Strona 2 z 2

: śr, 14 mar 2007, 15:52
autor: jolene_
Heh, kiedyś oglądałam "modę na sukces" z babcią. Dosławnie 10 odcinków. I to w odstępie pół roku. I nie straciłam wątku :hahaha:

: śr, 14 mar 2007, 17:14
autor: rita
jolene_ pisze:Heh, kiedyś oglądałam "modę na sukces" z babcią. Dosławnie 10 odcinków. I to w odstępie pół roku. I nie straciłam wątku :hahaha:
no coś w tym jest...ale różnie to bywa. ja kilka dni temu 2 odcinki przegapiłam i sie cosik wydarzyło...noi sie w nastepnych odcinkach domyśliłam co...
a jak na kolonii byłam to nie oglądałam telewizji i tylko dzwoniłam do mamy i przypominałam jej za każdym razem zeby obejrzała "mode na sukces" ;-)

: sob, 19 maja 2007, 20:10
autor: Baboon -->Pataya
Heh nie sledze "mody na sukces" na bieżąco no ale od czasu do czasu ogladne xP tylko zdeksza sie pogubilam 9tyle tych slubow rozwodow romansow ) i zaczelo mnie wkurzac bo zawsze koncza w najlepszym momencie :-/ :rocky:

: ndz, 20 maja 2007, 0:25
autor: SUNrise
Ja może nie wypowiem się ściśle w temacie, więc wybaczcie. To dlatego, że Moda na sukces jest mi kompletnie obca (nigdy nie widziałam ani jednego odcinka).

Natomiast mówiąc ogólnie o serialach i telenowelach (tych południowoamerykańskich zwłaszcza) - to jest to coś, czego nie powinno mi się pod żadnym pozorem pokazywać, bo jestem naprawdę niesłychanie podatna na takie rzeczy. Wystaczy, że obejrzę gdzieś tam przypadkowo jeden odcinek, i wciągam się na amen. To samo jest z filmami wieloodcinkowymi, kiedy każdy kolejny odcinek jest kontynuacją poprzedniego jak "Twin Peaks", "Dynastia" albo "Lost". "Dynastia" to był chyba pierwszy taki serial, od oglądania którego byłam uzależniona (gdzieś pod koniec lat 80tych w TV leciało).

Co do telenowel, to wbrew pozorom nie oglądałam wielu. Jak dotąd bodajże tylko 2, albo trzy i wszystkie dawno temu. Jedną z nich był "Zbuntowany Anioł", którą to oglądałam 2 razy :]. Już nie pamiętam na jakim programie leciała, prawdopodobnie na Polsacie (około 1999 r.), później po roku przerwy puścili od nowa na jakimś innym, i oglądałam od pierwszego do ostatniego odcinka po raz drugi. I mimo tego, że już wszystko wiedziałam: co i jak, kto z kim, jaki początek, środek i zakończenie, to oglądałam z nie mniejszym zainteresowaniem (heh). Ale to był czas, kiedy ja wielką fanką Natalii Oreiro byłam. Natalii jako aktorki, modelki, piosenkarki, ze szczególnym naciskiem na to trzecie. Co tam, do dziś dnia mam do jej osóbki jakiś sentyment, lubię słuchać jej płyt, jej Głosu. Piękna, utalentowana dziewczyna, która swój talent niestety zmarnowała grając w telenowelach i filmach, które (poza "Muñeca brava" czyt. Zbuntowanym Aniołem) były w jej życiu wielką pomyłką, i przy okazji komercyjną porażką, ale to już historia na zupełnie inną okazję...
A tu tak dla przypomnienia :) Cambio dolor - piosenka z serialu.

: ndz, 20 maja 2007, 10:30
autor: Ai
może jeszcze otworzycie temat o każdym brazylijskim serialu co lecie w TV ?
tia nie ma to jak tasiemce...
nie oglądałam MnS przez jakieś 2 lata i tylko się zmienił układ związków pomiędzy bohaterami... ech...
nie mam głowy do tych trzytysiacesiedemsetpiędziesiątytrzeci i półodcinka

: ndz, 20 maja 2007, 12:10
autor: adax
hmmm coraz bardziej mnie zadziwiają ci fani MJa :happy: myślałam że tylko babcie oglądają ten serial i....ja ;-) a tu suprise! z początku (i chyba nadal) uważałam, że to jest beznadziejny serial- nic się tam nie dzieje! jedna rozmowa trwa 5 odcinków itd, ale taka "głupotka"-jak to moja babuleńka mówi relaxuje, pozwala choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości...może nie pomaga mi to w takim stopniu jak Michael, ale w jakiś sposób rozluźnia człowieka, a wszystkie stresy odchodzą w dal :dance: