: śr, 22 mar 2006, 10:29
Muszę przyznać, że nigdy zbyt nie szanowałam Madonny (Oczywiście poza "Ray Of Light" i "Immaculate Collection", które elegancko stoją sobie u mnie w pokoju). Kiedy Michael coś nagrywał to było to naprawdę pożądne. Wydawał płyty raz na parę lat i wszystkie były dobre. Myślę o "Off the Wall", "Thrillerze", "Bad" i "Dangerous". Madonna wydawała płyty prawie co rok i była to ewidentnie muzyka niedorównująca np. Thrillerowi. Porównajcie sobie np. The Girl is Mine i Lucky Star. Ja widzę różnice. Poza tym Madonnę dość łatwo podrobić. Np. Britney to taka druga wulgarna Madonna. A Michaela nie da się podrobić, bo jest jedyny i wyjątkowy!!!
(Co wcale nie oznacza, że nielubię Madonny. Uwielbiam "Vogue", "La Isla Bonita" i "Frozen")
(Co wcale nie oznacza, że nielubię Madonny. Uwielbiam "Vogue", "La Isla Bonita" i "Frozen")