Pochodzimy z różnych miast i każde ma swoje życie, swoje historie i legendy. Nawet te najmniejsze i zabite dechami.
Owszem, wystarczy wejść na wikipedię i kliknąć w wybrane miasto, coby dowiedzieć się nieco suchych faktów. Niewątpliwie są wzbogacające, ale do mnie najbardziej przemawiają żywe opowieści.
Em. I mam tu dylemat, czy opowieści o duchach na przykład..sa żywe?

Chętnie poczytam coś o legendach, ale nie tylko o tym.
Nie wyznaczam tu sztywnych granic.
Ot, Wasze miasta.
A tytuł tematu zwaliłam od pewnego pana Pająka, co to zajmował się swego czasu ściganiem UFO w moim mieście. Ale o nim innym razem.
Dziś będzie o metrze, którego nie ma, o którego istnieniu dowiedziałam się dzisiaj.
Zaczęło się tutaj, na forum Gazety Wyborczej...
http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html? ... 23&v=2&s=0
Ktoś się poskarżył na metro wrocławskie i wynikła z tego długa dyskusja.
Wrocławianie opisują swoje przeżycia w metrze, którego nie ma.
Na znajomym mi forum (dobra, powiem, o krasnoludkach

To znaczy...chyba się pojawił, bo ja już nie wiem w co wierzyć, w co nie...

Znalazłam nawet mapę metraZatłoczone tramwaje i autobusy uwięzione w korkach - to częste powody narzekań poznaniaków. Wszystko przez brak spostrzegawczości!
Oto bowiem przyjezdni goście doskonale potrafią znaleźć wyjście z sytuacji i podróżują poznańskim metrem. Co prawda nieco narzekają, ale bez przesady: "Przyjechałem na weekend to Poznania i co mnie tu zastało!? Wchodzę do metra na stacji Centrum a tam woda po kolana! (...) Na dodatek w wagonikach pływały ziemniaki tfuu... pyry. Zapraszam do Wrocławia, u nas nawet w 1997 r. metro jeździło jak należy. Zróbcie coś z tym, napiszcie do komunikacji miejskiej. Zalane metro to słaba wizytówka miasta" pisze na poznańskim forum portalu gazeta.pl osobnik ukrywający się pod mówiącym prawdę pseudonimem "niewieszkto".
Zalane, nie zalane, ale - jak się okazuje - poznańskie metro istnieje! Tylko - gdzie dokładnie? Pytamy w MPK o zalaną stację i sposób rozwiązania sprawy. Bezskutecznie. - Stanowczo dementuję informacje o jakimkolwiek poznańskim metrze. Być może wrocławianie myśleli o "Pestce" jako zalążku metra. Wszak biegnie ono w wykopie. Metra z prawdziwego zdarzenia jednak nie ma i w najbliższych latach raczej nie będzie - informuje Iwona Gajdzińska, rzecznik poznańskiego MPK.
Poznaniacy są równie rzeczowi i zadają na forum Gazety troskliwe i konkretne do bólu pytania: "Jakie metro, jaka stacja Centrum? Może tu chodzi o Warszawę?" - pyta "diapazon". "To ładnie balowałeś we Wrocławiu, bo jeszcze nie zauważyłeś że dojechałeś do Warszawy" - troszczy się "kugi". Oprócz troski pojawia się też agresja: "Autor tego wątku jest chyba jakiś niedopieczony. Taki wątek mógł wymyślić tylko ktoś z Wrocławia i w dodatku umieścić go na forum poznańskim. Hej ludzie z Wro - piszcie sobie takie głupoty na własnym forum - zaśmiećcie je tak, jak wygląda wasze miasto." - wyżywa się "posenerrrr".
Rady to jednak spóźnione. Wrocławianie od kilku miesięcy opisują bogate życie swojego metra. Chwalą komfort jazdy, ganią niedociągnięcia, opisują obsługujące ich w podziemnej kolejce stewardesy. W pogodny sposób opisują problemy z zalaną przez ulewę stacją: "Pani w kasie nie tylko zwróciła za bilet, ale w ramach promocji dołożyła ponton i dwa wiosła. Mogłem całkiem gratis przepłynąć zalaną linią".
Są i tacy, co nie wierzą w problemy: "Nasze metro jest niezalewalne! Pod wpływem wilgoci samo się wgłębia na niższy poziom! Zaraz przy wejściu na pl. Grunwaldzkim, po lewej stronie są windy". Mimo, że oficjalnie władze Wrocławia też zaprzeczają istnieniu metra to liczni użytkownicy internetowego forum nadal opisują je z niesłychaną dokładnością. A więc: urojenie! I to zbiorowe! Trzeba sięgnąć po opinię psychologa. - Zjawisko takie może być wynikiem zewnętrznej sugestii lub propagandy, w tym wypadku założyciela wątku na forum - tłumaczy Szymon Neumann, poznański psycholog. - Może też wynikać z głębokiej potrzeby posiadania metra przez wrocławian. A może to zbiorowa ironia pod adresem władz miasta? - zastanawia się. Sugeruje też inne, niemiłe rozwiązanie dla poznaniaków niedostrzegających metra. - Prawdopodobnie wrocławianie mają większe poczucie humoru. U nas to się dość twardo stąpa po ziemi - wzdycha.
Jedynym pocieszeniem może być tylko fakt, że mieszkańcy naszego miasta są nieco zdrowsi na umyśle. Wszak urojenia to dość poważna sprawa. I niebezpieczna. Dość wspomnieć domy stawiane siłą woli i wyobraźni w jednym z programów Latającego Cyrku Monty Pythona. Mieszkania zaczynały trząść się i znikać, gdy ich mieszkańcy choć na chwilę zaczęli wątpić w istnienie zajmowanych przez siebie lokali.

http://zdikwroc.republika.pl/
http://img483.imageshack.us/img483/7985 ... oc2yr5.gif
To tak, na rozpoczęcie i zachętę...