Miałam trochę inne plany na ten weekend, ale kilka dni przed mnie tknęło, żeby jednak przyjechać.
Rano zdążyłam być jeszcze na naszych Michaelowych zajęciach, by spędzić po nich upojne 6.30godz w pociągu. Przynajmniej sobie poczytałam i sprawdziłam, czy wiosna przyszła w całej Polsce. Przebrałam się na dworcu i pojechaliśmy z Pankiem i homesickiem na miejsce planowanego wytuptania krateru w ziemi. Jakoś tak wyszło, że byliśmy jedni z pierwszych, co rzadko mi się zdarza

pomimo wcześniejszej dezorientacji w topografii terenu, co zdarza mi się wiecznie...
Podróż była długa, skoro zatem poświęciłam tyle czasu na dojazd, nie chciałam stracić ani minuty i twardo zabrałam się do utupywania nawierzchni już od początku imprezy. Przestałam przed 4 w nocy. I tu wielkie podziękowania dla DJa Tobasa, który mnie odwiózł po imprezie na dworzec. Normalnie all inclusive :) no chyba, że się obawiał, że dokopię się do kanalizacji i trzeba mnie usunąć póki czas.
Ah, lubię te nasze wrocławskie imprezy fanmade, ale pohasać do 100% Michaela, to też jest coś co kocham. Wybór utworów super, od Jackson5 po czasy współczesne, żal było schodzić z parkietu do "wodopoju".
Pociąg miałam 5.15 i myślałam, że pójdę spać jak tylko się dotelepię do Wrocławia, a tu już po 18 a ja nadal jakaś naergetyzowana. Taki wypad do innego miasta ma w sobie coś cudotwórczego. Dłużej się tym żyje, mam za sobą świetnie spędzony weekend. No i to rzadka okazja spotkać tych, których się widzi tylko na forum, facebooku czy innym zakamarku wirtualnej rzeczywistości. Ja nie umiem tak tylko czytać, ja muszę pogadać, lub chociaż poobserwować znanych i nieznanych fanów. A było co obserwować, było.
Będę czekać na kolejną imprezę z Tobasem, mam nadzieję, że będę mogła przyjechać

Poza 100% muzyki MJ cenię sobie atmosferę. Bez zbędnego szumu, ot - leciał Michael, fani psuli podłogę. Kurcze, sama nie wiem co lepsze, Michael czy fani. No fanów lepiej się obgaduje, to kolejny powód dla którego warto być na miejscu zdarzenia. PS - do tych, z którymi obgadywałam grzałkę - już ją mam. Dziękuję. Koniec ogłoszeń drobnych.
Posłowie.
Dworzec Centralny, godz 4.47, kupuje kawę, muzyczka jak z pokazu tańca brzucha:
-a pani do domu czy z impreza?
-jedno i drugie...
-o, a jaki rodzaj muzyka pani słucha, jak wiedzieć można?
-Michael Jackson.
- OoooOOoo, Michael Jackson! Brawo! Dobry chłopak był, dobry!
I od razu kawa lepiej smakuje. Oj dziwna to była doba, dziwna. Mnie tylko niepokoi że ja spać nie chcę...