fan z odzysku
: śr, 02 wrz 2009, 19:32
Witam wszystkich. Jestem Andrzej.
Moja przygoda z Michaelem zaczęła się w latach 89, 90+. Mniej więcej w końcowym okresie ery Bad i początek Dangerous. I w tym okresie zaczęła się kształtować moja świadomość muzyczna. To Michael pierwszy sprawił, że pokochałem słuchać muzykę ;). Wcześniej słuchałem tylko tego co słuchali moi rodzice, ale nie specjalnie mnie to interesowało. Zaraziłem Nim też swoja mamę, która do dzisiaj jest Jego fanką. Również czasem odwiedza to forum ;) . Zaczęło się od składanki gdzie najbardziej podobała mi się piosenka bad. Później w prezencie urodzinowym dostałem kasetę Dangerous. Słuchałem tylko tego. Fanem byłem przez kilka lat, mniej więcej do czasu koncertu w Bemowie. Zazdrościłem tym którzy byli na koncercie w Warszawie, ja niestety nie mogłem. Pamiętam bardzo chciałem mieć długie kręcone włosy i kucyk w stylu Michaela jak w teledysku Smooth Criminall . Ale niestety nawet długie włosy nie były tolerowane u moich rodziców. Z czego byłem bardzo niezadowolony.
Później Michael gdzieś mi umknął, zacząłem słuchać polskich zespołów szybko przeszedłem na cięższe rytmy – metal, następnie hard rock, rock, w tym psychodeliczny, muzyka progresywna, klasyczna, później elektroniczna i ostatecznie smooth jazz.
Nie czytałem magla, bo nie interesowało mnie to. Wiedziałem co tam piszą o Michaelu. Również z wypowiedzi mojego otoczenia, które zawsze były niepochlebne. Że kasa mu uderzyła do głowy itd. Plotek było o Nim bardzo dużo. Część oczywiście sam przyjąłem do wiadomości, ale nigdy nie odbierałem je negatywnie. To, że się wybielał czy operacje plastyczne traktowałem pewnego rodzaju ekscentryzm, tolerowałem to i dziwiło mnie, że bardzo wielu ludzi źle to odbiera. Pewnie też dlatego nigdy nie doszukiwałem się o tym prawdy, gdyż nie przeszkadzało mi to.
Pamiętam w radiu zarzuty które zostały mu postawione, dużo o tym pisali i gadali w mediach, bardzo krytycznie tak jakby wydano już wyrok bez udowodnienia, zrobiło mi się go żal, nie chciałem w to wierzyć do tego stopnia, że zacząłem unikać wiadomości o Michaelu. Wiedziałem, że czego nie napiszą będzie to złe. I nie ważne jaki wyrok wydadzą moje zdanie to nie zmieni, bo sprawiedliwości na tym świecie nie ma. A szczególnie tej w wydaniu prawa pozytywnego. Jak został uniewinniony poczułem ulgę.
26 w pracy jak się dowiedziałem o śmierci poczułem pustkę. Ale jeszcze nie dotarło to do mnie. Dopiero później jak zaczęli puszczać Jego utwory. Zainteresowałem się Nim z powrotem, ale już nie tylko muzyką. Ze zdumieniem odkryłem tyle podobnych cech, poglądów oraz wartości które podzielam. Kolejny raz utwierdziłem się w przekonaniu, że nie przez przypadek byłem fanem. Poznałem osobę Michaela i jego twórczość na nowo, od innej strony. Nie tylko poznałem, ale i doceniłem. Jego podejście do życia, oddanie, pracowitość. Jest jedną z tych osób, które najbardziej wywarły na mnie wrażenie i wpłynęły emocjonalnie. Przypomniał mi o pewnych wartościach, które cenie, w szczególności, że nie należy tylko brać, ale też dawać coś od siebie, bo to właśnie czyni człowieka szczęśliwszym niż branie i konsumpcjonizm. I nie tylko to. Najbardziej doceniłem jego walkę z przeciwnościami losu, i to że się nie poddał, walczył do końca, nie załamał się. Tworzył dalej, a nawet zdobył się na koncert. Życie Michaela kolejny raz pokazało mi, że nigdy nie jest ono lekkie, i nie należy się modlić o lekkie życie, bo można się rozczarować, ale o siłę żeby móc przez nie przejść. A Michael urósł w moich oczach do rangi autorytetu i nim pozostanie. Chodź mam ich nie wielu.
Chciałem jeszcze tu podziękować dla mjpolishteam za tą kopalnie wiedzy którą dostarczyliście do zgłębiania. Nie tylko dla tych co tworzą te forum, ale dla wszystkich co pisali, pomogliście mi przebrnąć przez ten okres. Bez was bym żył dalej w "ciemności i niewiedzy".
Dziękuje również tym co przeczytali moje wypociny.
Moja przygoda z Michaelem zaczęła się w latach 89, 90+. Mniej więcej w końcowym okresie ery Bad i początek Dangerous. I w tym okresie zaczęła się kształtować moja świadomość muzyczna. To Michael pierwszy sprawił, że pokochałem słuchać muzykę ;). Wcześniej słuchałem tylko tego co słuchali moi rodzice, ale nie specjalnie mnie to interesowało. Zaraziłem Nim też swoja mamę, która do dzisiaj jest Jego fanką. Również czasem odwiedza to forum ;) . Zaczęło się od składanki gdzie najbardziej podobała mi się piosenka bad. Później w prezencie urodzinowym dostałem kasetę Dangerous. Słuchałem tylko tego. Fanem byłem przez kilka lat, mniej więcej do czasu koncertu w Bemowie. Zazdrościłem tym którzy byli na koncercie w Warszawie, ja niestety nie mogłem. Pamiętam bardzo chciałem mieć długie kręcone włosy i kucyk w stylu Michaela jak w teledysku Smooth Criminall . Ale niestety nawet długie włosy nie były tolerowane u moich rodziców. Z czego byłem bardzo niezadowolony.
Później Michael gdzieś mi umknął, zacząłem słuchać polskich zespołów szybko przeszedłem na cięższe rytmy – metal, następnie hard rock, rock, w tym psychodeliczny, muzyka progresywna, klasyczna, później elektroniczna i ostatecznie smooth jazz.
Nie czytałem magla, bo nie interesowało mnie to. Wiedziałem co tam piszą o Michaelu. Również z wypowiedzi mojego otoczenia, które zawsze były niepochlebne. Że kasa mu uderzyła do głowy itd. Plotek było o Nim bardzo dużo. Część oczywiście sam przyjąłem do wiadomości, ale nigdy nie odbierałem je negatywnie. To, że się wybielał czy operacje plastyczne traktowałem pewnego rodzaju ekscentryzm, tolerowałem to i dziwiło mnie, że bardzo wielu ludzi źle to odbiera. Pewnie też dlatego nigdy nie doszukiwałem się o tym prawdy, gdyż nie przeszkadzało mi to.
Pamiętam w radiu zarzuty które zostały mu postawione, dużo o tym pisali i gadali w mediach, bardzo krytycznie tak jakby wydano już wyrok bez udowodnienia, zrobiło mi się go żal, nie chciałem w to wierzyć do tego stopnia, że zacząłem unikać wiadomości o Michaelu. Wiedziałem, że czego nie napiszą będzie to złe. I nie ważne jaki wyrok wydadzą moje zdanie to nie zmieni, bo sprawiedliwości na tym świecie nie ma. A szczególnie tej w wydaniu prawa pozytywnego. Jak został uniewinniony poczułem ulgę.
26 w pracy jak się dowiedziałem o śmierci poczułem pustkę. Ale jeszcze nie dotarło to do mnie. Dopiero później jak zaczęli puszczać Jego utwory. Zainteresowałem się Nim z powrotem, ale już nie tylko muzyką. Ze zdumieniem odkryłem tyle podobnych cech, poglądów oraz wartości które podzielam. Kolejny raz utwierdziłem się w przekonaniu, że nie przez przypadek byłem fanem. Poznałem osobę Michaela i jego twórczość na nowo, od innej strony. Nie tylko poznałem, ale i doceniłem. Jego podejście do życia, oddanie, pracowitość. Jest jedną z tych osób, które najbardziej wywarły na mnie wrażenie i wpłynęły emocjonalnie. Przypomniał mi o pewnych wartościach, które cenie, w szczególności, że nie należy tylko brać, ale też dawać coś od siebie, bo to właśnie czyni człowieka szczęśliwszym niż branie i konsumpcjonizm. I nie tylko to. Najbardziej doceniłem jego walkę z przeciwnościami losu, i to że się nie poddał, walczył do końca, nie załamał się. Tworzył dalej, a nawet zdobył się na koncert. Życie Michaela kolejny raz pokazało mi, że nigdy nie jest ono lekkie, i nie należy się modlić o lekkie życie, bo można się rozczarować, ale o siłę żeby móc przez nie przejść. A Michael urósł w moich oczach do rangi autorytetu i nim pozostanie. Chodź mam ich nie wielu.
Chciałem jeszcze tu podziękować dla mjpolishteam za tą kopalnie wiedzy którą dostarczyliście do zgłębiania. Nie tylko dla tych co tworzą te forum, ale dla wszystkich co pisali, pomogliście mi przebrnąć przez ten okres. Bez was bym żył dalej w "ciemności i niewiedzy".
Dziękuje również tym co przeczytali moje wypociny.
