Ból i cierpienie – miał na drugie imię.
W ciemności, w kącie podczas zimnych nocek,
Dość miał życia w tej brudnej krainie.
Dzień w dzień samotny choć tak uwielbiany
Przez tunel igieł stojących pionowo
Z godną lwa odwaga, przeprowadzany
By ujrzeć swych przyjaciół, sens życia na nowo.
Byl chłopcem, dzieciną wolno żyć pragnącą,
Chciał tylko trochę spokoju, miłości.
Los wylał na niego lawę gorąca,
Lawę zazdrości, przykrości i złości.
Bóg jeden wiedział co Piotruś odczuwa,
Co w jego zbolałym serduszku się dzieje,
Wtem anioł mu pewny, pomysł podsuwa,
Są! Są dla życia Piotrusia nadzieje!
Piotrusiu podaj mi rękę swoja,
Chodź ze mną tam gdzie światło widzisz,
Zobaczysz szczęśliwą rodzinę moja
Tam nikt nie będzie nigdy z Ciebie szydzić.
Nie mogę, chce przyjaciół spotkać raz jeszcze,
To im chce dać chociaż jeden uśmiech więcej,
To im na mój widok przechodzą dreszcze.
Daj mi czas, ja pobiegnę prędzej i prędzej.
Piotrusiu kochany masz zbyt dobre serce
Pomyśl choć raz, ten raz o sobie.
Pomyśl o sobie o pięknej kawalerce
Którą Piotrusiu na pewno dam tobie.
Nie będzie tam pragnących mięsa hien
Będziesz mógł ściągnąć swa maskę codzienna.
Będziesz miał spokój Piotrusiu, ja to wiem!
Na zielonej łące skończysz z ta gehenną.
Piotruś spojrzał raz w lewo raz w prawo
Popatrzył za okno, zbliżał się wieczór
I poszedł raniąc ludność kulawa
To tylko kochani, to tylko Human Nature.
Nie pożałował swojej decyzji,
Baraszkując z uśmiechem od ucha do ucha,
Pozbył się tej scenicznej precyzji
Byl znowu chłopczykiem wolnym jak mucha.
Mijały mu dni, o jakich kiedyś marzył.
Psocił i śmiał się z słodyczy pełnym brzuchem
Byl znowu niewinnym o ślicznej czystej twarzy,
Chłopcem na zawsze, na zawsze duchem.
----
Wena? Nie wiem... coś mi się stało. W środku nocy wymyśliłam wierszyk od tak. Nie wiem jaka jest jego jakość... sądząc po godzinie w której zaczęłam go pisać (około 01:20 w nocy) taka sobie. W każdym razie nie narzekam, to mój pierwszy wiersz od 4 lat

Hmmm dobranoc?
Natalia
