oj więc zacznijmy, co artysta miał na myśli
W rytmie lat siedemdziesiątych - mój ukochany okres w
twórczości Michaela - słucham gdy tylko mogę. oprócz małych wyjątków
z innych lat, to zdecydowanie mój numer jeden. kocham stylizację,
brzmienie piosenek i wizerunek jaki kreował Michael okresie
Off the
wall.
kołyszesz w ramionach mój świat - małe nawiązanie do
dwóch moich ulubionych piosenek [obok Human Nature oczywiście]
You rock my world i
Rock with you. więc chyba wszystko
jasne.
na wydmach przeszłości tańczysz - zawsze kiedy myślę o
Michaelu widzę go gdy tańczy gdzieś między
Off the Wall a
Thrillerem bądź co bądź to już przeszłość.
rozbijasz schematy o blat człowieczeństwa - jako artysta,
człowiek, ojciec zawsze robił wszystko po swojemu. głównie widać to
po jego podejściu do dzieci - żaden człowiek, którego znam nie kocha
ich tak bardzo. zawsze szukał swojej drogi zarówno w tworzeniu muzyki
jak i rodziny. do głębszej interpretacji zostawiam każdemu z osobna...
Miłość rozlewasz szczodrze do
kielichów spragnionych sensacji. - nigdy nie krył się z tym, że
kocha ludzi, zwierzęta, świat. ludzie przeinaczali jego słowa, a on i tak
udzielał wywiadów ukazując swoją miłość. kochał swoich wrogów nie
zważając na nic. chodzi tu także o podejściu prasy do niego - szukali
jakiegoś haka, a on nadal robił wszystko tak jak chciał nie przejmując
się tym.
Stąpasz lekko pośród mgieł ludzkich - artyści, którzy
tworzyli równolegle z nim przychodzili i znikali zapomniani, ale on
zawsze był bardzo wyrazistą osobistością, zawsze obecną, zawsze
wydającą coś nowego. bardzo mało jest teraz takich artystów.
lawirując między potępieniem a uwielbieniem - chyba
nie potrzeba zbędnego komentarza.
dziękuję za uwagę i wysłuchiwanie moich smętów
