Przyjaźń damsko-męska?
Temat z gatunku 'co bylo pierwsze jajko czy kura' a tu 5 postow na krzyz, kazdy swoje powiedzial i nie ma pytan nawet zakladajacy wątek. Ciekawe czy jakis temat przebije kiedys Najslabsze Ogniwo. Jak na razie to pozostaje pisanie 'na Berdyczów' lub slanie myśli w kosmos o czym wiem najwiecej ja i Hermaszewski być moze
Nie moge pojmać tej horrory z piekła rodem
Nie moge pojmać tej horrory z piekła rodem
- malakonserwa
- Posty: 634
- Rejestracja: czw, 03 kwie 2008, 16:11
- Lokalizacja: się biorą dzieci?
Nie, 15 lat w Twoim przypadku to nic. Poczekaj jeszcze z 10, to pogadamy15 lat to chyba troche czasu.I cały czas to jest przyjaźń.

No to już jest (według mnie) chore...no i jeszcze moze istniec cos takiego jak przyjazn z BONUSAMI ;P
P.S.
homesick, bardzo nie podoba mi się Twój podpis... Może jednak go zmienisz?
Zapewne. Mi to jednak jakoś nigdy nie wychodzi...Prawdziwa przyjazn, kochanie czy dziecinada. I nie mówmy ze nie istnieje bo na swiecie istnieja dużo ciekawsze zjawiska i duzo bardziej szokujące rzeczy niz taka damsko meska przyjazn, generalnie wiele swiat widzial przez swe stare oczka i taka pzryjazn moze i w mniejszym procencie sie zdarza ale istnieje na 100%

To samo co kubaja z moją przyjaciółką przyjaźnimy sie od 8 lat, traktuję ją jak siostre. Zawsze wierzyłem w przyjaźń damsko-męską i będę wierzył.

Podziwiam i... gratulujęod 8 lat z kolegą

pewnie że jest możliwa:) co prawda nie zawsze się sprawdza ale możliwa jest:) fajnie jeśli ktoś ma takiego przyjaciela:) no mi akurat nie pykło:) heheh przyjaźń zamieniła się w związek:) to też niby przyjaźń :) ale po 4 latach nie było już nawet przyjaźni :) i to mnei zastanawia też :) przecież przyjaźń powinna przetrwać wszystko:)

nawet nie tyle takiego co w ogole przyjaciela, niezaleznie od plci.Morfi00 pisze:fajnie jeśli ktoś ma takiego przyjaciela:)
Tylko ze piszecie ze trwacie w takiej przyjazni juz kilka lat, ja tez. Ale nie macie wrazenia ze to was w jakis sposob blokuje, albo ze to jakaś przeszkoda by poznac tzw druga polowe? Wiele razy rozmawialismy o tym, ja z nim. No i doszlismy do takiego smutnego wniosku ze tak byc moze jest. Mowie o glebokiej przyjazni a nie o spotykaniu sie regularnie z kims na piwie by pozartowac i posmiac sie w sprzyjajacych warunkach tylko.
Przyjaciel daje poczucie bezpieczenstwa i mimo ze jakas czesc mnie jest stęskniona za czyms blizej nieokreslonym to nie szukam, nie staram sie bo poczucie bezpieczenstwa mam jakby zapewnione.
Smooth_b pisze:Przyjaciel daje poczucie bezpieczenstwa i mimo ze jakas czesc mnie jest stęskniona za czyms blizej nieokreslonym to nie szukam, nie staram sie bo poczucie bezpieczenstwa mam jakby zapewnione.
i tu jest sedno sprawy ja sie nie zakocham jesli najpierw komus nie zaufam, a jesli juz ufam to wiem, ze ten ktos mnie nie zrani, na pewno nie z premedytacja ;)
ja w ogole na przyjazn i milosc patrze podobnie..granica jest wedlug mnei bardzo plynna...
dlatego nie boje sie jakis przejsc miedzy przyjaznia a miloscia i spowrotem...bo wszystkie moje zwiazki zaczynaly sie od przyjazni i na pewno nie konczyly sie na nienawisci...wiez moze oslabnac i nie byc juz tak silna, ale to naturalne, wazne ze sie wie, ze ten ktos dobzre o tobie mysli i wzajemnie.
'the road's gonna end on me.'
hmmm.. z jednej strony masz racje ale po wlasnych doswiadczeniach wiem ze wlasnie najbardziej zranic moze osoba ktorej sie ufalo bezgranicznie:) tzn nie chce generalizowac ale akurat w moim przypadku tak bylo byl przyjaciel prawdziwy przyjaciel potem byl przyjaciel i kochanek w jednym:) potem zniknelo wszystko a miala pozostac przyjazn:) a zostala jednostronna:) nikt mnie nigdy nie zranil tak wlasnie jak przyjaciel:) wiec homesick tak mi jakos trudno sie przekonac do Twojego twierdzenia:) tzn owszem jesli ludzie sa na poziomie i rozstaja sie ja dorosli ludzie:) ale jesli jedna osoba caly czas jest dzieckiem i na dowidzenia wypluwa z siebie taki jad ze nawet najgorszy wrog nie bylby w stanie powiedziec mi takich slow to jakos ciezko jest teraz komukolwiek zaufac:) heheh wyszlam teraz na jakas zrozpaczona pograzona w depresji zagubiona dziewczynke:D hehhehomesick pisze: i tu jest sedno sprawy ja sie nie zakocham jesli najpierw komus nie zaufam, a jesli juz ufam to wiem, ze ten ktos mnie nie zrani, na pewno nie z premedytacja ;).

tzn. tak.... moja wypowiedz dotyczy tylko mnie, ja nie generalizuje, bo jak wybieram ludzi to robie to bardzo dokladnie, dziala moj instynkt, nie otaczam sie wieloma osobami, a jesli ktos juz jest blisko to zanim ja go dopuszce do tego co tak naprawde we mnie siedzi, to nie takie hop siup...Morfi00 pisze:hmmm.. z jednej strony masz racje ale po wlasnych doswiadczeniach wiem ze wlasnie najbardziej zranic moze osoba ktorej sie ufalo bezgranicznie:) tzn nie chce generalizowac ale akurat w moim przypadku tak bylo byl przyjaciel prawdziwy przyjaciel potem byl przyjaciel i kochanek w jednym:) potem zniknelo wszystko a miala pozostac przyjazn:) a zostala jednostronna:) nikt mnie nigdy nie zranil tak wlasnie jak przyjaciel:) wiec homesick tak mi jakos trudno sie przekonac do Twojego twierdzenia:) tzn owszem jesli ludzie sa na poziomie i rozstaja sie ja dorosli ludzie:) ale jesli jedna osoba caly czas jest dzieckiem i na dowidzenia wypluwa z siebie taki jad ze nawet najgorszy wrog nie bylby w stanie powiedziec mi takich slow to jakos ciezko jest teraz komukolwiek zaufac:) heheh wyszlam teraz na jakas zrozpaczona pograzona w depresji zagubiona dziewczynke:D hehhe
oczywiscie ze mnie tez ranili bliscy mi ludzie i ja ich ranilam.
ale zawsze sie staram, konczyc relacje bez urazy, nawet jak wiedzialam, ze bylam zdradzana, nie fizycznie ale emocjonalnie ;) to wiedzilam, ze ta osoba walczyla ze soba, ze nie chciala mnie zranic, wiec co ja moglam ...pocierpiec sobie, przelknac gorzka pigulke i wybaczyc...hehe nawet staralam sie potem pomoc temu zwiazkowi, przez ktory moj sie rozpadl, mimo bolu ;)
'the road's gonna end on me.'
:) no widzisz nie wiele takich osob w takim razie jak Ty:) hmm no ja tak myslalam ze tez wybieralam bardzo dokladnie:) w koncu 4 lata to dosc dlugo:) hehehe ale najwyrazniej nie tak dlugo:) moja intuicja juz chyba nie dziala tak jak powinna:) chociaz staram sie ja naprawic:D ale jak to osttanio moja kolezanka mnie skwitowala ze mam taki mur z ognia przez ktory przejda ludzie w skafandrach ognioodpornych a dalam ich tak malo ze ciezko sie do mnie dostac:P

W tym miejscu najczesciej nasuwa sie calkiem sensowne uzasadnienie ze on nie byl materialem na przyjaciela ale rownie lub bardziej prawdopodobnych przyczyn moze byc wiecej. Moze zanim jeszcze do czegos doszlo, mam na mysli milosc, to po prostu nie doszliscie w przyjazni do odpowiedniego etapu takiej pelnej ufnosci i dlatego sie rozsypalo. Moze on nie osiagnąl tego etapu skoro sie pogubil i wolal sie wycofac w dodatku raniąc.Morfi00 pisze:nie chce generalizowac ale akurat w moim przypadku tak bylo byl przyjaciel prawdziwy przyjaciel potem byl przyjaciel i kochanek w jednym:) potem zniknelo wszystko a miala pozostac przyjazn:) a zostala jednostronna:) nikt mnie nigdy nie zranil tak wlasnie jak przyjaciel:)
Heh, aż sie chce zacząć temat o ludziach ktorzy wykorzystują fizycznie i odchodza.
Zalózmy ze przyjaźń już przeszla w krotką milosc, bliskosc fizyczną, a potem wszystko wraca do normy i jest jeszze lepiej. I kiedy obie strony wiedzą ze związku z tego nie bedzie, jest tylko ta szczera bliskosc, więzy są silniejsze niz rodzinne to czlowiekowi sie wydaje ze ma juz to czego chce czyli bezpieczenstwo o czym pisalismy wczesniej. Zastanawiam sie czy to wtedy nie zamyka nas w jakis sposob, czy jakies indywidualne cechy o tym decydują tylko. Penwie jak zawsze jedno i drugie do kupy jak we wszystkim heh
Wiesz co to tak trudno powiedziec w koncu 4 lata razem bylismy mowie tu konkrenie o zwiazku :) wiec to nawet nie bylo cos przelotnego :) pozatym byly juz plany :) mieszkanie wszystko w sumie:) hehe zeby bylo smieszniej wycofal sie kilka dni przed rzekomymi zareczynami:) rzekomymi bo moze wcale ich nie planowal skoro sie wycofal:D hahaha dlatego mi ciezko uwierzyc w przyjazn ogolnie:) a codopiero w damsko-meska;) tzn wierze ze jest ze moze sie zdarzyc ale wiem ze nie u mnie:D przyciagam poprostu takich nie teges:> hahahaSmooth_b pisze: Moze zanim jeszcze do czegos doszlo, mam na mysli milosc, to po prostu nie doszliscie w przyjazni do odpowiedniego etapu takiej pelnej ufnosci i dlatego sie rozsypalo. Moze on nie osiagnąl tego etapu skoro sie pogubil i wolal sie wycofac w dodatku raniąc.
Heh, aż sie chce zacząć temat o ludziach ktorzy wykorzystują fizycznie i odchodza.

Zamarzamy na śmierć z powodu zimnych słów. A tu kolega nas zaskoczyl i najpewniej okazal sie jednym z tych ktorzy potrafią powstrzymać kaszel a nie moga wyksztucić słowa. hihMorfi00 pisze:pozatym byly juz plany :) mieszkanie wszystko w sumie:) hehe zeby bylo smieszniej wycofal sie kilka dni przed rzekomymi zareczynami:) rzekomymi bo moze wcale ich nie planowal skoro sie wycofal:D hahaha
Milosc to spelnienie, namietnosc to wrazenie, nakarmienie psa to obowiazek. Taki zestaw nasunął mi sie przed chwilą. I moze obliczu nadchodzącej milosci trzeba mieć priorytety i w pierwszej kolejnosci nalać psu wody, zeby zaangazowanie i ufnosc rodzily sie stopniowo i ostroznie.
Hm.. trza bedzie zalozyć kiedys wątek "Nasi i nasze nie teges"Morfi00 pisze:przyciagam poprostu takich nie teges:>
:)
- Streetwalker
- Posty: 432
- Rejestracja: śr, 20 lut 2008, 15:38
Mam przez to rozumieć,że ty przyjaźnisz się z kimś od urodzenia,tak?(15 lat masz) Wiesz w wieku 15 lat jakieś gorące uczucia i namiętności nie są na porządku dziennym,więc zobaczymy co będzie za kilka lat :wariat:kuba pisze:15 lat to chyba troche czasu.I cały czas to jest przyjaźń.Na początku oczywiście jest gadanie,że to tylko przyjaciel..taaaa.
Szkoda, że w moim wypadku niestety do normy już nic nie wróciło i nie zapowiada się, żeby się coś poprawiło ... Ale powiedzcie mi, czy ktoś patrząc na taką drugą kochaną osobę, która (sick!) nie dość że okazała się lesbijką, to nagle zaczęłą brać narkotyki i do tego się puszczać (niekoniecznie z dziewczynami ... ) kiedy już się naćpa i upije, miałby siłę i wogóle ochotę aby ratować tą przyjaźń? Różne dziwactwa potrafię tolerować, ale taką ściężką moja moralność i wyznawane wartości nie mogą podążyć ... Oj niestety w tym moim wypadku miłość, seks itd, zbyt dużo napsuły w relacjach - dodając do tego tą nagłą metamorfozę drugiej osoby, śmiało można stwierdzić, że nie wszystko z tą przyjaźnią damsko-męską (a przynajmniej nie zawsze ;) ) jest takie łatwe ;)Zalózmy ze przyjaźń już przeszla w krotką milosc, bliskosc fizyczną, a potem wszystko wraca do normy i jest jeszze lepiej.

A moze nie wrocilo do normy bo tej normy w ogole nie bylo? Piszesz o przyjaźni a nie wiedzialeś jakiej orientacji jest Twoja przyjaciólkaLucasso pisze:Szkoda, że w moim wypadku niestety do normy już nic nie wróciło i nie zapowiada się, żeby się coś poprawiło ... Ale powiedzcie mi, czy ktoś patrząc na taką drugą kochaną osobę, która (sick!) nie dość że okazała się lesbijką, to nagle zaczęłą brać narkotyki i do tego się puszczać (niekoniecznie z dziewczynami ... ) kiedy już się naćpa i upije, miałby siłę i wogóle ochotę aby ratować tą przyjaźń?
Wszystko ma swoją przyczyne, nawet jak dzieje się nagle. Kolezenstwo skupia sie na skutkach a przyjazń robi z nas bohaterow bo chcemy dotrzec wlasnie do przyczynyLucasso pisze:nagle zaczęłą brać narkotyki i do tego się puszczać (niekoniecznie z dziewczynami ... ) kiedy już się naćpa i upije, miałby siłę i wogóle ochotę aby ratować tą przyjaźń? Różne dziwactwa potrafię tolerować, ale taką ściężką moja moralność i wyznawane wartości nie mogą podążyć ...
Właśnie dlatego przyjaźn niezaleznie od plci jest towarem luksusowymLucasso pisze:Różne dziwactwa potrafię tolerować, ale taką ściężką moja moralność i wyznawane wartości nie mogą podążyć ... Oj niestety w tym moim wypadku miłość, seks itd, zbyt dużo napsuły w relacjach - dodając do tego tą nagłą metamorfozę drugiej osoby, śmiało można stwierdzić, że nie wszystko z tą przyjaźnią damsko-męską (a przynajmniej nie zawsze ;) ) jest takie łatwe ;)
:)
Wiedziałem, że jest biseksualna, co się później okazało niestety nie do końca prawdą :) Powiedz mi czy uważasz także, że fakt iż przez rok ukrywała przed matką własną orientacje oznacza to iż nie traktowała jej jako przyjaciółki? Cholera, traktowała ... Ale, jak się później przyznała - ani jej, ani mi nie chciała nic mówić, ze zwykłego strachu ... To niby kwestia zaufania itd, ale nie oszukujmy się - takie rewelacje, to nie jest jednak porządek dzienny i można komuś wybaczyć tą niechęć do rozpowiadania na lewo i prawo jaki to ktoś jest "inny" ... Aaa ... I to nie było tak, że przez całe życie była lesbijką :) Była "normalna" kiedy ją poznawałem, dopiero jakiś rok temu ponoć jej się wszystko przestawiło (pomijam kwestię psychologicznych czynników jakie mogły na to wpłynąć, nie to jest tematem dyskusji)Smooth_b pisze: A moze nie wrocilo do normy bo tej normy w ogole nie bylo? Piszesz o przyjaźni a nie wiedzialeś jakiej orientacji jest Twoja przyjaciólka
Nie wiem czy czytałaś co wcześniej pisałem, ale skrobnąłem coś w stylu "teraz nie ma jej kto pilnować". I faktycznie nie ma - niestety była/jest dziewczyną cholernie podatną na wszelkie sugestie innych, kieruje się emocjami i chęcią życia chwilą. Nie pierwszy raz jej próbowano drugsy wcisnąć, tak się jednak składało, że kiedy nazwijmy to "miałem na nią oko" (w sensie, dbałem żeby nie porobiła żadnych głupot), to używek nie tknęła ani razu ... To jej charakter i brak samokontroli, którą ja zawsze starałem się jakoś uzupełniać, spowodował, że uczepiła się takich rzeczy.Smooth_b pisze: Wszystko ma swoją przyczyne, nawet jak dzieje się nagle. Kolezenstwo skupia sie na skutkach a przyjazń robi z nas bohaterow bo chcemy dotrzec wlasnie do przyczyny
Chwila, chwila ... Próbujesz mi powiedzieć, że przyjaźń damsko-męska jest dla tych, którzy akceptują - nazwijmy po imieniu - szmacenie się drugiej osoby? Ouugh ... Wybacz, jeśli źle cię odebrałem, ale tak to zabrzmiało autentycznie ...Właśnie dlatego przyjaźn niezaleznie od plci jest towarem luksusowym
:)
Ogólnie odnoszę wrażenie, że starasz mi się udowodnić, że to nie była przyjaźń. Cóż ... mylisz się :) Była, jak cholera i to nie przez jeden czy dwa dni, tylko parę lat ... Najśmieniejsza sprawa jednak polega na tym iż seksualność nie miała z tym nic wspólnego - a powinna, bo dziewczyna brzydka napewno nie była, jakieś tam finały Miss Polonia, sronia i Ustronia itd, ale nigdy wcześniej nie myślałem o niej jako o partnerce życiowej ... Owszem doskonale sie rozumieliśmy, chwilami nie trzeba było nawet używać słów ... Poporostu idealne uzupełnienie i gdyby ktoś 2 miesiące temu powiedział mi, że to wszystko cholera weźmie to wyśmiałbym go z miejsca ... Nadszedł jednak okres, w którym i mi i jej, zaczęły śnić się różne rzeczy związane z naszą dwójką, los chciał abyśmy kilka razy znaleźli się w dosyć nietypowych sytuacjach (jak na tylko przyjaciół) i nagle obojgu zaczęła chodzić po głowie trochę inna wersja przyszłości ... A że dziewczyna emocjonalna jak już mówiłem, to w końcu "coś" z tego pewnej nocy wyniknęło - i od tamtej pory wszystko cholera wzięła, ale o tym pisałem w swoim pierwszym poście w tym temacie ... Do normy - która była - nie da się już wrócić. Ja mam do niej żal, za to co mi zrobiła oraz to co robi teraz sama sobie. Ona z kolei, coraz bardziej pogrąża się w tym całym brudnym świecie, w którym nareszcie przestała się przejmować tym co pomyślą inni i jedyne co ma jakąś wartość to kolejna działka, kieliszek wódki i dobra zabawa ... Jej się z tego już nie wyciągnie, ze względu na jej osobowość, tak często przeze mnie wspominaną. Jedynym sposobem, dla którego moglibyśmy ponownie znaleźć się na tym samym poziomie i znaleźć jakąś nić porozumienia, to opcja w której ja także podporządkowuje całe życie używkom. A takiej opcji niestety nigdy nie brałem, ani brać pod uwagę nie będę ;)
