M.Dż.* pisze:Tu, MJowitku, przypomniały mi się moje własne badania do mojej własnej magisterki- jakby nie patrzeć, z behawioru, więc temat pokrewny.
Może i pokrewny, ale to kompletnie nie to o czym pisałam.
Ty tu mówisz o obserwacji psów.
Z kaemrą.
Tfu, kamerą miało być. Szkoda mi tak pięknego neologizmu kasować.
To to ja rozumiem, to mi się nawet podoba.
Chyba, że czegoś nie rozumiem, ale chyba chodzi o obserwację ruchu uszek, łapek, nosa, ogona, grzbietu i tak dalej każde osobno i wszystko razem w jakimś kontekście, tak? Na tym polega część pierwsza.
No i to są fakty, cudownie ścisłe obserwacje.
Można byc lepszym obserwatorem lub nie, ale jednak.
No i część druga: wniski. Płytkie, głębsze, odtwórcze lub nowatorskie.
To już bardziej twórcza część pracy, bardziej subiektywna.
No to teraz testy.
Część pierwsza: badania.
To już ścisłe nie jest, wręcz przeciwnie nawet, to wszystko jest bardzo względne i subiektywne.
Odpowiedzi "tak" lub "nie" zależały tak naprawde od mojego widzimisię.
A co misie widziały zależało od:
-mojego nastroju w danej chwili (tzw. lepszy lub gorszy dzień, odpowiedzi automatycznie też moga się bardzo wahać),
-od mojego dystansu do siebie (czy pomimo gorszego lub lepszego dnia potrafię się obiektywnie ocenić?),
-czy też mojego postrzegania samej siebie (to samo bez przemyślenia i po może być bardzo, bardzo różne, hmm..np gdyby było pytanie, czy boję się ciemności...mogłabym kliknąć, że tak, ale może to nie o stopień natężenia światła chodzi? może o strach przed samotnością? a może przed jakims zdarzeniem, do którego doszło kiedy byłam sama i było ciemno, strach przed czymś, czego tak naprawdę już nie pamiętam? W takim razie pisanie, że to strach przed ciemnością jest jak najbardziej nieprawdziwe. Jest fałszem. Pośrednio tak, ale to nie jest rdzeniem problemu.)
-może też wynikać z mojej obserwacji innych ludzi, tego jak oni się zachowują w podobnej sytuacji. I na tej podstawie mogę być wobec siebie bardziej surowa lub pobłażliwa (jeśli koleżanki skaczą z balkonu na widok pająka, a ja jedynie chowam się do lodówki, to e no, to ja w sumie odważna jestem, no ba!)
-to co odpowiem może tez wynikać z tego, że własnie czytam Nietschego i mi się sposób myślenia udzielił, wszystkiego cie czepiam i dupę zawracam zamiast na luzie sobie ankietkę wypełnić pogryzając popcornem.
Tak jak w przypadku obserwacji psów prowadziłaś jak najbardziej ścisłe badania, z kamerką i kalkulatorem, tak tutaj już ten etap jest smerfnie zrąbany. No i do tego badający i badany to ta sama osoba, znaczy ja, przez co zabawa jest jeszcze fajniejsza. Yabba dabba normalnie.
To naprawdę jest zupełnie inna wycieczka, badanie ruchów psów a psychika MJowitka. No i co dzieje się po tym pierwszym etapie?
Z psami rozumiem. Obserwator na podstawie faktów tworzy swoje wnioski. W każdym razie się stara, bo to brzmi łatwo, ale w praktyce to myślę, że można oszaleć (i wylądować u psychologa na testy, sesese).
A w przypadku tych pytań, o których mowa, to jakże względne muszą być wnioski oparte na już tak bardzo względnym materiale? No więc do czego to służy?
Rozgrzewka przed dalszym egzaminowaniem pacjenta?
Statystyka? Ile osób w wieku od do o wykształceniu takim a takim jest zdania że coś tam coś tam?
Sprawdzanie uczciwości badanego? Bo chyba nie ma człowieka, który by nic nigdy nie zepsuł. Chyba, że siedzi związany w szafie i go karmią przez słomkę.
I mówię tylko o niektórych testach i niektórych pytaniach.
Bo tak w ogóle to ja testy wszelakie uwielbiam.
Tylko trochę bieda z czymś dobrym w necie, na pracuj.pl jest kilka znośnych ale wolałabym lepsze.
PS. Ile osób wypełniło już tę ankietkę? W sumie to ja moge ją wypełnić dwa razy, skoro na większośc pytań mi pasowało i tak i nie, to za drugim razem wypełnię na odwrót i będzie fair
