Takiej głupoty to jeszcze nie czytałem. Ocenianie artysty przez pryzmat ostatniego albumu to farsa. A najbardziej denerwujące jest to:cocainegirl pisze:Nie lubię go, ale wydaje mi się, że tworząc teraz takie energetyczne i sugestywne piosenki (jak np. Tonight I'm Lovin' You) chce oderwać się od wizerunku swojego ojca, z którym, no nie oszukujmy się, zawsze będzie porównywany. Jego ojciec, z tego co wiem, bo nie interesuję się taką muzyką, nagrywał jakieś kawałki o miłości, które przeważały w jego repertuarze. Enrique po prostu nie chce aby całe życie kojarzono go z jego rodzicielem.
Prawie identycznie mówiła moja znajoma na temat Jacksona. Ale co tu się dziwić...marcinokor pisze:Może kiedyś tworzył coś fajnego, ale i tak nie będzie mi się chciało tego słuchać.
Polecam zapoznanie się z albumem "Insomniac", cudo same w sobie.
"Euphoria" jest po prostu przekombinowana, może chciał iść w innym kierunku. Wg. mnie to niedorzeczne, ale zobaczymy jak będzie z następnym albumem.