wyraża tęsknotę ( :beksa: :beksa: ) za Axlem Rose i GN'R z lat 80-tych i początku 90-tych. I w sumie nawet nie ważne są słowa, ale to, że są ludzie tacy jak ja, którzy tęsknią za tym "starym" niesamowitym Axlem.

Where did you go Axl Rose?
http://s35.yousendit.com/d.aspx?id=3FYV ... Q50UX4ALAF

A tutaj fragment "teledysku" do tej piosenki (zrobiony przed chwilą przez slasherr'a - mojego znajomego fana Gunsów (pozdrawiamy) Obrazek Taki zlepek z koncertów GN'R. Zaczyna się od ujęć z koncertów 'nowego' GN'R (z ich światowego tournee z roku 2002) i pytania "Where did you go Axl Rose?". A w dalszej części pokazane urywki GN'R tego starego ze Slashem& Co.
http://s11.yousendit.com/d.aspx?id=30B2 ... 0UYABPQTYI

Okładka singla - tym razem już autentyczna :]
Obrazek

Tekst
Where did you go Axl Rose?

Angel lives alone in East Baltimore
Eviction notice stapled to her front door
Bleach-blond hair, fishnet pantyhose
God she wishes it was 15 years ago
When buying her a drink meant anything
You wanted that night... was alright
But through cocaine tears and 15 years
You know she sleeps alone tonight

Where did you go Axl Rose?

Ricky lives alone... mother's basement
37 got nothing yet to show for it
Heavy metal man with his long hair
The top is gone but he's still rockin' the ponytail
All he's got now is post grunge apathy
(catastrophe)
He says The Vines and The White Stripes
Just don't get it for me and my friends
Take me back when...

Where did you go Axl Rose?

Till one night at karaoke
Ricky was kickin out Bon Jovi
"Dead Or Alive" I think it was
And right then Angel fell in love
She knew they'd be together
Stuck in the past together

He don't care he's stuck in the '80s
She don't care she's stuck in the '80s
They don't care they're stuck in the '80s
We don't care we're stuck in the '80s

Where did you go Axl Rose?

: ndz, 05 cze 2005, 3:07
autor: SUNrise
HISTORIA GUNS N' ROSES ROZDZIAŁ XVI
Artykulik z angielskiego pisma "Metal Hammer" (3-1992)
Slashing Axl's Axe


ObrazekObrazekObrazek

Slash, niepowtarzalny bohater najbardziej okrzyczanego zespołu rockowego świata Guns N'Roses ma już swoje miejsce w historii jako król czadu.


Slash to impulsywny, nieokiełznany muzyk. Choć nie używa żadnych efektów, nawet pedału wah - wah, uchodzi za faceta, który tworzy fantastyczne, niepodrabialne brzmienie. To oczywiste, bo z jakiego innego powodu takie gwiazdy jak Michael Jackson, Bob Dylan czy Lenny Kravitz korzystałyby z jego talentu nagrywając swoje płyty?

Slash jest gitarzystą solowym prawdopodobnie najlepszego, amerykańskiego zespołu rockowego na świecie, ale nie jest wcale jankesem. Urodził się 23 lipca 1965 r. w angielskim mieście Stoke-on-Trent i naprawdę nazywa się Saul Hudson. Jest dzieckiem brytyjskiego artysty grafika - Tony'ego Hudsona i jego ciemnoskórej amerykańskiej żony, Olgi. Rodzice Slasha mieli związki ze światem rockowym - Olga projektowała ubiory takich gwiazd jak David Bowie, a Tony projektował koperty płyt m. in. dla Neila Younga i Joni Mitchell. Gdy Slash miał 12 lat rodzice jego ze względu na kariery, które zaczęli robić, musieli przenieść się w okolice większych pieniędzy, do Los Angeles. Slash wraz z bratem Ashem szybko się pozbierali po szoku kulturowym związanym z nowym miejscem zamieszkania i zaadoptował się do innego systemu nauczania w nowym kraju.

Masa zajęć rodziców pozwalały młodemu Slashowi na spędzanie wolnego czasu po swojemu. Wtedy Slash nie był jeszcze świadom swojego talentu i większość czasu spędzał, jak inni chłopcy w tym wieku na łapaniu żab, jaszczurek i węży! Stopniowo zajęcia Tone'go i Olgi zaczęły wpływać na zainteresowania młodego Slasha. W domu ciągle było słychać takie gwiazdy jak Steve Wonder, Elton John i The Beatles. Slash zaczął się wszystkiemu dyskretnie przysłuchiwać, choć nie mógł znieść nagrań takich wykonawców jak Johnny Cash czy Sonny And Cher. W piątej klasie Slash zaczął przejawiać wielkie zainteresowanie różnymi instrumentami z harmonijką włącznie. Wkrótce potem zdecydował się zawężyć swoje zainteresowanie wyłącznie do gitary. Pierwsza gitara Slasha miała mało wspólnego ze słynnym modelem Les Paul Standart, którym obecnie się posługuje. Pierwsza gitara Slasha miała tylko jedną strunę!
"Była to struna 'e'. Nie była to zła gitara, ale mając jedną strunę musiałem się sporo namęczyć by coś z niej wycisnąć. Koniecznie chciałem na niej grać i nauczyłem się na niej wielu utworów."
Pierwszą prawdziwą gitarę ze wszystkimi strunami kupiła mu babcia w lombardzie. Po nauczeniu się prostych akordów Slash załatwił sobie tanią kopię Les Paula i zaczął pobierać lekcje gry na gitarze.

Jego idolem był jego nauczyciel Robert Wollen, który doskonale podrabiał styl gry Jimme'go Page'a i Erica CIaptona. "Siedziałem i patrzyłem na niego zahipnotyzowany grą. Potem nauczyłem się prostych rzeczy typu Mary Had A Littie Lamb. Jednak najwięcej nauczyłem się patrzeniem na to jak on grał. Wziąłem się za wszystkie podstawowe ćwiczenia z rozciąganiem palców włącznie i pracowałem nad sobą bardzo solidnie. Wkrótce jednak miałem tego dosyć. Chciałem się rozwijać i zdecydowałem, że będę się uczył poprzez granie na gitarze przy słuchaniu płyt."

Rzecz jasna Slash nie miał zamiaru naśladować innych. Słuchał utworów, analizował na ucho partie gitary i później grał to po swojemu. Uczył się od wszystkich. Townshand, Hendrix, Beck, Clapton, May, Van Halen, Page, Gilmour - Slash wchłaniał ich jak gąbka. Teraz wiadomo skąd u Slasha ta wszechstronność. Bez problemu Slash przechodzi z wściekłych zniekształceń Welcome To The Jungle w delikatne granie w Sweet Child Of Mine. Można się domyśleć, że słuchanie różnej muzyki, preferowanej przez rodziców, nauczyło Slasha otwartości na różne style. Tak więc, już na początku swojej kariery jego gra była bardzo urozmaicona, ale i tak wkrótce zaczął doskonalić własną technikę gry.

ObrazekObrazekObrazekObrazek

Z natury impulsywny Slash szybko przekonał sam siebie, że nadszedł czas spróbować własnych sił na szerszych wodach. Ufając swojej technice zmieniania akordów Slash wziął się za granie rocka.
"Założyłem pierwszy zespół jeszcze w podstawówce. Miałem wtedy 13 lub 14 lat. Mieliśmy próby w garażu perkusisty. Dla niego to było hobby, ja traktowałem granie śmiertelnie poważnie. Ćwiczyłem całe lato przed ogólniakiem i wtedy poznałem Stevena Adlera i pewnego basistę. Założyliśmy razem zespół i występowaliśmy w lokalach dla kolorowych." To był pierwszy przedsmak życia muzyka, który zmobilizował Slasha do grania. Później nastąpił splot różnych dziwnych zdarzeń, ogłoszenie w gazecie, na które odpowiedział Duff oraz rozwiązanie się dwóch zespołów: L.A. Guns i Hollywood Rose. To doprowadziło do powstania grupy Guns N'Roses, której niezwykła kariera trwa nadal. [przyp. SUNrise - dla przypomnienia artykuł ten był pisany w marcu 1992]

W międzyczasie stara kopia Les Paula została kiedyś skradziona i Slash: zafundował sobie gitary B.C. Rich i Stratocastera oraz dwóch innych gitar: Jacksona i Charvela. Po dzień dzisiejszy Slash utrzymuje: "Swoją muzyką można dotrzeć do słuchacza grając na każdej porządnej gitarze.
Na dowód tego punktu widzenia Slash ma ogromną kolekcję gitar. Jest w niej również gitara, na której grał Joe Perry z Aerosmith, zanim jego była żona jej nie sprzedała. Ponadto Slash ma modele 56 i 60 Gold Top, dwa '69 Black Bearty Customs i.... Les Paula na zamówienie zrobionego przez Gibsona z przystawką Seymour Duncan Alnice II. Do tego obrazka dochodzą jeszcze dwa zestawy piecy Marshalli jubilee. Wprawdzie podczas koncertu Guns'N'Roses w Klubie Marquee w 1987r. Slash używał pedału wah i czasami stosuje zniekształcenia, to jednak jest zwolennikiem efektów gitarowych. Pozostając w zgodzie ze swą życiową prostotą postawy, Slash tworzy brzmienie gitary nie efektami. Resztę zostawia w rękach inżyniera dźwięku.
"Gdyby ktoś podał mi podczas koncertu pedał wah - wah, to moja noga wykopałaby to lub jego ze sceny. Chcę, żeby wszystko było proste." Podejście Slasha do gry na gitarze, ta bazowa prostota przyczyniła się realnie do legendarnego brzmienia Guns N'Roses. Efekt jego grania jest jak jego widok porażający, niebezpieczny, trudny do przewidzenia. Cylinder na szopie czarnych loków, które zasłaniają wszystko oprócz nieodłącznego papierosa w ustach. Głowa opuszczona nisko nad ognistym Les Paulem. Czy pomachalibyście mu przed nosem czerwoną szmatą ??? Ja bym tego nie zrobiła.
autor: Pippa Lang.
Tłumaczenie: ..... :party:

Sprzęt Slasha

Gitary:
1959 Gibson Les Paul, BC Rich, 1959 Stratocaster, Jackson i Charvel.

Wzmacniacze :
2 Marshalle Jubilee z serii "stacks"
ObrazekObrazek

: ndz, 05 cze 2005, 3:08
autor: SUNrise
HISTORIA GUNS N' ROSES ROZDZIAŁ XVII
10 października 1992 - NAJWYŻSZY CZAS OŻENIĆ SLASHA :party: :party:

Po tym jak pod koniec roku 1988 Slash definitywnie rozstał się ze swoją dziewczyną Loys Aires
(na zdjęciu - kliknąć żeby powiększyć)
Obrazek

ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek
W 1989 r. poznał inną blond girl - RenĂ(c)e Suran. Po trzech latach znajomości (i wielkim rozstaniu w międzyczasie) ożenił się z nią 10 października 1992 r. w Marina del Ray (Los Angeles, California). Wesele odbyło się w hotelu Ritz w Los Angeles, na które zaproszono ponad 400 gości (byli to w większości przyjaciele Slasha). Większość z nich, (w tym oczywiście cały zespół Guns n' Roses), przybyła na uroczystość z potwornym bólem głowy, gdyż poprzedniego dnia świętowano hucznie wieczór kawalerski, suto zakrapiany alkoholem, z dodatkowymi atrakcjami w postaci striptease'u.
Jak głosił dopisek na zaproszeniach weselnych porozsyłanych przez Slasha - obowiązywały kreacje czarno-białe. Zorganizowanie przyjęcia pochłonęło 200 tys. dolarów. Sama suknia panny młodej, prosta, klasyczna, uszyta z białej koronki, kosztowala 20 tys.$. Natomiast Slash, jak to Slash miał na sobie czarne, skórzane spodnie i białą rozpiętą do pasa koszulę.

Obrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazek
WESELE: Oczywiście wszystko przebiegało zgodnie z utartym weselnym rytuałem - było uroczyste krojenie tortu, rzucanie bukietu ślubnego i zdejmowanie podwiązki. Nie zabrakło oczywiście orkiestry przygrywajacej do tańca.

Szef Gunnersów, Axl Rose, który się wyłamał i zamiast na czarno-biało - przybył w jaskrawozielonym garniturze, zaraz na początku wręczył państwu młodym prezent - był to drewniany wąż zapakowany w futerał od gitary (z tego podarunku ucieszył się bardzo Slash, dla przypomnienia - namiętny miłośnik gadów). Potem Axl zaszył się w końcu sali, nie wypił ani kropli alkoholu i po niedługim czasie zniknął. Dało to obecnym na weselu ludziom jeszcze więcej powodów do plotek na temat jego związku z modelką Stephanie Seymour, która (mimo zaproszenia) w ogóle nie pojawiła się na przyjęciu.

Z czasem zabawa zaczęła stawać się coraz bardziej hmmm... ciekawsza (jak na Gunnera przystało). Prym wiedli oczywiście Renee i Slash. Jak obecni na weselu później opowiadali - panna młoda tańczyła z wszystkimi paniami i panami (oprócz Slasha), potem skupiła swoją uwagę na jednej z dziewcząt. Będąc już najwyraźniej w stanie upojenia alkoholowego usiłowała wykonać jeszcze kilka pląsow, ale zdecydowanie przeszkadzał jej w tym rąbek przydługiej sukni. Szkoda, że Slash tego nie widział, niestety błąkał się już wtedy nieprzytomny z butelką whisky w ręku po hotelowych korytarzach i dopiero specjalna ekspedycja przyjaciół po żmudnych poszukiwaniach zdołała sprowadzić go na salę.

Następnego dnia po przyjęciu państwo młodzi, uzbrojeni w aparaty fotograficzne, udali się w podróż poślubną do Kenii gdzie czekało ich fotosafarii.

**************************
OT: Kilka tygodni wcześniej, w Kansas City, Slash wziął udział w akcji dobroczynnej zorganizowanej na rzecz ofiar huraganu "Andrew". W sumie zebrano kilkaset tysięcy dolarów, a Slash i pozostali Gunnsi dołożyli jeszcze pokaźną sumę z własnej kieszeni.
**************************
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek
PARĘ ZDAŃ O RENEE. Kim była?
O RenĂ(c)e nie wiadomo zbyt wiele. Wiadomo tylko, że pochodziła z Chicago i była fotomodelką, grającą sporadycznie w filmach. Zagrała razem ze Slashem w filmie Howarda Sterna "Private parts" (Części intymne).
RenĂ(c)e zawsze była opisywana jako słodka, miła dla ludzi i very much in love with SLASH :-)
Prawie nigdy nie udzielała żadnych wywiadów. Slash też niewiele o niej mówił, gdyż zawsze powtarzał, że małżeństwo i życie rodzinne to dla niego bardzo prywatna sprawa. On bardzo ceni sobie prywatność. Poza tym mało kiedy pokazywał się z nią na jakichkolwiek oficjalnych uroczystościach itp. publicznych miejscach. Stąd też jest bardzo mało ich wspólnych zdjęć.
W 1995 roku Slash powiedział, że Renee poprosiła go, by napisał dla niej piosenkę. Slash oczywiście to uczynił, napisał z dedykacją dla niej "I hate everybody (but you)", która ukazała się na solowym albumie Slasha pt. "It's Five O'Clock Somewhere" - wydanym w 1995 r.
Obrazek - okładka płyty.

ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek
W ich małżeństwie nie było żadnych skandali (nie bili się, nie wyzywali, nie kłócili - przynajmniej publicznie) to i prasa nie miała tematów, żeby o nich wiele pisać. Żyli sobie więc w spokoju i ciszy....aż do 1997 roku. Wtedy się rozwiedli, a w sumie to rozstali po przyjacielsku. Oboje doszli do wniosku, że chyba już się nie kochają i że tak będzie lepiej. Rozwód był tym czym okres małżeństwa - bez sensacji. Dzieci nie mieli.

Slash i RenĂ(c)e
Obrazek

Zaraz dorzucę trochę więcej ich wspólnych zdjęć.

: ndz, 05 cze 2005, 3:10
autor: SUNrise
SUNrise pisze:HISTORIA GUNS N' ROSES ROZDZIAŁ XVII
10 października 1992 - NAJWYŻSZY CZAS OŻENIĆ SLASHA :party: :party:
Zaraz dorzucę trochę więcej ich wspólnych zdjęć.
Dorzucam parę...
SLASH I RENEE w czasach gdy byli małżeństwem 1992-1997

Obrazek
Obrazek
Obrazek

z wesela
Obrazek
Obrazek
Obrazek

późniejsze
Obrazek

Obrazek - kliknąć na zdjęcie żeby powiększyć

Obrazek
ObrazekObrazek
Obrazek