Eve, jesteś niesamowita! Całą noc czekałaś. Dziękuję bardzo!! Jestem Twoim dłużnikiem ;)Eve_861 pisze:Anialim, Sybirra wpisałam się do księgi kondolencyjnej podpisując się również Waszymi nazwiskami. Wybaczcie ,że może to co tam napisałam nie było jakieś wybitne ale drżenie rąk i łzy mi na to nie pozwoliły.
Do wymuszania i decydowania gdzie ma spocząć Prezydent nie mamy prawa. Ale że jako Prezydent ma spocząc na Wawelu, który jest naszym wspólnym dziedzictwem narodowym, możemy oczywiście wyrazić swoją opinie, dezaprobatę na ten temat, tylko po prostu w granicach dobrego smaku.Maria pisze:Nie mamy uprawnień do wymuszania i decydowania gdzie kto ma spocząć po śmierci. To decyzja rodziny i jeśli my do niej nie należymy, nie mamy prawa głosu, a już na pewno nie w formie protestów zakłócających trudny czas żałoby. Wstyd mi za tych protestujących. Jest żałoba, każdy w jakiś sposób przeżył szok z powodu tej tragedii. Czy nie możemy stonować? To na prawdę nie nasza sprawa.
Owszem mówią tak osoby znające bardzo dobrze prywatnie Pana Prezydenta. Ale bynajmniej nie dlatego, aby podkreślić Jego zalety i to, że był dobrym prezydentem. Te osoby opowiadają o nim jako o człowieku, który czuł tak samo jak my. Chca pokazać, że to nie była figura z wosku, której potrzebny był jedynie ładny uśmiech do ludu i innych przywódców oraz sprawna dłoń do podpisywania papierów. Często w świadomości wielu osób taki właśnie obraz wyłania się z osoby prezydenta jako postaci czysto reprezentacyjnej. A pierwsza dama i pierwsze dzieci na przystawkę - coby ładniej obrazek wyglądał. I te wszystkie głosy dotyczące sfery rodzinnej mają na celu uczłowieczenie prezydenta.MacJack50 pisze:A najśmieszniejsze w tym jest to , jak Polacy zachwycają się jego osobowością - chodzi mi o Pana L.K. jako osobę prywatną.Jak on nie dbał o żonę , jak on ją nie kochał , jak on Polaków kochał i zrobił by dla nich wszystko.Po prostu jest to sytuacja absurdalna , bo przecież wiadomym jest , że każdy prywatnie jest całkiem inną osobą , niż go rzesza nieznających ludzi widzi na co dzień i pracuje z nim.
Kiedyś ktos zapytał: Z jakiej racji chować prezydenta na Wawelu? Jakie on mam zasługi?
No bo Piłsudski to przewrót majowy, Jaruzelski stan wojenny, Wałęsa okrągły stół, Sikorski to pakt z Majskim itd. A Kaczyński? Co było Jego największym osiągnięciem za życia? Nie wiem, bo nie umiałąbym posegregowac Jego zasług, bo wydają mi się równorzędne.
Ale jest coś co nieświadomie podniosło Go do rangi tych największych. Tragedia w Smoleńsku dla Pana Kaczyńskiego daje owoce na dwóch płaszczynach: osobistej (bo wreszcie doceniono Go w jakiś sposób i przestano wyśmiewać) oraz narodowej. I ta ostatnia ma wymiar historyczny i zbawienny dla naszego narodu. Lech Kaczyński objawił światu czym jest i był Katyń. Gdyby na pokładzie nie było prezydenta, tylko sami dostojnicy, to oczywiste jest, że te osobistości świata nie zapowiedziałyby swojego przybycia. Złożyłyby jedynie kondolencje telefonicznie na ręce Prezydenta. Ktos może powiedzieć, że każdy mógłby zostac prezydentem i tak samo by go potraktowano. Ale pamiętajmy, że to większośc naszego narodu wybierała prezydenta i była odpowiedzialna kogo mieliśmy na tym stanowisku.
W tym momencie prezydent reprezentuje wszystkie ofiary sobotniej katastrofy. I ludzie, któzy wymyślili ten pochówek tam, to napewno brali też to pod uwagę, bo Wawel ich wszystkich nie pomieści.
Może ta tragedia to Boża opatrzność, jakies przeznaczenie. Bo myśląc o tym co się stało nie chcę schodzić na ziemię i trywialnie przyznać, że to przypadek, tragedia jaka mogła dotknąć każdego. Chce widzieć w tym cos więcej, cos co zdeterminuje Nas Polaków do zastanowienia się nad naszym narodem. Fundamentem pod budowę lepszej przyszłości.
Uważam jednak, że L. Kaczyński wraz z małżonką nie powinni spocząc na Wawelu, ale bynajmniej nie dlatego, że on nie zasługuje i nie powinnien leżeć obok Królów (bo teraz z biegiem lat cięzko ocenić i porównywać zasługi z tymi wcześniejszych władców) , tylko dlatego, że sam Kraków wydaje mi się nieodpowiednim miejscem, gdyż nie miał On z nim za wiele wspólnego.
Dokładnie. A ludzie i tak widzą to co chcą i wierzą w to co podane im jest gotowe na tacy, bo dochodzenie do własnych wniosków jest tak wysoce męczące...Marie pisze:Podam głupi przykład. Michael też był dobrym człowiekiem a jednak wszędzie mówiło się o nim źle.
Gdy społeczeństwo a przynajmniej jakiś tam procent wyrobi sobie o kimś opinię, nie łatwo jest ją zmienić.
Wielu ludzi śmiało się z wzrostu pana prezydenta bo inni się śmiali.

Na szczęscie nie wszyscy tacy są :) I mówię tutaj zarówno o jednej jak i drugiej stronie. Bo osobę zaślepioną stereotypami i tym co media podadzą, poznaje sie po tym, że powie/napisze coś bez odpowiedniego poparcia swoich racji i wystosowania konkretnych argumentów.