Studia zaoczne
Studia zaoczne
Od pewnego czasu myślę o podjęciu studiów zaocznych, ale nie wiem jak to jest. Wiem, ze trzeba znaleźć prace i itd. Może jest ktoś na forum, kto orientuje się w sytuacji i mógłby chociaż troche opowiedzieć jak wygląda życie zaocznego studenta? Byłbym bardzo wdzięczny :)
Ja jestem na 3 roku studiów zaocznych i wcale nie takich łatwych.
Ogólnie to przez większość roku zasadniczo jest luz, trzeba bywać na właściwie wszystkich ćwiczeniach i czasem trzeba na jakichś wykładach, choć wiadomo, że żeby być w temacie to najlepiej na większości. Ja zasadniczo mam zajęcia co drugi weekend w piątek, sobotę i niedzielę i np. od 8:00 do 17:00 non-stop - to jest minus studiów zaocznych - gdzieś muszą to wszystko upakować. Jednak 2 razy do roku..., gdy jest sesja... wtedy są studia ;)
Tak na prawdę na zaocznych trzeba więcej materiału samemu przerobić, więcej samemu pracować nad sprawami naukowymi.
Zależy jaki kto ma styl pracy, jak potrafi się sam mobilizować i jaki chciałby prowadzić styl życia. Musisz sobie odpowiedzieć na pytanie, czy raczej chcesz spędzić miło kilka lat nic szczególnego nie robiąc co mogłoby się pojawić w życiorysie i tak lecieć 5 lat ale wieść miły osławiony żywot studenta, czy może masz więcej zapału, zmęczyłoby Cię takie typowe życie studenckie, chcesz pracować, być bardziej samodzilnym, zdobywać doświaczenie, może i bardziej się rozwijać i zakładasz, że starczy Ci na to wszystko zapału i energii i masz zacięcie...
To właściwie od tego zależy.
Ja już tak ciągnę jakiś czas i jestem bardzo zadowolony ze swego wyboru, mimo, że bywało ciężko. Za studia zaoczne trza płacić - u mnie 540 zł/m-c. Kwestia czy liczysz tylko na siebie i masz ew. stres jak nie masz kasy, czy liczysz spokojnie na wsparcie rodziców i luz blus... ja miałem na początku trochę problem w tej kwestii i żyłem pod kreską.
To druga ważna kwestia :)
Ogólnie to przez większość roku zasadniczo jest luz, trzeba bywać na właściwie wszystkich ćwiczeniach i czasem trzeba na jakichś wykładach, choć wiadomo, że żeby być w temacie to najlepiej na większości. Ja zasadniczo mam zajęcia co drugi weekend w piątek, sobotę i niedzielę i np. od 8:00 do 17:00 non-stop - to jest minus studiów zaocznych - gdzieś muszą to wszystko upakować. Jednak 2 razy do roku..., gdy jest sesja... wtedy są studia ;)
Tak na prawdę na zaocznych trzeba więcej materiału samemu przerobić, więcej samemu pracować nad sprawami naukowymi.
Zależy jaki kto ma styl pracy, jak potrafi się sam mobilizować i jaki chciałby prowadzić styl życia. Musisz sobie odpowiedzieć na pytanie, czy raczej chcesz spędzić miło kilka lat nic szczególnego nie robiąc co mogłoby się pojawić w życiorysie i tak lecieć 5 lat ale wieść miły osławiony żywot studenta, czy może masz więcej zapału, zmęczyłoby Cię takie typowe życie studenckie, chcesz pracować, być bardziej samodzilnym, zdobywać doświaczenie, może i bardziej się rozwijać i zakładasz, że starczy Ci na to wszystko zapału i energii i masz zacięcie...
To właściwie od tego zależy.
Ja już tak ciągnę jakiś czas i jestem bardzo zadowolony ze swego wyboru, mimo, że bywało ciężko. Za studia zaoczne trza płacić - u mnie 540 zł/m-c. Kwestia czy liczysz tylko na siebie i masz ew. stres jak nie masz kasy, czy liczysz spokojnie na wsparcie rodziców i luz blus... ja miałem na początku trochę problem w tej kwestii i żyłem pod kreską.
To druga ważna kwestia :)
...
Jeśli chcesz się usamodzielnić, to studia zaoczne, chyba, że na dzienne w innym mieście, ale tu rodzice muszą Ci łożyć, więc finansowe odpada uniezależnienie.
Przemyśl czy masz na tyle energii i nerwów na początek, gdy może być trudno :) Jeśli na prawdę będziesz chcieć to dasz radę. Trochę werwy i wysiłku i można.
I coś masz mocno negatywną stopkę...
Przemyśl czy masz na tyle energii i nerwów na początek, gdy może być trudno :) Jeśli na prawdę będziesz chcieć to dasz radę. Trochę werwy i wysiłku i można.
I coś masz mocno negatywną stopkę...
...
Ja nie dość, że studiuję zaocznie, to jeszcze pracuję na Uniwersytecie. Co więcej właśnie siedzę na egzaminie, tyle że studiów dziennych i nie jestem egzaminowany.
Więc tak: przede wszystkim zachęcam gorąco wszystkich do studiowania. Obojętnie gdzie, w jakim trybie i obojętni jaki kierunek. To naprawdę dużo daje i warto. Po drugie uważam, że najlepszy jest system zaoczny, bo nie dość, że zdecydowanie mniej czasu się poświęca to jeszcze zazwyczaj mniej się płaci.
No i teraz ważne jest, czy się idzie na uczelnię państwową czy prywatną. Na państwowych trochę wymagają (bez przesady ale trochę tak) a prywatne to są właściwie wytwórnie papierów z tytułami. Jeżeli jest zapłacone czesne to raczej nic złego nie powinno się studentowi przytrafić. Na zajęcia chodzi się średnio dwa weekendy w miesiącu. Ja przychodzę, jeżeli przychodzę, głównie w celach towarzyskich ale przy okazji wiedzę łapie. W niektórych zajęciach biorę czynny udział, bo mnie interesują. Nigdy nie mam żadnej kartki, długopisu, notatek. Nie mam nawet planu zajęć, więc zawsze jest ten drobny element niespodzianki. Ale zasadniczo z niczym nie mam problemów.
Uważam, że nawet lekko upośledzony człowiek spokojnie powinien przebrnąć przez studia, więc jak ktoś jest trochę kumaty to kompletnie nie ma się czego bać.
Ponieważ jednak płaci się spore pieniądze za tą całą przyjemność, warto sobie zadać pytanie: co mi się może w życiu przydać?. I gdy już sobie na nie odpowiemy to skoro płacimy, warto coś w zamian brać. Najlepiej właśnie wiedzę z tych dziedzin, które mogą się praktycznie przydać. Takie przedmioty warto traktować w miare poważnie nie dla ocen tylko dla siebie.
Jeszcze raz gorąco zachęcam wszystkich do studiowania, bo wbrew mitom krążącycym na temat tego jak to profesorowie nie mają pracy i zamiatają wagony na PKP, zarówno zdobyte umiejętności jak i sam papier bardzo się w życiu mogą przydac
Więc tak: przede wszystkim zachęcam gorąco wszystkich do studiowania. Obojętnie gdzie, w jakim trybie i obojętni jaki kierunek. To naprawdę dużo daje i warto. Po drugie uważam, że najlepszy jest system zaoczny, bo nie dość, że zdecydowanie mniej czasu się poświęca to jeszcze zazwyczaj mniej się płaci.
No i teraz ważne jest, czy się idzie na uczelnię państwową czy prywatną. Na państwowych trochę wymagają (bez przesady ale trochę tak) a prywatne to są właściwie wytwórnie papierów z tytułami. Jeżeli jest zapłacone czesne to raczej nic złego nie powinno się studentowi przytrafić. Na zajęcia chodzi się średnio dwa weekendy w miesiącu. Ja przychodzę, jeżeli przychodzę, głównie w celach towarzyskich ale przy okazji wiedzę łapie. W niektórych zajęciach biorę czynny udział, bo mnie interesują. Nigdy nie mam żadnej kartki, długopisu, notatek. Nie mam nawet planu zajęć, więc zawsze jest ten drobny element niespodzianki. Ale zasadniczo z niczym nie mam problemów.
Uważam, że nawet lekko upośledzony człowiek spokojnie powinien przebrnąć przez studia, więc jak ktoś jest trochę kumaty to kompletnie nie ma się czego bać.
Ponieważ jednak płaci się spore pieniądze za tą całą przyjemność, warto sobie zadać pytanie: co mi się może w życiu przydać?. I gdy już sobie na nie odpowiemy to skoro płacimy, warto coś w zamian brać. Najlepiej właśnie wiedzę z tych dziedzin, które mogą się praktycznie przydać. Takie przedmioty warto traktować w miare poważnie nie dla ocen tylko dla siebie.
Jeszcze raz gorąco zachęcam wszystkich do studiowania, bo wbrew mitom krążącycym na temat tego jak to profesorowie nie mają pracy i zamiatają wagony na PKP, zarówno zdobyte umiejętności jak i sam papier bardzo się w życiu mogą przydac
Nie zgadzam sie z wypowiedzią ze na uczelni prywatnej, jesli jest zapłacone czesne, to nic zlego studentowi sie przytrafić nie powinno. To jest stereotyp, nie ma tak ze płacisz - i masz. Naprawde trzeba sie napracować, b. duzo uczyc, a latwośc z jaką można wyleciec z uczelni prywatnej, mnie samą zadziwila
Studiuje na takiej uczelni , wiec co nieco sie orientuje 



Expect the Unexpected....
Do not look for the Obvious....
Look between the lines....
I'm believer ...:)
A studenci, których nikt nigdy nie widział na oczy i tylko pojawiaja się nagle na egzaminach, to oczywiście przykład dyscypliny i rygoruFanka MJ pisze:Nie zgadzam sie z wypowiedzią ze na uczelni prywatnej, jesli jest zapłacone czesne, to nic zlego studentowi sie przytrafić nie powinno. To jest stereotyp, nie ma tak ze płacisz - i masz. Naprawde trzeba sie napracować, b. duzo uczyc, a latwośc z jaką można wyleciec z uczelni prywatnej, mnie samą zadziwilaStudiuje na takiej uczelni , wiec co nieco sie orientuje
Oczywiście jest mnóstwo takich studentów, zarówno na uczelniach państwowych jak i prywatnych. Ja tylko chcialam podkreślić ze tez w prywatnej wylecieć ze szkoly wcale nie jest trudno. Chociaż moge tu podać przykład solidnej studentki,obecnej na każdych zajęciach której zdarzylo się tylko 2 razy nie zdać egz, i została wyrzucona. Mimo ze placila 550 zl za miesiac :] Ale to tak na marginesie, to co mialam do napisania to napisałam. Pozdrawiam.MJPOWER pisze:A studenci, których nikt nigdy nie widział na oczy i tylko pojawiaja się nagle na egzaminach, to oczywiście przykład dyscypliny i rygoruFanka MJ pisze:Nie zgadzam sie z wypowiedzią ze na uczelni prywatnej, jesli jest zapłacone czesne, to nic zlego studentowi sie przytrafić nie powinno. To jest stereotyp, nie ma tak ze płacisz - i masz. Naprawde trzeba sie napracować, b. duzo uczyc, a latwośc z jaką można wyleciec z uczelni prywatnej, mnie samą zadziwilaStudiuje na takiej uczelni , wiec co nieco sie orientuje

Expect the Unexpected....
Do not look for the Obvious....
Look between the lines....
I'm believer ...:)
No niestety tyle płace za miesiąc, nie mowiąc o tym ze bede placic jeszcze wiecej. "Władze uczelni" podwyższają sobie czesne kiedy chcą, i trzeba sie dostosować.verter pisze:Hmm... uczelnie, które mnie interesują żądają 350-370 zł czesnego... A ja myślałem, że to już jest wielka suma.Fanka MJ pisze:Mimo ze placila 550 zl za miesiac :]

Expect the Unexpected....
Do not look for the Obvious....
Look between the lines....
I'm believer ...:)
Pracę, która zapewni Ci 500 zł miesięcznie to myślę, że nie problem, choćby McDonald osławiony. Choć tyle to i pewnie wyciągniesz rozdając ulotki.
Nie prawda, że uczelnie prywatne są na takim poziomie, że wystarczy tylko płacić - nie można generalizować (zresztą jak zazwyczaj).
Fakt, że są uczelnie gdzie na prawdę tylko wystarcz regularnie płacić, a niczego nie nauczą, nic nie wymagają i później z papierka nawet nie ma pożytku, a nawet wstyd ;]
U mnie na uczelni po pierwszym roku odpadła ponad połowa osób na roku. Fakt, że uczelnia techniczna, więc zagadnienia raczej konkretne zazwyczaj, a nie pier...enie o niewiadomo czym. Część osób właśnie liczyła na takie podejście uczelni jak wspomniane, a wielu bardzo osobom po prostu nie udało się pozdawać egzaminów i cóż... nie przebrnęli.
Proszę zatem nie generalizować.
Nie prawda, że uczelnie prywatne są na takim poziomie, że wystarczy tylko płacić - nie można generalizować (zresztą jak zazwyczaj).
Fakt, że są uczelnie gdzie na prawdę tylko wystarcz regularnie płacić, a niczego nie nauczą, nic nie wymagają i później z papierka nawet nie ma pożytku, a nawet wstyd ;]
U mnie na uczelni po pierwszym roku odpadła ponad połowa osób na roku. Fakt, że uczelnia techniczna, więc zagadnienia raczej konkretne zazwyczaj, a nie pier...enie o niewiadomo czym. Część osób właśnie liczyła na takie podejście uczelni jak wspomniane, a wielu bardzo osobom po prostu nie udało się pozdawać egzaminów i cóż... nie przebrnęli.
Proszę zatem nie generalizować.
...