Page 928 of 986

Posted: Tue, 24 Jan 2012, 22:06
by GosiOla
Ponownie głos na Got To Be There. Bardzo cenię ten utwór, jest rzeczywiście pięknie zaśpiewany, ale dla mnie to sinusoida przyjemnych i nieprzyjemnych dźwięków - są w nim momenty, które powodują u mnie w mózgu jakiś zgrzyt, np. kiedy na całe gardło śpiewa "...beside me" jego głos brzmi jakby był jakoś dziwnie przetworzony. To mi przeszkadza.
W You've Got A Friend każdy dźwięk mnie buja i uspokaja, chórki również są świetne. Głos Michaela w tym właśnie utworze powoduje u mnie ciarki, brzmi świeżo i delikatnie, jest jakis taki "otwarty", nie wysiłkowy, nie wiem nawet jak to określić :-/

Posted: Tue, 24 Jan 2012, 22:21
by kaem
Podejście I, 1984 rok. Zabawa dziecięca w Świnoujściu. Say say say obok Material Girl Madonny. Zapamiętałem. 2 lata potem w czasie mojego krótkiego pobytu w drużynie harcerskiej uczymy się polskiego tekstu We Are The World.

Podejście II. 1988 rok. U kuzyna widzę analog Bad. Rok potem ktoś puszcza na imprezie w szkole podstawowej Speed Demona. Co to za piosenka..
Co innego Beat It i The Way You Make Me Feel wybrzmiewające z kiosku z kasetami w Krakowie w miejscu, gdzie dziś jest galeria handlowa, u wyjścia tunelu prowadzącego z teatru Słowackiego do dworca PKP. To przy okazji jakiejś szkolnej wycieczki. Podoba się, ale przecież to ten Jackson robiący małpie miny. Nastoletnia żenua.

Podejście III. Jesień 1991 roku. Zapowiadają nowy album tego białego Murzyna. Ale ja go przecież nie lubię, no ale warto może wreszcie go poznać. Pożyczam piracką Bad od sąsiada. Dwa dni potem nie oddaję mu już, bo zgadza się w zamian za 10 plakatów z Popcornu. Jestem kupiony. Kilka tygodni potem widzę Black Or White. Przebierając z niecierpliwości nogami kupuję Dangerous, Thrillera, a potem Original soul (tak, było wydanie bazarkowe!)- pierwszy kontakt z piosenkami z Got To Be There. Itd. I już nie puszcza.

Posted: Tue, 24 Jan 2012, 22:55
by anja
Kocham You’ve Got A Friend miłością pierwszą i chyba dozgonną.

Ciepły głos Michaela ocierający się o chrypkę, jak pisze kaem, daje piosence niesamowity wyraz. Tak autentycznie brzmi tutaj dodając otuchy, a to przecież jest sensem tej piosenki.
Wielka interpretacja, bo za pomocą oszczędnych, delikatnych środków wyraża istotę utworu. Ja jestem urzeczona dźwiękami, które wychodzą z gardła tego chłopczyka i wzruszam się za każdym razem kiedy go słucham. I ze ściśniętym gardłem podśpiewuję z nim When you're down and trubled…

W tym utworze wiele się dzieje pod względem interpretacyjnym. Ja słyszę ogromny ładunek emocjonalny, zmiany tempa i ciekawe frazowanie, o czym już pisał kaem. Słyszę jak wokalista wydobywa najcieplejszą barwę i pięknie wyśpiewuje niskie dźwięki, pięknie akcentuje głoski. Mam wrażenie jakby głosem muskał słowa.
Dla mnie to jedno z najlepszych Michaelowych wykonań.
GosiOla wrote:Głos Michaela w tym właśnie utworze powoduje u mnie ciarki, brzmi świeżo i delikatnie, jest jakis taki "otwarty", nie wysiłkowy, nie wiem nawet jak to określić
Pięknie to określiłaś.:-) Ja dobrze rozumiem o czym piszesz, chociaż rzeczywiście trudno ubrać to w słowa.

Got To Be There słucham z wielką przyjemnością, ale nie jest w stanie wywołać u mnie takich emocji.

Posted: Tue, 24 Jan 2012, 23:13
by magnolia
Ponownie głos na You've Got A Friend.

Posted: Tue, 24 Jan 2012, 23:59
by Talitha
anja wrote:Kocham You’ve Got A Friend miłością pierwszą i chyba dozgonną.
Również uwielbiam You've Got A Friend, to chyba jedna z najczęściej słuchanych przeze mnie piosenek Michaela z czasów początku jego solowej kariery. Dodam do tego You Are There i One Day In Your Life z albumu "Forever Michael". Naprawdę wracam do tej trójki wyjątkowo często. Tylko Got To Be There, mimo że odtwarzana rzadziej, to nigdy nie zapomnę wrażenia jakie wywarła na mnie gdy przesłuchiwałam jej po raz pierwszy. Wyróżnia się na tle wszystkich, jest wyjątkowa ;)

Z przykrością, znowu oddaję strategicznie głos na You've Got A Friend.

Posted: Wed, 25 Jan 2012, 0:00
by anja
No to teraz wspomnień czar.

Mój pierwszy świadomy kontakt z twórczością Michaela Jacksona... to było jakoś tak latem 1983r. Wtedy w radiu grali piosenki z Thrillera. Na listach przebojów pojawiły się Beat It i Billie Jean (wtedy oczywiście byłam przekonana, że Billy Jean, a jakżeby inaczej;)). Oczywiście listy radiowe programu I Polskiego Radia (nadawana jakoś tak w sobotę po południu) i lista Trójki (też chyba w soboty, ale wieczorem). O płycie wtedy mogłam tylko marzyć.
No i oczywiście telewizyjny Jarmark i teledysk Thriller na okrągło, a potem Say Say Say.
A na fali popularności w radiu grali Farewell My Summer Love.
Do dzisiaj pozostał mi ogromny sentyment do tej piosenki, a Beat It przez lata było dla mnie najukochańszą piosenką Michaela Jacksona.
Z tamtego okresu pamiętam jeszcze Torture The Jacksons.

Posted: Wed, 25 Jan 2012, 0:40
by Talitha
40 rocznica? O ja cię kręcę...
Trzeba to uczcić :)

To ja też wspomnę, tak nieśmiało o moim pierwszym zetknięciu z twórczością Michaela Jacksona - Króla Muzyki Pop!
(po latach gdy dowiedziałam się, że Michael został uznany przez wielu ludzi na świecie za króla gatunku, robiłam wielkie oczy).

Zaczęło się mniej więcej w okresie października/listopada 1991 roku. To, że znam w miarę dokładną datę jest zasługą naszego wspólnego znajomego, który jeszcze niedawno udzielał się na tym forum, Mandeya (pozdrawiam serdecznie, jeśli tu jeszcze czasami zagląda ;-))

Pewnego dnia, jeszcze przed premierą albumu Dangerous, telewizja polska wyemitowała po raz pierwszy Moonwalkera. We wrześniu skończyłam 4 lata, a to był październik/listopad, jak już wspomniałam, byłam jeszcze nieświadoma tak wielu ciekawych rzeczy, które działy się na tym ogromnym świecie :D

Był wieczór (wówczas wydawało mi się, że późny, ale było po 20). Leżałam już w łóżku w pokoju gdzie był telewizor. Pamiętam tylko urywki, srebrzysty napis, chłopaka w niebieskiej koszuli, miliony światełek przed nim, później uciekającego uliczkami jakiegoś miasteczka (rekonstruuję to, co pamiętam z tamtego czasu).

Jakieś animacyjne obrazki... po latach w pamięci się zaciera.
Wiedziałam tylko, że od tej chwili pokochałam już tego tanecznego magika na zawsze.

Końcówka. Zamienił się w statek kosmiczny i zostawił dzieci unosząc się do nieba. Poczułam się równie opuszczona jak one.
Polały się tak ogromne łzy, aż moją Mamę to zbudziło (mówiła mi, że nie wiedziała co się dzieje, dlaczego płaczę).

Później ocierałam już je tylko uśmiechając się, bo: Mamo, on wrócił!

-----------------

Niedawno odnalazłam stary album w którym było napisane:
Twój Idol: Michael Jacson :]

Posted: Wed, 25 Jan 2012, 11:30
by Margareta
You've Got A Friend
Got To Be There wywołuje większe ciarki.

Posted: Wed, 25 Jan 2012, 12:00
by Maverick
Podczas demokratycznych, jawnych i nieszemranych obrad ustalono co następuje: odpada You've Got A Friend.

Głosy:

You've Got A Friend - 8
Got To Be There - 3

Runda VI

[url=http://www.youtube.com/watch?v=vm4Yo-7aMv4]Ain't No Sunshine[/url]

[url=http://www.youtube.com/watch?v=wXpJSdH4t8I]I Wanna Be Where You Are[/url]

[url=http://www.youtube.com/watch?v=Feq_q8gfj0c&feature=fvst]Got To Be There[/url]

[url=http://www.youtube.com/watch?v=4tdiaNFaS9I]Wings Of My Love[/url]

[url=http://www.youtube.com/watch?v=YGGH1ITHOgI]Maria[/url]

Głosujemy do soboty do 19.

Wspomnienia nadal mile widziane :]

Posted: Wed, 25 Jan 2012, 14:08
by Margareta
I Wanna Be Where You Are
Bez zbytniego kombinowania: "zużył się" w moich oczach, a raczej w uszach.

Posted: Wed, 25 Jan 2012, 22:18
by zu
Wahałam się między "Maria" a "Wings Of My Love". Maria mnie męczy, ale trzeba przyznać, że to majstersztyk. Ale jest męcząca w odbiorze... No ale gdybym zagłosowała na "Marię", to musiałabym się przyznać do nieposiadania słuchu. Tak więc "Wings Of My Love" - ładne to to, ale bez fajerwerków.

Wspomnienie? Proszę bardzo. Nie mam zielonego pojęcia, kiedy dostałam moją pierwszą kasetę Taktu. Pamiętam, że jak odbył się w 1993 roku bal karnawałowy mojej klasie w podstawówce (2 klasa!), to przyniosłam obie kasety: Bad i Dangerous, które moja mama podpisała markerem moim nazwiskiem. I dobrze zrobiła. Wszystkie dzieciaki przyniosły dokładnie to samo, co ja. TAKA! była impreza. :]

Posted: Thu, 26 Jan 2012, 0:09
by @neta
Najpierw obowiązek czyli głosik na : I Wanna Be Where You Are

A teraz opowieści pt. " drogie dziadki a w 49tym to dziadek po wojnie..."
Pierwsza migawka
Jestem strasznym maluchem co brodą ledwo sięga kredensu, znienawidzoną kaszę wylewa po cichu za okno w bloku(!)a większość czasu spędza na trzepaku na podwórku.W tv w kolorowym pudle marki radzieckiej Rubin 714 puszczają urywki z pięknie ubranymi w błyszczące stroje paniami z Sopot Festiwalm,a ja zdzieram na adapterze Bambino pocztówkę muzyczną ze zdjęciem chłopczyka z wielką dynią zamiast głowy i Rivers of Babylon BonyM i.....gdzieś tam miga mi taki fajny wesoły Pan, co śpiewa, za nim latają takie fajne kulki i w pewnym monecie tych fajnych tańczących panów jest trzech!!!
Moja siostra katuje Jimiego Hendrixa, ale ja nie rozumiem tej muzyki.

Druga migawka
Jestem na koloniach w Warszawie -podstawówka 4 klasa.
Na sali (wtedy szkoły na wakacje przerabiano na ośrodki kolonijne:-)) śpi ze mną koleżanka, które ma takie ładne zdjęcie ślicznego chlopaka z papugą na ramieniu i koszulą w paski.Ona mi ciągle gada o tym Majkelu Dżeksonie, a że jest dużo starsza, to słucham ją jak świętości.
Dostaję to zdjęcie z gazety od niej w prezencie a potem dłuugi czas piszemy do siebie listy w których dużo mi pisze o Michaelu.
Pamiętam, że miała na imię Gosia.

Trzecia migawka.
Mam mi kupiła prawdziwą płytę BAD z polskich nagrań AAAAA!!!!( buziaki moja mamusiu) i wielki kredowy plakat mi przywiozła z księgarni w dużym mieście.
W szkole na przerwach w radiowęźle puszczam z Tomkiem zwanym grzybkiem muzykę.Wkurzam się bo jak się rozkręca Man in the mirror to przerwa zwykle się już kończy :rocky:
W domu obowiązkowa LP3 i Pan Marek co Jacksona Lubi i Liberyjkę puszcza.Dokopuje się do Music and me i innych i zabijcie mnie nie wiem skąd.Chyba nagrywałam na kasety z radia.To były fajne czasy,kiedy puszczali całe płyty w radiu.One day in your life to mój ukochany utwór.Mojej mamie też się podoba. ;-)
Moje ściany w pokoju są od sufitu po podłogę zalepione Michaelem i Jego rodziną :smiech:
Rok później, kiedy przenoszę się do szkoły z internatem Michael jedzie ze mną nad łóżko. Toczę wieczne wojny z wychowawczynią, która mi wciska , że Michael to się już skończył, że niemodny :war:
Na dniach wchodzi Dangerous, koleżanka przywozi mi gazety bravo gdzie żebrze od niej do wycięcia każdą notkę o Michaelu.Ach co to była za jakość!
Cale kieszonkowe i pieniądze przeznaczone na bilety pks do domu
(jeżdżę stopem)wydaje na bazarkach na kasety z taktu- Whitney Houston, Prince Wham,Genesis, Kate Bush.
Internet jest fajny ale...te emocje i wyczekiwanie i radość z każdej premiery, z każdej migawki uchwyconej w tv z każdego zdjęcia w gazecie .....

a zaszaleje
Czwarta migawka

Kupiłam cieplutkie Invicible, pędzę do pracy na nocną zmianę.W torbie mam spakowanego discmana.Trzęsącymi rękami rozrywam opakowanie, gdzieś w kącie wciśnięta między segregatory i regały o pierwszej w nocy...włączam i....nic nie kumam glupija ..Tłumacze sobie , że musze się osłuchać, że z nową płytą zawsze tak jest :wariat:

Posted: Thu, 26 Jan 2012, 12:21
by Talitha
Głos na Wings Of My Love. Urocza, ale nie dorównuje pod względem technicznym pozostałym w grze.

Zapomniałam poprzednio napisać o tym, kiedy po raz pierwszy miałam dotykowo-słuchowy kontakt z wydawnictwem muzycznym. Nie było niestety oryginalne, była to bazarowa kaseta, którą znalazłam w domu mojej niani (tak, miałam nianię :P). Poprosiłam o walkman, słuchawki, usiadłam na krześle stukając nóżką, która nie sięgała do podłogi. Skrzypienie drzwi i wycie wilka (który nie był w rzeczywistości prawdziwym wilkiem) na początku Thrillera przyprawiało o ciarki na grzbiecie. Bad, The Way You Make Me Feel... to była chyba jakaś składanka.

Dopiero po 1995 roku weszłam w posiadanie kasetek HIStory, które przechowuję do dziś, mają wartość bezcenną, mimo że są dość sfatygowane ;)

Chcę dodać, że miło mi się czyta wasze wspomnienia, bo w tamtych latach nie znałam kompletnie nikogo, kto lubił słuchać MJ. Nie było żadnych rozmów z rówieśnikami. A wy zbieraliście plakaty, bawiliście się w takt muzyki na szkolnych zabawach... Starsi uważali, że jestem za mała i nie traktowali tego, co lubię zbyt poważnie.

Kiedyś doszło do sprzeczki między mną a pewnym heavy metalowcem, lat kilkanaście. Oczywiście sięgałam mu do pasa, ale nie dawałam za wygraną. Mianowicie upierał się, że gdyby Michael Jackson przyjechał do Polski, nikt nie poszedłby na jego koncert, bo... [cenzura, posypały się epitety]. Dwa lata później MJ przyjechał do Polski. Do dziś żałuję, że nie poznałam jego reakcji na koncertową frekwencję... choć pewnie okazał się ignorantem.
@neta wrote:i.....gdzieś tam miga mi taki fajny wesoły Pan, co śpiewa, za nim latają takie fajne kulki i w pewnym monecie tych fajnych tańczących panów jest trzech!!!
Domyślam się, że chodzi o Don't Stop 'Til You Get Enough :D na początku nie załapałam

Posted: Thu, 26 Jan 2012, 14:27
by La_Pantera_Rosa
Dołaczam się do tego NO :)
i od razu leci głosik na Wings of my love
wybór był trudny bo na tym etapie pozostały moje ulubione piosenki z tej płyty ale Wings of my Love to taka po prostu ładna pioseneczka nie sprawia, że drże, zachwycam się wokalem..nie wzbudza we mnie takich wzniosłych uczuć jak reszta.
Co do wspomnień z dzieciństwa :)
Pamiętam, że mój brat od zawsze słuchał Michaela Jacksona
pamiętam jedno pierwsze z moich wspomnień z dzieciństwa to ja znaczy mała dzidzia mogłam mieć wtedy 3 lata :) wchodze do pokoju a na telewizorze leci koncert z trasy Dangerous :D ^^ mała dzidzia zaczyna tanczyć i spiewać po swojemu :) tańczenie w Fedorze z doczepionymi sztucznymi lokami tez czesto mialo miejsce ;) moje dzieciństwo bylo w sumie przepełnione Michaelem. Mam pelno plakató i zagranicznych czasopism, które "pożyczyłam" od brata. Moje poważne fanowanie zaczęło sie w 2003 roku kiedy pokazał mi You Rock My World :) :mj: :mj: :mj: :mj:

Posted: Thu, 26 Jan 2012, 23:19
by @neta
Talitha wrote:Kiedyś doszło do sprzeczki między mną a pewnym heavy metalowcem, lat kilkanaście. Oczywiście sięgałam mu do pasa, ale nie dawałam za wygraną. Mianowicie upierał się, że gdyby Michael Jackson przyjechał do Polski, nikt nie poszedłby na jego koncert, bo... [cenzura, posypały się epitety]

Wiesz to nie mija.
Dzisiaj odbierałam książkę zmówionej internetowo I love Poland z księgarni na prezent dla małej 12 latki ( wszakże trzeba hodować nowe pokolenie Jacksomanów) no i Pan niebezpiecznie zaczął aaaa Miszel Żakson.No i się zaczęło...ostrzegłam go aby zważał na słowa bo ja jestem fanem a Michael Wielkim Artystom Jest....On ..tak, tak....ale bankrut....ja- ale dzieci zabezpieczył...on - ale to nie jego....a ja - nie ważne kto urodził ale ważne kto wychował....on- ale te operacje...ja - że też wyglądam inaczej niż 15 latka i gdybym miała kasę poprawiłabym sobie to i owo...on...coś tam coś tam...ja- żeby się wstydził, bo pracuje w kulturalnej księgarni i brukowce czyta....on przyznał się , że jego córka gra w The Expierence i to jest super ...a ja kończąc regularną kłótnie , żeby dokupił córce Vision w komplecie to przynajmniej będzie pożyteczne.
Dwoje ludzi pod czterdziestkę- a kolega za mną stał z oczami jak 5 złoty i nie poznawał mnie :smiech: