: ndz, 13 mar 2005, 1:42
na to zawsze jest dobry czasSUNrise pisze: Miejsce i czas są bardzo odpowienie ..............![]()
![]()
na to zawsze jest dobry czasSUNrise pisze: Miejsce i czas są bardzo odpowienie ..............![]()
![]()
SUNrise tylko proszę nie „deportuj się”SUNrise pisze:Tak, ja też sobie chyba muszę znaleźć odpowiednie miejsce. O Slashu sobie pisać będę, bo tak mi się podoba. Nie interesuje mnie, czy ktoś to będzie czytał czy nie. Najwyżej wylecę z tego forum razem ze Slashem, bo gdzie Slash tam ja. Albo sama się deportuję jak uznam, że nadszedł już na to czas.


- Slash z rodzicami) pracowali w showbusinessie (matka czarnoskóra Amerykanka - Ola Hudson - projektantka mody, projektowała sceniczne kostiumy m. in dla Davida Bowie'go i innych gwiazd rocka. Ojciec (Anglik - Anthony Hudson) z kolei pracuje w przemyśle fonograficznym i był wydawcą płyt m.in. Neil Young' a i Joni Mitchell, poza tym projektował okładki płyt (m.in. Neila Younga). Gdy miał kilka lat wyjechał wraz z ojcem do Los Angeles (do przebywającej tam swojej matki). Niedługo później urodził się jego młodszy o 7 lat brat Albionn ("Ash")
). W 1974 roku doszło do separacji i rozwodu jego rodziców. Rodzice zapytali 9 letniego wówczas Slasha, z którym z nich chce zostać po ich rozstaniu. Slash wybrał swoją Mamę. Zmieniali kilkakrotnie mieszkania, a Slash szkoły. Mieszkał m.in. w konserwatywnej dzielnicy Los Angeles. W dzielnicy, w której mieszkali właściwie tylko biali. I tam mu życie trochę w dupę dało, a konkretniej to dzieciaki z sąsiedztwa i ze szkoły. Przyczyna w sumie banalna: Slash - ciemna skóra, imigrant, osobowość - indywidualista, wygląd: od dzieciństwa długie włosy, potargane dżinsy, koszule - to wszystko nie pasowało do wyglądu dzieciaków z sąsiedztwa. W szkole było jeszcze gorzej, był, określmy to dosłownie - wyrzutkiem. W domu (dom kochał i zawsze chętnie do niego wracał. Tam miał swobodę i wolność jak to raz ktoś określił - cygańskie życie. Hippisowska atmosfera). Być może stąd wzięły się późniejsze słowa piosenki "Paradise City" której jest współautorem) przebywali ciągle jacyś ludzie ze świata muzyki: już wspomniany David Bowie, poza nim Iggy Pop, Ron Wood (Rolling Stones) i wielu innych. Jak później po latach powiedział dzięki tym ludziom, i dzięki atmosferze jaka panowała w domu, przygotował się od dziecka na humory i ekscentryzmy jakie panują w przemyśle muzycznym, wynikające z konfliktu pomiędzy artyzmem i interesami oraz dało mu to wielki dystans do jego dzisiejszej pozycji gwiazdorskiej. Mówi:Możesz mieszkać w najdroższych hotelach, być gigantem rocka, zdobyć wielką sławę, uznanie i wszystko, co chcesz, ale kiedy wracasz do pokoju hotelowego papier toaletowy jest tylko papierem toaletowym... 


na zdj. Slash i Stev Adler),
. I tak sobie pogrywali po różnych klubach. Road Crew stale poszukiwali muzyków, ponieważ - oprócz Slash'a i Steven'a nikt nie zagrzał tam dłużej miejsca. W związku z tym Slash zamieścił w gazecie ogłoszenie iż poszukuje muzyków, do swojego zespołu. Tą drogą skontaktował się z nim Duff McKagen, który też długo miejsca w zespole nie zagrzał, bo szybko przekonał się iż współpraca w tym zespole układa się doskonale jedynie w kwestii picia i ćpania, a granie jest na dalszym planie. Duff postanowił więc znowu przestudiować rubrykę "Muzycy poszukiwani" w prasie muzycznej. Znalazł w niej numer telefonu Axl'a. Po pewnym czasie, skontaktował się ze Slashem Duff. Slash to wydarzenie wspomina następująco: "Ja i Steven w zasadzie pogodziliśmy się z tym, ze jesteśmy dwuosobowym zespołem. Problem polegał na tym, ze nie mogliśmy znaleźć wokalisty. Gdy Duff zadzwonił moją pierwszą myślą było przechwycenie Axla do naszej kapeli..."
Urodził się 22 stycznia 1965 roku w Cleveland w stanie Ohio, znany jest on jednak z własnej, bliższej mu wersji tego faktu: "Z Hollywood, urodzony i wychowany w Ameryce". Steven przybył z rodzicami do Los Angeles będąc dzieckiem i wyrósł na kwintesencję kalifornijskiego chłopca: spłowiałe na słońcu blond włosy, opalenizna i tatuaże, oczy tak błękitne i puste jak pocztówkowe niebo nad wzgórzami Hollywood. I tak jak wszyscy, chciał zostać gitarzystą. Kiedy obaj ze Slash'em mieli po siedemnaście lat, Steven ze swoimi umiejętnościami gry tak daleko pozostał w tyle za kolegą, że - wiedziony rozsądkiem - cisnął gitarę w kąt. Przez krótką chwilę z lubością obnosił się jako wokalista, stając na froncie coraz to nowych jednodniowych garażowych kapel, które montował Slash.
Ta decyzja skłoniła go do powrotu do gitary basowej, choć obecnie często udziela się również jako gitarzysta. Ale, jak wspomina wiele lat później: Słyszałem te wszystkie legendy o L.A., no wiesz, że są tam miliony świetnych gitarzystów. Naprawdę nie uważałem się za aż tak dobrego, by marzyć o miejscu w czołówce. Żeby więc chociaż jedną nogę postawić za tym kurewskim progiem, postanowiłem kupić gitarę basową i wzmacniacz i tak pojechałem do L.A.
Kiedy jednak okazało się, że próby były niemal równie rzadkie jak występy, Duff postanowił wkrótce znowu przestudiować rubrykę "Muzycy poszukiwani" w prasie muzycznej. Znalazł w niej numer telefonu Axl'a. "Niestety, ten skład był naprawdę bardzo niedobry. Oscylował między źle i gorzej" - Duff przyznał z uśmiechem, mając na myśli obsadę Guns N' Roses w chwili przyłączenia się do nich. "Zacząłem zastanawiać się, po co zawracam sobie głowę zespołem, który niczym nie różni się od tych wszystkich kapel w Seattle, w których grałem". Punkt zwrotny nastąpił wówczas, kiedy Tracii Guns i Rob Gardener "wyślizgnęli się" z cyklu skromnych występów na Zachodnim Wybrzeżu, które Duff załatwił z wielkim mozołem, korzystając z łaskawości innych i odwołując się do starych znajomości, sięgających czasów Seattle. W niecałe 72 godziny przed pierwszym koncertem, który zorganizował w Seattle, zdesperowany Duff wpadł na pomysł sprowadzenia swoich dawnych kolegów z Road Crew, Slash'a i Steven'a, jako nadzwyczajne zastępstwo. Oczywiście, nie mieli oni wtedy nic lepszego do roboty. I oto w ten sposób zaczęła się historia Guns N' Roses. 















. Był najstarszym synem L. Stephen'a i Sharon Bailey. Jego prawdziwy ojciec, miejscowy rozrabiaka o nazwisku William Rose, porzucił młodą matkę, kiedy Bill był jeszcze niemowlęciem. Matka ponownie wyszła za mąż, a jej nowy małżonek Stephen adoptował Axl'a i dał mu swoje nazwisko. Axl - początkowo, bardzo grzeczny chłopiec, wzorowy uczeń, praktykujący katolik. Śpiewał w churze kościelnym Pentecostal, uczył się grać na fortepianie i uczęszczał do szkółki niedzielnej. Wychowywał się z matką i ojczymem, który bił go mocno a nawet ponoć wykorzystywał seksualnie ([edit]: Axl: (...) zostałem porwany przez swojego biologicznego ojca i wykorzystywany seksualnie przez tego człowieka" - "Rolling Stone" 1992 r. - stąd wynika, że zrobił mu to jego ojciec biologiczny. Natomiast jeśli chodzi o ojczyma - to ten z kolei wykorzystywał seksualnie Amy - przyrodnią siostrę Axla). Axl ma dwoje przyrodniego rodzeństwa: młodszą siostrę - Amy i młodszego brata Stuarda. Można się w tym pogubić. -przyp. SUNrise 02.08.2005 ).
) .
: Razem z przyjaciółmi ciągle mieliśmy kłopoty. Pakowaliśmy się w nie dla zabawy." Tamten nastoletni okres w jego życiu obfitował w częste zderzenia czołowe z prawem. "Wsadzano mnie do więzienia ponad dwadzieścia razy, z czego byłem winny tylko w pięciu przypadkach" - wyznał w wywiadzie. Przewinieniami były głownie - jak mówi - "picie alkoholu w miejscu publicznym" oraz "zakłócanie spokoju". " W pozostałych wypadkach byłem zatrzymywany, bo nie podobałem się glinom". Rzeczywiście Axl tak często stawał przed sądem, że w końcu sam zaczął się bronić podczas przesłuchań, ponieważ jak twierdzi: "nie miałem ni cholery zaufania do obrońców z urzędu". I tak odrabiał wyroki w rozmaitych weekendowych "ośrodkach poprawczych", a raz odsiedział w więzieniu trzy miesiące, bo nie miał pieniędzy na kolejną grzywnę. Rodzinne miasteczko znienawidził i to nie tylko z racji złych doświadczeń z policją. Przede wszystkim drażniła go prowincjonalna mentalność ludzi, ich ciasne umysły (jak to określał). Wolności szukał w muzyce. Gdy skończył 17 lat mógł wreszcie po raz pierwszy zapuścić swe rude włosy i zacząć poważnie myśleć o skompletowaniu zespołu. Z czasem potrafił przekonać kilka różnych krótko istniejących miejscowych grup z Lafayette, by pozwoliły mu od czasu do czasu zaśpiewać. Jedna z nich nosiła nazwę "AXL", która stała się jego przezwiskiem - dużo prościej było pytać o Axl'a niż o W. Rose'a. I tak już pozostało nawet, gdy tamten zespół rozpadł się. Wreszcie postanowił wyjechać do Los Angeles, gdzie przebywał jego przyjaciel (z Lafayette) Izzy Stradlin (później gitarzysta GN'R). Izzy od 1982 r. starał się utrzymać z grania w klubach.
), London i w końcu LA Guns. W czwórkę przygotowali nawet taśmę demo, na której obok trzech innych piosenek, znajdowały się wczesne, wersje utworów znanych później z repertuaru GN'R: Anything Goes i Reckless Life. 







.
Reklamowany poniższym plakatem 
- plakat reklamujący występ ), na którym było ponoć tylko kilka osób). W tamtym miejscu znajdował się stary teatr filmowy, w skład którego wchodziły dwie sale teatralne. Jedna z nich nazywała się 'Gorilla Gardens', a druga 'Rock Theater'. Tej samej nocy gdy Guns N' Roses grali w jednej z sal, w drugiej występował zespół Raw Power (inne źródło mówi iż był to NoMeansNo) - ponoć gdy stanęło się w pewnym miejscu można było oglądać dwie sale naraz, czyli być jednocześnie na dwóch koncertach - tak czy siak Guns N' Roses oglądało wtedy (znów według róznych źródeł) od 2 do 13 osób. Biorąc pod uwagę, że można było przechodzić z jednej sali w której odbywał się koncert do drugiej, to ludzie pewnie emigrowali i w jednej chwili mogły oglądać ich koncert 2 osoby, a za 5 min. np. juz 10. 




(bilet)


, (bilet) 




Podczas występu Slash informuje publiczność, że pojawiły się pierwsze koszulki zespołu, i że można je kupić.

. Koncert otwiera Johnny Thunders. Po jego występie Axl wychodząc na scenę przed rozpoczęciem piosenki 'Welcome To The Jungle' wykrzykuje po raz pierwszy, to co bedzie później mówił podczas innych koncertów w przyszłości: "Welcome to the fuckin' jungle, we're Guns N' Roses, remember that!" . Po piosence 'Nightrain,' Axl mówi, że nie spał od 48 godzins. Przed 'Rocket Queen,' Axl dziękuje Jetboy & Johnny Thunders i zapowiada dwa przyszłe występy w Roxy na 28 marca. 






A ja właśnie rozpoczynam czytanie historii o wampirachsiadeh_ pisze:Jejku - chyba bede musiała sobie tę całą historię wydrukowac, bo fakt, ze to forum troche przekłamuje sprawia, ze mi sie troszke chronologia zjechała
..ale dzieki SUNrise! Coraz bardziej lubie Slasha!
...pzdr
siadeh_nocna_
Kiniu, i Ty się dziwisz, że uciekłem z pokoju...siadeh_ pisze:moze napisze cos więcej o wspólczesnych wampirach, ale to za jakis rok chyba wypadnie![]()
...pzdr
siadeh_szablozebna_