Nie wiem po co to tutaj piszesz, skoro w tym tekście nie ma nic takiego o Polakach z ich stronySpeed Demon pisze:a widzą nas jako biedaków, złodziei i przygłupów.
Francuzi o Polakach
To znaczy niby kto widzi?Speed Demon pisze:a widzą nas jako biedaków, złodziei i przygłupów.
Konkretnie doświadczyłeś czegoś takiego na sobie?
Jeśli tak, to to musiała być przykra sytuacja...
..ale mimo wszystko toto był jeden Francuz, który był niemiły. I tyle.
Owszem, bywają niedoedukowani jeśli chodzi o inne kraje, ale cóż...czy Polacy orientują się dobrze w takiej dajmy na to Rumunii?
Owszem, spotkałam się niejednokrotnie w Nicei z zachwytem tambylców, że ich plaża jest najpiękniejsza na świecie, ale przyciśnięci do muru (spotkać MJowitka to istny pech...) za bardzo innych miejsc nie widzieli...
Ale wiecie co? Wolę taką nieuzasadnioną dumę ze swojego kraju, niż nieuzasadnioną pogardę, połączona w dodatku z niewiedzą.
Męczy mnie jak ktoś mówi, że mu coś nie wychodzi, bo "w tym kraju...".
Często mam wtedy w głowie myśl "Ty sobie byś nigdzie nie poradził, frajerze...".
- Speed Demon
- Posty: 938
- Rejestracja: pn, 09 kwie 2007, 23:17
- Lokalizacja: Otwock
A cóż innego kształtuje świat wartości człowieka niż właśnie wymienione przez ciebie czynniki? Mówisz o rodzicach, w takim razie czym twoim zdaniem oni kierowali się wychowując ciebie? Człowiek wierzący lub nie ma świadomość wartości religijnych dominujących w państwie choćby ze względu na ludzi wokół niego.Ale przecież co innego religia, edukacja, podejście do polityki i przywiązanie do państwa a co innego ukształtowanie człowieka, wychowanie i świat wartości!
W tym miejscu nie można deprecjonować roli państwa.
Historia!!!! To prawdziwa duma każdego "prawdziwego Polaka"
Szkoda, że w tej dumie mierzą innych swoją miarką. Inne narody nie przywykły do pchania się na pewną przegraną, posyłania na pewną śmierć własnych rodaków i dorabiania do tego ideologii. Taki z ciebie historyk Speed? To przypomnij sobie powstanie warszawskie... W glorii i w imię ojczyzny sprawiono że bezsensownie straciło życie setki tysięcy ludzi. A co się stało później, Warszawa została zrównana z ziemią. Teraz robi się z tego bohaterski czyn...
Wyśmiewasz autorytet Napoleona, człowieka który podbił całą Europę. A jakie my mamy autorytety, nieszczęsnego Wałęsę, agenta o stu twarzach a właściwie jednej"Bolek" . Wszyscy o tym wiedzą, a mimo to jest cisza... Dlaczego? Bo jak się nie ma dobrych autorytetów, to trzeba szanować takie jakie się ma.
Można i trzeba być dumnym Polakiem, ale uderzając w inne narody tak bezpardonowo, trzeba wiedzieć w co celować. Speed chybił.
No cóż, mnie nie kształtował ani kościół, ani polityka. Po prostu-nie. I już. Rozumiesz?Archi pisze:A cóż innego kształtuje świat wartości człowieka niż właśnie wymienione przez ciebie czynniki? Mówisz o rodzicach, w takim razie czym twoim zdaniem oni kierowali się wychowując ciebie?
Edukacja...
Szkoła..no niech będzie, trochę tak, ale tam głównie zdobywałam wiedzę...
Chyba, ze patrzeć na szkołę szerzej...To wtedy owszem, sposób zachowywania się niektórych nauczycieli, to, jak reagują w trudniejszych sytuacjach, jakie są ich granice cierpliwości, co robią gdy się denerwują, jak chwalą, jak mówią, jak gestykulują, jak się ubierają, jaki mają ton głosu... W tym sensie owszem, moge powiedzieć, że szkoła miała wpływ na mój system wartości. Zachowania. Patrzenie na dorosłych podsuwało mi wzorce zachowań do naśladowania lub..wręcz przeciwnie. Wiele razy sobie pomyślałam "o!ja też tak chcę!" tudzież "ja tak nigdy, nigdy nie zrobię!". Tak samo podpatrywałam znajomych rodziców, rodziców koleżanek, starszą siostrę, znajome siostry i tak dalej.
No i..moich własnych rodziców.
Ale naprawdę..wychowując mnie nie kierowali się ani kościołem ani polityką...
W ogóle tego rodzaju myśl jest dla mnie niemal abstrakcją.
A czym się kierowali jak nie tym?
Dużo, dużo mi czytali, albo sami coś opowiadali, stawiali na pomysłowość, różnorodność, zaspokajanie mojej ciekawości, nie lekceważyli moich pytań, potrafili, zwłaszcza tata, snuć "abstrakcyjne" rozważania na różne tematy, wymyślać "wynalazki" (do tej pory tak mamy...), zabierali do teatru, do opery, do filharmonii, na wystawy, kiedy z rozpędu miałam jakiś zbyt jednokierunkowy sposób myślenia, pokazywali, że "na odwrót" też może być dobrze..a nawet lepiej, ważne było dla nich to, żeby być szczęśliwym sobą, ale żeby nie ranić innych, żeby pomóc, opowiadali często jakies historie ze swojego życia, co zrobili, co potem czuli, na co nie wpadli, jak by sie teraz zachowali...
Archi...tego jest mnóstwo.
Kościół i polityka..zdecydowanie nie były podstawą mojego wychowania.
Owszem, na religię chodziłam, szanuję tradycje chrześcijańskie (między innymi z tego powodu nie chciałabym nigdy brać ślubu kościelnego, z szacunku dla znaczenia tej ceremonii, nie chciałabym robić z tego szopki, bo mam ochotę założyć białą sukienkę...nie mogłabym...).
A co do polityki..to już w żaden sposób nie mogę znaleźć jakiegoś jej miejsca w kształtowaniu mojej osobowości.
Zresztą co innego polityka, a co innego miłośc do kraju. w każdym razie dla mnie...
Troszkę zbyt dosłownie mnie zrozumiałaś. Starałem się tylko uświadomić jak duży wpływ na dorastanie a w końcu i poglądy ma miejsce urodzenia. Posłużę się przykładem Ciebie:
Gdybyś się urodziła we Włoszech, twoje dzieciństwo mijało by inaczej, rodzice czytali by Ci inne książki i zabierali na inne przedstawienia. Rzecz ma się jeszcze inaczej dla krajów Azji czy Ameryki. Czy tak było by lepiej, trudno powiedzieć, chyba nie należy myśleć w tych kategoriach, jednak z pewnością inaczej. Uważam, że należy pamiętać o tym i być wdzięcznym.
Gdybyś się urodziła we Włoszech, twoje dzieciństwo mijało by inaczej, rodzice czytali by Ci inne książki i zabierali na inne przedstawienia. Rzecz ma się jeszcze inaczej dla krajów Azji czy Ameryki. Czy tak było by lepiej, trudno powiedzieć, chyba nie należy myśleć w tych kategoriach, jednak z pewnością inaczej. Uważam, że należy pamiętać o tym i być wdzięcznym.
Jowitka kochanie akurat z tym zgadzam się jak najbardziej. Wiele osób jakby miało sobie kupić buty ...dwie pary butów ze sowjej wypłaty to obawiam się że nie mieliby za co żyć przez reszte miesiaca. Oczywiście każdy ma inne potrzeby i gusta. Tak więc jeden kupuje buty za 300 złotych a inny tanie badziewie i też mu dobrze. Ja osobiscie wole juz te droższe buty. Nie wyobrażam sobie kupić nie oryginalnych butów. Raz tak zrobiłem i skończyło się to fatalnym stanem moich stóp. Pozatym te tanie szybko się niszczą. Dla mnie dobry but to ten powyżej 200 złotych . Najczęściej kupuje buty za 300 stówy. Jak byłem na stażu to gdyby nie to ,że w domu nie mam biedy mógłbym pomarzyc o takich butach. 470 złotych na cały miesiąc i jeszcze kupic buty za 300 zików ?? Armagedon. I nadal wiele osób pracujac juz normalnie w życiu nie pozwoliłoby sobie na dwie pary butów(dobrych butów) bo nie mieliby co do pyska włożyc. Moja przyjaciółka mieskza w niemczech i u nich takie cośjest nie do pomyślenia. Państwo dba o dorosłych jak o dzieci w przedszkolu. A w tym pieprzonym kraju ludzie ledwo wiązą koniec z końcem. Chyba nie bez powodu połowy z mocih kolegów i koleżanek nie ma w kraju ?? Bo pracują w takim państwie gdzie za wypłate kupią 10 par dobrcyh butów.MJowitek pisze:Pensja w cenie dwóch par butów?
ps- temat Polski jest dla mnie strasznie drażliwy bo ja akurat nie jestem w niebo wzięty z tego powodu że urodziłem się w tym kraju. Kraj zawistnych ludzi,nietolerancji,fatalnej polityki,braku kultury,wieśniactwa i prostactwa. Ot cała Polska.
Xscape pisze:A w tym pieprzonym kraju ludzie ledwo wiązą koniec z końcem.
Kultura bycia polega na tym, że nie zawsze mówi się tak tak dosadnie jak się myśli. O pisaniu już nie wspomnę. Tobie jest to najwyraźniej obce, ale to cecha popularna wśród ludzi z kompleksami.
O tak tego niektórych wypadało by nauczyć....Xscape pisze:braku kultury
I kto to mówi.... W 1/2 postów używasz słów, które nawet po pijaku ciężko przechodzą, a teraz prawisz o wieśniactwie... Moralność pani Dulskiej się kłania.Xscape pisze:wieśniactwa i prostactwa
Na przyszłość nie wtrącaj się tam gdzie ludzie rozmawiają a ty nie masz nic do powiedzenia. Burzy to panujący ład.
Xscape, ja wiem, że niektórzy mają bardzo mało i oszczędzają na czym się da, ale tekst podany przez Kingę był generalnie o tym jak nas widzieli Francuzi dwadzieścia lat temu. Byłoby bardzo nie w porządku mówienie, że przeciętnego Polaka nie stać na dwie pary butów. Nie znosze takiego myślenia, kiedy za standart uznaje się jakieś skrajności. Może studenci (bo np. uczenie się nie pozwala na podjęcie pracy na pełnym etacie) lub emeryci nie mają za wiele pieniędzy, ale przeciętny człowiek wydaje mi się, że powinien jednak umieć sobie poradzić.
Ale co innego, jak komuś się nie chce i jedyne co potrafi to jojczyć jak mu źle i jacy to inni są dla niego niedobrzy. Widzę po znajomych jak niedawno skończyli studia i szukają pracy, z jednej strony owszem, jeśli ktoś chce bardzo pracować w zawodzie, to nie wszędzie jest łatwo, ale mimo wszystko drażni mnie czasem ich kompletny brak konsekwentości, brak jakiegoś planu, brak jakiejś sensownej samooceny...
Okay, mi szukanie pracy zajęło równo trzy miesiące, wcześniej tylko czytałam ogłoszenia, zorientowałam się ile czego jest na rynku, na co mogę liczyć itp, a potem cierpliwie (chociaż momenty zwątpienia też miewałam) wysyłałam CV tam gdzie faktycznie chciałam, douczając się czegoś od czasu do czasu, ale przede wszystkim koncentrowałam się na celu, który chcę osiągnąć, wierząc, że kiedyś mi się uda. No i udało. Udało niecały miesiąc temu, a mam już kolejne cele do których znowu konsekwentnie mam zamiar dążyć. I wiem, że jeśli sobie nie odpuszczę, to mi się uda.
Owszem, realia w PL są nieco inne niż w innych krajach, ale skoro tak jest, to tak jest. I już. Nie rozumiem ludzi, którzy studiowali bez zadnego myślenia co będzie dalej, a po studiach są wielce zdziwieni światem i w swojej niezaradności zwalają wszystko na "kraj".
Ale co innego, jak komuś się nie chce i jedyne co potrafi to jojczyć jak mu źle i jacy to inni są dla niego niedobrzy. Widzę po znajomych jak niedawno skończyli studia i szukają pracy, z jednej strony owszem, jeśli ktoś chce bardzo pracować w zawodzie, to nie wszędzie jest łatwo, ale mimo wszystko drażni mnie czasem ich kompletny brak konsekwentości, brak jakiegoś planu, brak jakiejś sensownej samooceny...
Okay, mi szukanie pracy zajęło równo trzy miesiące, wcześniej tylko czytałam ogłoszenia, zorientowałam się ile czego jest na rynku, na co mogę liczyć itp, a potem cierpliwie (chociaż momenty zwątpienia też miewałam) wysyłałam CV tam gdzie faktycznie chciałam, douczając się czegoś od czasu do czasu, ale przede wszystkim koncentrowałam się na celu, który chcę osiągnąć, wierząc, że kiedyś mi się uda. No i udało. Udało niecały miesiąc temu, a mam już kolejne cele do których znowu konsekwentnie mam zamiar dążyć. I wiem, że jeśli sobie nie odpuszczę, to mi się uda.
Owszem, realia w PL są nieco inne niż w innych krajach, ale skoro tak jest, to tak jest. I już. Nie rozumiem ludzi, którzy studiowali bez zadnego myślenia co będzie dalej, a po studiach są wielce zdziwieni światem i w swojej niezaradności zwalają wszystko na "kraj".
Archi pisze:Kultura bycia polega na tym, że nie zawsze mówi się tak tak dosadnie jak się myśli.
Przyganiał Archi garnkowi...Archi pisze:Na przyszłość nie wtrącaj się tam gdzie ludzie rozmawiają a ty nie masz nic do powiedzenia. Burzy to panujący ład.
Ojej Arczi prosze Ciebie nie irytuj się tak bo szybko siwych włosów dostaniesz. Co Ciebie tak boli??. Może jesteś jednym z tych co nie mają na buty za 300 zików ?? Nie ma potrzeby się tak denerwować. Ja już sie naczytałem Twoich postów i wiem ,że z Ciebie Polski Napoleon i w ogóle generał patriotów Polskich. Skoro tak bardzo nie spodobało Ci się to co napisałem to po cholere komentujesz??. Po drugie wytrząszasz się gościu ,ze nie wniosłem nic do tematu a odpisując na mojego posta zrobiłeś dokładnie to samo. A ja mimo wszystko uważam ,że wniosłem coś do tematu. Choćby te moje buty za 300 złotych po których paluchy nie obłażą mi grzybicą. I nie baw się w moderatora bo nim tutaj jeszcze nie jesteś a jak już jesteś tak bardzo sfrustrowany (tak jak etraz po tym poście) to napisz mi parę swoich dennych jadowitych tekstów na priva i oszczędź innym czytania naszych kocopałów. POZDRAWIAM.Archi pisze:Na przyszłość nie wtrącaj się tam gdzie ludzie rozmawiają a ty nie masz nic do powiedzenia. Burzy to panujący ład.
_________________
PS
Więc nie wiesz na czym ona polega bo zachowujesz się całkowicie wbrew temu co piszesz..MJowitek pisze:Archi napisał:
Kultura bycia polega na tym, że nie zawsze mówi się tak tak dosadnie jak się myśli.
No z tym to już dałeś popis !!
- majkelzawszespoko
- Posty: 1745
- Rejestracja: śr, 06 gru 2006, 11:31
- Lokalizacja: Katowice
Jowita to możesz być z siebie dumna.Widać jesteś silna. Największy bajer w tym wszystkim jest taki ,że każdy z Nas jest inny i każdego psychika działa zupełnie inaczej. Każdy postrzega różne sytuacje w życiu na swój sposób. Dlatego też nie każdy ma w sobie tyle konsekwencji w działaniu co np Ty. Nie każdy z taka konsekwencja dąży do wyznaczonych sobie celów. Pytanie tylko tkwi w tym ....co z tym zrobić?? Może trzeba zacząć uczyć się tej konsekwencji bo przecież nic nie przychodzi od razu i trzeba się trochę poświęcić,włożyć trudu i pracy w to aby coś mieć w przyszłości. W sumie to każdy musi odnaleźć swoją receptę na szczęście. A jak ma się z boku aniołka który potrafi komuś w tym pomóc to jeszcze lepiej.MJowitek pisze:Ale co innego, jak komuś się nie chce i jedyne co potrafi to jojczyć jak mu źle i jacy to inni są dla niego niedobrzy. Widzę po znajomych jak niedawno skończyli studia i szukają pracy, z jednej strony owszem, jeśli ktoś chce bardzo pracować w zawodzie, to nie wszędzie jest łatwo, ale mimo wszystko drażni mnie czasem ich kompletny brak konsekwentości, brak jakiegoś planu, brak jakiejś sensownej samooceny...
Okay, mi szukanie pracy zajęło równo trzy miesiące, wcześniej tylko czytałam ogłoszenia, zorientowałam się ile czego jest na rynku, na co mogę liczyć itp, a potem cierpliwie (chociaż momenty zwątpienia też miewałam) wysyłałam CV tam gdzie faktycznie chciałam, douczając się czegoś od czasu do czasu, ale przede wszystkim koncentrowałam się na celu, który chcę osiągnąć, wierząc, że kiedyś mi się uda. No i udało. Udało niecały miesiąc temu, a mam już kolejne cele do których znowu konsekwentnie mam zamiar dążyć. I wiem, że jeśli sobie nie odpuszczę, to mi się uda.



