Strona 1 z 1

kochani...

: śr, 05 sie 2009, 10:38
autor: hanka
bo jesteście kochani dlatego, że jesteście, dlatego, że jesteście w jedności wobec tej tragedii, dlatego, że rozumiecie i sznujecie się nawzajem. Nigdy nie zastanawiałam się nad MJ dlużej, niż trwało jakieś medialne doniesienie o nim. Nigdy też nie przełączałam radia na inną stację, kiedy leciała jego piosenka. Było mi obojętne, czy zrobił kolejną operację, czy ma długi, czy napisze coś nowego. Kiedy podano w mediach, że nie żyje, po prostu sobie o nim przypomniałam. Dziwiłam się, że ludzie rozpaczają, szaleją, że nagle stacje radiowe zapomniały o innych wykonawcach... I kiedy wioząc w tamtą sobotę córeczkę na jazdę konną, usłyszałam w radio "Heal the World" pomyślałam: "Zaraz...Świetne!!! Przecież jego piosenki są piękne.Posłuchaj córeczko..." Radio na full i śpiewałam głośno, najgłośniej jak się da. Tylko...skąd znałam choćby refren? Dlaczego potrafiłam dołączyc się do refrenu każdej piosenki MJ? Przecież nie miałam nawet żadnej jego płyty... Odpowiedź jest krótka: Na tym polega fenomen, na tym polega geniusz, na tym polega najwyższej klasy artyzm, najwyższej klasy KLASA. Wpisałam w google: "Michael Jackson" i tak się zaczęło. Śledziłam newsy, na youtube oglądałam wszystko, co się dało. Słuchając piosenek nie mogłam powstrzymać łez, nie mogłam rozluźnić ściśniętego serducha... Nie myślałam, że był on (jest!!!) tak istotną osobą w moim życiu, że zawsze gdzies tam będąc, nigdy nie przeszkadzał i dopiero, kiedy go zabrakło, zaczęłam poznawać go inaczej, rozumieć i słuchać nie tylko tego, co spiewa, ale i tego, co miał do powiedzenia. W dniu ceremonii pozegnaia, kiedy "trójka" nadawała świetną audycję o MJ, mój mąż zadzwonił do mnie i powiedział:" nigdy go specjalnie nie słuchałem, ale dzis zrozumiałem ile straciłem, bo dziś się wschłuchiwałem". Potem pojechalismy razem do multikina na TRIBUTE i polegliśmy. Zrozumieliśmy, co stracił ten świat, ile jeszcze cudów mogło sie wydarzyć. Nasza córcia wyszlifowała moonwalka, zakochała się w muzyce, analizuje słowa piosenek, interesują ja wszystkie fakty z życia MJ... I tyle. Odszedł najpiękniejszy uśmiech świata, najwrazliwsza z artystycznych dusz, cudowny, ciepły człowiek o czarownym głosie i wielkim secru. Źle mi bez niego, a nawet cholernie źle. Dlatego dobrze, że jesteście. I że jesteście kochani...

: śr, 05 sie 2009, 11:53
autor: SmoothCriminalistka
Witaj, Haniu! Znam to uczucie, które teraz w Tobie siedzi.. Musimy wszyscy trzymać się razem! Inaczej nie wytrzymamy:(
You are not alone..
Możesz na nas liczyć:) Szybciutko zadomowisz się na stronie, uwierz mi. Pozdrawiam ciepło :mj: Jakbyś chciała kiedyś, w chwilach głębokiego smutku i tęsknoty, porozmawiać - wal do mnie:)

: śr, 05 sie 2009, 12:23
autor: Madzia
witaj haniu :) tutaj mozesz na wszytkich liczyc, bez wyjatku. kazdy cie zrozumie bo wszyscy przezywamy to samo... :(

: śr, 05 sie 2009, 15:27
autor: Karolajn
witam serdecznie ;]
tak zgadzam się, możesz mieć w nas podporę ;-)

: śr, 05 sie 2009, 15:35
autor: insomniaof
witamy serdecznie. zakręciła mi się łezka po tym opowiadaniu. masz całkowitą racje on zawsze był, choć go nie widzieliśmy.
możesz na mnie liczyć w 100 procentach. ;-)

: śr, 05 sie 2009, 20:12
autor: Jeanny100
Witamy na forum.

: śr, 05 sie 2009, 20:55
autor: nela78
Tak ,Jest i pozostanie wielki...na zawsze...w naszych sercach,jego muzyka niech okryje cały świat,jego słowa niech poruszą serca... :mj:

: śr, 05 sie 2009, 22:21
autor: ulaeska
Witaj Haniu.
Pięknie powiedziane. Faktycznie Michael to najwyższej klasy mistrz. Uczmy się każdego dnia odkrywać w Nim coś nowego i pięknego Ula.

: śr, 05 sie 2009, 22:38
autor: saw
Witaj! Pięknie to ujełaś !Michael Nas połączył, nie ważnie ile kto ma lat, gdzie mieszka i jaki ma kolor skóry. It Don't Matter If You're Black Or White.... Pozdrawiam

: czw, 06 sie 2009, 18:24
autor: hanka
Dziękuję za tak miłe przyjęcie do Waszej rodziny. Cieszę się, że tu jestem, bo mogę chlonąć niewyobrażalną ilość informacji, których gdzie indziej bym nie znalazła. Macie niesamowite "dojścia" internetowe. Ja taka dobra w szukaniu nie jestem. :-/ Czytam Wasze posty sprzed paru miesięcy, czytam jak bardzo cieszyliście się na koncerty w o2, czytam, że umawialiście się na wspólny wyjazd... Wiecie co, to jest jak zły sen. To niemozliwe, ze już nigdy nie będzie Michaela... Myślę, że zaczynał być szczęśliwy. Chciał pokazac się dzieciom, które podrosły ( Blanket jest CU-DOW-NY!!! Paris prześliczna, opiekuńcza, kochana, a Prince... ech, po prostu rewelacja).
Wyciek "a place without no name" pozwala domyślać się, co by to było, bo dla mnie to dojrzały artstycznie na maksa, lekki i radosny Michael.
Bardzo bym chciała, zeby jego dzieci poszły w jego ślady, podobno są nadzwyczajne, utalentowane, rewelacyjnie wychowane... Taki był z nich dumny... Sorry, ale nie mogę :smutek:
Pojutrze jadę na wakacje. Ciekawe, czy ciężar w moim sercu zelżeje...
Dzięki jeszcze raz:)