: śr, 09 lis 2011, 1:18
Mea culpa, Mea maxima culpa.
Zaniedbałam Michaela, bo przygniótł mnie natłok spraw i problemów. Klękam, posypuje głowę popiołem i wzbudzam w sercu żal za grzechy. No, ale..tekst, to najistotniejsze.
Pierwsza zagadka- rzeka Jordan, główna rzeka ziemii obiecanej. Pojawia się w obu Testamentach. Wybrałam dwie historie, które wydają mi się mieć związek. Pierwsza to przypowieść o Naaman'ie, trędowatym, którego cudownie uzdrowiła siedmiokrotna kąpiel w rzece. W Nowym Testamencie Jordan wymieniony został jako miejsce chrztu Jezusa. W obu przypadkach pojawia się motyw kąpieli, która oczyszcza, wypłukuje grzech. MJ chciał pozbyć się wszelkich negatywnych cech. Pomińmy cechy zewnętrzne, ale silny brak akceptacji siebie napędzał machinę ciągłej pracy nad swoim JA. Rzeka Jordan oczyszcza, jej miękkie i delikatne fale są bezpieczne, bo dotykały świętych, Boga, proroków, bo sprawiały cuda. A może, Michael użył Jordanu, jako symbolu chrześcijaństwa, Boga, który ojcowskim ramieniem przygarnia, akceptuje słabości, wybacza. Taki powinien być dobry przyjaciel.
Gdy będę w błędzie? Gdy się zgubię? Chyba zbyt wielu było pochlebców wśród MJ, zbyt wielu ludzi uległych, którym nie zależało na człowieku, ale na gwieździe. Aktualny przykład: Murrey. Chcesz leki? Masz. Więcej? Zamieszamy? Proszę bardzo. Damy lekarstwo, przyjdzie sen a jutro będziemy ładnie pracować na próbach, tak? Nikt nie powiedział STOP. To mnie zastanawia. Michael po 2005 miał nikły kontakt z rodziną, mieszał się w relacje z dziwnymi ludźmi. Właściwie to mam taki problem- jako fan z zapewne ograniczonym dostępem do informacji, nie byłabym w stanie wskazać choć jednej osoby w otoczeniu MJ co do której miałabym pewność, że od początku do końca zależało jej na jego szczęściu, zdrowiu, na nim. Może matka...
Wszyscy mnie kontrolują Michael to produkt. Ktoś użył tego sformuowania w wątku dotyczącym Procesu. Maszynka do zarabiania pieniędzy. Niestety była to nad wyraz kapryśna i nadwrażliwa maszynka, która pragnęła choć odrobiny wolności, suwerenności. Pamiętacie Stracha z The Wiz. On też był pod ciągłą obserwacją. Nie był na tyle silny i odważny by przeciwstawić się, wyrazić swoje zdanie. Michael był chyba zbyt grzeczny.
Pojawia się motyw Roli, Maski. Poniekąt grał w tym spektaklu na własne życzenie, ale część scenariusza dopisały media. Inwektywy, które w oczach odbiorców przylgnęły, oficjalnie charakteryzowały tego człowieka.
Cały tekst, to monolog zagubionej i samotnej istoty. To jak prosi, wręcz błaga o uwagę. Chwilami mam wrażenie, że to wręcz zwierzęce skamlenie, obdarte jest z dumy, formy, roli, maski.
Są chwile, gdy i ja tak klęcze. Wisząc nad samotnym urwiskiem błagam Boga, ludzi, rodzinę o ciepłą dłoń.
Piosenka o głębokiej samotności.
Pewnie jeszcze coś sobie napiszę, gdy coś mądrego lub nie wpełznie do mej głowy. Na tę chwilę koniec, bo zrobiło mi się naprawdę bardzo smutno.
Zaniedbałam Michaela, bo przygniótł mnie natłok spraw i problemów. Klękam, posypuje głowę popiołem i wzbudzam w sercu żal za grzechy. No, ale..tekst, to najistotniejsze.
Pierwsza zagadka- rzeka Jordan, główna rzeka ziemii obiecanej. Pojawia się w obu Testamentach. Wybrałam dwie historie, które wydają mi się mieć związek. Pierwsza to przypowieść o Naaman'ie, trędowatym, którego cudownie uzdrowiła siedmiokrotna kąpiel w rzece. W Nowym Testamencie Jordan wymieniony został jako miejsce chrztu Jezusa. W obu przypadkach pojawia się motyw kąpieli, która oczyszcza, wypłukuje grzech. MJ chciał pozbyć się wszelkich negatywnych cech. Pomińmy cechy zewnętrzne, ale silny brak akceptacji siebie napędzał machinę ciągłej pracy nad swoim JA. Rzeka Jordan oczyszcza, jej miękkie i delikatne fale są bezpieczne, bo dotykały świętych, Boga, proroków, bo sprawiały cuda. A może, Michael użył Jordanu, jako symbolu chrześcijaństwa, Boga, który ojcowskim ramieniem przygarnia, akceptuje słabości, wybacza. Taki powinien być dobry przyjaciel.
Gdy będę w błędzie? Gdy się zgubię? Chyba zbyt wielu było pochlebców wśród MJ, zbyt wielu ludzi uległych, którym nie zależało na człowieku, ale na gwieździe. Aktualny przykład: Murrey. Chcesz leki? Masz. Więcej? Zamieszamy? Proszę bardzo. Damy lekarstwo, przyjdzie sen a jutro będziemy ładnie pracować na próbach, tak? Nikt nie powiedział STOP. To mnie zastanawia. Michael po 2005 miał nikły kontakt z rodziną, mieszał się w relacje z dziwnymi ludźmi. Właściwie to mam taki problem- jako fan z zapewne ograniczonym dostępem do informacji, nie byłabym w stanie wskazać choć jednej osoby w otoczeniu MJ co do której miałabym pewność, że od początku do końca zależało jej na jego szczęściu, zdrowiu, na nim. Może matka...
Wszyscy mnie kontrolują Michael to produkt. Ktoś użył tego sformuowania w wątku dotyczącym Procesu. Maszynka do zarabiania pieniędzy. Niestety była to nad wyraz kapryśna i nadwrażliwa maszynka, która pragnęła choć odrobiny wolności, suwerenności. Pamiętacie Stracha z The Wiz. On też był pod ciągłą obserwacją. Nie był na tyle silny i odważny by przeciwstawić się, wyrazić swoje zdanie. Michael był chyba zbyt grzeczny.
Pojawia się motyw Roli, Maski. Poniekąt grał w tym spektaklu na własne życzenie, ale część scenariusza dopisały media. Inwektywy, które w oczach odbiorców przylgnęły, oficjalnie charakteryzowały tego człowieka.
Cały tekst, to monolog zagubionej i samotnej istoty. To jak prosi, wręcz błaga o uwagę. Chwilami mam wrażenie, że to wręcz zwierzęce skamlenie, obdarte jest z dumy, formy, roli, maski.
Są chwile, gdy i ja tak klęcze. Wisząc nad samotnym urwiskiem błagam Boga, ludzi, rodzinę o ciepłą dłoń.
Piosenka o głębokiej samotności.
Pewnie jeszcze coś sobie napiszę, gdy coś mądrego lub nie wpełznie do mej głowy. Na tę chwilę koniec, bo zrobiło mi się naprawdę bardzo smutno.