Twórczość alice_225

Dział przeznaczony do prezentacji własnej twórczości: wierszy, rysunków i tym podobnych.
Awatar użytkownika
alice_225
Posty: 82
Rejestracja: pt, 07 paź 2011, 18:45
Lokalizacja: Bielawa

Twórczość alice_225

Post autor: alice_225 »

Chciałabym podzielić się z Wami swoim opowiadaniem. Nie sądzę, żeby to było coś bardzo wyjątkowego, ale mam nadzieję, że się Wam spodoba. Uprzedam z góry, że to jest FIKCJA, więc możliwe, że przeinaczyłam jakieś drobne fakty. Czekam na Wasze opinie i liczę, że będą raczej pozytywne... :)


Stałam z Kate przed budynkiem sądu, w tłumie rozwrzeszczanych ludzi o rozmaitym wieku. Były tu zarówno ośmioletnie dzieci, jak i ludzie koło sześćdziesiątki. Każdy z nas przybył tu w tym samym celu. Trzymałam z przyjaciółką ogromny transparent: „100% NIEWINNY!”. Sporo ludzi miało podobne, ale nie dbałyśmy o to. Oryginalność nie miała tu wielkiego znaczenia. Tłum wyładowywał swoją niepewność, frustrację i desperacką świadomość prawdy poprzez wspólne wrzaski. Dało się wyczuć atmosferę napiętego oczekiwania. Zdenerwowana, zwróciłam się do Kate, która właśnie patrzyła na zegarek.
- Myślisz, że długo jeszcze?
- Nie mam pojęcia... – Powiedziała zachrypniętym głosem.
- Martwię się.
- Jak wszyscy. Trzymajmy się. Znamy prawdę, wyrok może być tylko jeden. – To ostatnie zdanie wypowiedziała z lekkim wahaniem i przestrachem. To oczywiste, że sama bała się o los osoby, która łączyła nas wszystkich. Wszyscy wiedzieliśmy, że jest niewinny. Szkoda, że były osoby, które miały czelność wmawiać światu coś innego.
W tym momencie z sądu wybiegł jakiś mężczyzna. Na twarzy malowało mu się ogromne przejęcie. Miał wypieki. Jednak mimo wszystko nie dało się niczego wyczytać z jego miny.
Tłum fanów – wszyscy bez wyjątku – zamarł. Serce kołotało mi w piersi jak szalone. Poczułam buzującą w mojej głowie krew. Czułam swój mocny, szybki puls tak wyraźnie, jakbym właśnie przebiegła dwadzieścia kilometrów. Nagle wszystkie moje myśli gdzieś pierzchły. Wbiłam półprzytomny wzrok w mężczyznę przed sądem, podobnie jak co najmniej setka pozostałych fanów oraz dziennikarze. Przetrzymujący nas ochroniarze odetchnęli ciężko, bo ustały przepychanki. Mężczyzna omiótł nas wzrokiem, zawahał się przez chwilę, po czym oznajmił całemu tłumowi wyraźnym, donośnym głosem:
- Oczyszczony ze wszystkich zarzutów.
Jego słowa odbiły się echem pomiędzy zebranymi. Po sekundzie ciszy, z ciągu której dotarło do nas, że już po wszystkim, wybuchła ogromna, przytłaczająca, radosna wrzawa. Poczułam, jak supeł na moim żołądku rozluźnia się, po czym znika całkowicie. Puściłam transparent i wydałam z siebie piskliwy wrzask triumfu. Obraz na chwilę mi się rozmazał. Zdałam sobie sprawę, że płaczę. Łzy szczęścia płynęły mi ciurkiem po policzkach, a gwałtowny szloch mieszał się ze śmiechem. Rzuciłam się przyjaciółce w ramiona.
- Mówiłam? Mówiłam! – Krzyczała przez łzy, ściskając mnie mocno.
Rozejrzałam się wokoło. Ludzie skakali, śmiali się, płakali, darli się na całe płuca i napierali na ledwo zipiących ochroniarzy. Dziennikarze już się rozpychali między nami robiąc przejęte miny do kamer, wlepiając fanom mikrofon bądź dążąc uparcie w kierunku budynku.
A więc sprawiedliwość zwyciężyła!
Koło siebie co chwilę słyszałam okrzyki typu: „Brawo! Nareszcie!”, „Wiedziałem to od początku!”, „W cholerę ze Sneddonem!”.
Z gmachu sądu zaczęli wychodzić różni ludzie, na których natychmiast rzucili się reporterzy. Nagle spomiędzy ochroniarzy wyłonił się wysoki, pomarszczony, siwowłosy prokurator o wściekłym wyrazie twarzy. Najwyraźniej był niepocieszony, że nie udało mu się doprowadzić do skazania niewinnego człowieka. Spojrzał na nas wszystkich z ostentacyjną drwiną, na co zareagowaliśmy bardzo żywo. Rozległy się przenikliwe gwizdy, obelżywe wrzaski i wulgaryzmy. Wśród buczenia i zaaferowanych dziennikarzy Tom Sneddon przedarł się do samochodu, w ostatniej chwili uchylając się przed szklaną butelką, rzuconą prosto w miejsce, gdzie przed chwilą znajdowała się jego głowa. Jeszcze przez chwilę dało się słyszeć obelżywe epitety. Patrząc na oddalający się samochód roztrząsałam w myślach, jak ten wredny gad miał sumienie rujnować niewinnego człowieka. Tak, z pewnością zdawał sobie sprawę, że nic na niego nie ma. Więc po co to wszystko?
Moje rozważania przerwała diametralna zmiana atmosfery. Rozległy się oklaski i wiwaty. Kobieta obok mnie krzyknęła: „Michael!”. Jak na komendę odwróciłam głowę od zakrętu, za którym zniknął samochód.
I oto on.
Wszyscy zaczęli krzyczeć z radością, włącznie ze mną i Kate. Z szerokim uśmiechem patrzyłam na mojego idola, gdy nagle odwrócił głowę idealnie w moją stronę i spojrzał mi w oczy. Uśmiech zniknął z mojej twarzy. Przestałam reagować na jakiekolwiek bodźce. Przeszedł mnie dreszcz przerażenia. Twarz Michaela była potwornie zmęczona i miała kamienny wyraz. Wyglądałaby całkowicie martwo, gdyby nie jeden szczegół.
Oczy.
Jego piękne, duże, ciemne oczy ziały niesamowitą liczbą emocji. Patrząc w nie, bez trudu można było zrozumieć stan, w jakim znajdował się ich właściciel. Biło od nich rozpaczą, bólem, smutkiem. Należały do człowieka samotnego i niezrozumianego. Przez chwilę, wpatrując się w to spojrzenie. Zobaczyłam wszystko, co przeżywała w tej chwili tak droga mi osoba. Zrezygnowanie. Poniżenie. Nieodwracalną stratę dobrego imienia. I jeszcze raz – przeraźliwy ból. Ból z tego powodu, że niemal wszystko dobre, co zrobił w życiu, obróciło się przeciw niemu. Nie obchodziło go w tej chwili, jaki jest wynik procesu, jeżeli w ogóle to do niego dotarło. Proces, który wyniszczał go przez tyle miesięcy, nie miał w tej chwili znaczenia, bo ludzie i tak już przyczepili mu łatkę pedofila. Na myśli o tych kłamliwych oskarżeniach zacisnęło mi się gardło. Jak tak można?
Posłać w świat tyle miłości, tyle pomocy, a w zamian dostać… nienawiść i odrzucenie? Chciał tylko dać światu trochę dobra, szczęścia, a skończyło się duchowym, bardzo bolesnym kopniakiem prosto w twarz.
Michael odwrócił ode mnie wzrok. Mimo że nasze oczy spotkały się zaledwie na dwie sekundy, zdążyłam wyczytać z jego spojrzenia więcej, niż niektórzy podczas godzinnej rozmowy. Zrozumiawszy jego podły nastrój, straciłam ochotę do świętowania. Zalała mnie fala dojmującego smutku. Ciągle miałam przed oczami wypraną z emocji twarz i płonący przeraźliwym smutkiem wzrok idola. Moja gwałtowna zmiana nastroju nie uszła uwadze Kate.
- Alice, wszystko w porządku? Co się stało?
- Ja… – Zaczęłam zdławionym głosem – Nie… Nieważne. P-później ci powiem, przepraszam. – Powiedziałam spuszczając wzrok, żeby ukryć zaszklone oczy.
Odwróciłam się szybko, i dłużej nie powstrzymując łez, zaczęłam się przepychać w kierunku wolnej przestrzeni. Znalazłam w kieszeni kluczyki, dobiegłam do naszego samochodu i wsiadłam tylnymi drzwiami zatrzaskując je za sobą. Rzuciłam się na siedzenia i wybuchłam długim, obfitym płaczem.
Zanim go osądzisz, spróbój naprawdę go pokochać. Spójrz w swoje serce, a potem zapytaj: Czy widziałeś jego dzieciństwo?
Awatar użytkownika
alice_225
Posty: 82
Rejestracja: pt, 07 paź 2011, 18:45
Lokalizacja: Bielawa

Post autor: alice_225 »

Ehh.. gdzieś mi wcięło akapity jak wklejałam. :(
Zanim go osądzisz, spróbój naprawdę go pokochać. Spójrz w swoje serce, a potem zapytaj: Czy widziałeś jego dzieciństwo?
ODPOWIEDZ