Elvis żyje?
Odkopuję temat po prawie roku :) Oczywiście przeczytałem cały. 
Dixie zna Pani może jakieś dobre-wartościowe treścią książki o Elvisie? Najlepiej po polsku. Na Allegro jest trochę tego ale nie wiem co wybrać i często nie jest po polsku bądź nie jest to biografia itp. Myślę, że wie Pani o co mi chodzi. Coś dla kogoś zielonego.
Chce mi się przeczytać jakąkolwiek interesującą książkę, a nie wiedziałem do tej pory jaką O Elvisie z wielką chęcią przeczytam
 O Elvisie z wielką chęcią przeczytam   ew. film również może być, byle był wiarygodny i prawdziwy.
 ew. film również może być, byle był wiarygodny i prawdziwy.
Pozdrawiam.
						
									
						
										
							Dixie zna Pani może jakieś dobre-wartościowe treścią książki o Elvisie? Najlepiej po polsku. Na Allegro jest trochę tego ale nie wiem co wybrać i często nie jest po polsku bądź nie jest to biografia itp. Myślę, że wie Pani o co mi chodzi. Coś dla kogoś zielonego.
Chce mi się przeczytać jakąkolwiek interesującą książkę, a nie wiedziałem do tej pory jaką
 O Elvisie z wielką chęcią przeczytam
 O Elvisie z wielką chęcią przeczytam   ew. film również może być, byle był wiarygodny i prawdziwy.
 ew. film również może być, byle był wiarygodny i prawdziwy.Pozdrawiam.
- Man in the mirror
- Posty: 768
- Rejestracja: wt, 15 lip 2008, 18:08
Ja się nie zgadzamCanario pisze:Spodziewałem się tegoDixie pisze:Nie zgadzam się
I rozumiem.
Ale z tym ze Come Together lepiej od Johna Lennona zaśpiewał Michael Jackson to chyba sie zgodzisz? ;)
 
 Lepiej od Michaela i Lennona zaspiewała Tina Turner
Ike & Tina Turner - Come together 1971
Tina Turner - Come Together
Co do Elvisa, uwielbiam go;)
Szczególnie za Love Me Tender
Nie ma z czym się zgadzać bo tu chodziło o MJ i JL ;pJa się nie zgadzam
Wracając do tego czy Elvis żyje czy nie. Chciałbym aby żył. Nie zdziwiłbym się gdyby w 2027 roku ujawniono, że była tam postać woskowa. Nie wiem czy to prawda ale podobno są takie substancje, które powodują zatrzymanie akcji serca na kilka godzin czy coś takiego.
Edit: Tinę bardzo lubię i zaraz sobie oglądnę. Nie widziałem jej wersji Come Together ale obiło mi się o uszy, że śpiewała ten utwór.
Re: Elvis żyje?
Fanka MJ pisze:Czy Elvis naprawde umarł? A moze zyje sobie gdzieś tam hen hen daleko jako ponad 70 - letni staruszek? Zapraszam do wspólnego odkrywania tajemnicy
Elvis miał motywy aby uzurpować swoją smierc:
- miał długi u ludzi powiązanych z mafią
- był „więzniem swej sławy” – znane są przypadki grózb zamachu na Jego życie, obawiał się o bezpieczeństwo żony i córki; pewnego razu gdy zachorował w Los Angeles , nie mógł dostać odpowiedniej opieki medycznej ponieważ szpital był wręcz otoczony przez fanów
- pod koniec Jego życia (rzekomy „koniec”) jego kondycja, wygląd i głos nie były w najlepszym stanie. Siwiał, miał nadwage, głos słabł. Był zbyt prózny aby przyznać się do tego że się starzeje i zbyt dumny aby pokazać się fanom w nienajlepszej kondycji
Na pare tygodni przed „smiercią” ludzie z otoczenia Elvisa zauważyli Jego „dziwne” zachowanie. Nie zamówił żadnych nowych ubran mimo ze przytył 50 funtów,a na ostatnim koncercie na Hawajach pozegnał się z publicznością. Zwolnił kilka osób na których polegał od dawna. Dwa dni przed „śmiercią” zadzwonił do przyjaciółki – pani Foster. Powiedział jej ze nie planuje jechać na nastepny koncert. Ona zapytała czy odwołał go, dostała przeczącą odpowiedz. Elvis powiedział jej aby nie zadawała wiecej pytań i nie wierzyła w to co przeczyta. Zapewnił ją ze to koniec Jego problemów i ze wkrótce do niej zadzwoni. Pani Foster poddała się badaniom na wykrywaczu kłamstw – przeszła go pozytywnie.
Dzien po smierci Elvisa Jego była kochanka – Lucy de Barbon dostała przez poczte róze .Przy rózy była karteczka z podpisem „El Lancelot” – tak pieszczotliwie nazywała Elvisa i nikt poza nimi nie wiedział o tym określeniu.
Zaskakujący jest fakt, ze pogrzeb odbył się bardzo szybko – dzień po śmierci. Zbudowanie trumny na specjalne zamowienie, ważącej 900 funtów powinno zająć sporo czasu – jak widać uwinięto się z tym nadzwyczaj szybko, za szybko.
Jakiś czas temu przygotowywałam prezentacje na zajęcia nt : Smierc w róznych kulturach i religiach. Coby urozmaicic te zajecia, znalazłam w internecie kilka zdjec zmarłych „celebrities”, m.in. Presleya. Znane zdjecie z gazety The National Enquirer przedstawia fragment twarzy Elvisa w trumnie. Własnie....czy to aby naprawde Elvis? Już wówczas, mimo ze nie interesowałam się Królem Rock’n’Roll’a zauważyłam ze cos tu nie gra. Na koncercie nagranym może 2 mc przed śmiercią widziałam Elvisa otyłego, siedzącego przed fortepianem, ze zmęczoną twarzą spływającą potem. Natomiast twarz w trumnie to twarz Elvisa z początków Jego kariery, sami spójrzcie....Widać to, choć zdjecie jest czarno białe. Twarz jest sztuczna i „woskowa”. Ludzie którzy przyszli na pogrzeb i widzieli przez chwile ciało twierdzą ze to nie On. Nie ten nos, brwi, ręce, ponadto bokobrody z jednej strony odklejały się (!). Powietrze wokół trumny było chłodne. Zamontowano w trumnie klimatyzacje, aby figura woskowa utrzymała się w dobrym stanie.
Drugie imię Elvisa zawsze było pisane jako „ARON”. Natomiast na nagrobku jest „Aaron”.
Jeszcze jedno: Presley w 1975 miał robioną biopsję wątroby. Porównano DNA z tej biopsji z materiałem genetycznym pobranym z autopsji. To były dwa różne DNA...
Na razie z mojej strony tyle. Dopiero dziś zaczęłam przekopywać internet w poszukiwaniu materiałów do tej ciekawej zagadki, wiec nie mam tego wiele, to co napisałam to duzy skrót. Mam nadzieje ze ktoś bardziej się tym interesuje i podeśle kilka interesujących linków.
odwołując się do pierwszego postu Iwony...
temat sprzed roku, ale ja zauważyłam te dywagacje kilka miesięcy temu. moja pierwsza reakcja to było: nie przesadzajmy... zaraz wszyscy zmartwychwstaną tak? chociaż nie wierzę w śmierć Michaela (tak jak Iwona) i jest tu dużo nieścisłości, rzeczy dziwnych i zbiegów okoliczności(ale to nie ten wątek, zeby się rozwijać), to jednak odkopywanie wszystkich znanych ludzi, którzy oficjalnie i dla świata nie żyją wydaje/wydawało mi się bardzo naciągane, głupie itd.
ale niewątpliwie coś w tym jest. o ile wierzyć tym doniesieniom, o których napisała Iwona i faktycznie to zdjęcie z gazety jest prawdziwe i te inne rzeczy, no to już śmierć Elvisa wcale nie wydaje się taka oczywista. O tym się nie mówi na co dzień w prasie i mediach i nie pisze za wiele o tym w książkach, ale przecież od zarania dziejów działy się różne przekręty ze śmierciami czy ogólnie rzecz biorąc z wydarzeniami z życia "wielkich", jest wiele dziwnych sytuacji i faktów, o których nawet możemy nie wiedzieć (i teraz nie podam nawet żadnego przykładu). więc bardzo prawdopodobne jest, że dziś, w XXI wieku, kiedy już można praktycznie zrobić wszystko za pieniądze i jest dostęp do różnych technik itd., jakieś jednostki mogły(by) z tego skorzystać z rozmaitych osobistych ważnych(zakładam) powodów.
Elvisa też mało znam i musiałabym się nieźle wczytać, na co obecnie nie bardzo mam czas, żeby być może coś jeszcze wyłowić z jego życiorysu by być bliżej prawdy o jego śmierci tudzież życiu dalszym. Ale temat jest wart zachodu, uwagi.
Nie wiem czy pamiętacie... i ja sama nie pamiętam kiedy i jak dokładnie, ale była historia z Billem Cosby. To były lata 90te jakoś, pod koniec, kiedy dowiedziałam się, że zmarł. (...) Teraz ostatnio okazało się, że nie tylko ja i mocno zadziwiła mnie ta historia. Okazuje się, że Bill Cosby żyje i ma się świetnie, ma nawet Twittera http://twitter.com/BillCosby i jakiś czas temu był live w show Jay'a Leno. Potem był jakiś 'trending topic' że Bill Cosby nie żyje i wiele ludzi śmiało się: który to raz i na jak długo tym razem. Czyli BYŁ już w historii showbiznesu jakiś deathoax i być może było o tym głośno swojego czasu, tylko ja przeoczyłam czy coś.
Tak więc, gdy teraz słyszę tekst w stylu:
- Michael Jackson żyje.
- Taa, Elvis też żyje,
to nie mogę powstrzymać się od śmiechu i od razu wyobraźnia podsuwa mi obrazki z dnia/godziny, kiedy okaże się oficjalnie, że obaj sfingowali swoją śmierć i wielu osobom gacie i szczęki z wrażenia opadną.

Mam coraz większe przeczucie, że za naszego życia okaże się jeszcze kilka szokujących niewyobrażalnych rzeczy.
---w związku z tym(tak przy okazji napiszę) rozwiąże się tajemnica śmierci Księżnej Diany, gdy umrą królowa, Karol & co.
Generalnie chyba każda epoka miała jakieś wielkie wydarzenia zapisane w historii, nie tylko polityczne, które miały wpływ i mają nadal na życie milionów ludzi na całym świecie. Jakiś szok, dramaty i niesamowite rzeczy, które jednak się działy, wbrew oczekiwaniom mass.
Jednak kilka z tych doniesień o Elvisie można podważyć. Kwiaty mógł wysłać dzień wcześniej. Przez 2 ostatnie miesiące MÓGŁ schudnąć. Wokół trumny było zimno, bo wiadomo, że zmarły człowiek się... ekhm.."psuje" i śmierdzi.;P
Ale co z tego... ludzie zawsze wierzą mediom, dlatego media nazywane są czwartą władzą. Łatwiej jest posłuchać/obejrzeć w tv, bo tam przecież poważni ludzie pracują, taka pani w garsonce czy pan w okularach przecież są tacy wiarygodni. I przecież nie będą się ośmieszać dociekając czy aby na pewno,bo ktoś im tak doniósł, nikt sie nie wychyla tylko klepie z promktera, nie raz jeszcze z dramatycznym tonem w głosie, żeby wypadło szczególnie. "CNN potwierdza" przecież. No to prawda... R.I.P. ;((((
dobra... dość tego. kolejny raz obiecuję sobie, że już się nigdy nie odezwę na mjpt
 ,a jednak ciągle to robię przy jakiejś okazji.
 ,a jednak ciągle to robię przy jakiejś okazji. Elvis wraca z "nową" płytą Viva Elvis The Album.
Nie jestem jego fanką, ale to klasyk.
Płyta ma ma fajne współczesne brzmienie, ciekawe są duety. Oklepane Love Me Tender nabrało za sprawą Marie-Mai ciepłego wyrazu, dla mnie jest bardziej strawne. Super odświeżone Burning Love. Prawdziwy Rock. Suspicious Minds nawet w propozycjach do głosowania w radiowej Trójce (razem z Michaelem).
Ortodoksyjni wielbiciele starego brzmienia mogą być niezadowoleni, ale moim zdaniem ta muzyka ma teraz szansę dotrzeć do młodszej publiki.
Więcej tutaj
I jeszcze przyszło mi do głowy, czy Sony zupełnie przypadkiem płyty Elvisa i Michaela wydaje w odstępie miesięcznym? Zbieg okoliczności?
						
									
						
							Nie jestem jego fanką, ale to klasyk.
Płyta ma ma fajne współczesne brzmienie, ciekawe są duety. Oklepane Love Me Tender nabrało za sprawą Marie-Mai ciepłego wyrazu, dla mnie jest bardziej strawne. Super odświeżone Burning Love. Prawdziwy Rock. Suspicious Minds nawet w propozycjach do głosowania w radiowej Trójce (razem z Michaelem).
Ortodoksyjni wielbiciele starego brzmienia mogą być niezadowoleni, ale moim zdaniem ta muzyka ma teraz szansę dotrzeć do młodszej publiki.
Więcej tutaj
I jeszcze przyszło mi do głowy, czy Sony zupełnie przypadkiem płyty Elvisa i Michaela wydaje w odstępie miesięcznym? Zbieg okoliczności?
People say I’m crazy
Doing what I’m doing
Watching the wheels - John Lennon
			
							Doing what I’m doing
Watching the wheels - John Lennon
majkelzawszespoko wiesz, oglądałam o nim dokument na jakiejś stacji i muszę powiedzieć że umarł w wannie. 
Ale z ćpaniem przyznam rację.
Lubie jego twórczość, to, że był utalentowanym piosenkarzem.
Nic więcej.
Jak całował się z babkami na koncertach albo ćpał i był taki.. Nie wiem, ja bym z takim człowiekiem nie mogła żyć.
A co do jego życia...
Może żyje. Może nie. Choć dowodów na to że MJ żyje jest o wiele więcej... Ostatnio słyszałam że list od niby Lisy Marie Presley pod ołtarzem był napisany jego pismem (sprawdzała osoba która zawodowo się tym zajmuje''. Albo słoneczniki, symbol zmartwychwstania, auto z nimi namalowanymi przed jego domem, helikopter, coroner... Tego jest wiele wiele i nie mam siły wypisywać wszystkiego bo i tak pewnie parę rzeczy zapomniałam i później se przypomnę.
Ale to temat o Elvisie, więc, powiem tyle.
Miał motywy, ale czy żyje czy nie, dowiemy się we właściwym czasie.
P.S. W This Is It Michael mówił o czterech latach że mamy tyle lat na uratowanie ziemi... A może tak naprawdę za tyle wróci ? Jeszcze 3 lata. Zobaczymy. Nie pojawi się wtedy, nadal będę wierzyć.
Wiara jest najważniejsza.
						
									
						
										
							Ale z ćpaniem przyznam rację.
Lubie jego twórczość, to, że był utalentowanym piosenkarzem.
Nic więcej.
Jak całował się z babkami na koncertach albo ćpał i był taki.. Nie wiem, ja bym z takim człowiekiem nie mogła żyć.
A co do jego życia...
Może żyje. Może nie. Choć dowodów na to że MJ żyje jest o wiele więcej... Ostatnio słyszałam że list od niby Lisy Marie Presley pod ołtarzem był napisany jego pismem (sprawdzała osoba która zawodowo się tym zajmuje''. Albo słoneczniki, symbol zmartwychwstania, auto z nimi namalowanymi przed jego domem, helikopter, coroner... Tego jest wiele wiele i nie mam siły wypisywać wszystkiego bo i tak pewnie parę rzeczy zapomniałam i później se przypomnę.
Ale to temat o Elvisie, więc, powiem tyle.
Miał motywy, ale czy żyje czy nie, dowiemy się we właściwym czasie.
P.S. W This Is It Michael mówił o czterech latach że mamy tyle lat na uratowanie ziemi... A może tak naprawdę za tyle wróci ? Jeszcze 3 lata. Zobaczymy. Nie pojawi się wtedy, nadal będę wierzyć.
Wiara jest najważniejsza.
A może i ja dodam swoje 5 groszy. W weekend zaczęłam słuchać Elvisa  . Nie sądziłam, że kiedyś nastąpi ten moment, ale jednak. Tak na chwilę obecną, to mogę jedynie powiedzieć, że rzeczywiście nie bez powodu zdobył taką sławę i Michaela porównuje się właśnie do niego. Świetne rytmy, wspaniałe ruchy- czegóż chcieć więcej? Więzienny rock wnosi swoje, jak i cytat, gdy mówi, że "nie jest królem, królem jest Jezus Chrystus, a on jest jedynie piosenkarzem". Nie chodzi nawet o jego religię, a o pokorę, którą cenią sobie wysoko zarówno u Michaela, jak i teraz u Elvisa. Nie powiem, że nie zaciekawił mnie fakt, iż syn Romka Polańskiego ma na imię właśnie... Elvis
. Nie sądziłam, że kiedyś nastąpi ten moment, ale jednak. Tak na chwilę obecną, to mogę jedynie powiedzieć, że rzeczywiście nie bez powodu zdobył taką sławę i Michaela porównuje się właśnie do niego. Świetne rytmy, wspaniałe ruchy- czegóż chcieć więcej? Więzienny rock wnosi swoje, jak i cytat, gdy mówi, że "nie jest królem, królem jest Jezus Chrystus, a on jest jedynie piosenkarzem". Nie chodzi nawet o jego religię, a o pokorę, którą cenią sobie wysoko zarówno u Michaela, jak i teraz u Elvisa. Nie powiem, że nie zaciekawił mnie fakt, iż syn Romka Polańskiego ma na imię właśnie... Elvis  .
. 
Moody blue, Trouble, nie wyobrażam sobie teraz, by tego nie znać .
 .
						
									
						
							 . Nie sądziłam, że kiedyś nastąpi ten moment, ale jednak. Tak na chwilę obecną, to mogę jedynie powiedzieć, że rzeczywiście nie bez powodu zdobył taką sławę i Michaela porównuje się właśnie do niego. Świetne rytmy, wspaniałe ruchy- czegóż chcieć więcej? Więzienny rock wnosi swoje, jak i cytat, gdy mówi, że "nie jest królem, królem jest Jezus Chrystus, a on jest jedynie piosenkarzem". Nie chodzi nawet o jego religię, a o pokorę, którą cenią sobie wysoko zarówno u Michaela, jak i teraz u Elvisa. Nie powiem, że nie zaciekawił mnie fakt, iż syn Romka Polańskiego ma na imię właśnie... Elvis
. Nie sądziłam, że kiedyś nastąpi ten moment, ale jednak. Tak na chwilę obecną, to mogę jedynie powiedzieć, że rzeczywiście nie bez powodu zdobył taką sławę i Michaela porównuje się właśnie do niego. Świetne rytmy, wspaniałe ruchy- czegóż chcieć więcej? Więzienny rock wnosi swoje, jak i cytat, gdy mówi, że "nie jest królem, królem jest Jezus Chrystus, a on jest jedynie piosenkarzem". Nie chodzi nawet o jego religię, a o pokorę, którą cenią sobie wysoko zarówno u Michaela, jak i teraz u Elvisa. Nie powiem, że nie zaciekawił mnie fakt, iż syn Romka Polańskiego ma na imię właśnie... Elvis  .
. Moody blue, Trouble, nie wyobrażam sobie teraz, by tego nie znać
 .
 .cut that out!
			
							Jutro (24.01) | 07:55 na TCM
Elvis w trasie

						
									
						
							Elvis w trasie

Filmweb. Ocena 8,6 to pewnie będzie ciekawie.Gatunek: Film dokumentalny
Reżyseria: Robert Abel, Pierre Adidge
Produkcja: USA, 1972
Obsada: Elvis Presley
Dokument filmowy, na którym zarejestrowane są zarówno koncerty Elvisa Prasleya, jak i materiały zza sceny.
 
 
 
                         




 
  




