
Gdzie jest granica...?
- la_licorne
- Posty: 296
- Rejestracja: sob, 12 mar 2005, 14:04
- Lokalizacja: nie powiem :)
Gdzie jest granica...?
Nie zaczynałabym może tego tematu, ale pewna rzecz od jakiegoś czasu po prostu nie daje mi spokoju... Ostatnio miałam okazje zetknąć się z raczej mało przyjemną sytuacją w sklepie. Ludziom w 100% pewnie nigdy nie da się dogodzić, ale to dało mi do myślenia... Stoję sobie w kolejce, właśnie miałam płacić, kupowałam jedną rzecz, podchodzi do mnie kobieta z trzema lodami i chce się wepchać, bo ona spieszy się na autobus. Raz w życiu postanowiłam postawić na swoim i jej nie puściłam. Niby wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że za plecami zaczęłam słyszeć epitety typu "to jest Polak" albo "znieczulica"... Zmroziło mnie szczerze mówiąc, stwierdziłam, że nie dam się sprowokować i po prostu wyszłam. No i naszło mnie myślenie, może ja jestem niewychowana, wszyscy w sklepie zresztą patrzyli na mnie jak na najgorsze zło. Z reguły staram się być uprzejma w takich sytuacjach, ale czasem czuje się też zwyczajnie wykorzystywana. Owszem są sytuacje, kiedy ktoś musi kupić bilet, bo zaraz odjeżdża autobus, ja mam cały koszyk z zakupami, kiedy jest to powiedzmy sprawa "życia lub śmierci”, ale lody...? Czy należy się na wszystko zgadzać, zawsze przytakiwać, bo tak nakazują "zasady dobrego wychowania", czy naprawdę musze zawsze ustępować, żeby przypadkiem nie narazić się na obelgi...? Może i faktycznie jest to znieczulica, ale ja mam dość ludzi wpychających się w tramwaju czy proszących mnie o pieniądze czy o coś innego na każdym kroku...
Dlaczego niektórym wydaje się, że im się wszystko tak po prostu należy...?

Kłania się pojęcie ASERTYWNOŚCI...to trudna sztuka...np mówić NIE nie czując się winnym i znajdując szereg alternatywnych, szybkich, mądrych kontrodpowiedzi adekwatnych do sytuacji...znam to 
ps. swoją drogą tyle już było tematów o granicy...może je jakoś połączyć?
Tolerancja?(...)
Granice tolerancji(...)

ps. swoją drogą tyle już było tematów o granicy...może je jakoś połączyć?
Tolerancja?(...)
Granice tolerancji(...)
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
E. Bodo To nie ty...
Jak to przeczytałam, to mi się skojarzyło z moim dzisiejszym dniem poniekąd.
Pojechałam sobie na wycieczkę z Eramusami, wycieczka super, kopalnia złota, arszenik i takie tam, tylko oni kompletnie nie szanują cudzego czasu.
Tak zwalamy przewaznie wszystko "na tych z Hiszpanii i Włoch" ale ich tym razem nie było więc "niestety" na nich zwalić nie można. Oni w znacznej części tacy po prostu są.
W planie NIE było Czarnej Góry, ale ktoś wpadł na taki pomysł, a że to niedaleko było, to kierowca się zgodził nas podwieźć. mogli się przejechać takim wyciągiem na górę, tam i z powrotem tylko, bo nie ma czasu. Ja nie wjeżdżałam akurat, juz się najeździłam, poczekałam na dole. Czekałam. I czekałam.
Mieli zaraz wracać, a na tej górze koniecznie ale to koniecznie musieli sobie siąąąąść, zjeeeeeść poooogaaaapić się i tak dalej.
A kierowcę i autokar mają gdzieś.
Oczywiście byliśmy we Wrocławiu po 19 zamiast o 17 i nie mogłam byc na małym wrocławskim spotkaniu lokalnych fanek :/ a kierowca nie zdążył zcegos tam załatwić, a jutro do Krakowa ma jechać, więc po ptokach.
Oczywiśnie niektórzy sa fajni i spoko. Ale częśc kompletnie jak małe dzieci /dziś się dowiedziałam, ze jeden rzucił z trzynastego piętra akdemika mlekiem w kartoniku, tak o na chodnik, bo śmiesznie, i o innych rzeczach też się dowiedziałam, cud, że policja ich nie zgarnęła, no mniejsza/.
W każdym razie czas jest bardzo cenny. Tak mój jak i cudzy.
I sęk w tym, że niektórzy myślą tylko o swoim.
Jak Erazmusi i ta Pani w sklepie.
Sama napisałaś, że się wpychała.
No własnie, czy podeszła do ciebie i grzecznie poprosiła, czy byś mogła, bo ona coś tam coś tam i ma odliczone czy usiłowała po prostu być przed Tobą czy nie?
Jeśli ktoś ładnie prosi, to o ile sama się też nigdzie nie śpieszę, to ustępuję.
Jeśli się śpieszę to grzecznie mówię, że niestety. Czasami się potem cieszę, że odmówiłam, bo po odmowie słodka landrynka zamienia się w pawiana i wychodzi z niej prawdziwa natura. To niech se czeka.
Chamowatym miejsca ustępuję tylko wtedy, kiedy jestem naprawdę zmęczona i sił mi brakuje żeby bronić swojego. Ale ja raczej żywotna gadzina, więc mnie nie tak łatwo...
I dobrze zrobiłaś, babka się pchała, a nie prosiła.
To nie Ty /wbrew opinii kolejki/ byłaś nieuprzejma i niekulturalna, ale własnie ona.
Ty wg mnie byłaś jak najbardziej okay.
Owszem, mi tez się zdarzało kogoś poprosić, czy moge być szybciej. Ale pytam podając konkretny powód i z odliczoną gotówką /no chyba że zdecydowanie nie mogę miec odliczonej.../ i jeśli ktoś jednak nie może, to rozumiem.
Sama szanuję czas innych, czasami mam wrażenie nawet, że az za bardzo się o niego martwię
. Mam na myśli jakies spotkania z Osobami Pracującymi Lub Aktywnymi Na Inne Sposoby bo wiem, że z pewnością nie dłubałyby w nosie w tym czasie, który się jednak zdecydowały spędzić ze mną. Naprawde to doceniam.
Pół tego forum jest w sumie o tolerancjii.
Ale temat zmienić można.
Pojechałam sobie na wycieczkę z Eramusami, wycieczka super, kopalnia złota, arszenik i takie tam, tylko oni kompletnie nie szanują cudzego czasu.
Tak zwalamy przewaznie wszystko "na tych z Hiszpanii i Włoch" ale ich tym razem nie było więc "niestety" na nich zwalić nie można. Oni w znacznej części tacy po prostu są.
W planie NIE było Czarnej Góry, ale ktoś wpadł na taki pomysł, a że to niedaleko było, to kierowca się zgodził nas podwieźć. mogli się przejechać takim wyciągiem na górę, tam i z powrotem tylko, bo nie ma czasu. Ja nie wjeżdżałam akurat, juz się najeździłam, poczekałam na dole. Czekałam. I czekałam.
Mieli zaraz wracać, a na tej górze koniecznie ale to koniecznie musieli sobie siąąąąść, zjeeeeeść poooogaaaapić się i tak dalej.
A kierowcę i autokar mają gdzieś.
Oczywiście byliśmy we Wrocławiu po 19 zamiast o 17 i nie mogłam byc na małym wrocławskim spotkaniu lokalnych fanek :/ a kierowca nie zdążył zcegos tam załatwić, a jutro do Krakowa ma jechać, więc po ptokach.
Oczywiśnie niektórzy sa fajni i spoko. Ale częśc kompletnie jak małe dzieci /dziś się dowiedziałam, ze jeden rzucił z trzynastego piętra akdemika mlekiem w kartoniku, tak o na chodnik, bo śmiesznie, i o innych rzeczach też się dowiedziałam, cud, że policja ich nie zgarnęła, no mniejsza/.
W każdym razie czas jest bardzo cenny. Tak mój jak i cudzy.
I sęk w tym, że niektórzy myślą tylko o swoim.
Jak Erazmusi i ta Pani w sklepie.
Sama napisałaś, że się wpychała.
No własnie, czy podeszła do ciebie i grzecznie poprosiła, czy byś mogła, bo ona coś tam coś tam i ma odliczone czy usiłowała po prostu być przed Tobą czy nie?
Jeśli ktoś ładnie prosi, to o ile sama się też nigdzie nie śpieszę, to ustępuję.
Jeśli się śpieszę to grzecznie mówię, że niestety. Czasami się potem cieszę, że odmówiłam, bo po odmowie słodka landrynka zamienia się w pawiana i wychodzi z niej prawdziwa natura. To niech se czeka.
Chamowatym miejsca ustępuję tylko wtedy, kiedy jestem naprawdę zmęczona i sił mi brakuje żeby bronić swojego. Ale ja raczej żywotna gadzina, więc mnie nie tak łatwo...
I dobrze zrobiłaś, babka się pchała, a nie prosiła.
To nie Ty /wbrew opinii kolejki/ byłaś nieuprzejma i niekulturalna, ale własnie ona.
Ty wg mnie byłaś jak najbardziej okay.
Owszem, mi tez się zdarzało kogoś poprosić, czy moge być szybciej. Ale pytam podając konkretny powód i z odliczoną gotówką /no chyba że zdecydowanie nie mogę miec odliczonej.../ i jeśli ktoś jednak nie może, to rozumiem.
Sama szanuję czas innych, czasami mam wrażenie nawet, że az za bardzo się o niego martwię

ale tolerancja dotycząca różnych spraw, to może nie łączyć.cicha pisze:ps. swoją drogą tyle już było tematów o granicy...może je jakoś połączyć?
Pół tego forum jest w sumie o tolerancjii.
Ale temat zmienić można.
la_licorne, myślę, że nie powinnaś mieć ani wyrzutów sumienia, ani nie powinaś sobie zaprzątać tą sytuacją zbytnio głowy.
Wystarczy przeanalizować sytuację: pani śpieszy się na autobus, więc kupuje lody (!), z którymi nota bene do autobusu się nie wchodzi (ze zwykłego wychowania [bo można kogoś w szarpiącym autobusie niechcący upaćkać] i z racji przepisów, które tego po prostu zabraniają
).
Coś mi tu nie gra z definicji- człowiek, który sę śpieszy na autobus dokłada wszelkich starań, żeby się na niego nie spóźnić, a skoro ona sama nie zamierzała odpuścić sobie przyjemości w postaci słodkości, to dlaczego chciała, abyś Ty poświęciła swoje parę minut na to, żeby jej ułatwić sprawę. Nie rozumiem taki egoistów, jak ta pani
Według mnie, szukała po prostu naiwnego- widocznie masz dobroć wypisaną na twarzy i postanowiła na tym zażerować.
Wiem, że niemiłe komentarze pod swoim adresem to przykra sprawa, ale właśnie dlatego zapytałabym się tej pani głośno, czy oby na pewno zamierza jeść te lody w autobusie- może ludzie wokół zastanowili się nad tą logiką
Wystarczy przeanalizować sytuację: pani śpieszy się na autobus, więc kupuje lody (!), z którymi nota bene do autobusu się nie wchodzi (ze zwykłego wychowania [bo można kogoś w szarpiącym autobusie niechcący upaćkać] i z racji przepisów, które tego po prostu zabraniają

Coś mi tu nie gra z definicji- człowiek, który sę śpieszy na autobus dokłada wszelkich starań, żeby się na niego nie spóźnić, a skoro ona sama nie zamierzała odpuścić sobie przyjemości w postaci słodkości, to dlaczego chciała, abyś Ty poświęciła swoje parę minut na to, żeby jej ułatwić sprawę. Nie rozumiem taki egoistów, jak ta pani

Według mnie, szukała po prostu naiwnego- widocznie masz dobroć wypisaną na twarzy i postanowiła na tym zażerować.
Wiem, że niemiłe komentarze pod swoim adresem to przykra sprawa, ale właśnie dlatego zapytałabym się tej pani głośno, czy oby na pewno zamierza jeść te lody w autobusie- może ludzie wokół zastanowili się nad tą logiką

"Everywhere I go
Every smile I see
I know you are there
Smilin back at me
Dancin in moonlight
I know you are free
Cuz I can see your star
Shinin down on me"
Every smile I see
I know you are there
Smilin back at me
Dancin in moonlight
I know you are free
Cuz I can see your star
Shinin down on me"
- la_licorne
- Posty: 296
- Rejestracja: sob, 12 mar 2005, 14:04
- Lokalizacja: nie powiem :)
No... To wygląda na to, że ta pani okazała się być pawianem...MJowitek pisze:Jeśli się śpieszę to grzecznie mówię, że niestety. Czasami się potem cieszę, że odmówiłam, bo po odmowie słodka landrynka zamienia się w pawiana i wychodzi z niej prawdziwa natura. To niech se czeka.
Chamowatym miejsca ustępuję tylko wtedy, kiedy jestem naprawdę zmęczona i sił mi brakuje żeby bronić swojego. Ale ja raczej żywotna gadzina, więc mnie nie tak łatwo...

Przeszło mi przez myśl, żeby coś powiedzieć, tylko niestety to było już po fakcie...Wiem, że niemiłe komentarze pod swoim adresem to przykra sprawa, ale właśnie dlatego zapytałabym się tej pani głośno, czy oby na pewno zamierza jeść te lody w autobusie- może ludzie wokół zastanowili się nad tą logiką
