eh dzieki oldfan za wspaniałe,zapierające dech w piersiach wspomnienia..
Czytajac to wszytstko az cos sie w srodku we mnie działo,zazdrosc wymieszana z żalem,smutkiem i radoscia,masakra :(
nie wiem czy jest sens sie powtarzac,ale naprawde bardzo żaluje ze urodzilam sie za pozno i nie było mi dane uczestniczyc w czyms TAKIM,cholernie Wam tego wszytskiego zazdroszcze
probuje sobie wyobrazic co czulyscie jak widziałyscie Mike'a wskazujacego palcem na Wasz transparent..
old_fan pisze:oj były to dla mnie cięzkie chwile cały tłum ruszył zaczelismy wyrywac sobie z rak słonika chciałam z nim uciec ale niestety marne szanse na to były i jedyne co mi zostało z niego to kawałek trąby i zdjęcie które mi zrobiła kumpela zaraz po tej bitwie: zapłakana, rozczochrana z obłendem w oczach.
haha opadła mi szczeka jak to przeczytałam- ,ze z calego słonia zostala Ci tylko trąba

jejuu ale mialas szczescie,ja bym chciala miec chociaz kawalek ucha albo ogona,albo nawet pazura
zdawalam sobie sprawe jak to wszystko (przed koncertem) musialo wygladac,jednak to co tutaj opisałas to jeszcze bardziej utwierdzilo mnie w przekonaniu ze Michael był niesamowitym czlowiekiem, jaki wplyw mial na ludzi,fanów- te siniaki na brzuchu,koczowanie na stadione cala noc,bitwa o barierki,ehh ale mi smutno,dlaczego nie było mi to dane?:(
pozdrawiam
btw. oldfan,sorry,ze sie tak zapytam..ale skad Was bylo stac na tyle koncertow,w tamtych czasach?-bilet,wyprawa,dojazd etc.? Kurde nie wiem czy moich rodzicow byloby stac wtedy zeby mi 'zafundowac' chociaz jeden koncert a co dopiero tyle,zreszta oni i tak go nie lubia wiec zawsze pozostawały (i pozostaja) mi jedynie marzenia.
i tym smutnym akcentem zakoncze pisanie postu i pojde spac..