..::MJOWISKO 2013::..

Pomysły na spotkania fanów, imprezy MJówkowe, zloty, opisy przeżyć po nich, zaproszenia na imprezy itp.
Awatar użytkownika
Jeanny100
Posty: 2389
Rejestracja: wt, 15 mar 2005, 23:09
Lokalizacja: z kątowni..

Post autor: Jeanny100 »

Nie rozumiem skad twierdzisz @neto ze nie wybieram sie na MJowisko skoro jest wrecz odwrotnie.
Obrazek
__________________
"W zasadzie najważniejsze jest życie.A jak już jest życie,to najważniejsza jest wolność.A potem oddaje się życie za wolność."
Awatar użytkownika
akaagnes
Posty: 1224
Rejestracja: sob, 07 lut 2009, 23:13
Lokalizacja: Lublin

Post autor: akaagnes »

@neta pisze:Ludzie mają różne budżety,nie każdy pracuje i posiada swoją gotówkę.Wpis Siadeh_ jest jasny i na poziomie.Nie wiem po co dalsze ataki BlackDimension czy Jeanny 100. Kto będzie mógł, chciał czy będzie go stać to przyjedzie i już.
Racja. Mi wcale nie jest wstyd, że nie jadę na OSTATNIE MJOWISKO i to też nie świadczy o tym, że nagle z jakichkolwiek powodów przestałam być fanką czy coś. Ludzie mają różne sytuacje, obowiązki i istnieją powody, dla których nawet ci najwierniejsi fani (rozumieć zresztą można to różnie) nie mogą przyjechać nawet jeśli to oficjalny ostatni raz. Dla Michaela można robić masę innych rzeczy na co dzień, to zależy od indywidualnej kreatywności, ale nie rzucę wszystkiego, nie zaniedbam pracy itd., żeby było o jedną więcej osobę nawet do tych 120.

Podziękowałam Kindze już za to, co robi, szanuję to i doceniam wysiłek i zaangażowanie. Na tych dwóch zlotach, na których byłam bawiłam się dobrze, miło było się z Wami spotkać. I tyle. Głowę dam sobie uciąć,że Michael, gdziekolwiek jest nie jest na mnie obrażony ;))) Ani na nikogo innego, kto nie jedzie do Łodzi.

Pozdrawiam, bawcie się dobrze! ;-)
Awatar użytkownika
MJowitek
Posty: 2433
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:51
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: MJowitek »

Myślę, że pora przestać szukać "winnego" wśród tamtych i owych, a zacząć wyczekiwać na imprezę, która już tuż tuż.
Kinga postawiła wysoko poprzeczkę - 120 osób to jest naprawdę dużo. Tyle, ile się uzbierało, to po prostu zwyczajnie "dużo". Zwykle MJowiska trwały jeden dzień, to potrwa dla niektórych i tak dwa, bo znam takich, co i tak zostają do niedzieli. A MJowiska to dla mnie zawsze była nie ilość osób i smak tortu (acz tu musze przyznać, że ja po prostu za tortami nie przepadam, to pewnie dlatego...), a ludzie, których na początku w ogóle nie znałam, do których z czasem ośmieliłam się podejść, czasem może za bardzo, więc im podpadłam, acz u niektórych wzbudziłam sympatię. Z niektórymi od dawna już nie mam kontaktu, niektórych znam do dzisiaj, innych poznałam dopiero co.
No, okay, MJowiska to też MJ na dużym ekranie. Nie bardzo wiem jak to sobie samej załatwić, mogę sobie Michaela puścić z rzutnika na prześcieradle, ale z doświadczenia :diabel: wiem, że to nie to samo.
Abstrahując od przyjemności technicznych, to dla mnie najbliższe MJowisko wcale nie jest ostatnim. No chyba, że Kinga planuje pod koniec zbiorowe harakiri pozbawiając mnie w ciągu pięciu minut wszystkich bliskich mi ludzi. Ostatnie MJowisko nie oznacza dla mnie końca przyjaźni, choć teraz będzie nieco trudniej. Trzeba się będzie więcej samemu wysilać, jak i gdzie zebrać ekipę, bo tak to przynajmniej raz w roku było wiadomo "kiedy i gdzie".
To, dlaczego MJowisko jest ostatnie niepokoi mnie z innego powodu - może i ja i Kinga nigdy nie byłyśmy sobie szczególnie bliskie (delikatnie rzecz ujmując, biorąc pod uwagę niektóre lata...), to jednak ta nić sympatii do drugiego czlowieka każe mi się zastanowić, co u tego drugiego człowieka się stało, że zdecydował się zaprzestać organizowania imprez. Tak, to spory wysiłek i poświęcenie, ale niedawno ktoś mi o mnie samej powiedział, że "altruizm to forma egoizmu". Ja tam lubię pomagać i się czasem popoświęcać, bo mi to jakąś przyjemność daje. Kingę podejrzewam o to samo, co zresztą jest pozytywne. Co się w takim razie u licha stało? Oto jest moje pytanie.
A tymczasem już czekam na najbliższy piątek, niepokojąc się, że się rozchorowałam, ale najwyżej na prochach przyjadę, a co tam. Jak MJ mógł to i ja mogę. I podejrzewam, że większość z Was ma podobne podejście do mojego, tylko ta dyskusja zeszła na podejrzane tory. Swoją drogą jestem ciekawa, kogo znam, a kogo nie, z tych co się pojawią w tym roku.

PS. Mamy 2013 rok, podział na fanów sprzed i po 2009 uważam za przedawniony. 2009 rok był cztery lata temu, proszę, dajmy tym ludziom w końcu normalnie fanować. Michael został fanem Michała Anioła też po jego śmierci. Wiem no, nie do końca trafne, bo nie miał szansy go poznać na żywo, ale co, dopiero wnuki fanów z 2009 będą mogły wyjść z cienia, czy jak?
Awatar użytkownika
@neta
Posty: 1057
Rejestracja: czw, 16 lip 2009, 0:42
Lokalizacja: z innej bajki

Post autor: @neta »

Mjowitek pięknie napisane i popieram w CALOŚCI!!! :mj: szczególnie w zakresie przedawnienia i prochów :-) i proszę zjedz za mnie kawałek torta. Ja zapie..rzam na wygnaniu, ale będę tego dnia płakać po kątach z niemocy. :surrender:
Ostatnio zmieniony pn, 26 sie 2013, 16:37 przez @neta, łącznie zmieniany 1 raz.
Człowieku, naucz się tańczyć, bo inaczej aniołowie w niebie nie będą wiedzieć, co z tobą zrobić - Św. Augustyn
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Dzięki za wspólną zabawę. Radośnie w dzień pierwszy i szalenie delikatnie w dzień drugi, z powodu wiadomego stanu, który powoduje że byle reklama zmusza do płaczu.

Jesteśmy lepsi od depeszów. Z potwierdzonego źródła.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
Erna Shorter
Posty: 1246
Rejestracja: pt, 05 sty 2007, 16:32
Lokalizacja: Miasteczko Halloween,TranSylv(i)ania, dom Vincenta Malloy'a

MJowisko 2013

Post autor: Erna Shorter »

Ekhmm… :knuje:

Odkurzyłam i obrałam z pajęczyn monitor, pozbyłam się z klawiatury niechcianych przyjaciół, w postaci karaluchów i wypuściłam z wnętrza obudowy komputera kilka szczurów, które urządziły sobie w nim gniazdko miłości.

Tak więc mój specjalny komputer do przeglądania MJPT znowu ruszył… tak, tak specjalny, bo w moim upiornym zamczysku mam wiele pokoi i każdy ma swoje odmienne przeznaczenie… no i w każdym z nich jest komputer do przeglądania konkretnej strony internetowej, dopasowanej do tematyki urządzenia tegoż pomieszczenia. Od tak, żeby nie było nudno... :wtf:

Ponieważ tak wielką posiadłość ciężko utrzymać w czystości to rzadko kiedy, poszczególne komputery są uruchamiane, bo jak sami widzicie, proces ten wymaga wiele zachodu. :komp:

Skoro już usprawiedliwiłam swą bierność na forum, mam nadzieję, że moje argumenty są przekonujące, to pragnę napisać kilka słów odnośnie MJowiska 2013

Przede wszystkim dziękuję , jak zawsze zresztą naszej kochanej mamie MJówce za poświęcenie swego czasu, nerwów i sił, żeby zorganizować to wspaniałe spotkanie.
Jak zwykle wszystko super, rewelacyjnie i generalnie bosko. mało konkretnie aczkolwiek brak mi w sumie słów by to opisać. Generalnie chyba mam jeszcze faze po imprezie. japrosic

Dzięki tobie Kiniu mogła znów ujrzeć mordki osób, z którymi było mi tęskno przez te 2 lata mojej nieobecności w Łodzi.
Dziękuję ,wraz z mym mężem za nocleg i opiekę nad nami. Stanęłaś na wysokości zadania jak prawdziwa, dobra matka. :calus:

Dzięki za umilanie czasu wszystkim tym, których maiłam okazję znowu spotkać. Mam nadzieje, że zobaczymy się znów za rok i tym razem będzie jednak więcej osób ze starej ekipy. Bo szkoda, że zostało nas tak niewiele… :surrender:

Pozdrawiam homesick, kaema, KASIĘ, Mjowitkę, Little_Devil, M.Dż.*, Panka, Mavrick, zu, The Wiz, Escape’a, Morfi i Kingoosię.

Dzięki za wspólnie spędzony czas! loveMJPT
Obrazek
nati
Posty: 49
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 15:00
Lokalizacja: Skawina

Post autor: nati »

Było naprawdę super, dzięki Kinga za zorganizowanie mjowiska jesteś wielka i nie chodzi mi tu o twoje buty, które na marginesie były zajebi...., rano w hotelu wsałam z wielkim kacem i zakwasami, ale warto było, a nie próbowałam tortu może ma kto jeszcze kawałak glupija :mj:
Strona męża: Gry komputerowe
joannaolczak
Posty: 1
Rejestracja: czw, 02 wrz 2010, 19:01
Lokalizacja: Łódź

:)

Post autor: joannaolczak »

było fajnie, szkoda tylko ze w Szafie nie puścili tych filmow - był tylko Moonwalker :( ale impreza dwudniowa zdecydowanie udana ,dzięki wielkie ;] mam nadzieje ze jeszcze nie raz się spotkamy, Kochani wrzucajcie foty tutaj jak macie, większość pewnie czeka z niecierpliwoscia :) Heal The World !
Kiedy Anioł spada z nieba aby nas czegoś nauczyć i tak szybko odchodzi...jego przesłanie jest naszym zadaniem, uczmy ludzi jak żyć, działajmy póki nasz czas nie nadejdzie, heal the world - Michael brakuje nam Ciebie ale nie poddamy się!!
Awatar użytkownika
Eta
Posty: 284
Rejestracja: sob, 02 maja 2009, 19:11
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Eta »

Ja tylko jedno słówko, bo wiadomo, że było wspaniale i wielki szacunek za organizację imprezy. A więc dziękuję Kingo za cały Twój wysiłek. Dziękuję obecnym za atmosferę i świetną zabawę.

Pozdrawiam,
WiolEta.
[*][*][*] na zawsze w moim sercu
Awatar użytkownika
gosieq
Posty: 170
Rejestracja: pn, 14 wrz 2009, 1:58
Lokalizacja: Kraków

Post autor: gosieq »

Ja też dziękuję bardzo za imprezę. Było magicznie japrosic

W ogóle nie mam pojęcia, kiedy minęła ta sobotnia impreza. Zaczęła się i nagle się skończyła glupija

Było bosko.

A ode mnie, jak w zeszłym roku, foty do zobaczenia pod linkami:

cz.1: http://www.festiwale.klubowa.pl/galeria ... _cz_1.html
cz.2: http://www.festiwale.klubowa.pl/galeria ... _cz_2.html
cz.3: http://www.festiwale.klubowa.pl/galeria ... _cz_3.html

Zapraszam :-)
Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
MJowitek
Posty: 2433
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:51
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: MJowitek »

Zdecydowanie, sobotnia impreza była za krótka, zwłaszcza, że połowa MJówek spędziła ją na zewnątrz knując i spiskując.
Ale mam nadzieję, że Kinga się w tym czasie bardzo nie nudziła na sali, wszak miała wtedy cały parkiet dla siebie!
Niniejszym brakowało mi trzeciego dnia imprezy, bo przez to spiskowanie się nie wytańczyłam!
Co nie zmienia faktu, że dopiero od dziś zaczynam jako tako aktywnie funkcjonować, nawet ja mam jakieś limity energii.

Cudooownie było znów być w Łodzi, zobaczyć mniej i bardziej znane twarze, część 'nowych" twarzy widziałam już nawet po raz kolejny, więc wnioskuję, że to już nie takie nowalijki. Ale tak już jestem zbudowana, że nie ogarniam zbyt dużej ilości ludzi. Dziewięćdziesiąt osób to moja górna granica. Pamiętam pierwsze MJowiska, na których na wstępie dostawaliśmy identyfikatory z napisanym nickiem z forum i jako tako dało się wszystkich obejść, żeby zebrać pamiątkowe podpisy od wszystkich na bilecie :D

Ale przynajmniej Szafa była, co zaspokoiło poniekąd mój głód sentymentalny.
Wszystko było jak trzeba, nawet dwóch pedophili, z których jeden okazał się fetyszystą. Buty Kingi polecano mi nawet w smaku. W hostelu przypatrywałam się nawet podobnie zbudowanym butom Reni, ale jakoś się nie przełamałam. Może w przyszłym roku :diabel:
I tu serdeczne pozdrowienia dla ekipy hostelowej, po podliczeniu wyszło mi, że w Cynamonie nocowała prawie jedna czwarta MJowiska. Panie z recepcji chyba nas nawet polubiły :) A my je, bo dzielnie nas znosiły :)
triniti
Posty: 468
Rejestracja: pt, 30 paź 2009, 14:09

Post autor: triniti »

Piszę wciąż jeszcze z podróży, obecnie z krzaków nadaję. Zasięg kiepski, ale może się uda bez zakłóceń na linii.

Dziękuję Kindze serdecznie za cały wysiłek zorganizowania tak fantastycznej imprezy . To był mój drugi raz i za każdym razem coraz bardziej się rozkręcam, a to podobno niedobrze, zważywszy na wieści o rzekomym końcu, bo jak się za bardzo rozpędzę, to tam już nicość na mnie czeka, czeluść jakaś, czego nie chcę przyjąć do wiadomości. Petycja była? Była, by odczynić ten złowrogi, ponury wyrok na Mjowisku. Mina Kinga bezcenna podczas odczytywania petycji( gdzieś tam z krańców tłumu dostrzegłam błysk niedowierzania). Musi być coś jeszcze po drugiej stronie, bo to nie może się tak skończyć.
Dotarłam na Mjowisko po uprzednim obejrzeniu lotów, jak mniemam oceniając okiem zupełnego laika,.akrobacji podniebnych F16, stojąc w dwugodzinnym korku w Radomiu ( przynajmniej pocieszam się , nawet lekko się okłamując, że warto było tam tkwić) Zastanawiałam się po drodze, czy zdążę przed Happy Birthday., czy może odśpiewam je samotnie w kokpicie samochodu urzeczona tymi lotami kamikadze. … Zdążyłam nawet na kawałek pizzy, ale nie wiem do dzisiaj, co ja właściwie jadłam? Margarithę, czy może inną odmianę tejże?
Ledwo żywa, od razu zostałam zgarnięta z kina przed kino w celu niejasnych dla mnie do końca knowań , jak się okazało - chodziło o wieniec. Nieprzytomna byłam, ale wieniec już na wstępie mnie lekko ocucił. W związku z knowaniami nic nie obejrzałam, nawet nie wiem, jak wygląda mała sala kinowa, bo uczyłam się odbezpieczać broń do salwy honorowej.
Coś już przez telefon przebąkiwała mi Mariurzka, że coś szykują, że wielkie bum, i teraz nie może gadać, kiedy usiłowałam podać jej swoją lokalizacje uwięziona w korku., i przeprosić, że to nie moja wina, że F16, itd, ale chyba wszystko zrozumiała następnego dnia, przekonując się o tym poprzez tak zwane osobiste doświadczenie.:)
Czuję niedosyt, jestem niedotańczona, za mało, za krótko. Nagle już było WATW i koniec. Jak ten czas szybko minął, ech.. no i jeszcze rozmowy Polaków w podziemnym garażu samochodowym uniemożliwiły mi dotańczenie się się do tak zwanego poczucia spełnienia.
Żałuję bardzo, ze nie było mnie w szafie, a zdjęcia cudne, no i podobno był tam Thriiler którego bezskutecznnie nawoływałam w NO. ech.

Dziękuję za cudowne towarzystwo w hostelu i za zorganizowanie tego miejsca. Jowicie, Mariurzce, Reni, Grzesiowi, Marcinowi, Klarze i dziewczynom ( przepraszam za brak pamięci do imion). Przepraszam przy okazji, że wyjadłam całe spaghetti nad ranem, przez co mam wyrzuty sumienia, ale głód był silniejszy od poczucia przyzwoitości. Z nerw nie mogłam przełknąć tej pizzy no i stało się.
No i podróż powrotna…To ja właściwie nie wiem, co powiedzieć. Dłonie mnie bolały od ściskania kierownicy przez bite 10 godzin, ale przynajmniej samochód zachował sie przyzwoicie i nie wykorkował wcześniej, ale już na samym końcu, w krzakach wykorkował. A potem, to już niektórzy wiedzą, co i jak, bo to trwa do dzisiaj. Przynajmniej dla mnie..

podsumowując - było cudownie :)

dziękuję
ODPOWIEDZ