Nie no... Jeszcze nie przeczytałam do końca, ale twierdzę, że to jest chyba najlepsze co czytałam poza Moonwalkiem oczywiście :D
Edit: Już przeczytałam... Super Siedziałam w nocy i czytałam bo sobie wszystko skopiowałam na mp4.
Ostatnio zmieniony sob, 15 maja 2010, 8:47 przez Doma327, łącznie zmieniany 1 raz.
...Jezu Chryste, pasterzu z Judei.
Nie byłam na to przygotowana.
Mimo tego, że po przeczytaniu ''Martwego aż do zmroku'' pod względem scen hot nic nie jest w stanie mnie zdziwić, to i tak jestem w lekkim oszołomieniu. Świetnie opisane.
Naprawdę świetny kawałek, ostro było - baaaardzo, ale to co tygryski lubią najbardziej Mogłaś opisać lepiej tą nagą Lily :P
Całość (opowiadania) jest naprawdę świetna.. ale to co teraz przeczytałem to był szczyt fantazji erotycznych nastolatek (ale nie tylko;p). Same pozytywne opinie pobudzają do ciężkiej pracy, a więc! CZEKAMY na ciąg dalszy!!
Kiedyś ludzie nie potrzebowali Boga bo mieli rozumy,
dziś ludzie wymyślili Boga i zabrali ludziom rozumy.
Wrzucam wam cD :* Miłego czytania.... przepraszam, że tak długo to trwa ale mam zamieszanie w domu ....
Aha i jeszcze jedno.... kto powiedział, że to fantazje nastolatki? ;) Ja już nie jestem nastolatką.... ;)
Obudziłem się dość wcześnie. W pokoju nadal unosił się zapach róż i miłości. Spojrzałem na nią. Spała. Wyglądała tak słodko, odgarnąłem jej kosmyk włosów z czoła. Pocałowałem ją w czoło. I po cichu wymknąłem się z łóżka. Poszedłem do łazienki wziąć prysznic. Nie mogłem uwierzyć w to, że ją mam. Była tylko moja. Miałem nadzieję, że to nie sen a jeśli tak to niech się nigdy nie kończy. Wróciłem do pokoju, założyłem jeansy, czerwoną koszulę, nałożyłem kapelusz i usiadłem na parapecie. Patrzyłem na nią i dziękowałem Bogu i wszystkim wyższym siłom za to, że mi ją dały. Siedząc tak śpiewałem cicho.
Got to be there, got to be there
In the morning
When she says hello to the world
Got to be there, got to be there
Bring her good times
And show her that she’s my girl
Oh what a feeling there’ll be
The moment I know she loves me
cause when I look in her eyes I realize
I need her sharing her world beside me
So I’ve got to be there
Got to be there in the morning
And welcome her into my world
And show her that she is my girl
When she says, hello world!
I need her sharing the world beside me
That’s why I’ve got to be there
Got to be there where love begins
And that’s everywhere she goes
I’ve got to be there so she knows
That when she’s with me, she’s home
Gdy śpiewałem ostatni wers zobaczyłem jak otwiera oczy I budzi się. Spojrzała na mnie. Przeciągnęła się jak kotka. Wstałem i podszedłem do niej. Usiadłem na brzegu łóżka.
Cześć, wyspana?- spytałem i pocałowałem ją.
Mhmmm… Dawno wstałeś?
Nie, jakieś 30 minut temu.
Mogłeś mnie obudzić, która godzina?
Po co miałem Cie budzić jak tak słodko spałaś, jest dopiero 7 rano- całowałem jej palce.
Na przykład po to żeby mnie pocałować.- zaczęła mnie całować. Zadziałała na wszystkie moje zmysły. Najchętniej porwałbym ją znów w ramiona ale nie chciałem jej zadawać bólu, widziałem, że przy każdym ruchu zagryza wargę z bólu choć nie mówi na ten temat ani słowa.
Choć śpiochu.. Wykąp się a o 8 pójdziemy na śniadanie. Potem pokażę Ci dom, zoo i karuzelę. No i mnóstwo innych rzeczy. Musisz wszystkich poznać. Z tym też się zejdzie. W Neverlandzie mieszka prawie 70 osób.
Aż tyle? Chyba nigdy nie zapamiętam tylu imion ale spróbuję. Już wstaję.- owiniętą w kołdrę, zaprowadziłem ją do łazienki. Była w szoku gdy zobaczyła wannę przy oszklonej ścianie. Wszystko to co widziała przytłaczało ją. Ale byłem pewny, że za kilka dni poczuje się tu całkiem swobodnie.
Czekając na nią aż wyjdzie usłyszałem jak ktoś wykrzykuje moje imię na dworze. Wyjrzałem przez okno. Zobaczyłem Liz, która rozmawiała z Bobby'm, ręce miała podparte na biodrach i niecierpliwie się rozglądała wołając mnie.
Liz nie krzycz tak, już idę do Ciebie..
No nareszcie. Musimy porozmawiać!
Domyślam się nawet o czym!- wszedłem do łazienki.
Lily muszę iść bo mamy gościa na dole, dasz sobie radę?
Tak, zaraz wychodzę.
Będziemy w ogrodzie, jakbyś nie mogła trafić to poproś kogoś żeby Cie zaprowadził.
Ok., myślę, że dam sobie rade…
Cześć Liz
Michael! Cudowny koncert! Żałuje, że nie mogłam przyjechać! A ta dziewczyna! Cudowna! Bobby powiedział mi, że ona tu jest. Muszę ją poznać.
Spokojnie, zaraz będziesz miała okazję.
Posłuchaj czy ty masz zamiar z nią...
No co?
No jak to co? No być z nią?! To chyba oczywiste pytanie!
Tak Liz mam zamiar z nią być. To chyba oczywista odpowiedź- odpowiedziałem z uśmiechem.
To wspaniale! Bardzo się cieszę!- spojrzała za mnie- Czy to ona?
Odwróciłem się i zobaczyłem ją. Jeszcze nie przyzwyczaiłem się do tego, że ją mam, że będzie tu codziennie, że jest moja. Wyglądała jak zagubiona dziewczynka w ciemnym lesie, dopiero gdy zobaczyła mnie to się uśmiechnęła. Miała na sobie luźną kremową spódnicę i w takim samym kolorze koszulę z krótkim rękawem. Na szyi lśniło moje złote serce. Podeszła do nas patrząc z niedowierzaniem na Elizabeth, zatrzymała się obok mnie i złapała mnie ufnie za rękę.
Tak Liz. Poznaj Lily.
Dzień dobry- powiedziała cichym głosem
Witaj Kochana! Jestem Elizabeth. Pozwól niech się przyjrzę tej dziewczynie, która tak omotała Michaela!
Bardzo mi miło Panią poznać. Jest Pani świetną aktorką.- odpowiedziała cichutko
Skarbie nie stresuj się tak! Po pierwsze mów mi Liz a po drugie pamiętaj, że gdybyś potrzebowała kobiecej rozmowy to możesz zawsze się do mnie zwrócić- mówiąc to objęła ją ramieniem i obie poszły kawałek z dala ode mnie.
Moje Drogie Panie, zapraszam na śniadanie. Rozmowy zostawcie na później.
Lily Kochana powiedz mi jak Ci się podoba w Neverlandzie?- spytała Liz nadal obejmując ją ramieniem idąc w stronę stołu w ogrodzie.
Dopiero wczoraj w nocy przyjechaliśmy, jeszcze wszystkiego nie obejrzałam ale jak do tej pory jest cudownie!
To wspaniała posiadłość, będziesz się tu dobrze czuła o ile lubisz przyrodę i o ile wytrzymasz z Michaelem. Bo to też nie będzie łatwe, uwierz mi Kochana.
Przyrodę bardzo lubię a jeśli chodzi o Michaela to myślę, że z nim dam sobie darę.
Pamiętaj, że Michael urządzał ją jako kawaler ale myślę, że teraz wspólnie pozmieniacie wiele rzeczy.
Liz, proszę Cię nie męcz jej. Widzisz, że na razie jest zagubiona.
Wiem, przepraszam Cię Lily ale ja już taka jestem. No a teraz już jadę, interesy wzywają.
Już jedziesz? Nawet nie zjesz z nami?
Przykro mi Michael, niestety nie. Przyjechałam tylko po to żeby poznać tę Ślicznotkę. Bawcie się dobrze. Odwiedzę was za kilka dni. Bardzo się cieszę, że tu jesteś Kochana. Idealnie pasujesz do tego miejsca. I nie martw się, do wszystkiego się z czasem przyzwyczaisz- wypowiadając ostatnie zdanie pocałowała nas oboje w policzki, żegnając się. Wsiadła do swojej limuzyny i odjechała.
Właśnie poznałaś Elizabeth Taylor- powiedziałem podsuwając jej krzesło- jak pierwsze wrażenie?
Jest bardzo miła. W rzeczywistości wygląda o wiele ładniej niż w telewizji.
Też jej to mówiłem. Smacznego Kochanie. Najedz się bo czeka nas dzisiaj mnóstwo atrakcji.
Postaram się coś przełknąć chociaż ze stresu boli mnie brzuch. Smacznego.
aeval pisze:Lil, wspólczuję zamieszania w domu (jakiekolwiek by ono nie było), ale torturujesz nas tak krótkimi i rzadko wrzucanymi kawałkami, że
aeval pisze:Daj chociaż nieco dłuższe, proszę. Smile
W stu procentach zgadzam się z aeval ;)
Bardzo cieszę się, że Lily poznała Liz ;) Tak pięknie się zrobiło, ale przychodzi mi na myśl że Piotruś to wszystko zniszczy to mam ochotę walnąć w stół :D Ale cieszmy się tym co jest ;) Bo jest wspaniale ;D
Pozdrawiam i mam nadzieję, że w tym zamieszaniu znajdziesz wieczorkiem chwilę czasu, aby wrzucić kawałek ;)
DirtyLily pisze:Właśnie poznałaś Elizabeth Taylor- powiedziałem podsuwając jej krzesło- jak pierwsze wrażenie
Czemu mnie to tak rozśmieszyło xD
aeval pisze:Lil, wspólczuję zamieszania w domu
Świetny, krótki, ale świetny. :D Mocny ten kawałek z Liz xD Boze, ale ona ględzi xD Ale fajna jest :)
A Michael taki czuły... A Lill taka zagubiona jeszcze :/ Mam nadzieje, że wszystko się za raz ułoży! A jak Piotr coś zrobi to >
No więc dzisiaj dłuższy kawałek... :) Miłego czytania.... bardzo was prosze.... wstawiajcie dłuższe komy... :(
Zjedliśmy śniadanie oczywiście w towarzystwie osób mieszkających z nami. Potem zacząłem ją oprowadzać po posiadłości, przedstawiać resztę pracowników i obsługę. Obejrzeliśmy zoo, przejechaliśmy się karuzelą i samochodzikami. Na chwilę zatrzymaliśmy się przy boisku do koszykówki, kilka razy próbowałem trafić do kosza bezskutecznie niestety. W rodzinie zawsze byłem kiepski w tą grę chociaż bardzo mnie pasjonowała.
Widzę, że gry w kosza to ja Cie będę musiała nauczyć
A umiesz?
No jasne, grałam nawet w lidze okręgowej kilka lat temu.
O proszę... jest coś jeszcze o czym powinienem wiedzieć?- podszedłem do niej żeby ją objąć i pocałować- jak się czujesz?
Trochę obolała ale mimo tego czuję się wspaniale.
Czemu mi nie powiedziałaś...
Nie pytałeś. A poza tym to bez znaczenia. Nie mogłam sobie lepiej wymarzyć tej chwili.
Byłbym delikatniejszy
No właśnie a tak byłeś sobą. I o to chodziło.
Jesteś nie możliwa!
Michael.. Kocham Cie i nadal nie wierzę w to, że tu jestem razem z tobą.
Ja też Cie Kocham Moja Mała. I mam nadzieję, że już zawsze tu będziesz.
Na obiedzie poznała resztę pracowników obsługi. Widziałem, że całkiem szybko zaprzyjaźniła się z Bobby'm. Po obiedzie porwała ją Lucy aby „dodać jej otuchy” i omówić inne „babskie” sprawy. Wykorzystałem ten czas na rozmowę z Bobby'm, który wytłumaczył mi wreszcie kiedy i gdzie poznał Lily. Ta historia coraz bardziej wydawała mi się niesamowita. Przez okno w kuchni widziałem jak rozmawiają a Lucy tłumaczy jej coś zawzięcie, wymachując rękami. Lily śmiała się tym swoim słodkim głosikiem. W głowie grała mi kolejna melodia, zapisałem słowa, które nagle pojawiły się w myślach. Tak... to był dobry materiał. W poniedziałek muszę koniecznie nagrać melodie w studio zanim ucieknie. To Ona jest moim natchnieniem. Ona jest wszystkim co mam. Dopiero teraz zrozumiałem, że mimo bogactwa byłem biedny dopóki nie miałem z kim dzielić życia. Całkiem straciłem dla niej głowę. Gdy wróciła od Lucy była jakaś inna, chyba faktycznie Lucy udało się jakoś tchnąć w nią pewność siebie. Do wieczora spacerowaliśmy jeszcze między jeziorami, pokazałem jej samochody, obejrzeliśmy film, przesłuchaliśmy dema, które nagrałem ale wymagały jeszcze poprawek i obróbki. Porozmawialiśmy o teledyskach, które planowałem nagrać. Popływaliśmy w basenie a potem siedząc w parku pod drzewem rozmawialiśmy o mojej chorobie. Pojawiało się coraz więcej jasnych plam, wychodząc poza dom, nie było mowy o krótkim rękawie, braku rękawiczek czy makijażu. Była jedną z niewielu osób z którymi o tym rozmawiałem naprawdę szczerze. Ta rozmowa podniosła mnie trochę na duchu, już tak bardzo mnie nie martwił mój stan. Wieczorem, gdy wróciliśmy do sypialni nie było śladu róż ani świec. Nawet pościel została zmieniona na nową. Zaciągnąłem Lily do łazienki na wspólną kąpiel. I tak minął nam drugi wspólny dzień. A właściwie pierwszy całkiem nasz. Gdy położyliśmy się do łóżka nie mogłem się opanować i chociaż wiedziałem, że powinienem ją przez kilka dni zostawić w spokoju nie udało mi się dotrzymać obietnicy przed samym sobą. Na tyle ile było to możliwe starałem się być delikatny ale pomimo moich obaw wydawało się, że nie sprawiam jej żadnego bólu. Odgłosy, które wydawała w czasie orgazmu, działały na mnie niesamowicie podniecająco. Gdy opadłem obok niej upojony miłosnym uniesieniem. Wstała, usiadła na mnie, popatrzyła mi w oczy i przytuliła się.
Chcę żeby tak było zawsze. Chcę codziennie usypiać i budzić się obok ciebie.
I tak będzie Skarbie.
Położyła się obok mnie. Poprosiła żebym zaśpiewał got to be there i powoli usypiała wsłuchana w piosenkę.
Następne dni upłynęły nam wspaniale. Korzystaliśmy z uroków atrakcji wesołego miasteczka. Karmiliśmy zwierzęta w zoo. Lily uczyła mnie grać w koszykówkę. Ja uczyłem ją moich kroków. Razem wymyślaliśmy nowe teksty. Oglądaliśmy filmy. Przyjmowaliśmy gości, którzy wywoływali niemy zachwyt w Lily. Za każdym razem na początku była przerażona ale po kilku minutach nasi goście mogli poznać prawdziwą Lily, moją Lily. Poznanie kilku sławnych osób było dla niej wielkim doświadczeniem. Poza Alisson (moją menedżerką) wszyscy ją pokochali, traktowali ją jak swoją siostrę. Uwielbiali.. Ale niestety w mniemaniu Alisson Lily powinna natychmiast opuścić Neverland zanim dowie się o niej prasa, bo byłby skandal. Więc nie przypadły sobie do gustów. Moje tłumaczenia nie docierały do niej aż wreszcie obraziła się na mnie gdy poinformowałem ją, że bez względu na to co sobie myśli to Lily i tak tu zostanie. Od tamtej chwili gdy rozmawiała ze mną miało to wyłącznie charakter formalny a Lily traktowała jak powietrze. Na szczęście cała służba uwielbiała Lily i byli dla niej bardzo mili i życzliwi. Gdy pojawiła się nowa pokojówka Lisa, Lily przygarnęła ją pod swoje opiekuńcze skrzydła i obie bardzo się zaprzyjaźniły. Gdy ja byłem w studio Lisa i Lily razem sprzątały a buzie im się nie zamykały. Obie były tu nowe więc świetnie się rozumiały i wspierały nawzajem. Cieszyłem się, że ma jakąś przyjaciółkę na miejscu bo dzięki temu nie czuła się samotna. Chociaż przez tą przyjaźń Alisson coraz bardziej jej nienawidziła. Nie dopuszczała do siebie myśli, że Lily pomaga służbie w sprzątaniu. Nie rozumiała, że dla nas ci wszyscy ludzie dzięki, którym dom wyglądał świetnią są jak rodzina. Lily nie przejmowała się tym więc ja też o tym nie myślałem. Wieczorami lądowaliśmy w łóżku ciesząc się swoją bliskością. Pieszczoty były coraz bardziej wyrafinowane, trwały długo w noc i zbliżały nas do siebie.
Agata!- wypatrzyłam ją w grupie kilkunastu osób zwiedzających Neverland. Podeszłam i dołączyłam do grupy.
Lidzia! Lidzia! Lidzia! Jak dobrze Cie widzieć! Wyglądasz ślicznie!
Dziękuję, ty też. A gdzie Olka i Asia?
Aśka się rozchorowała, ma wysoką gorączkę więc Ola postanowiła, że z nią zostanie a ja musiałam przyjechać żeby Cie zobaczyć! Opowiadaj! Jak Ci tutaj?
Wspaniale! Tu jest cudownie! Wszyscy są dla mnie mili, poza Alisson ale ją jestem w stanie wytrzymać.
Kto to Alisson?
To menedżerka Michaela. Mało sympatyczna baba. Ale wcale się nią nie przejmuję zresztą to długa historia.
Olewaj ją. No a on?
Oj Agata.. jest cudowny... i naprawdę wygląda na to, że mu na mnie zależy. Jest nam ze sobą bardzo dobrze.
Nadal nie mogę uwierzyć w to, że tu jesteś, że jesteś z nim i w ogóle. Przecież to jest jak bajka!
Wiem. Czasem gdy jestem sama to tak myślę, że to pewnie sen a ja za chwilę się obudzę. Ale codziennie wieczorem on wraca, przytula mnie, usypiam w jego ramionach i marzę o tym, żeby ten sen się nigdy nie kończył.
Buuu... jestem zazdrosna! Domyślam się, że nie śpicie jak grzeczne dzieci. Co?
Nooo nie....
Lily! To niesprawiedliwe, że trafił ci się taki facet! Chociaż opowiedz mi coś o nim.
Nie wiem co mam ci mówić, dnia by mi nie starczyło, żeby Ci opowiedzieć. Jest wspaniały, czuły, troskliwy, zabawny. Wiesz, że nie miałam wcześniej doświadczeń w tym temacie ale ... seks z nim jest cudowny....
Och... masz szczęście… taki facet… i kocha cie… bajka!
Już rozumiesz dlaczego musiałam tu przyjechać?- podszedł do mnie Jack, którego nie zauważyłam wcześniej.
Lily chciałem Ci powiedzieć, że Mike wrócił i pyta czy przyjść do was? Widzę, że grupa jest nie duża więc mógłby przyjść.
Powiedz mu, że już powinien tu być- zanim zdążyłam dokończyć zdanie, usłyszałam pisk ludzi, który świadczył jednoznacznie o pojawieniu się Idola.
No to jestem- odpowiedział, podchodząc do nas i do nadbiegającej grupy, obok niego oczywiście pojawił się Bobby. Na ustach błąkał mu się uśmiech… był cudowny.
Ludzie robili sobie z nim zdjęcia prosili o autografy a on stał wśród nich i spełniał ich marzenia, tak jak zaledwie kilka dni temu spełnił moje. Ponieważ grupa była mała każdy dostał autograf i zrobił sobie zdjęcie z idolem. Pani oprowadzająca wycieczkę po kilku minutach krzyków i pisków z pomocą ochrony zabrała zwiedzających i mimo ich protestów poszli dalej. Zostaliśmy tylko my. Agata mimo, że widziała go pod hotelem nadal była w takim szoku, że nie bardzo mogła mówić.
Jak Ci się podoba nasz dom?- zwrócił się do Agaty jakby znał ją od lat
Śliczny!
Lily jak przyjechała tu pierwszego dnia to mi o mało nie zemdlała przed bramą gdy ją zobaczyła.
Wcale się nie dziwię. też bym zemdlała gdybym przyjechała tu w takich warunkach jak ona- odpowiedziała już troszkę swobodniej.
Porozmawialiśmy jeszcze kilka minut o zwierzętach, o przepięknej karuzeli, która była tu główną atrakcją. Opowiedziałam jej o domu, każde moje zdanie Michael kwitował śmiechem. Gdy dano sygnał, że wycieczka wychodzi Agata pożegnała się z Michaelem a ja odprowadziłam ją kawałek
Pisał coś do Ciebie Piotrek?
Nie wiem. Szczerze mówiąc nie mam czasu ani ochoty zaglądać w pocztę.
Nie sprawdzasz czy Bartek Ci coś napisał?
On mi odpisał od razu wtedy, że cieszy się moim szczęściem. Ale masz rację. Muszę napisać do niego czy w domu wszystko w porządku i zobaczę czy Piotrek coś odpisał. Kiedy wracacie do domu?
Pojutrze. Miałyśmy zostać jeszcze prawie tydzień. Ze względu na Asię chcemy wrócić jak najszybciej.
Rozumiem. Napisz do mnie jak minęła podróż i co w domu.
Dobrze Mała. Muszę już lecieć. Trzymaj się tu. Bądź szczęśliwa a jakby coś to wracaj do nas. Będę bardzo tęsknić.
Ja też... pozdrów dziewczyny ode mnie i wszystkich w domu. I pisz do mnie!
Dobrze. Do zobaczenia.... kiedyś... Kocham Cie
Ja też Cie Kocham! Pisz do mnie!
Pojechała. Popłynęły łzy. Świadomość, że wraca do kraju i na całym kontynencie nie mam żadnych przyjaciół z Polski spowodowała wielki ból. Gdy wróciłam do głównego budynku byłam zalana łzami. Gdy Michael mnie zobaczył nie zadawał żadnych zbędnych pytań, po prostu podszedł i mnie objął. Pozwolił mi płakać tak długo jak potrzebowałam. Do końca dnia był jeszcze bardziej czuły niż zazwyczaj. Wieczorem usiadłam do laptopa żeby za radą Agaty sprawdzić pocztę. Miała racje. Napisał do mnie i Bartek i Piotrek.
„Jak tam siostrzyczko? Mam nadzieję, że bawisz się wyśmienicie! Mamie jest trochę przykro ale w gruncie rzeczy mam wrażenie, że się bardzo cieszy. Były u niej koleżanki to z dumą opowiadała im, że to faktycznie ty na tym koncercie no i że mieszkasz teraz z nim. Tęsknie ale powoli zaczęła się oswajać z tą myślą. Domyślam się, że masz mnóstwo zajęć i rozrywek ale zadzwoń do niej, na pewno się ucieszy. Trzymaj się Mała!”. Odpisałam, że wszystko jest ok, że bawię się cudownie, że Michael jest dla mnie dobry i zależy mu na mnie. Obiecałam zadzwonić do mamy. Przekazałam pozdrowienia dla wszystkich. Mail od Piotrka był niezwykle krótki: „Myślałem, że coś dla Ciebie znaczę. Ale nie zostawię tego tak.. nie pozwolę się krzywdzić”. Pozostał bez odpowiedzi. Zdenerwowałam się tym. Ale nie chciałam mu sprawiać więcej przykrości niż już sprawiłam. Tak jak obiecałam Bartkowi od razu zadzwoniłam do mamy. Brat miał rację była szczęśliwa, cieszyła się, że znalazłam światło w życiu. Oczywiście martwiła się i wolałaby żebym szczęście znalazła w Polsce ale nie namawiała mnie do powrotu. Byłam jej niewypowiedziane wdzięczna. Obiecałam, że będę dzwonić i kiedyś przyjadę. Powiedziałam, że ją kocham i skończyłyśmy rozmawiać. Gdy weszłam do sypialni Michael już spał. Było bardzo późno. Przebrałam się, położyłam się przytulając do niego i usnęłam. Naprawdę byłam szczęśliwa.
Podszedłem do budki strażników przy bramie.
- Cześć, jestem Bartek, jestem bratem Lily. Mógłbym wejść?
- Hmmm… nic mi nie wiadomo o tym, że miał przyjechać ktoś do Lily. Poczekaj sprawdzę to.
- Nie, nie, nie… nie ma potrzeby. Posłuchaj chciałem zrobić niespodziankę swojej siostrze.
- Nie podoba mi się to. Na pewno jesteś jej bratem? W ogóle nie jesteście do siebie podobni.
- Wiem, wszyscy nam to mówią. Ale to naprawdę ja. To jak dasz mi zrobić jej niespodziankę?
- Ok. niech będzie. Podejdź tutaj- wskazał ręką bramkę z wykrywaczem metali, po odłożeniu kluczy nie miałem problemów z przejściem- wszystko ok. Poczekaj chwilę to zaraz ktoś cie podwiezie pod główny budynek.
- Wspaniale. Dziękuję Ci bardzo. Już nie mogę się doczekać jej miny kiedy mnie zobaczy. Będzie bardzo, bardzo zdziwiona.
Jakiś nic nie podejrzewający kretyn podjechał samochodem i podwiózł mnie pod dom. Przyznałem sam przed sobą, że ranczo prezentuje się wspaniale. Z daleka zobaczyłem jak Lidka siedzi w ogrodzie pije sok i czyta książkę. Wyglądała ślicznie, dokładnie tak jak ją zapamiętałem, tylko wzrok miała jakiś rozmarzony, szczęśliwy. Jeszcze bardziej mnie to zezłościło. Jak ona mogła być szczęśliwa TUTAJ! Powinna tęsknić za mną i szybko wracać. Ale zobaczymy co teraz zrobi… gdy znowu spotka mnie. Krzyknąłem z daleka
- Lidka!
- Piotrek?! Co ty tu robisz? Skąd się tu wziąłeś? I dlaczego tu jesteś?
- Twój głupi braciszek wszystko mi wygadał. Ale to teraz nie ma znaczenia!- złapałem ją za ramię- co ty wyprawiasz?! Wracasz dzisiaj ze mną do Polski! I w ogóle nie chce o niczym słyszeć! W domu sobie podamy! Nie masz prawa mnie tak wystawić, obiecałaś, że wrócisz! I wrócisz!
- Piotrek uspokój się. Nic ci nie obiecywałam. I na pewno teraz nie wrócę. Zostaję tut…
Nie mogłem tego dłużej słuchać. Moja ręka pomknęła w stronę jej policzka. Siarczysty policzek przewrócił ją na ziemię, w oczach miała łzy….
PIOTREK!!!!!! Mój Boże! Jak czytam o tym debilu to mnie skręca od środka ! przekroczył linię Neverlandu i teraz ma doczynienia ze mną xd !
Chwilka muszę się uspokoić... oddychaj... dobra. Nie licząc Piotrusia: Kolejny wspaniały kawałek i jestem Ci bardzo wdzięczna że taki długi i że dodałaś go na wieczór ;) Przeogromnie Ci dziękuję ;) Jest tu tyle wspaniałych fragmentów, że już wolę nie cytować bo naprawdę dużo by to zajęło ... I teraz, żeby był dłuższy komentarz (na życzenia naszej wspaniałej autorki ;)) napiszę tak ;D :
Pokazałam to opowiadanie mojej koleżance. Gdy to czytałam, widziałam jak ona rozpływa się przed tym komputerem ;D nie mogła znaleźć miejsca, po prostu była zachwycona tym wszystkim ;) ! Potem powiedziała mi tylko:
Słuchaj, ta babka (bez urazy ;)) jest świetna ! Ona to tak genialnie pisze... po prostu... CUDO!
Była tym wszystkim tak zauroczona, że przez jakieś 10 minut nic nie mówiła ;D Teraz natchnęłaś ją i sama próbuje coś tam wykombinować ;D I powiem Ci DirtyLily, że ona teraz Cię kocha i wielbi ;D każe wysyłać mi wszystkie nowe kawałki ;).
Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję że w tym zamieszaniu wstawiłaś kolejną część ;) Jutro zamawiam taki sam zestaw ;D DirtyLily jesteś wielka ;D no trochę się rozpisałam ;D
Miło jest czytać jak ktoś właśnie spełnia swoje marzenia :)
Teraz gdy nie ma już Michaela, ten cykl jest dla mnie czymś więcej niż tylko nudną historyjką. Wiele jest tu kobiet które chciałyby być na miejscu Lili, ale ja jako facet jestem tą historią zahipnotyzowany, ona oddaje uczucia - prawdziwe uczucia ludzi, pokazuje jak to jest gdy człowiek z "niższych" sfer (Lili) zakochuje się w kimś ze sfer "wyższych". Każdy chciałby przeżyć taki romans i nawet jeśli miałby on trwać tylko chwilę, można by oddać za niego wszystko. DirtyLily nie wiem dlaczego prosisz o dłuższe komenty, ale z drugiej strony wiem co one dla Ciebie znaczą, też tworzę filmy i zależy mi na komentowaniu - nie tylko pozytywnie. W Twoim przypadku nie da się skrytykować, nie jesteś profesjonalną pisarką, ale to co tworzysz jest piękne i każdy kto śledzi ten temat od początku wie... że cała ta saga ma w sobie to "coś" co przyciąga, to opowiadanie jest skierowane wyłącznie dla fanów Michaela.
Ty robisz to tylko dla nas i za to Ci dziękujemy!
Kiedyś ludzie nie potrzebowali Boga bo mieli rozumy,
dziś ludzie wymyślili Boga i zabrali ludziom rozumy.
PIOTREK!!! Nie żyjesz!
Pomijając Piotrka <tfu, tfu> Piękne :)
Fajnie opisujesz emocje, a ja np. bardzo to cenię ponieważ sama nigdy nie umiałam Ok, no więc Lily to najprawdzisza farciara pod słońcem i w ogóle we wszechświecie. :P Wiem, że dłuższe komentarze naprawdę motywują (z własnego doświadczenia) ale ja nie mam talentu do pisania Oczywiście fragment piękny i długi ale końcówka to minus!
Ale fakt, trochę cukierkowo było więc jakiś duży probloem sie wdarł xD Tylko lepiej, żeby Mike coś z nim zrobił!
Powiem tyle, uwielbiam cię!!
Dziękuję wam za te wszystkie miłe słowa! Te komentarze są dla mnie bardzo wazne, bo to one napełniają mnie weną... i dzięki nim tworze. Cieszę się, że podoba się wam to oopowiadanie. Być może niedługo zdecyduję się opublikować na tym forum, drugie moje dzieło.
I przypominam, że jesli ktoś z was jest zainteresowany JSSSR jest w formie książki.
Ochrona zareagowała błyskawicznie. Złapali go, obezwładnili. Po chwili na terenie posiadłości pojawiła się policja. A kilka minut po nich Michael, który w oczach miał mieszankę złości i nerw. Pojawił się też Conrad, lekarz Mike’a. Byłam przerażona. Musiałam złożyć oświadczenie na policji i szczegółowemu badaniu. Oczywiście poza siniakiem wszystko było w porządku ale ta scena wywołała mnóstwo emocji. Mimo protestów nie złożyłam oskarżenia więc Piotrek został wypuszczony luzem. Do końca dnia wszyscy opiekowali się mną. Musiałam się otrząsnąć. To krótkie zdarzenie wywołało taki szok, że płakałam i płakałam…
Całej scenie przyglądała się z ukrycia pewna kobieta, która z szyderczym uśmiechem myślała „a więc nie tylko mnie nie jest na rękę ten związek… nie tylko mnie”.
Następne dni, tygodnie, miesiące mijały cudownie. W mediach pojawiały się plotki, że Michael Jackson już nie jest do wzięcia. Kilka razy wybraliśmy się razem na zakupy. Zostaliśmy sfotografowani na wszystkie strony i właśnie to było przyczyną plotek, zresztą całkiem prawdziwych. Przez ten czas urodziło się kilka nowych piosenek, które od razu stały się hitami. Szczególną popularnością cieszyła się piosenka the girl is mine nagrana z Paulem McCartneyem. Poznałam jego braci i siostry. Rodziców, którzy przyjęli mnie bardzo dobrze. W Neverlandzie gościło mnóstwo ludzi. Nigdy się nie nudziliśmy. Kilka razy zostaliśmy zaproszeni do innych. Prasa już ze 100% pewnością podawała mnie jako „partnerkę muzyka”. Gdy rozmawiałam z mamą mówiła ona, że w Polsce piszą dokładnie to samo. Z dumą opowiadała o tym jak koleżanki się ją dopytują o mnie i Mike’a. Bartek również chwalił się kolegom, że ma taką sławną siostrę. Pisałam również do moich dziewczyn. Opisywałam im jak tu jest fajnie a one opisywały mi co słychać w kraju. Każda z nich zaczęła już studia na których poznały jakiś interesujących chłopaków. Agata ku mojemu zdumieniu po 6 miesiącach od powrotu z USA zaczęła się spotykać z Piotrkiem. Chociaż twierdziła, że chyba gdzieś głęboko jemu ciągle na mnie zależy. Nie chciał oglądać ani słuchać nic na mój temat. Ciągle było mu wstyd za to co się stało. Ale poza tym było im całkiem dobrze.
A ja uczyłam się żyć pełnią życia. Michael załatwił mi prywatnego nauczyciela, który uczył mnie rysunku technicznego, projektowania i miał ze mnie zrobić w przyszłości architekta. Usypiałam szczęśliwa w ramionach ukochanego mężczyzny. Chwile w których mnie tulił skrupulatnie zachowywałam w czeluściach umysłu. Z każdym miesiącem bardziej go pragnęłam, co raz częściej zdarzało nam się w ciągu dnia uciekać z dala od ludzkich oczu dla chwili namiętności. Choroba Mike była coraz bardziej widoczna. Jego skóra właściwie już w całości przybrała kolor lekkiego brązu. Co prasa oczywiście zinterpretowała na swój własny sposób, oskarżając go o wybielanie skóry. Mimo, że było mu ciężko, dzielnie znosił oskarżenia. Byłam z niego bardzo dumna. Czasem myślałam, że na jego miejscu już dawno bym się załamała. Ale jak mówił on ma fanów dla których gra i nie może ich zawieść. A poza tym śpiewa bo to kocha i robi to dla mnie. Był naprawdę bardzo dzielny! Więc nadal codziennie śpiewał, ćwiczył, nagrywał, komponował nowe piosenki, przygotowywał choreografie. Kilka razy zabrał mnie do studia nagraniowego. Cieszyłam się bardzo, że nigdy się mnie nie wyparł, nie wstydził. Pytany zawsze z dumą odpowiadał, że jesteśmy razem. Zdarzyło się, że ja również zostałam poproszona o autograf. Mój nauczyciel twierdził, że radzę sobie świetnie i jeszcze zrobię karierę jako architekt. Święta spędziliśmy z Elizabeth, która przywiozła mnóstwo prezentów. Kolacja wigilijna była bardzo smaczna i przygotowana tradycyjnie. Rozpakowując prezenty zaśmiewaliśmy się wniebogłosy. Michael pamiętał o tym aby każda osoba pracująca w Neverladzie dostała chociaż drobny upominek, każdy mógł wziąć wolne tego dnia i wielu skorzystało z tego przywileju. Kolejne świąteczne dni również upłynęły bardzo przyjemnie. Sylwestra urządziliśmy w domu, zapraszając bardzo wielu gości. Poznałam kolejne znane osobistości ale po kilku miesiącach spędzonych z Mike'em nie robiło to już na mnie tak ogromnego wrażenia jak na początku. Bawiliśmy się do białego rana. Goście zachwycali się przyjęciem i jego oprawą. Kilka osób pochwaliło mnie jako świetną gospodynię, której role pełniłam tego dnia. Byłam zawstydzona ale zachwycona.
Sprzątając salon z korytarza usłyszałam okropny łomot. Szybko wyszłam z pokoju żeby zobaczyć co się stało…
- O Boże! Lily! Jack! Bobby wezwijcie Conrada! Szybko!
- Dzwonię. Co się stało?.......
- Lily spadła ze schodów, wokół jest pełno krwi…
- Co?! Hallo, Conrad przyjeżdżaj natychmiast Lily spadła ze schodów! Jest nieprzytomna!
- Lisa, co się….. Boże! Lily! Co się stało?!
- Spadła ze schodów, jest nie przytomna.
- Wezwijcie lekarza! Natychmiast!
- Mike, spokojnie Conrad już jedzie wszystko będzie dobrze… mam nadzieję….
Ja na miejscu Lily zabiłabym tego Piotrusia, ale wiem, że to jest dobra postać i nigdy by tak nie zrobiła
DirtyLily pisze:Całej scenie przyglądała się z ukrycia pewna kobieta, która z szyderczym uśmiechem myślała „a więc nie tylko mnie nie jest na rękę ten związek… nie tylko mnie”.
Ja ci dam.. Domyślam się, że to Alisson :/ pięknie, Piotruś się rozdwoił xD Dwa diabły... ;D
Pomijając znowu Piotrusia i Alisson, to było fajnie ;) Szkoda mi tylko Michael'a, że coraz gorzej wygląda ;( I jeszcze ten upadek Lily, Boże... źle się dzieje, ale najważniejsze jest jednak to, że trzymają się razem ;) Uff ...
Coraz bardziej się zastanawiam się nad książką... jest to tak PIĘKNE dzieło, że grzechem by było nie kupić tej książki ;D W razie ostatecznej decyzji skontaktuję się na PW ;) Nawet jakby ta książka była kilku tomowa to kupiłabym ją bez wahania ;) To jest tak genialne... Brawa dla Ciebie DirtyLily ;D I proszę, aby jutro był taki sam zestaw tylko jeszcze dłuższy ;D
Pozdrawiam
Hah... Normalnie no comment :D
Czyta się super. Fabuła jest cudna. Zawsze robi mi się smutno, gdy czytam ostatnie linijki, bo wiem, że znowu będę musiała czekać cały dzień (albo i więcej) na kolejny odcinek. Czy ty zawsze musisz kończyć w takich momentach? To mnie dobija Do tematu zaglądam codziennie. Masz u mnie wielkie uznanie, bo rzadko czytam, chyba że lektury szkolne.