Angelfire

Steve Morse, znany wielu przede wszystkim jako gitarzysta Deep Purple [w 1994 zastąpił skłóconego z zespołem Ritichiego Blackmore’a], zaprosił do współpracy nieznaną publiczności młodziutką Sarah Spencer. Jej owocem jest ich duet, który nazwali Angelfire. Tak samo nazywa się ich debiutancka płyta.
Angelfire to płyta niebanalna.
Muzyka duetu to połączenie akustycznych dźwięków mistrzowskiej gitary Steve’a i magnetycznego głosu Sarah. Klimat?... Utwory snują się wśród przedmiotów jak duchy – są hipnotyczne, wręcz odurzające. „Far Gone Now”, „Terrible Thing to Lose” czy „Here Today” to omamiające człowieka kompozycje, wlokące się cały dzień po głowie i domagające replayu.
Steve na tej płycie wykorzystał wiele pomysłów, których nie mógł zrealizować razem z Deep Purple, jak na przykład pieśń nawiązująca do muzyki barokowej „Omnis Morse Aequat”. Przemycił też tu i ówdzie gitarę elektryczną, która cudownie współgra z głosem Sarah.
Wszystkie kompozycje są autorstwa Steve’a i Sarah. Co warte podkreślenia, teksty piosenek są naprawdę, naprawdę dobre, a to rzadkość.
Rzecz jest świeżutka: 10 sierpnia tego roku płyta Angelfire miała swoją premierę. Jest to stanowczo muzyka, o której w Internecie można przeczytać niewiele. Promocja płyty to w zasadzie poczta pantoflowa, która być może nabierze rozpędu – powinna, bo płycie należy się uwaga szerszej publiczności. Darmo szukać również tekstów piosenek. Pozostaje uważne odsłuchanie.
Angelfire pochodzi z USA i tam koncertuje – od czasu do czasu. Co do samej płyty, można ją kupić np. na polskim Fan.pl czy też brytyjskim Amazonie, ale też w wielu innych internetowych sklepach muzycznych, głównie amerykańskich (też Amazon, oczywiście).
Kilka utworów na youtube (jakość średnia, ale co tam!):
Far Gone Now: http://www.youtube.com/watch?v=VMlU0ggaYoQ
Terrible Thing to Lose: http://www.youtube.com/watch?v=1-FKXbDa ... re=related
Strona zespołu: http://www.angelfiremusic.com/# (z urywkami utworów w doskonałej jakości)
To stanowczo najprzyjemniejsza płyta, jaką miałam w rękach. I bynajmniej nie chodzi mi o łatwostrawną papkę, tylko o prawdziwą, toffiową p r z y j e m n o ś ć.