Agynes
Agynes
Witam. Nazywam się Agnieszka i mam 13 lat. Na forum zarejestrowałam się dopiero teraz, chociaż często je przeglądałam.
Michaela znam od czasu kiedy miałam 6-7 lat. W telewizji leciał fragment jakiegoś występu Michaela. Wstałam i zaczęłam piszczeć, udawać tańczyć jak on (podskakiwałam). Kiedy show dobiegło końca wołałam "kto to? kto to?". Mama odpowiedziała mi, że jest to Michael Jackson. Wtedy zaczęłam mówić "Lubię "mekela". Dzięki dobrej pamięci mojej mamy mogę znać tyle szczegółów tego wydarzenia. Tak to się zaczęło. Raz tata nakręcił film w którym podryguję najpierw do piosenki o biedronkach, a potem szaleję do piosenki "Beat It". Michael towarzyszy mi codziennie swoją muzyką. Nie ma dnia bez choć jednej jego piosenki.
25 czerwca jest dla mnie bardzo smutną datą. Tego dnia, gdy przeglądałam internet natknęłam się na artykuł: "Michael Jackson NIE ŻYJE!", było to dla mnie wielkim zaskoczeniem. Początkowo pomyślałam, że to może jakiś żart, że na pewno nie jest to prawda. Niestety, były to prawdziwe informacje. Przez jakiś tydzień czułam się jakby nie było nic. Jakbym była sama. Było to straszne. Potrzebowałam wtedy płaczu i wyładowania emocji. Słuchałam jego ballad i w ten sposób szła chusteczka, za chusteczką... Po pogrzebie nie mogłam zasnąć, a gdy wreszcie usnęłam to przyśnił mi się Michael. Ten sam sen powtarzał się codziennie przez kilkanaście dni. Urywał się w tym samym momencie. Powoli myślałam, że wariuję. Na szczęście z depresji wyciągnęła mnie Kasia, koleżanka z nowej klasy, która też kocha Michaela. Razem poprawiałyśmy sobie humor śmiejącym się Michaelem, bo kiedy Mike się śmieje, to my też : )
Michaela znam od czasu kiedy miałam 6-7 lat. W telewizji leciał fragment jakiegoś występu Michaela. Wstałam i zaczęłam piszczeć, udawać tańczyć jak on (podskakiwałam). Kiedy show dobiegło końca wołałam "kto to? kto to?". Mama odpowiedziała mi, że jest to Michael Jackson. Wtedy zaczęłam mówić "Lubię "mekela". Dzięki dobrej pamięci mojej mamy mogę znać tyle szczegółów tego wydarzenia. Tak to się zaczęło. Raz tata nakręcił film w którym podryguję najpierw do piosenki o biedronkach, a potem szaleję do piosenki "Beat It". Michael towarzyszy mi codziennie swoją muzyką. Nie ma dnia bez choć jednej jego piosenki.
25 czerwca jest dla mnie bardzo smutną datą. Tego dnia, gdy przeglądałam internet natknęłam się na artykuł: "Michael Jackson NIE ŻYJE!", było to dla mnie wielkim zaskoczeniem. Początkowo pomyślałam, że to może jakiś żart, że na pewno nie jest to prawda. Niestety, były to prawdziwe informacje. Przez jakiś tydzień czułam się jakby nie było nic. Jakbym była sama. Było to straszne. Potrzebowałam wtedy płaczu i wyładowania emocji. Słuchałam jego ballad i w ten sposób szła chusteczka, za chusteczką... Po pogrzebie nie mogłam zasnąć, a gdy wreszcie usnęłam to przyśnił mi się Michael. Ten sam sen powtarzał się codziennie przez kilkanaście dni. Urywał się w tym samym momencie. Powoli myślałam, że wariuję. Na szczęście z depresji wyciągnęła mnie Kasia, koleżanka z nowej klasy, która też kocha Michaela. Razem poprawiałyśmy sobie humor śmiejącym się Michaelem, bo kiedy Mike się śmieje, to my też : )
Ostatnio zmieniony wt, 26 sty 2010, 17:50 przez Agynes, łącznie zmieniany 1 raz.

- DirtyDiana13
- Posty: 506
- Rejestracja: wt, 08 wrz 2009, 16:28
- Lokalizacja: Ostróda
- M.J | Kubaa
- Posty: 147
- Rejestracja: pt, 30 paź 2009, 21:58
- Lokalizacja: Ruda Śląska
- DooDoo Forever
- Posty: 203
- Rejestracja: śr, 25 lis 2009, 12:03
- Lokalizacja: Neverland
- natalia0509
- Posty: 58
- Rejestracja: wt, 25 sie 2009, 15:36
- Lokalizacja: Berlin