hubert9999
: pn, 08 lut 2010, 22:06
Witam! Jestem użytkownikiem tego forum, już chyba od miesiąca, ale jakoś nie było okazji się przywitać. Chciałbym to teraz nadrobić. Najpiew może moją krótka historia zamiłowania do Michaela.
Pewnego dnia, gdy wrociłem ze szkoły, włączyłem jak zwykle komputer i zacząłem szperać w internecie. Zawsze pierwsze co robię to włączam Youtube i oglądam najnowsze filmiki. To dlatego zawsze jako jeden z pierwszych wiem o co chodzi w tekstach typu "Jestem Hardcorem" itp. :) W owym czasie akurat trwała któraś tam edycja British Got Talent i popularne były filmy z występów. Tak się trafiło, że akurat włączyłem występ Sulemana Mirzy, który był zatytułowany "Michael Jackson British Got Talent" czy coś w tym stylu. Włączyłem, obejrzałem i zachwyciłem się tym występem. Uznałem, że skoro to było dobre to co dopiero musiał wyczyniać Michael Jackson. Wpisałem więc jego nazwisko do wyszukiwarki i wyskoczył mi występ z Anniversary z Nowego Jorku, potem obejrzałem Motown, potem z Dangerous. Uznałem, że to jest coś cudownego. Zacząłem oglądać inne występy: Smooth Criminal, Jam, Beat It, Thriller, potem teledyski, wywiady i wszystko inne. W pewnym momencie zacząłem sie zastanawiać czemu wcześniej tego nie widziałem, czemu wcześniej mnie to nie zainteresowało. Do dziś tego nie wiem.
Minęły może dwa tygodnie i nadszedł moment w którym postanowiłem, że chcę nauczyć się tańczyć tak jak MJ. Zacząłem od razu, najpierw po prostu włączałem filmik i próbowałem naśladować Michaela, wydawało mi się, że świetnie mi idzie, więc nagrałem to na wideo. Po obejrzeniu doszedłem do wniosku, że idzie mi tragicznie i bardzo się zniechęciłem. Dałem sobie spokój. Poddałem się...
Około 2 miesiące po tym zachorowałem i nie chodziłem przez tydzień do szkoły. Nie było co robić to siedziałem przed komputerem. Przypadkowo natnąłem się na coś takiego zwane tutorialem. Dotyczyło to bodajże Moonwalka. Ten filmik pokazał mi, że to nie jest takie trudne. Od tego momentu nabrałem zapału do ćwiczeń. Nie było dnia kiedy bym nie ćwiczył jakiegoś kroku.
Zaczaęły się wakacje. Pewnego dnia po obudzeniu się poszedłem zobaczyć co tam w telewizji. Był włączony TVN 24. Spojrzałem na pasek, a tam napis "Michael Jackson nie żyje". To był dla mnie ogromny cios... Uznałem, że to jakiś żart, zacząłem zastanawiać się czy przypadkiem nie jest Prima Aprillis czy coś w tym stylu. Zaczęli pokazywać różne zdjęcia, teledyski. Pamiętam, że ciągle puszczali "Black or white" Mimo że już stary koń ze mnie to nie mogłem powstrzymać się od płaczu. Ćwiczenie tańca straciło dla mnie sens...
Wakacje minęły a ja ani razu nie zebrałem się do nauki jakiegokolwiek kroku. W październiku zapał sam powrócił. Nie wiem jak to się stało, ale od tamtego czasu dzień w dzień trenuję i z każdym dniem jest coraz lepiej. Teraz już wiem, że to jest moja pasja i że chcę osiągnąć to co tancerz M.Dż i inni. Mam nadzieję, że mi się uda :)
Teraz jak patrzę na występ Sulemana Mirzy, to nie bardzo mi się podoba. Jest jakiś mało Michaelowy. Owszem oryginalny, ale jakoś nie jest już dla mnie taki fajny jak na początku. Jednak to dzięki niemu poznałem Michaela. Uważam, że to wspaniałe, że są ludzie, którzy go naśladują i w ten sposób przekazują innym jego twórczość.
Przepraszam że tak się rozpisałem, ale jakoś samo tak poleciało. Nie wiem czy komuś chcę się coś takiego czytać, no ale cóż.
Pewnego dnia, gdy wrociłem ze szkoły, włączyłem jak zwykle komputer i zacząłem szperać w internecie. Zawsze pierwsze co robię to włączam Youtube i oglądam najnowsze filmiki. To dlatego zawsze jako jeden z pierwszych wiem o co chodzi w tekstach typu "Jestem Hardcorem" itp. :) W owym czasie akurat trwała któraś tam edycja British Got Talent i popularne były filmy z występów. Tak się trafiło, że akurat włączyłem występ Sulemana Mirzy, który był zatytułowany "Michael Jackson British Got Talent" czy coś w tym stylu. Włączyłem, obejrzałem i zachwyciłem się tym występem. Uznałem, że skoro to było dobre to co dopiero musiał wyczyniać Michael Jackson. Wpisałem więc jego nazwisko do wyszukiwarki i wyskoczył mi występ z Anniversary z Nowego Jorku, potem obejrzałem Motown, potem z Dangerous. Uznałem, że to jest coś cudownego. Zacząłem oglądać inne występy: Smooth Criminal, Jam, Beat It, Thriller, potem teledyski, wywiady i wszystko inne. W pewnym momencie zacząłem sie zastanawiać czemu wcześniej tego nie widziałem, czemu wcześniej mnie to nie zainteresowało. Do dziś tego nie wiem.
Minęły może dwa tygodnie i nadszedł moment w którym postanowiłem, że chcę nauczyć się tańczyć tak jak MJ. Zacząłem od razu, najpierw po prostu włączałem filmik i próbowałem naśladować Michaela, wydawało mi się, że świetnie mi idzie, więc nagrałem to na wideo. Po obejrzeniu doszedłem do wniosku, że idzie mi tragicznie i bardzo się zniechęciłem. Dałem sobie spokój. Poddałem się...
Około 2 miesiące po tym zachorowałem i nie chodziłem przez tydzień do szkoły. Nie było co robić to siedziałem przed komputerem. Przypadkowo natnąłem się na coś takiego zwane tutorialem. Dotyczyło to bodajże Moonwalka. Ten filmik pokazał mi, że to nie jest takie trudne. Od tego momentu nabrałem zapału do ćwiczeń. Nie było dnia kiedy bym nie ćwiczył jakiegoś kroku.
Zaczaęły się wakacje. Pewnego dnia po obudzeniu się poszedłem zobaczyć co tam w telewizji. Był włączony TVN 24. Spojrzałem na pasek, a tam napis "Michael Jackson nie żyje". To był dla mnie ogromny cios... Uznałem, że to jakiś żart, zacząłem zastanawiać się czy przypadkiem nie jest Prima Aprillis czy coś w tym stylu. Zaczęli pokazywać różne zdjęcia, teledyski. Pamiętam, że ciągle puszczali "Black or white" Mimo że już stary koń ze mnie to nie mogłem powstrzymać się od płaczu. Ćwiczenie tańca straciło dla mnie sens...
Wakacje minęły a ja ani razu nie zebrałem się do nauki jakiegokolwiek kroku. W październiku zapał sam powrócił. Nie wiem jak to się stało, ale od tamtego czasu dzień w dzień trenuję i z każdym dniem jest coraz lepiej. Teraz już wiem, że to jest moja pasja i że chcę osiągnąć to co tancerz M.Dż i inni. Mam nadzieję, że mi się uda :)
Teraz jak patrzę na występ Sulemana Mirzy, to nie bardzo mi się podoba. Jest jakiś mało Michaelowy. Owszem oryginalny, ale jakoś nie jest już dla mnie taki fajny jak na początku. Jednak to dzięki niemu poznałem Michaela. Uważam, że to wspaniałe, że są ludzie, którzy go naśladują i w ten sposób przekazują innym jego twórczość.
Przepraszam że tak się rozpisałem, ale jakoś samo tak poleciało. Nie wiem czy komuś chcę się coś takiego czytać, no ale cóż.
