: pt, 29 paź 2010, 23:10
Wiecie jeszcze co mnie dziwi? Zakładając, że MJ był najgorszym, najbardziej złym, zdeprawowanym i świrniętym człowiekiem na tej planecie... załóżmy tak... To czy za takich ludzi nie można się modlić? Czy możemy się w kościołach modlić tylko za tych, którzy w ogólnym poglądzie byli dobrzy? Co za hipokryzja!!! Przewrotnie, ci grzesznicy, chyba bardziej potrzebują modlitwy, bo Michael, to chyba jeszcze żywcem do nieba trafił, zanim mu ten propofol serduszko zatrzymał...Dlatego są takie kontrowersje wokół organizacji kościelnych. Ja już dawno zrozumiałam, że kościół, to nie Bóg, Bóg to ludzie, ich miłość, zwierzęta, kwiaty, miłość rodziców do dziecka, uprzejmy, bezinteresowny gest, pomoc w trudnych chwilach.
Tak jak mówił MJ: "Widzę, jak ludzie modlą się przed posiłkami. To jest OK, szanuję to. Ale zróbmy coś, działajmy."
Dlatego ja modlę się za niego - czasem też do niego, jak mam jakąś sprawę
)) - codziennie, bez rozgłosu, no i 25go przy Smile, ale msza za MJa, to według mnie jest właśnie to działanie, bo być może kogoś to poruszy i skłoni do poznania MJa bliżej. Może dzięki temu choć jedna osoba, która go nie zna tak dobrze, jak my, poszpera w necie, pomyśli i powie :WOW, ten Jackson, to był na prawdę dobry człowiek, a podczas jakiejś głupiej gadki z antagonistami stanie po stronie Michaela, mówiąc, to nie tak, jak pisza tabloidy, to był geniusz, wspaniały ojciec, człowiek z nieprzebranymi pokładami empatii.....
Gdyby to miało zmienic nastawienie choć jednej osoby, to warto.
Tak jak mówił MJ: "Widzę, jak ludzie modlą się przed posiłkami. To jest OK, szanuję to. Ale zróbmy coś, działajmy."
Dlatego ja modlę się za niego - czasem też do niego, jak mam jakąś sprawę

Gdyby to miało zmienic nastawienie choć jednej osoby, to warto.