Zwierzęta za tęczowym mostem...
Zwierzęta za tęczowym mostem...
Jeśli temat był - przepraszam.
Temat poświęcony naszym milusińskim.. których już nie ma.
Dzisiaj zdechła moja chomiczka, dżungarek, Milka. Nie opowiem szczegółów bo znowu się rozkleję... Może później, jak ochłonę..
Miała 2,5 roku, była wybredna ale kochana.
A Wasi podopieczni?
Temat poświęcony naszym milusińskim.. których już nie ma.
Dzisiaj zdechła moja chomiczka, dżungarek, Milka. Nie opowiem szczegółów bo znowu się rozkleję... Może później, jak ochłonę..
Miała 2,5 roku, była wybredna ale kochana.
A Wasi podopieczni?
- marcinokor
- Posty: 897
- Rejestracja: śr, 31 mar 2010, 17:07
- Lokalizacja: Ustroń
Mam na koncie już parę zmarłych zwierzaków.
Na początku dwie bulterierki Ofa i Spoti. Spoti zmarła pierwsza na serce Ofa trochę później. Wychowywałem się z nimi od urodzenia. Kiedy Ofa zmarła miałem około 7 lat. Następny był szczur Stewart. Pewnego dnia zasnął na kółku do biegania i już się nie obudził, do dzisiaj mamy jego klatkę. Potem był ptaszek Świergotek z pola korego uratowaliśmy przed śmiercią bo miał złamane skszydło. Zmarł ze starości.
Stewart i Świergotek spoczywają w moim ogródku.[*]
Na początku dwie bulterierki Ofa i Spoti. Spoti zmarła pierwsza na serce Ofa trochę później. Wychowywałem się z nimi od urodzenia. Kiedy Ofa zmarła miałem około 7 lat. Następny był szczur Stewart. Pewnego dnia zasnął na kółku do biegania i już się nie obudził, do dzisiaj mamy jego klatkę. Potem był ptaszek Świergotek z pola korego uratowaliśmy przed śmiercią bo miał złamane skszydło. Zmarł ze starości.
Stewart i Świergotek spoczywają w moim ogródku.[*]

A u mnie było coś takiego...
W październiku na początku, albo pod koniec września zmarł mój najukochańszy kotek... Rudy...
Strasznie płakałam.... To był dla mnie cios.. Miał 19 lat, to dużo jak na kota... Był rudy, odtąd jego imię... Zawsze będę go pamiętać... Rudy spoczywa w ogródku mojej babci... [*]
A inny kotek sąsiadów... Zmarł na raka... Wtedy nie płakałam, ale łzy były i to dużo...
Bądź pod koniec września przyszedł taki malutki kotek do mojej babci... Codziennie odwiedziałam babcię i bawiłam się z nim, a tydzień później kotek uciekł i... i nie wiem co z nim. Może go ktoś przygarnął, może zginął, nie wiem naprawdę... Ale to głupie! Mam łzy w oczach to pisząc... Iskierek to ten mały kotek... Miał dopiero 2 miesiący, był taki słodki, kochany i śliczny... Płakałam, gdy się dowiedziałam, że babcia ma go oddać do schroniska, ale obroniłam, walczyłam o niego, udało się ten jeden raz... Myślałam, że mi się odpłaci, a on uciekł ode mnie tak po prostu... Okej, kończę i tak już ryczę na całego...
Martuś i Marcin to przykre, współczuję wam, ale ja przeżywam to strasznie... Po prostu masakra... Nie rozumiem, czemu one uciekają i giną... Ja je tak mocno kochałam... Okey, ryczę już...
Mocno_zdołowana_i_smutna_ Zosia . . .
W październiku na początku, albo pod koniec września zmarł mój najukochańszy kotek... Rudy...
Strasznie płakałam.... To był dla mnie cios.. Miał 19 lat, to dużo jak na kota... Był rudy, odtąd jego imię... Zawsze będę go pamiętać... Rudy spoczywa w ogródku mojej babci... [*]
A inny kotek sąsiadów... Zmarł na raka... Wtedy nie płakałam, ale łzy były i to dużo...
Bądź pod koniec września przyszedł taki malutki kotek do mojej babci... Codziennie odwiedziałam babcię i bawiłam się z nim, a tydzień później kotek uciekł i... i nie wiem co z nim. Może go ktoś przygarnął, może zginął, nie wiem naprawdę... Ale to głupie! Mam łzy w oczach to pisząc... Iskierek to ten mały kotek... Miał dopiero 2 miesiący, był taki słodki, kochany i śliczny... Płakałam, gdy się dowiedziałam, że babcia ma go oddać do schroniska, ale obroniłam, walczyłam o niego, udało się ten jeden raz... Myślałam, że mi się odpłaci, a on uciekł ode mnie tak po prostu... Okej, kończę i tak już ryczę na całego...
Martuś i Marcin to przykre, współczuję wam, ale ja przeżywam to strasznie... Po prostu masakra... Nie rozumiem, czemu one uciekają i giną... Ja je tak mocno kochałam... Okey, ryczę już...
Mocno_zdołowana_i_smutna_ Zosia . . .
Koty tak mają Zosiu...
Obojgu wam współczuję...
Teraz ja odtworzę swoją historię...
Wróciłam ze szkoły. Wziełam gruszkę, mandarynkę, banana i kubusia. W każdym bądź razie usiadłam przed TV i coś oglądałam. Babcia do mnie:
-A ile lat ma Milka?
-Dwa i pół, niestety niedługo umrze.-odpowiedziałam melancholijnie. Każdy zawsze o to pytał.
-A czy ona już nie żyje?
-CO?!?!?!
Wstałam i podbiegłam do akwarium.
Milka leżała połową łebka w miseczce z wodą i miała szeroko otwarte oczy.
-Milka?..-spytałam cicho.-Milka!
Nie poruszyła się. Dotknęłam jej karku. Był zimny i sztywny.
Wybiegłam z pokoju i zadzwoniłam już w swoim do mamy. Gdy jej to opowiadałam, rozpłakałam się, potem do mojej przyjaciółki. Płakałam cały dzień a dzisiaj rano w szkole w szatni przed WFem słuchałam na fula Guns N' Roses ,,Don't Cry''. Gdy mama chowała ją do pudełka z trocinami zawołała mnie i spytała czy chcę jej coś powiedzieć zanim się z nią rozstanę.
Popatrzyłam na nią, pogłaskałam ją i powiedziałam:
,,Byłaś kochanym chomiczkiem, będę za tobą tęsknić, kocham cię.''
Rozryczałam się wtedy na całego i przytuliłam do mamy. Potem rodzice ją pochowali, nie mogłam iść z nimi bo musiałam pilnować siostry w domu bo jest chora... Czuję się winna tego, że nie byłam przy niej gdy umierała..
Nie radzę kupować chomików.
Króciutko żyją a potem strasznie się cierpi.
Miluś, mój poprzedni chomik, którego miałam jak chodziłam do przedszkola, zmarł podobnie. Tyle że on na raka, a moja chomiczka chyba na zawał serca...
Tyle że nie widziałam jego ciała... Wszystkiego już nie było gdy wróciłam. Ryczałam niemiłosiernie. Tak jak wczoraj i trochę dzisiaj.
Teraz został mi tylko mój pies Shih-tzu, Baron. Jest kochany, czuł, że Milka nie żyje, powąchał ją spuścił łeb i się położył... To było takie smutne... Pełne bólu...
Pamiętam jak ona biegała w kuli a on się z nią bawił :) Teraz to się nie powtórzy
{*}
Obojgu wam współczuję...
Teraz ja odtworzę swoją historię...
Wróciłam ze szkoły. Wziełam gruszkę, mandarynkę, banana i kubusia. W każdym bądź razie usiadłam przed TV i coś oglądałam. Babcia do mnie:
-A ile lat ma Milka?
-Dwa i pół, niestety niedługo umrze.-odpowiedziałam melancholijnie. Każdy zawsze o to pytał.
-A czy ona już nie żyje?
-CO?!?!?!
Wstałam i podbiegłam do akwarium.
Milka leżała połową łebka w miseczce z wodą i miała szeroko otwarte oczy.
-Milka?..-spytałam cicho.-Milka!
Nie poruszyła się. Dotknęłam jej karku. Był zimny i sztywny.
Wybiegłam z pokoju i zadzwoniłam już w swoim do mamy. Gdy jej to opowiadałam, rozpłakałam się, potem do mojej przyjaciółki. Płakałam cały dzień a dzisiaj rano w szkole w szatni przed WFem słuchałam na fula Guns N' Roses ,,Don't Cry''. Gdy mama chowała ją do pudełka z trocinami zawołała mnie i spytała czy chcę jej coś powiedzieć zanim się z nią rozstanę.
Popatrzyłam na nią, pogłaskałam ją i powiedziałam:
,,Byłaś kochanym chomiczkiem, będę za tobą tęsknić, kocham cię.''
Rozryczałam się wtedy na całego i przytuliłam do mamy. Potem rodzice ją pochowali, nie mogłam iść z nimi bo musiałam pilnować siostry w domu bo jest chora... Czuję się winna tego, że nie byłam przy niej gdy umierała..
Nie radzę kupować chomików.
Króciutko żyją a potem strasznie się cierpi.
Miluś, mój poprzedni chomik, którego miałam jak chodziłam do przedszkola, zmarł podobnie. Tyle że on na raka, a moja chomiczka chyba na zawał serca...
Tyle że nie widziałam jego ciała... Wszystkiego już nie było gdy wróciłam. Ryczałam niemiłosiernie. Tak jak wczoraj i trochę dzisiaj.
Teraz został mi tylko mój pies Shih-tzu, Baron. Jest kochany, czuł, że Milka nie żyje, powąchał ją spuścił łeb i się położył... To było takie smutne... Pełne bólu...
Pamiętam jak ona biegała w kuli a on się z nią bawił :) Teraz to się nie powtórzy
{*}
- marcinokor
- Posty: 897
- Rejestracja: śr, 31 mar 2010, 17:07
- Lokalizacja: Ustroń
Zośka słuchaj nie napisałem o tym jeszcze, bo to miało być o zwierzakach które umarły, ale też coś opowiem o moim kocie. Pewnego dnia tata przywiózł od cioci małego kotka, którego nazwałem Filip. Musiał
mieszkać nadworze bo miałem w pewnym stopniu alergię. Aż w końcu zniknął... Do dzisiaj nie wiemy gdzie on jest. Raz szedłem na spacer z tatą i zobaczyliśmy dużego kocura. Powiedziałem że jest on trochę podobny do Filipa i tata zaczął do niego wołać "Filip, Filip" i on za nami poszedł zawrócił dopiero gdy weszliśmy do lasu...
mieszkać nadworze bo miałem w pewnym stopniu alergię. Aż w końcu zniknął... Do dzisiaj nie wiemy gdzie on jest. Raz szedłem na spacer z tatą i zobaczyliśmy dużego kocura. Powiedziałem że jest on trochę podobny do Filipa i tata zaczął do niego wołać "Filip, Filip" i on za nami poszedł zawrócił dopiero gdy weszliśmy do lasu...

- marcinokor
- Posty: 897
- Rejestracja: śr, 31 mar 2010, 17:07
- Lokalizacja: Ustroń