wita Was give_in_to_me
: pt, 29 sty 2010, 18:57
Witam wszystkich :)
forum czytam od kilku miesięcy, niedawno postanowiłam się zalogować. Szczerze mówiąc wolę czytać forum niż się na nim udzielać (choć czasem pewnie będę), bo mam niedobre doświadczenia z forami internetowymi i generalnie jakoś tak... wolę międzyludzkie kontakty osobiste a nie wirtualne :)
Fanką Michaela byłam w dzieciństwie a moje fanowanie zaczęło się, kiedy tata mojego przyjaciela z dzieciństwa zakupił HIStory. I tak ten szał trwał kilka lat, do końca lat 90. a potem wiadomo- człowiek dorasta, starzeje się i gusty sie zmieniaja, a co ważniejsze - wchodzi się w okres dojrzewania i różne durne rzeczy przychodzą do głowy :P
Mimo to zawsze traktowałam jego muzykę jako coś klasycznego a przede wszytskim sentymentalnego, związnego z moim dzieciństwem, dlatego jak na moim ukochanym VH1 leciał jakiś jego klip, to musiałam dać głos na maxa i oglądać, mimo że tledysk oglądałam juz wiele razy (pamiętam jak kiedyś w liceum jeszcze, się spóźniłam na autobus, bo musiałam obejrzeć do końca dłuższą wersje You Rock My World
). Ale fanką nie byłam, słuchałam innej muzyki.
No ale przyszedł 25 czerwca i... W zasadzie trudno o tym mi mówić, ponieważnigdy nie oczekiwałam, że w moim życou sie wydarzy taka sytuacja. Jakby ktoś mi rok temu powiedział, że będę codziennie przez kilka tygodni płakać za Michaelem Jacksonem, to pewnie bym go wyśmiała. A tak właśnie było.. Nie będę o tym zbyt wiele pisać, bo ten post byłby za długi, zresztą sama siebie nie rozumiem, nie wiem, co mi sie stało. Nie żałowałam tak nigdy nikogo, nawet nikogo z mojej rodziny, choć bardzo ich kochałam. Po prostu chyba do końca nie znamy samych siebie. Niby zawsze o nim dużo wiedziałam, wiedziałam też dość dużo o procesie z rodziną Arvizo, ale nie miałam szczególnej ochoty zagłębiąć się w niektóre sprawy, nie uważałam się już za fankę. Kiedy jeszcze niedawno, kilka lat temu wyśmiewanie się z Michaela Jacksona i tych wszytskich bzdurnych spraw było modne, ja tego nie robiłam, ale nie broniłam go nigdy. Po prostu siedziałam cicho, mimo że jestem wygadana i zawsze się lubie powymądrzać. Dziś mi za to wstyd, ale cóż, tak czasem jest.
W każdym razie- dziś, po tych kilku miesiącach wcale się nie smucę, myślę ze ta całą sytuacja (śmierć MJ) pomogła zrozumieć mi kilka ważnych spraw dotyczących mojego życia i tego, jak dziś wygląda świat. Bardzo się cieszę, że jestem born-again fan, fajnie mieć na nowo idola i jakiś autorytet. A teraz, jako dojrzała osoba, dorosła, poznałam Michaela z innej strony- co sobą reprezentował jako człowiek, jaką miał filozofie życia i to, co chciał swoją twórczością i życiem przekazać innym. Fajnie jest interpretować teksty piosenek, czytać i oglądac wywiady, na nowo oglądąć klipy...
A no i w ogóle.... Mój mąż chyba trochę zaczął lubić Michaela, kiedyś jak mu pokazywałam klipy parę lat temu, nie był zbyt zainteresowany.. W każdym razie- lepiej robi moonwalka i i generalnie imituje lepiej ode mnie
Po naszym pierwszym weselnym tańcu (Smooth Criminal), mój ojciec stwierdził: wiesz co, pomimo tych Twoich wszystkich prób naśladowczych w dzieciństwie, to jednak Piotrek jest lepszym Jacksonem niż Ty 
Co do mnie osobiście- Mam na imię Kasia, w tym roku skończę 22 lata, studiuję i pracuję (jako anglistka), jestem mężatką, jeszcze nie mam dzieciaków :P
Przepraszam za przydługawego posta, ale ja tak zawsze mam. Nie wiedziałam, co napisać, to napisałam... co myślę.
forum czytam od kilku miesięcy, niedawno postanowiłam się zalogować. Szczerze mówiąc wolę czytać forum niż się na nim udzielać (choć czasem pewnie będę), bo mam niedobre doświadczenia z forami internetowymi i generalnie jakoś tak... wolę międzyludzkie kontakty osobiste a nie wirtualne :)
Fanką Michaela byłam w dzieciństwie a moje fanowanie zaczęło się, kiedy tata mojego przyjaciela z dzieciństwa zakupił HIStory. I tak ten szał trwał kilka lat, do końca lat 90. a potem wiadomo- człowiek dorasta, starzeje się i gusty sie zmieniaja, a co ważniejsze - wchodzi się w okres dojrzewania i różne durne rzeczy przychodzą do głowy :P
Mimo to zawsze traktowałam jego muzykę jako coś klasycznego a przede wszytskim sentymentalnego, związnego z moim dzieciństwem, dlatego jak na moim ukochanym VH1 leciał jakiś jego klip, to musiałam dać głos na maxa i oglądać, mimo że tledysk oglądałam juz wiele razy (pamiętam jak kiedyś w liceum jeszcze, się spóźniłam na autobus, bo musiałam obejrzeć do końca dłuższą wersje You Rock My World
No ale przyszedł 25 czerwca i... W zasadzie trudno o tym mi mówić, ponieważnigdy nie oczekiwałam, że w moim życou sie wydarzy taka sytuacja. Jakby ktoś mi rok temu powiedział, że będę codziennie przez kilka tygodni płakać za Michaelem Jacksonem, to pewnie bym go wyśmiała. A tak właśnie było.. Nie będę o tym zbyt wiele pisać, bo ten post byłby za długi, zresztą sama siebie nie rozumiem, nie wiem, co mi sie stało. Nie żałowałam tak nigdy nikogo, nawet nikogo z mojej rodziny, choć bardzo ich kochałam. Po prostu chyba do końca nie znamy samych siebie. Niby zawsze o nim dużo wiedziałam, wiedziałam też dość dużo o procesie z rodziną Arvizo, ale nie miałam szczególnej ochoty zagłębiąć się w niektóre sprawy, nie uważałam się już za fankę. Kiedy jeszcze niedawno, kilka lat temu wyśmiewanie się z Michaela Jacksona i tych wszytskich bzdurnych spraw było modne, ja tego nie robiłam, ale nie broniłam go nigdy. Po prostu siedziałam cicho, mimo że jestem wygadana i zawsze się lubie powymądrzać. Dziś mi za to wstyd, ale cóż, tak czasem jest.
W każdym razie- dziś, po tych kilku miesiącach wcale się nie smucę, myślę ze ta całą sytuacja (śmierć MJ) pomogła zrozumieć mi kilka ważnych spraw dotyczących mojego życia i tego, jak dziś wygląda świat. Bardzo się cieszę, że jestem born-again fan, fajnie mieć na nowo idola i jakiś autorytet. A teraz, jako dojrzała osoba, dorosła, poznałam Michaela z innej strony- co sobą reprezentował jako człowiek, jaką miał filozofie życia i to, co chciał swoją twórczością i życiem przekazać innym. Fajnie jest interpretować teksty piosenek, czytać i oglądac wywiady, na nowo oglądąć klipy...
A no i w ogóle.... Mój mąż chyba trochę zaczął lubić Michaela, kiedyś jak mu pokazywałam klipy parę lat temu, nie był zbyt zainteresowany.. W każdym razie- lepiej robi moonwalka i i generalnie imituje lepiej ode mnie
Co do mnie osobiście- Mam na imię Kasia, w tym roku skończę 22 lata, studiuję i pracuję (jako anglistka), jestem mężatką, jeszcze nie mam dzieciaków :P
Przepraszam za przydługawego posta, ale ja tak zawsze mam. Nie wiedziałam, co napisać, to napisałam... co myślę.
