Zależy dla kogokaem pisze:Who Is It jest idealnie zgrany ze słowami piosenki, nie mówiąc już o tym, że sam utwór jest dużo bardziej udany.Margareta pisze:"In The Closet" jest idealnie zgrane ze słowami piosenki, nie mówiąc io tym, że sam utwór jest dużo bardziej udany.
Najsłabsze Ogniwo
- Man in the mirror
- Posty: 768
- Rejestracja: wt, 15 lip 2008, 18:08
- Get_On_The_Floor
- Posty: 171
- Rejestracja: sob, 09 sty 2010, 18:38
- Lokalizacja: Bydgoszcz
kaem pisze:Co prawda w ITC Michael macho i Naomi seksbomba, ale wolę świetnie przedstawioną historię prostytutki. Generalnierządzi.
Hola, hola! Proszę mnie nie nazywać "adwersarzem WII" i tym bardziej nadinterpretowywać mojego awatara
Głos na ITC.
Who Is It - Film zawarty w 6 minutach. Już od pierwszych sekund zagłębiamy się w tragizm uczuć głównego bohatera. W ITC wszystko jest jasne. Tutaj nad każdą sytuacją trzeba się zastanawiać: "Why?!" Pierwsze sekundy zapowiadają ciemność, mrok spowity rozpaczą. Każda ma swoje odzwierciedlenie bólu zawartego w piosence. Dla wielu fanów Michael to tylko taniec, wygibasy. Nic bardziej mylnego. Michael udowodnił tym teledyskiem, iż jest mistrzem wpływania na odbiorcę. Spróbuj wczuć się w jego rolę, odkryj tą ukrytą prawdę.
Przejdźmy do sedna. Postać dochodzi do pewnych wniosków - "I never was, we never were", "Don't Bother Me". Wszystko staje się na pozór przejrzyste, lecz fatum daje o sobie znać...
Jednym zdaniem? Najlepszy kfm Michaela Jacksona.
Who Is It - Film zawarty w 6 minutach. Już od pierwszych sekund zagłębiamy się w tragizm uczuć głównego bohatera. W ITC wszystko jest jasne. Tutaj nad każdą sytuacją trzeba się zastanawiać: "Why?!" Pierwsze sekundy zapowiadają ciemność, mrok spowity rozpaczą. Każda ma swoje odzwierciedlenie bólu zawartego w piosence. Dla wielu fanów Michael to tylko taniec, wygibasy. Nic bardziej mylnego. Michael udowodnił tym teledyskiem, iż jest mistrzem wpływania na odbiorcę. Spróbuj wczuć się w jego rolę, odkryj tą ukrytą prawdę.
Przejdźmy do sedna. Postać dochodzi do pewnych wniosków - "I never was, we never were", "Don't Bother Me". Wszystko staje się na pozór przejrzyste, lecz fatum daje o sobie znać...
Jednym zdaniem? Najlepszy kfm Michaela Jacksona.

Moim faworytem jest In The Closet.
Nie jest ordynarnie ani wulgarnie. To jest bardziej kuszenie i obietnica, że za chwilę coś się wydarzy.
Ze smakiem pokazane są sceny uwodzenia, te najbardziej intymne przyciemnione, a napięcie rośnie z minuty na minutę.
Wspominana już przez niektórych sepia dodaje szlachetności obrazom, jednak moją uwagę zwraca tutaj zastosowanie bieli jako dominującego koloru.
„Biały” to symbol czystości, niewinności.
Trochę to przewrotne: z jednej strony biel, z drugiej pożądanie i miłość cielesna.
Mnie się to nie kłóci, a nawet bardzo podoba. Poprzez zastosowanie bieli realizatorzy pokazują, że miłość fizyczna nie musi oznaczać czegoś brudnego i wulgarnego. Może być namiętnie i pięknie zarazem.
Biały to też kolor wtajemniczenia, ceremoniału przejścia; noszony przez narzeczone, przez czarodziejki i ... więcej o bieli w sztuce tutaj.
W tym short filmie nikt niczego nie udaje, historia nie ma drugiego i dziesiątego dna. Gramy w otwarte karty. I to też mi się podoba.
W tym przypadku obraz jest idealnie zespolony z tekstem.
Naomi świetnie wypełnia swoją rolę, ośmiela mistrzowsko „nieśmiałego” kochanka.
No i w końcu nie chowa się facet z tą swoją wstydliwością jak w RTT w konwencji dowcipu.
Wreszcie miał odwagę przyznać i pokazać, że istnieje też fascynacja cielesna a nie tylko miziu-miziu i markowane pocałunki.
A o czym jest ta piosenka? Nie o kobiecym pożądaniu? To kobieta tutaj naciska i prowokuje. On potrzebuje tych gestów zachęty kiedy szepce „dare me”, ośmiel mnie, spraw, żebym się odważył.
Michael świetnie i przekonująco wygląda w roli kochanka, który daje się wodzić na pokuszenie.
Wiele bym dała za to, żeby zobaczyć minę „nieśmiałego” Michaela chwilę po tym jak nakręcił wjazd między uda Naomi.
Tak bardzo rozwodzimy się nad przesłaniem WII, ale szczerze mówiąc trochę mało prawdopodobna ta jest historyjka, chociaż bardzo filmowa.
Tekst piosenki jest bardziej uniwersalny. Wersja z teledysku trochę wydumana.
Tym razem głos na Who Is It.
Nie jest ordynarnie ani wulgarnie. To jest bardziej kuszenie i obietnica, że za chwilę coś się wydarzy.
Ze smakiem pokazane są sceny uwodzenia, te najbardziej intymne przyciemnione, a napięcie rośnie z minuty na minutę.
Wspominana już przez niektórych sepia dodaje szlachetności obrazom, jednak moją uwagę zwraca tutaj zastosowanie bieli jako dominującego koloru.
„Biały” to symbol czystości, niewinności.
Trochę to przewrotne: z jednej strony biel, z drugiej pożądanie i miłość cielesna.
Mnie się to nie kłóci, a nawet bardzo podoba. Poprzez zastosowanie bieli realizatorzy pokazują, że miłość fizyczna nie musi oznaczać czegoś brudnego i wulgarnego. Może być namiętnie i pięknie zarazem.
Biały to też kolor wtajemniczenia, ceremoniału przejścia; noszony przez narzeczone, przez czarodziejki i ... więcej o bieli w sztuce tutaj.
W tym short filmie nikt niczego nie udaje, historia nie ma drugiego i dziesiątego dna. Gramy w otwarte karty. I to też mi się podoba.
W tym przypadku obraz jest idealnie zespolony z tekstem.
Naomi świetnie wypełnia swoją rolę, ośmiela mistrzowsko „nieśmiałego” kochanka.
No i w końcu nie chowa się facet z tą swoją wstydliwością jak w RTT w konwencji dowcipu.
Wreszcie miał odwagę przyznać i pokazać, że istnieje też fascynacja cielesna a nie tylko miziu-miziu i markowane pocałunki.
Nie rozumiem tego zarzutu.Noemi pisze:Widać, ze jest zawstydzony i brak mu śmiałości w kontakcie z Naomi.
A o czym jest ta piosenka? Nie o kobiecym pożądaniu? To kobieta tutaj naciska i prowokuje. On potrzebuje tych gestów zachęty kiedy szepce „dare me”, ośmiel mnie, spraw, żebym się odważył.
Michael świetnie i przekonująco wygląda w roli kochanka, który daje się wodzić na pokuszenie.
Wiele bym dała za to, żeby zobaczyć minę „nieśmiałego” Michaela chwilę po tym jak nakręcił wjazd między uda Naomi.
Tak bardzo rozwodzimy się nad przesłaniem WII, ale szczerze mówiąc trochę mało prawdopodobna ta jest historyjka, chociaż bardzo filmowa.
Man in the mirror pisze:historia niczym z filmu kryminalnego, a wszystko pasuje do siebie idealnie jak nie lepiej.
Eee.. Gdzie tu historia kryminalna, gdzie Wy ją widzicie? Gdzie tu miłość do prostytutki?kaem pisze:Who Is It jest idealnie zgrany ze słowami piosenki
Tekst piosenki jest bardziej uniwersalny. Wersja z teledysku trochę wydumana.
Tym razem głos na Who Is It.
People say I’m crazy
Doing what I’m doing
Watching the wheels - John Lennon
Doing what I’m doing
Watching the wheels - John Lennon
Tu nie chodzi o "kupowanie" tych rewelacji. Tu chodzi o efekt ich rozpowszechniania i powtarzania nieskończoną ilość razy. Po pierwsze przylegają, przywierają do bohatera jak zaschnięty ekskrement, po drugie - utrwalają się w pamięci odbiorców. Swoją drogą, przez dwa lata przebywania na tym forum nie naczytałam się tylu ploteczek o Michaelu, co tutaj, w wypowiedziach wielu użytkowników. I wierz mi lub nie, informacje o artyście czerpałam wcześniej, mimochodem z oficjalnych mediów cytujących siebie nawzajem.@neta pisze:jeżeli jeszcze po tylu doświadczeniach z prasą bulwarową "kupujecie" te pseudoartykuły to aż trudno mi uwierzyć.
Właśnie tak. Cierpiący, choć może bardziej z naiwności. Bo w mojej interpretacji te wizytówki to nie do bohatera klipu należą, a do tej dziewczyny, która miała tyle tożsamości ilu klientów. Michael był jednym z nich i chyba liczył na więcej. A tu go zawód spotkał i dlatego szlocha.@neta pisze:ciepiący?????
"Zbierz księżyc wiadrem z powierzchni wody. Zbieraj, aż nie będzie widać księżyca na powierzchni." Yoko Ono
www.forumgim6.cba.pl

www.forumgim6.cba.pl

Osąd przemycony... komuś kto odczytuje te obrazy powierzchownie jest to z pewnością zadedykowane, ale nie specjalnie. To głębia zawarta w schemacie.homesick pisze:wkurza też w samej historii przemycony podskórnie osąd moralny, że to kobieta oszukuje i ma wiele twarzy, a facet niewinnie i ufnie wchodzi w tę grę. a prawda jest chyba inna, to nie prostytutka wykorzystuje klienta, relacja wygląda przecież zgoła inaczej!
Zamiast z nią porozmawiać i dać szansę na wyjaśnienie, nawiał ;)homesick pisze:zawsze miałam pretensję do Michaela, że o nią nie zawalczył
Być może miała nadzieję, że wydostanie się z tej matni, odwlekała z wyjawieniem prawdy w obawie przed czymś co by np. mogło mu zaszkodzić.
Skomplikowana ta akcja, ale przez to daje do myślenia.
Podoba mi się uzasadnienie :)TheMajkeL pisze:Pierwsze sekundy zapowiadają ciemność, mrok spowity rozpaczą. Każda ma swoje odzwierciedlenie bólu zawartego w piosence.
Przejdźmy do sedna. Postać dochodzi do pewnych wniosków - "I never was, we never were", "Don't Bother Me". Wszystko staje się na pozór przejrzyste, lecz fatum daje o sobie znać...
Ostatnio zmieniony śr, 12 wrz 2012, 14:29 przez Talitha, łącznie zmieniany 1 raz.
Naprawdę myślałam, że już nie zaskoczycie mnie żadną odkrywczą interpretacją kfm Who Is It, ale okazuje się, że wyobraźnia ludzka nie zna granic.a_gador pisze:w mojej interpretacji te wizytówki to nie do bohatera klipu należą, a do tej dziewczyny, która miała tyle tożsamości ilu klientów. Michael był jednym z nich i chyba liczył na więcej. A tu go zawód spotkał i dlatego szlocha.
Klientem to on według mnie nie był, a poczuł się zraniony, bo został OSZUKANY. Rozumiem, że ta kobieta ukrywała przed nim swoją profesję; jeśli się zakochała, to chciała jakoś go zatrzymać, a nie wiedziała jak się z tego wyplątać.
Ale czy on nie miał prawa odejść, gdy okazało się, że ta, którą kochał ma wielu takich „majkelów”. Jeśliby wiedział o jej profesji, to poczułby się tak zraniony, że chciałby uciec jak najdalej i w samotności lizać rany? Wyraźnie nie był przygotowany na taki cios, w innym wypadku może dałby jej szansę. Ale na co? Że ograniczy tych klientów do trzech, albo będzie pracować tylko w parzyste dni tygodnia a nieparzyste (bo ich więcej) odda Majkelkowi?
Cała ta historia jest baaardzo filmowa, ale „świat jakichkolwiek prostytutek jest mi obcy, luksusowych tym bardziej” jak pisze GosiOla. I dylematów jakie one mają, gdy dosięgnie je strzała Amora.
Jakoś nie bardzo potrafię takiej kobiecie współczuć, choć staram się rozumieć jej sytuację. Z mojego punktu widzenia mało życiowe te dylematy.
Wolałabym, żeby w tym klipie to zwyczajna dziewczyna zrobiła skok w bok. Wtedy mogłabym rozważać, dlaczego ona to zrobiła, jakie miała motywy To byłoby ciekawsze dla mnie.
A tak, to fabuła naciągana, choć realizacja mistrzowska.
People say I’m crazy
Doing what I’m doing
Watching the wheels - John Lennon
Doing what I’m doing
Watching the wheels - John Lennon
- La_Pantera_Rosa
- Posty: 401
- Rejestracja: wt, 01 gru 2009, 20:32
On nie mógł wytrzymać tej samotności. I Cry Alone At NightTalitha pisze:Zachował się jak "pustak", zamiast z nią porozmawiać i dać szansę na wyjaśnienie, nawiał.
Być może miała nadzieję, że wydostanie się z tej matni, odwlekała z wyjawieniem prawdy w obawie przed czymś co by np. mogło mu zaszkodzić.
Skomplikowana ta akcja, ale przez to daje do myślenia.
Chciał od tego uciec. I Can't Take This Stuff No More
Musiała mu coś obiecać. Sama chciała to zrealizować, lecz była pod wpływem innych, zagłębiona w kłamstwie.
Z jednej strony jej nienawidził a z drugiej kochał. Obłęd + smutek = Załamka.

to może ustalmy co z tymi wizytówkami?anja pisze:Naprawdę myślałam, że już nie zaskoczycie mnie żadną odkrywczą interpretacją kfm Who Is It, ale okazuje się, że wyobraźnia ludzka nie zna granic.
a skąd one wszystkie znalazły się u Majkela.I dlaczego?
Dzwonił po klientach i zbierał czy jak?A może ona je zostawiła przez pomyłkę jak wszystkie paszporty Agent Tomek?
Ja tu się normalnie takich wersji dowiaduję, że warto było tyle czekać
A może kto późno przychodzi sam sobie szkodzi?Oni się umówili na wyjazd ale ona się spóźniła a on miał "fisia" na punkcie punktualności i poleciał sam.
A te duchy w postaci twarzy to jego wizje jej kochanków?
Czytałam gdzieś już interpretacje WII ...chyba ale wciąż mnie zaskakuje co czytam.
w uciekaniu to Michael ZAWSZE był dobry.To zdecydowanie rola jego życiaTheMajkeL pisze:Chciał od tego uciec. I Can't Take This Stuff No More
Człowieku, naucz się tańczyć, bo inaczej aniołowie w niebie nie będą wiedzieć, co z tobą zrobić - Św. Augustyn
To na czym ta zdrada wg Ciebie miała tu polegać?La_Pantera_Rosa pisze: ona kazdemu dawala po wizytowce zanim Michael pojechal do niej do domu tez mial wizytowke wiec raczej byl klientem bo po co swojemu partnerowi dawac blaszke ze swoim imieniem ?
Co go tak mocno zabolało?
Facet wie, że ona jest prostytutką, potem znajduje inne wizytówki i ucieka w rozpaczy?
Coś się to kupy nie trzyma. No chyba, że nie spodobały mu się te inne imiona, którymi się posługiwała, albo ubodło go to, że oskubała go z pieniędzy.
A na serio, myślę jednak, że chodzi tu raczej o uczucia, bo w innym przypadku nie jęczał by tak bardzo i nie czkał patrząc zapłakanymi oczami.
@neta pisze:to może ustalmy co z tymi wizytówkami?
To, że miał też wizytówkę nie świadczy, że wiedział czym ona się zajmuje. Wizytówki daje się nowo poznawanym osobom. Robi to wielu ludzi, nie tylko luksusowe kurtyzany.
Ta wizytówka to symbol, że on znał ją jako Alex, a kiedy dotarło do niego, że są też inni, którzy znają ją jako Dianę czy inną kobietę, to poczuł się oszukany.
Moja wersja jest taka.
No i ciągle twierdzę, że jest w tym short filmie przerost formy nad treścią.
Ostatnio zmieniony śr, 13 lip 2011, 23:07 przez anja, łącznie zmieniany 1 raz.
People say I’m crazy
Doing what I’m doing
Watching the wheels - John Lennon
Doing what I’m doing
Watching the wheels - John Lennon

z Naomi!