Gilberto Perez Guillermo o Nosferatu - eine Symphonie des Grauens
* * *
Ponad 20 lat po wydaniu Draculi i niemal 10 lat po smierci Brama Stokera, kiedy to jego książka - będąca jedną z najniezwyklejszych opowieści miłosnych w historii literatury - powoli odchodzi w zapomnienie, do drzwi wdowy po pisarzu puka Friedrich Wilhelm Murnau...

* * *
Nie będę się w tym miejscu rozwodzić na temat ekspresjonizmu niemieckiego, ponieważ :
- ...ma to być HIStoria wampira głównie w kinematografii, a nie kinematografii ze szczególnym naciskiem na wątki wampiryczne;
- nie chce nikogo zanudzić;
- prawie nic o tym nie wiem
niemniej jednak wspomnę tylko, ze wymieniony powyżej gość wdowy po panu Stokerze był - wg znakomitej większości znawców tego tematu, a takich Ci u nas i nie tylko u nas dostatek - jednym z najwybitniejszych reżyserów - przedstawicieli tegoż gatunku. Niestety na nic się zdał jego talent filmowy, kiedy przyszło mu prosić o zezwolenie na sfilmowanie DRACULI. Wdowa po Stokerze miała odmienne od całej reszty świata zdanie, co do książki autorstwa swego męża. Dobrze wiedziała, ze nagły sukces, jaki książę ciemności przyniósł swemu stwórcy, doprowadził do tego, ze pisarz oszalał, choć dziś powiedzielibyśmy, ze po prostu woda sodowa uderzyła mu do głowy - wydawał więcej niż otrzymywał za książkę, co doprowadziło państwa Stokerów do ruiny [ tutaj chciałabym tylko przypomnieć, iż niemal identycznie skończył poprzednik, - jeśli mogę go tak nazwać - Stokera: dr Polidori, który owładnięty przekonaniem o swej wielkości po sukcesie "Wampira", większość swych pieniędzy przetraca na kolejne, coraz to gorsze wydania, by wreszcie skończyć, jako całkowity bankrut... Czyżby stwórcy okazali się być najłatwiejszym łupem dla swych "dzieł"?:diabel: ] .
Nie chcąc przedłużać napiszę tylko, ze ostatecznie ekipa Murnaua nie otrzymała pozwolenia na wykorzystanie książki, ale skoro opisuje tę całą historię tak skrupulatnie nikt chyba nie ma wątpliwości, ze niemiecki reżyser tylko częściowo zastosował się do przepisów...
* * *
Nosferatu - eine Symphonie des Grauens czyli tak bardziej "po naszemu" Nosferatu - Symfonia Grozy to - w ogólnym pojęciu przeciętnego, współczesnego widza - staroć. Nie dość, ze czarno - biały to jeszcze niemy, a jak się doda, ze nie ma nic wspólnego z Hollywood to już na pewno można się spodziewać po rozmówcy miny męczennika i słów zniechęcenia, zanim na ekranie pojawi się pierwsza plansza tekstowa. Jednak dla wielbicieli filmu, a w szczególności takich maniaków wszelakich stworzeń szablozębych, jak ja film ten jest "lektura obowiązkową".

"Nosferatu" jest, jak cała legenda o wampirach, przesycony irracjonalizmem. Twórcy filmu postarali się o to, żeby widz był oszołomiony i przerażony, by nie miał punktu zaczepienia - cały film jest wielką metaforą.
Na każdym kroku przypomina się widzowi o śmierci i dziś - znając zasady ówczesnego kina niemieckiego - nie dziwi to natrętne wręcz powtarzanie słowa "śmierć":
[swoja drogą dość interesujące jest czy przypadkowym było zwrócenie uwagi właśnie na piękne wciąż kwiaty - przed chwilką jeszcze pnące się do słońca w ogrodzie, a teraz tak, jak Nosferatu: nieżywe, ale też wciąż nieumarłe?]"Czemu zabiłeś te kwiaty?"
Hellen - żona Huttera


Kusi mnie, by przedstawić pokrótce treść filmu, albowiem będzie się ona powtarzać wielokrotnie w późniejszych produkcjach, niemniej jednak pozostawię tę kwestię niedopowiedzianą - a nóż ktoś zechce przenieść się wehikułem czasu swej wyobraźni do lat dwudziestych ubiegłego stulecia, zasiąść pośród znamienitych gości w małym, wciąż jeszcze bardziej przypominającym stare teatry, kinie i rozkoszować się historią miłości Huttera i Ellen zagrożonej przez bezkresne zło..? Nie mogłabym być na tyle bezduszna istotą, by odebrać temu komuś radość odkrywania... jedyne, co mogę (a kto wie - może nawet powinnam..?), to przedstawić kilka ciekawych szczegółów:
- Ze względu na niezwykły upór pani Stoker, autor scenariusza Henryk Galeen musiał zmienić nazwiska bohaterów i nieco zmodyfikować cała historię - próżno, więc szukać w filmie Murnaua Draculi (zastepuje go hrabia Orlock), Miny (tutaj Ellen), a przede wszystkim nieustraszonego pogromcy wampirów Abrahama Van Heslinga (postac całkowicie pominięta w utworze F.W. Murnaua).
- W filmie jasno powiedziane jest, iż wampir to najczystsze zło:
Dopiero późniejsze adaptacje powieści będą próbowały skupić się także na psychice samego potwora. W "Nosferatu" jednak nie chodzi wcale o historię wampira, ale o symbolikę, jaką ma przekazać ta opowieść."Z nasienia Beliala* wylągł się demon, wampir Nosferatu "
Księga Wampirów
- W dziele Murnaua doszukiwano się nie tylko proroczego przedstawienia nadchodzącej grozy faszystowskich Niemiec, ale także feminizmu, który wyraził się w postaci dzielnej Ellen.
- Muranu stworzył niezwykły klimat filmu, który do dziś straszy nawet mimo wszystkich wad czarno-białego, niemego filmu (sztuczności aktorstwa, nieudolność zdjęć etc).
- częste ujęcia z żabiej perspektywy są źrodłem niezwykłego oddziaływania głównej postaci filmu na widza;
- hiena w jednym z ujęć, szczury wypełzające z trumien pełnych przeklętej ziemi z grobu wampira, krótki moment filmu na taśmie negatywowej wprowadzają uczucie czającej się wszędzie grozy.
- warto zwrócić uwagę na wtrącony, jakby zupełnie niezwiązany z całą fabułą wykład doktora na temat przypadków wampirycznych w przyrodzie [rosiczka zjadająca muchę; polip wciągający rybe] przeciwstawionych postaci szalonego Knocka, który wyczuwając nadejście swego "mistrza", chwyta i zjada muchy naśladując pająka.
- ...i na koniec prawdziwy smaczek:
Główną postać Hrabiego Orlocka gra MAX SCHRECK - aktor, którego przez wiele lat nie można było znaleźć w żadnym spisie aktorów niemieckich tamtych lat. Jego imię i nazwisko znaczą razem "maximum terror" bądź, - jeśli ktoś woli po polsku: "całkowity strach". Niektórzy utrzymują, ze Schreck przez cały film ani razu nie mrugnął oczami [sprawdźcie!], a reżyser trzymał w tajemnicy wszelkie szczegóły dotyczące tej postaci. Dziś można znaleźć kilka tytułów, w których podobno wystąpił ten sam aktor, ale znaczna większość wierzy, ze jest to zupełnie inna osoba mająca przyjęciem nazwiska odtwórcy roli Nosferatu odciągnąć dociekliwych od tajemnicy... Ta niezwykła historia stała się tematem pewnego interesującego filmu z roku 2000... ale o tym - być może - kiedyś przy okazji
* * *
Kkimkolwiek był Max Schreck, cokolwiek chciał przekazać reżyser - jedno jest pewne: "Nosferatu - Symfonia Grozy" to prawdziwy horror - począwszy od głównego bohatera, przez fabułę, aż po tajemnicę, jaka wiąże się z produkcją - wszystko to mocno zarysowuje się w naszej podświadomości i - jak kropla, która drąży kamień - powoli, ale skutecznie rzeźbi w naszej psychice widoki, które, nawet najtwardsze serca wypełniają niewyjaśnionym lękiem.

* * *
Przez niemal dziewięć kolejnych lat kinem wstrząsał cień "niemieckiego" wampira. Dopiero rok 1931 wniósł do kinematografii kolejne żądne krwi strachy...
...to be continued...
* Belial - hebr. belija'al. Jeden z czterech ewangelistów "Biblii Szatana". Słowo często w przekładach Biblii używane niekoniecznie, jako imię, ale jako synonim słowa "szatan". Wg niektórych źródeł "Belial" nazywany jest księciem tego świata, który pojawi się, jako Antychryst. Użycie jego postaci w "Nosferatu" Murnaua prowadzi analityków na trop proroctw dotyczących III Rzeszy, albowiem Hitler uznawany był za Antychrysta, który wypełnia przepowiednie Sybilli.