Mimo, że darzę sporą sympatią Dreamera, o łagodnej melancholii z dozą delikatnie wyczuwalnego dystansu, to jest on, w warstwie muzyczno-wokalnej, toporniejszy niż pozostałe utworki, w mojej ocenie. ;]
ps. I taka malutka zaduma o Elizabeth Taylor...Good Times - o dobrych wspomnieniach...to myślę, że Michael i Elizabeth wiele takich wspólnie przeżyli...i jakoś nie obeszło się bez łezki...przepraszam

edit
Nie no. Przyznam, że nie mam oryginalnej płytki cd ze ścieżką dźwiękową z tego musicalu, ale z DVD, to od czasu do czasu mi się zdarza posłuchać tej perełki ze smaczkiem ;pzu pisze:Jeszcze ani razu w życiu nie odpaliłam sobie "You Can't Win". Jak Winamp da, to leci, ale jak nie...