Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej 2006!!!
Teraz będzie dosyc długi tekst ale mam nadzieje, że ktoś go jednak przeczyta i podzieli się swoimi uwagami na temat moich spostrzeżeń...
Jesteśmy już po meczu Polska - Ekwador. Nikomu w naszym kraju nie trzeba chyba przypominać, iż zakończył się on totalną klęską naszego zespołu gdyż przegraliśmy 0:2. Porażka boli niesłychanie. Zagraliśmy po prostu źle. Szkoda mi bardzo kibiców, którzy na stadionie i poza nim zachowywali się naprawdę świetnie. No cóż. Zawód jest ogromny. Tym bardziej, że sprawili go Ci, na których najbardziej liczyliśmy, czyli: Żurawski, Krzynówek i przede wszystkim Szymkowiak. Bo gorsza postawa innych nie uderza nas tak mocno gdyż to właśnie wyżej wymienieni stanowią (stanowili?) o sile naszej ekipy i to im najbardziej ufaliśmy. Niestety tego wieczora każdy z nich był tylko cieniem samego siebie. W drużynie były tylko 2 jasne punkty. Artur Boruc i Euzebiusz Smolarek. Ten drugi jest zresztą jedynym piłkarzem, który wybiegł wczoraj w podstawowej jedenastce, niebojącym się podjąć ryzyko, i zaatakować bez kompleksów. To jednak zdecydowanie za mało by myśleć o dobrym wyniku choćby tylko w pojedynczym meczu, nie mówiąc już o całym turnieju. Cała reszta bojaźliwie wycofywała piłkę pod własną bramkę, gdzie zbyt długo ją przetrzymywano. Było to szczególnie irytujące po stracie gola. O ile taka gra na początku wydawała się być objawą spokoju naszej drużyny i próby jej dojrzałego prowadzenia meczu, o tyle po 20 minutach i utracie gola ewidentnie stała się dowodem na naszą bezsilność. Zamiast rzucić się na rywala, „nasi” chłopcy grali tak jakby to oni prowadzili i pilnowali wyniku. Nawet i to nie wychodziło im jednak specjalnie dobrze gdyż Ekwadorczycy jeszcze przed przerwą mogli spokojnie podwyższyć prowadzenie. Fakt, iż zmiany są konieczne wydawał się być oczywisty chyba nawet dla widza niezbyt zorientowanego w futbolu, gdyż gra naszej ekipy była porażająco słaba. Niestety Paweł Janas jakby tego nie dostrzegał, Albo dostrzegał, ale po prostu nie wiedział, co ma zrobić, aby zmienić ten stan rzeczy. Zdecydowanie za długo czekał z wprowadzeniem na boisko Kosowskiego, Jelenia i Brożka. Zwłaszcza dwaj ostatni udowodnili, iż z całą pewnością to oni są przyszłością polskiego futbolu. Szkoleniowiec na pewno więc ponosi sporą odpowiedzialność za porażkę, aczkolwiek ja byłbym ostrożny w szturmowaniu jego osoby wielką krytyką. Sporo mówi się teraz o tym, iż Janas popełnił błąd zmieniając ustawienie zespołu, które przecież funkcjonowało z dobrym skutkiem w eliminacjach. I to jest fakt. Takowym jest również jednak to, iż ustawienie 4-5-1, czy jak kto woli 4-2-3-1 gdyby było dobrze realizowane to byłoby idealne dla naszej ekipy. Zapewniałoby, bowiem spokój w defensywie, ale także dawało spore możliwości w ofensywie. Tak, więc nie ma co szukać powodów porażki w ustawieniu. Bo nikt nie kazał Radomskiemu i Sobolewskiemu tracić bez sensownie piłek w środku pola. Nikt także nie mówił Jopowi, aby dawał się bezlitośnie wyprzedzać i ogrywać Ekwadorczykom. Myślę, iż wina porażki leży w głowach piłkarzy.
Po pierwsze fakt, że znaczna większość kibiców na stadionie, to będą Polacy, oraz to, iż łatwo ograli ich w poprzedniej towarzyskiej potyczce, spowodowała, iż jednak czuliśmy się zdecydowanym faworytem. Może to i dobrze, że tak się czuliśmy. Tyle, że niestety u nas pojęcie bycia faworytem, jest kompletnie wypaczone i od razu oznacza to, iż rywal ma się przed nami położyć i czekać aż my spokojnie strzelimy im gole.
Po drugie zaś, w polskiej drużynie od bardzo dawna brakuje prawdziwego mózgu drużyny. Wraz z utratą bramki z Polaków natychmiast uciekła ta negatywna pewność siebie, zaś wkradł się jeszcze gorszy strach. Każdy chciał jak najszybciej pozbyć się piłki. Ktoś może zadać pytanie, dlaczego np. Maciej Żurawski, czy Mirek Szymkowiak zbierają tak dobre recenzje w klubach a w meczach kadry wypadają słabiej? Odpowiedź jest według mnie taka, iż po prostu tam oni czerpią pewność i waleczność od innych, zaś sami jej nie dają, albo dają niewiele. Dlatego kiedy spotykają się wszyscy razem na zgrupowaniach kadry, a potem na meczach, to zachowują się jak zbłąkane owieczki. Nie ma, bowiem duchowego przywódcy drużyny, kogoś, kto potrafiłby w trudnym momencie ryknąć stanowczo na kolegów i poderwać ich do boju. Dla przykładu Francja to Zidane, Ukraina- Andriy Shevchenko, Portugalia - Figo, zaś Polska to szara masa.
Na koniec chciałbym wrócić jeszcze na chwilę do sprawy do niedawna najważniejszej, czyli do braku powołania dla Dudka, czy Frankowskiego. Uważam, że wszelkie głosy, iż przegraliśmy, bo nie było tej dwójki byłyby bez sensowne. Boruc zagrał, bowiem bezbłędnie i nie miał najmniejszych szans na obronę strzałów po których padły gole, zaś Frankowski jest napastnikiem żyjącym z podań kolegów. Wczoraj natomiast poza Ebim Smolarkiem, druga linia nie istniała, tak więc i „łowca bramek” by nie pomógł. I o co było tyle szumu?
Jesteśmy już po meczu Polska - Ekwador. Nikomu w naszym kraju nie trzeba chyba przypominać, iż zakończył się on totalną klęską naszego zespołu gdyż przegraliśmy 0:2. Porażka boli niesłychanie. Zagraliśmy po prostu źle. Szkoda mi bardzo kibiców, którzy na stadionie i poza nim zachowywali się naprawdę świetnie. No cóż. Zawód jest ogromny. Tym bardziej, że sprawili go Ci, na których najbardziej liczyliśmy, czyli: Żurawski, Krzynówek i przede wszystkim Szymkowiak. Bo gorsza postawa innych nie uderza nas tak mocno gdyż to właśnie wyżej wymienieni stanowią (stanowili?) o sile naszej ekipy i to im najbardziej ufaliśmy. Niestety tego wieczora każdy z nich był tylko cieniem samego siebie. W drużynie były tylko 2 jasne punkty. Artur Boruc i Euzebiusz Smolarek. Ten drugi jest zresztą jedynym piłkarzem, który wybiegł wczoraj w podstawowej jedenastce, niebojącym się podjąć ryzyko, i zaatakować bez kompleksów. To jednak zdecydowanie za mało by myśleć o dobrym wyniku choćby tylko w pojedynczym meczu, nie mówiąc już o całym turnieju. Cała reszta bojaźliwie wycofywała piłkę pod własną bramkę, gdzie zbyt długo ją przetrzymywano. Było to szczególnie irytujące po stracie gola. O ile taka gra na początku wydawała się być objawą spokoju naszej drużyny i próby jej dojrzałego prowadzenia meczu, o tyle po 20 minutach i utracie gola ewidentnie stała się dowodem na naszą bezsilność. Zamiast rzucić się na rywala, „nasi” chłopcy grali tak jakby to oni prowadzili i pilnowali wyniku. Nawet i to nie wychodziło im jednak specjalnie dobrze gdyż Ekwadorczycy jeszcze przed przerwą mogli spokojnie podwyższyć prowadzenie. Fakt, iż zmiany są konieczne wydawał się być oczywisty chyba nawet dla widza niezbyt zorientowanego w futbolu, gdyż gra naszej ekipy była porażająco słaba. Niestety Paweł Janas jakby tego nie dostrzegał, Albo dostrzegał, ale po prostu nie wiedział, co ma zrobić, aby zmienić ten stan rzeczy. Zdecydowanie za długo czekał z wprowadzeniem na boisko Kosowskiego, Jelenia i Brożka. Zwłaszcza dwaj ostatni udowodnili, iż z całą pewnością to oni są przyszłością polskiego futbolu. Szkoleniowiec na pewno więc ponosi sporą odpowiedzialność za porażkę, aczkolwiek ja byłbym ostrożny w szturmowaniu jego osoby wielką krytyką. Sporo mówi się teraz o tym, iż Janas popełnił błąd zmieniając ustawienie zespołu, które przecież funkcjonowało z dobrym skutkiem w eliminacjach. I to jest fakt. Takowym jest również jednak to, iż ustawienie 4-5-1, czy jak kto woli 4-2-3-1 gdyby było dobrze realizowane to byłoby idealne dla naszej ekipy. Zapewniałoby, bowiem spokój w defensywie, ale także dawało spore możliwości w ofensywie. Tak, więc nie ma co szukać powodów porażki w ustawieniu. Bo nikt nie kazał Radomskiemu i Sobolewskiemu tracić bez sensownie piłek w środku pola. Nikt także nie mówił Jopowi, aby dawał się bezlitośnie wyprzedzać i ogrywać Ekwadorczykom. Myślę, iż wina porażki leży w głowach piłkarzy.
Po pierwsze fakt, że znaczna większość kibiców na stadionie, to będą Polacy, oraz to, iż łatwo ograli ich w poprzedniej towarzyskiej potyczce, spowodowała, iż jednak czuliśmy się zdecydowanym faworytem. Może to i dobrze, że tak się czuliśmy. Tyle, że niestety u nas pojęcie bycia faworytem, jest kompletnie wypaczone i od razu oznacza to, iż rywal ma się przed nami położyć i czekać aż my spokojnie strzelimy im gole.
Po drugie zaś, w polskiej drużynie od bardzo dawna brakuje prawdziwego mózgu drużyny. Wraz z utratą bramki z Polaków natychmiast uciekła ta negatywna pewność siebie, zaś wkradł się jeszcze gorszy strach. Każdy chciał jak najszybciej pozbyć się piłki. Ktoś może zadać pytanie, dlaczego np. Maciej Żurawski, czy Mirek Szymkowiak zbierają tak dobre recenzje w klubach a w meczach kadry wypadają słabiej? Odpowiedź jest według mnie taka, iż po prostu tam oni czerpią pewność i waleczność od innych, zaś sami jej nie dają, albo dają niewiele. Dlatego kiedy spotykają się wszyscy razem na zgrupowaniach kadry, a potem na meczach, to zachowują się jak zbłąkane owieczki. Nie ma, bowiem duchowego przywódcy drużyny, kogoś, kto potrafiłby w trudnym momencie ryknąć stanowczo na kolegów i poderwać ich do boju. Dla przykładu Francja to Zidane, Ukraina- Andriy Shevchenko, Portugalia - Figo, zaś Polska to szara masa.
Na koniec chciałbym wrócić jeszcze na chwilę do sprawy do niedawna najważniejszej, czyli do braku powołania dla Dudka, czy Frankowskiego. Uważam, że wszelkie głosy, iż przegraliśmy, bo nie było tej dwójki byłyby bez sensowne. Boruc zagrał, bowiem bezbłędnie i nie miał najmniejszych szans na obronę strzałów po których padły gole, zaś Frankowski jest napastnikiem żyjącym z podań kolegów. Wczoraj natomiast poza Ebim Smolarkiem, druga linia nie istniała, tak więc i „łowca bramek” by nie pomógł. I o co było tyle szumu?
MrPiter - TYLKO WIDZEW RTS
Ja przeczytałem :)mrpiter pisze: Odpowiedź jest według mnie taka, iż po prostu tam oni czerpią pewność i waleczność od innych, zaś sami jej nie dają, albo dają niewiele. Dlatego kiedy spotykają się wszyscy razem na zgrupowaniach kadry, a potem na meczach, to zachowują się jak zbłąkane owieczki. Nie ma, bowiem duchowego przywódcy drużyny, kogoś, kto potrafiłby w trudnym momencie ryknąć stanowczo na kolegów i poderwać ich do boju. Dla przykładu Francja to Zidane, Ukraina- Andriy Shevchenko, Portugalia - Figo, zaś Polska to szara masa.
Mądrze piszesz, zacytowany fragment wydaje mi się bardzo trafny.
Myślę że zaspali bo nie bardzo czuli o co walczą, wydaje mi się że mecz z Niemcami dobrze im zrobi i obudzi w nich trochę agresji. Mecz z Niemcami będzie walką o honor, a i „wróg” będzie bardziej realny a nie egzotyczny.
Niemiecka prasa ma z naszych chłopaków niezły ubaw, jakiś redaktor zauważył że część naszej reprezentacji dane mu było poznać tydz. temu gdy tynkowali mu ściany w domu. Ktoś tam zauważył że Rasiak byłby lepszym ogrodnikiem niż piłkarzem, więc niech im jeszcze trochę nawrzucają to się może zmobilizują chłopaki.
P.S.
Cały czas mnie zastanawia dlaczego Janas podczas meczu zamiast obserwować murawę patrzył w niebo. Szukał tam dwunastego zawodnika? (biblia nic nie mówi o tym że Jezus fascynował się football’em), a może przyjechał na mundial podziwiać konstrukcję niemieckich stadionów, albo może szukał słońca o 22.00 żeby mieć jakąś wymówkę po meczu.
Żeby ich zmobilizować, to tak 3 godziny przed meczem, powinni im pokazywać zdięcia z Oświęcimia... możeby się jakoś spięli i zawalczyli... bo puki co to ledwie sie toczą po tym boisku.... daliby coś z siebie tak.... tak duchem...THRILLER pisze:
Mecz z Niemcami będzie walką o honor, a i „wróg” będzie bardziej realny a nie egzotyczny.
Niemiecka prasa ma z naszych chłopaków niezły ubaw, jakiś redaktor zauważył że część naszej reprezentacji dane mu było poznać tydz. temu gdy tynkowali mu ściany w domu. Ktoś tam zauważył że Rasiak byłby lepszym ogrodnikiem niż piłkarzem, więc niech im jeszcze trochę nawrzucają to się może zmobilizują chłopaki.
pzdr
'Dance for yourself, if someone understands good. If not then no matter, go right on doing what you love.'
* Louis Horst
* Louis Horst
http://michalkrawiec.iportfolio.pl/
NASZ PIERWSZY TANIEC NA WESELU :)
http://www.youtube.com/watch?v=cEQN4965I4A
It's all for love L.O.V.E
NASZ PIERWSZY TANIEC NA WESELU :)
http://www.youtube.com/watch?v=cEQN4965I4A
It's all for love L.O.V.E
Paweł Janas już przed mundialem ogłosil, iż na mecz z Niemcami z całą pewnością nie będzie mobilizował polskiej ekipy przy pomocy wspomnień II wojny światowej. Wydaje mi się to w stu procentach słuszne, gdyż wracanie do tamtych wydarzeń byłoby po prostu nietaktowne. Poza tym mogłoby to jeszcze bardziej wystraszyć naszych, że jak wybiegną na boisko to zobaczą ultra wrogo do nas nastawionych hitlerowców zamiast piłkarzy i kibicówAnitka pisze:Żeby ich zmobilizować, to tak 3 godziny przed meczem, powinni im pokazywać zdięcia z Oświęcimia... możeby się jakoś spięli i zawalczyli... bo puki co to ledwie sie toczą po tym boisku.... daliby coś z siebie tak.... tak duchem...THRILLER pisze:
Mecz z Niemcami będzie walką o honor, a i „wróg” będzie bardziej realny a nie egzotyczny.
Niemiecka prasa ma z naszych chłopaków niezły ubaw, jakiś redaktor zauważył że część naszej reprezentacji dane mu było poznać tydz. temu gdy tynkowali mu ściany w domu. Ktoś tam zauważył że Rasiak byłby lepszym ogrodnikiem niż piłkarzem, więc niech im jeszcze trochę nawrzucają to się może zmobilizują chłopaki.
pzdr
MrPiter - TYLKO WIDZEW RTS
mrpiter, nie masz wrażenia, że jesteś bardziej naładowany... każdy z osobna JEST.....
własnie o to chodzi..., żeby mieli jakieś ambicje, pokonać Nimców...ale nie....
zachowują się jak takie panienki na szpileczkach bojące sie o swoje paznokcie....ruszyć sie troszkę, znienawidzić delikatnie(tylko na okres meczu) przeciwnieka, w końcu jest on twoim przeciwnikiem, nie?
własnie o to chodzi..., żeby mieli jakieś ambicje, pokonać Nimców...ale nie....
zachowują się jak takie panienki na szpileczkach bojące sie o swoje paznokcie....ruszyć sie troszkę, znienawidzić delikatnie(tylko na okres meczu) przeciwnieka, w końcu jest on twoim przeciwnikiem, nie?
'Dance for yourself, if someone understands good. If not then no matter, go right on doing what you love.'
* Louis Horst
* Louis Horst
Wlasnie obejrzalam sobie mecz Meksyk (no wiadomo dlaczego
) vs Iran. Szczegolnie ten Iran brzmial niezbyt zachecajaco, ale mecz okazal sie fenomenalny. Ogromny wysilek obu druzyn i zwyciestwo Meksyku 3-1, przy czym dwie ostatnie i zwycieskie bramki dla Meksyku padly w koncowce drugiej polowy. Niezwykla dynamika obu druzyn pozwala tylko marzyc o jakichkolwiek powazniejszych dokonaniach naszej reprezentacji, jesli nie zdarzy sie cud. Gra byla bardzo efektowna, zaciete i trzymajaca w napieciu przez wiekszosc meczu. Takie widowiska naprawde milo sie oglada.... och chcialabym zeby nasza druzyna zaprezentowala sie choc w polowie tak jak malo znana druzyna Iranu. Niech w koncu zagraja tak, by nawet to przegranym meczu nie mieli sie czego wstydzic.


Początek naszego meczu wyglądał całkiem obiecująco ale im dalej tym szło coraz gorzej a po stracie bramki Polacy wyglądali na takich, którzy nie mają pomysłu jak wynik zmienić na bardziej korzystny. Jeden walczący gracz w polu to za mało nawet jak na niezbyt mocny Ekwador.
Przykro to powiedzieć ale z tych drużyn, których mecze widziałem Polska zaprezentowała się najgorzej i to nie tylko ze względu na porażkę ale także na styl tej porażki.
Ps. W mojej opinii mecz Argentyna - Wybrzeże Kości Słoniowej jak dotąd bezsprzecznie najlepszym widowiskiem tych mistrzostw.
Przykro to powiedzieć ale z tych drużyn, których mecze widziałem Polska zaprezentowała się najgorzej i to nie tylko ze względu na porażkę ale także na styl tej porażki.
Ps. W mojej opinii mecz Argentyna - Wybrzeże Kości Słoniowej jak dotąd bezsprzecznie najlepszym widowiskiem tych mistrzostw.

Całkowicie się zgadzam. Każda drużyna prezentuje wspaniałą szybkość i jakąś myśl w grze. Każdy walczy do upadłego. Jest tylko 1 drużyna która w pierwszej kolejce zdecydowanie od wszystkich odstawała. I niestety nie jest to Ekwador....MJJ pisze: Przykro to powiedzieć ale z tych drużyn, których mecze widziałem Polska zaprezentowała się najgorzej i to nie tylko ze względu na porażkę ale także na styl tej porażki.
Z tym również się zgadzam. To było fenomenalne widowisko. Szkoda mi WKS ponieważ absolutnie nie zasłużyli na porażkę. Mam nadzieję, że jeszcze uda im się jednak wyjść z grupy. Innym fantastycznym spotkaniem był pojedynek Włochów z Ghaną. Tempo w jakim grały obie drużyny w 1 połowie było po prostu szalone. Kapitalny mecz. Tym bardziej, iż ITALIA, której od dziecka kibicuje wreszcie nie grała słynnego catenaccio lecz atakowała i grała naprawdę pięknie. Podobnie jak Ghana... Ehh. Żeby nasi chłopcy grali tak jak wspomniane afrykańskie drużyny...MJJ pisze:Ps. W mojej opinii mecz Argentyna - Wybrzeże Kości Słoniowej jak dotąd bezsprzecznie najlepszym widowiskiem tych mistrzostw.
MrPiter - TYLKO WIDZEW RTS
- wojtek_p-ce
- Posty: 210
- Rejestracja: sob, 29 paź 2005, 17:16
- Lokalizacja: Pabianice
Jak widać nie musialeś się przygotowywać na pośmiewisko,byliśmy nieco gorszym zespolem od Niemiec w tym meczu(nie ma co się oszukiwać),ale postawa Polskich pilkarzy byla super!!(moze poza glupim faulem na druga zolta kartke Sobolewskiegowojtek_p-ce pisze:Jestem przygotowany na najgorsze, czyli pośmiewisko z naszych chłopców w meczu Polska-Niemcy. (smutne t[/b])![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
Wreszcie ktoś mówi do rzeczy: (Boruc, Żewłakow)
http://sport.gazeta.pl/Mundial2006/1,73035,3420306.html
http://sport.gazeta.pl/Mundial2006/1,73035,3420306.html


