Bohaterowie We Are The World

Miejsce na tematy zupełnie nie związane z Michaelem Jacksonem. Tutaj możesz luźno podyskutować o czym tylko masz ochotę. Jedynie rozmowy te muszą być oczywiście kulturalne :) Zapraszam MJówki do pogawędek.
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Bohaterowie We Are The World

Post autor: kaem »

Niedawno zacząłem sięgać po płyty Diany Ross. To nie jest łatwe, bo wcale nie są bardzo dostępne. Nawet wikipedia nie wykazuje pełnej dyskografii, oszczędzając tylko płyty, które dotarły do pierwszej dziesiątki i trzeba skakać po szegółowych opisach, by doszukać się pełni.
Dość dobrze znałem jej repertuar z The Supremes, ale- jak się okazuje, ciekawsze rzeczy można zaleźć w jej solowej dyskografii. Wiecie, że płyta Eaten Alive w całości napisana jest przez braci Gibb z Bee Gees? Disco pełną gębą.
Mnie bardzo ciekawi płyta, do której dostępu nie mam. The Force Behind the Power, album niepodobny do poprzednich. Diana na nim sięga po New Jack Swing.
Diana miała wiele solowych przebojów. Nie tylko Muscles i Eaten Alive, ale też wiele innych. Wiki doliczyła się<< 24 przebojów z Top 10. W 1993 roku została uznana przez Guinessa za artystkę, która osiągnęła największy sukces na świecie w XX wieku.
Wiem, że też Mandey słucha Diany. Naprawdę warto wiedzieć, w kim kochał się Michael. Może miłość będzie zaraźliwa. Myślę że w muzyce Diany można odkryć wiele inspiracji Michaela. Do rozwinięcia.

Mnie ostatnio zajmuje inny bohater We Are The World. Szef. Znaczy Bruce Springsteen. Facet jest niesamowity. Ma zacięcie nie tylko do rocka, ale i bluesa, popowych poruszających ballad, a nawet utworów z wojskowym drygiem. Te najbardziej oczywiste albumy to Born To Run i Born in the USA. Ale właściwie po jakikolwiek jego album sięgam, to mam z tego ogromną przyjemność. Bruce ma świetną kondycję kompozytorską. Jego ostatnie albumy, z ostatniej dekady, wciąż trzymają poziom. Zasłuchuję się w albumie The Rising z 2002 roku będącej odpowiedzią Bruce'a na ataki z 11 września i takie utwory jak Let's be Friends, Nothing Man czy Paradise poruszają mnie na całego.
Szczególna uwagi jest płyta Tunnel Of Love. Boss na niej odszedł trochę od gitary. 1987 rok. To są czasy szczytu popularności Michaela. Biorąc pod uwagę, że dziś jest mnóstwo dobrej muzyki, ale brakuje charyzmatycznych artystów, którzy też sobą by nas zaciekawili, warto szukać w historii.

Temat do rozwinięcia. Gdy wgłębię się bardziej w poszczególne płyty, obiecuję też coś dopisać.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
lazygoldfish
Posty: 152
Rejestracja: sob, 18 lip 2009, 19:20

Post autor: lazygoldfish »

kaem pisze:Naprawdę warto wiedzieć, w kim kochał się Michael.
to prawda, u mnie na przykład silne pragnienie poznania twórczości znajomych MJ'a pojawiło się paradoksalnie po jego śmierci. Myślę, że każdy odkrywał w tych ostatnich 6 miesiącach Michaela Jacksona na nowo, a jednym z elementów tego odkrywania było zerknięcie nieco w stronę muzyki ludzi, którzy byli dla niego pod wieloma względami ważni. Przynajmniej ja tak miałam. Na razie ograniczyłam się do Diany i Steviego Wondera. Jest też Prince, aczkolwiek tego Pana znałam już wcześniej z 2 płyt, teraz przyszła kolej na uzupełnianie sporych luk w wiedzy o jego twórczości.

Jako że nie lubię przytłaczać samej siebie sporo ilością nowej muzyki, to plan poznawania tak obszernych dyskografii jak wspomnianej trójki musiałam sobie jakoś rozplanować. Stwierdziłam, że poznanie ich w stopniu dostatecznym nastąpi najpewniej pod koniec przyszłego roku. Póki co:

Mirror Mirror

I pozamiatane. Mój absolutny numer 1 ostatnich miesięcy. Pamiętam swego czasu wywiad z Roisin Muprhy, w którym pytano ją o wybitne wokalistki. Wśród wymienionych przez nią Pań była Diana Ross. Irlandka stwierdziła, że była mocno wkurzona po obejrzeniu filmu Dreamgirls, gdyż jej zdaniem scenarzyści zasugerowali widzom, iż era disco to zło i w twórczości Ross była ona czymś niepożądanym. Blame it on disco.

Nie widziałam Dreamgirls, więc nie potrafię tezy Murphy zweryfikować, ale disco i w ogóle fuzję tanecznych gatunków w twórczości Ross będę broniła. Znalezione gdzieś w sieci dwupłytowe the best of podpowiada mi, że to właśnie taką Dianę Ross w przyszłości polubię mimo wszystko najbardziej. Przełom lat 70/80.

Zresztą i tak obstawiając od której płyty powinnam zacząć, sugerowałam się moja wzrokową percepcją okładek i wygrała ta:

Obrazek
diana (1981)
Awatar użytkownika
Agnieszkaaaaa
Posty: 293
Rejestracja: śr, 09 wrz 2009, 22:59
Lokalizacja: never-never land

Re: Bohaterowie We Are The World

Post autor: Agnieszkaaaaa »

kaem pisze:Wiem, że też Mandey słucha Diany
Ja też nenene Na razie w grę wchodzi you tube ale mam zamiar w najbliższej przyszłości kupić jakąś płytkę :) Oczywiście jak znajdę tą która mnie interesuje :)

A i mam takie pytanie czy istnieje jakaś Polska strona o Dianie albo forum? Szukałam i nie znalazłam :komp:
Awatar użytkownika
a_gador
Posty: 773
Rejestracja: ndz, 12 lip 2009, 21:03
Lokalizacja: Śląsk

Post autor: a_gador »

Lionel Richie.
Jakieś 2 miesiące temu kupiłam jego płytę Back to front. Wiem kompilacje nie są najlepszą wizytówką artystów, a ta jest takim właśnie zestawem przebojów od Easy jeszcze z the Commodores do początku lat 90-tych (płyta została wydana przez Motown w 1992 roku). Kupiłam ją ze względu na piękne ballady Hello, Say you say me ze ścieżki dzwiękowej do filmu Białe noce z Jerzym Skolimowskim w jednej z ról, ze względu również na Easy, którą pięknie swego czasu skowerowali Faith no more (to właśnie na ten cover, obok Evidence czekałam na ich koncercie na Openerze). Zaskoczeniem były dla mnie dwie piosenki, które znałam wcześniej, ale w natłoku przesłuchiwanej przeze mnie muzyki, o nich zapomniałam, a mianowicie Endless love i Penny lover. Pierwsza to duet z Dianą Ross, prawdziwy wyciskacz łez - przynajmniej dla mnie, choć tekst taki prosty o dwóch sercach bijących jak jedno, o tym, że kochana znaczy dla kochanego każdy oddech, i krok każdy (w tym wersie to się chyba Lionel zapatrzył w Stinga), cukierkowe to wszystko, ale tak pięknie zaśpiewane. Podobnie z Penny Lover. No taka niezamierzona recenzja tej płyty mi wyszła. Chcę jedynie powiedzieć, że się pana Richie bardzo przyjemnie słucha, ma facet smykałkę do popowych ballad, ale do tańca też coś napisze (All night long, Dancing on the ceiling).
Większość piosenek na tej płycie pochodzi z nagrodzonej w 1984 Grammy w kategorii najlepszego albumu, płyty Can't slow down. Wolę go zdecydowanie w tym solowym wydaniu z lat 80-tych, niż z obecnego podążania za dyskotekowymi rytmami. Nie odkryłam jeszcze twórczości the Commodores.
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Pamiętam płytę Lionela, Louder Than Words. To był album po długiej przerwie, 10- letniej. Marek Niedźwiecki bardzo się cieszył na jego powrót. Płyta była przeciętna dość, kolejne chyba jeszcze bardziej, ale ostatnie trzy utwory na tym albumie... Są porywające.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
Agnieszkaaaaa
Posty: 293
Rejestracja: śr, 09 wrz 2009, 22:59
Lokalizacja: never-never land

Post autor: Agnieszkaaaaa »

Cyndi Lauper

Obrazek
Obrazek

Cyndi ma wspaniały głos, miło się słucha jej muzyki i pomyśleć że mogłaby nie nagrać takich wspaniałych hitów jak "Time After Time", "True Colors", "Girls Just Want To Have Fun", "All Through the Night", "Change Of Heart". Jak wielka by to była strata dla muzyki. W 1977 całkowicie straciła głos ale na szczęście z pomocą Katie Agestra ( nauczycielka śpiewu ) w 1979 r. go odzyskała. W audycji radiowej usłyszałam o tym i wtedy zainteresowałam się tą artystką. W 1983 r. wydała pierwszy solowy album "She's So Unusual". Album pokrył się sześciokrotną platyną. Cyndi była pierwszą debiutującą artystką, której 4 single z jednej płyty znalazły się w Top 5 listy Billboardu. Album "She's So Unusual" znajduje się na liście 500 najlepszych albumów wszech czasów. W 1986 został wydany drugi album Cyndi "True Colors". Również bardzo dobry ale odniósł jednak mniejszy sukces niż pierwszy. Ja mam zamiar kupić w najbliższym czasie płytę "She's So Unusual". W "We are the World" Cyndi śpiewa "Well, well, well, let's realize that a change can only come" Po prostu cudownie ( zawsze czekam na ten moment ;-) ) http://www.youtube.com/watch?v=NGQw3Sws ... re=related


Strona Cyndi http://www.cyndilauper.com/intro.html

Okladka albumu "She's So Unusual"
Obrazek
Awatar użytkownika
a_gador
Posty: 773
Rejestracja: ndz, 12 lip 2009, 21:03
Lokalizacja: Śląsk

Post autor: a_gador »

Odświeżam temat.
W sobotniej Markomanii Niedźwiedź przypomniał piosenkę Romeo is bleeding. Zawsze z przyjemnością jej słuchałam w audycjach pana Marka, bo też tylko on ją prezentował, ale nie zwracałam uwagi na wykonawcę. Jakimż pozytywnym zaskoczeniem okazała się dla mnie informacja, że piosenka pochodzi z płyty Marigold sky duetu Daryl Hall i John Oates, a panowie przecież brali udział w nagrywaniu We are the world. To poszperałam trochę o nich. Panowie są na rynku muzycznym od 1972 roku, wydali 18 studyjnych albumów, kilkanaście kompilacji i albumów koncertowych i uchodzą za specjalistów od mieszania rocka z R'n'B. Największy sukces komercyjny przyniosły im wydana w 1982 roku płyta H2O i Big Bam Boom z 1984 - obie pokryte podwójną platyną. Z pierwszej pochodzi największy hit duetu Maneater, ballada One on one oraz udany, uważam, cover kompozycji Mike'a Oldfielda Family man. Z drugiego wymienionego albumu pochodzi Out of touch , piosenka, do której mam ogromny sentyment. Na przełomie 1983 i 1984 roku stoczyli zacięty bój piosenką Say It Isn't So o pierwsze miejsce na liście przebojów z Say Say Say, ostatecznie uplasowali się na 2 pozycji.
Warto też wspomnieć o płycie Private eyes z 1981 z tytułowym numerem i piosenką I Cant Go For That zsamplowaną, między innymi, przez Simply red w Sunrise. Warto przeczytać w wikipedii rozdział Influence on music and culture
Na razie to tyle. Uciekam, bo oczy mam na zapałkach.
Ostatnio zmieniony wt, 15 cze 2010, 15:13 przez a_gador, łącznie zmieniany 1 raz.
"Zbierz księżyc wiadrem z powierzchni wody. Zbieraj, aż nie będzie widać księżyca na powierzchni." Yoko Ono
www.forumgim6.cba.pl
Obrazek
Mandey
Posty: 3414
Rejestracja: pt, 16 lis 2007, 20:14

Post autor: Mandey »

kaem pisze:Wiem, że też Mandey słucha Diany
No od paru dni znów mnie bierze na Dianę za sprawą coveru Imagine. Panią Ross solowo znam dość obszernie od albumu Touch Me In The Morning z 1973 roku. Co śmieszne, na tej płycie właśnie jest ten cover ale jakoś przy pierwszych odsłuchach mnie nie wzięło. Teraz wracam. Diana nie ma jakiegoś wybitnego głosu ale jej sposób śpiewania bardzo mi odpowiada... Jest jak cieniutka, chłodna kołderka w te ciepłe wieczory i noce, bardzo dużo feelingu. Dla mnie choć być może to oklepane szczytowym jej osiągnięciem jest album z 1980 roku a zwłaszcza jego mistrzowska produkcja. Tam jest takie disco jakiego nikt w całej tej epoce nigdy nie zrobił a przecież w 1980 roku to już się ten boom powoli kończył. Silk Electric też lubię i to nie ze względu na Muscles tam są też inne ciekawe kompozycje.
Dianę prócz zamiłowania do muzyki i talentu z Michaelem łączy jeszcze jedna ważna sprawa. Podczas gdy Ameryka zaczęła się od nich odwracać Europa stała się im bardziej przyjazna. MJ zawsze w Europie był lubiany ale z Dianą to tak nie do końca było. Ona w UK jest bardzo poważana. Mnóstwo jej singli stało się tam hitami podczas gdy w Stanach ginęły w otchłaniach list przebojów.

Polecam jej album Blue z 2006 roku. Co ważne, album nagrywany w latach 71/72 ale ze względu na sukces filmu Lady Sings The Blues zrezygnowano z jego wydania. To jazzowa odsłona pani Ross. Mój drugi ulubiony jej album. Można tam posłuchać jej interpretacji utworu Smile i porównać z Michaelem. Kto wypada lepiej? Na to trzeba odpowiedzieć już sobie samemu...

Podsumowując. Diana Ross to dla mnie wyjątkowa wokalistka i szczerze mogę się nazwać jej fanem... małym ale jednak. Warto poświęcić jej troszkę uwagi. Gdyby ktoś chciał zacząć przygodę z jej muzyką to na dzień dobry polecam jej twórczość jeszcze z The Supremes. Solo zostawcie sobie na deser.
Szukasz mnie? Znajdziesz mnie tutaj albo tutaj ;)
Awatar użytkownika
anja
Posty: 459
Rejestracja: sob, 19 gru 2009, 20:41
Lokalizacja: Kielce

Post autor: anja »

Myślę, że warto wspomnieć dwie wokalistki.
Pierwsza z nich, to postać, której twórczości właściwie nie znam, ale jednej piosenki trzeba koniecznie posłuchać. Zostaje na zawsze. Ze mną od lat 80-tych. Heartbreaker to zupełnie inny łamacz serc niż ten Michaela Jacksona.
Proszę państwa, Dionne Wawrick. Co za głos.
Utwór "Heartbreaker" wykonywany przez Dionne jest autorstwa Bee Gees. Ona sama jest ciotką Whitney Huston.
I jeszcze coś z przyjaciółmi: Stevie Wonder, Gladys Knight, i Elton John: That's What Friends Are For .
Brała udział w Michael Jackson 30th Anniversary Celebration.

Nie sposób zapomnieć o Kim Carnes. Siedzi w mojej głowie od 1981 roku, kiedy to usłyszałam Betty Davis Eyes . Piosenka napisana została przez Jackie DeShannona i Donna Weiss w 1974. Reszty dyskografii tej artystki nigdy nie poznałam, ale głos ma fascynujący.

No i nie mogłam powstrzymać się, aby nie napisać paru słów (a właściwie małego elaboratu) o kimś wyjątkowym.

… w ubiegłym roku o tej porze, w czerwcu, słuchałam prawie wyłącznie Bruce’a Springsteena. I historia zatoczyła koło.
Świetny, mocny głos, charyzma i… gitara.
Jego twórczość to już klasyka rocka. Zasługi Springsteena doceniono, bo w 1998 wprowadzony został do Rock and Roll Hall of Fame.
Springsteen to w moich wspomnieniach Boss. Lata 80-te i 90-te to szczyt jego kariery. Symbol Ameryki po nagraniu Born In The U.S.A. (tutaj wersja koncertowa).
Boss to również laureat wielu nagród, w tym Oskara i Grammy za piosenkę Streets of Philadelphia z filmu Filadelfia z Tomem Hanksem. Utwory Bruce’a dosyć często były wykorzystywane w filmach np. w Jerry Maguire piosenka Secret Garden i w Dead man walking (kolejna nominacja do Oskara).
Trzeba poznać Springsteena z koncertów. Tutaj Fire z lat 80-tych, a tutaj Fire ‘2009 . GŁOS i CHARYZMA.
Fire to piosenka napisana przez Springsteena, którą zamierzał wykonywać Elvis Presley, a w końcu zespół The Pointer Sisters zrobił z niej hit . Bruce nie nagrał jej w studio, ale wykonywał podczas tras koncertowych i w takiej wersji była wydana na singlu.
Czyja wersja lepsza?
Płyta Tunnel Of Love została zakupiona przeze mnie w… ZSRR (winyl, bo któż wtedy w Europie wschodniej słyszał o CD; może nawet i słyszał, ale nierealne do kupienia).
Co tu dużo mówić, moje najukochańsze piosenki Bossa, to te ze starszych płyt: Brilliant Disguise, i My Hometown. Lubię jak on w tej drugiej balladzie mamrocze słowa przy dźwiękach gitary. A przy pierwszych dźwiękach Born To Run od razu zrywam się do życia. To tytułowy utwór z jego płyty z 1975 roku. Kosmiczna energia. Stary dobry rock.
Nie ukrywam, że nie znam ostatniej jego płyty, bo wydał ją w 2009 roku, a ja od roku słucham prawie wyłącznie Michaela…
Kiedyś pewnie nadrobię zaległości, bo podoba mi się My Lucky Day, The Wrestler.

Według magazynu Billboard, Bruce jest drugim (po U2) najlepiej zarabiającym artystą w roku 2009 roku(źródło)

Z pewnością Bruce Sprinsteen od lat mieści się w piątce moich ulubionych artystów.

Jako, że mistrzostwa świata w piłce nożnej w toku, coś dla kibiców.
Ostatnio zmieniony ndz, 20 cze 2010, 13:41 przez anja, łącznie zmieniany 2 razy.
People say I’m crazy
Doing what I’m doing
Watching the wheels
- John Lennon
yarek
Posty: 123
Rejestracja: pt, 26 cze 2009, 15:18
Lokalizacja: Kraków

Post autor: yarek »

anja pisze:Nie sposób zapomnieć o Kim Carnes. Siedzi w mojej głowie od 1981 roku, kiedy to usłyszałam Betty Davis Eyes .
Dokładnie. W mojej głowie siedzi, od kiedy pierwszy raz usłyszałem ten kawałek. Genialny, ejtis w najlepszym wydaniu.
Obrazek
Awatar użytkownika
anja
Posty: 459
Rejestracja: sob, 19 gru 2009, 20:41
Lokalizacja: Kielce

Post autor: anja »

W projekt USA FOR AFRICA byli zaangażowani muzycy zespołu Toto: David Paich i Steve Porcaro.

Obydwaj panowie, Paich i Porcaro w We Are the World grali na keyboardach. David Paich był aranżerem syntezatorów, a Steve Porcaro programował.
Ale nie można mówić tylko o tych dwóch muzykach bez zespołu Toto.

TOTO, to amerykańska supergrupa rockowa, która powstała w Los Angeles w drugiej połowie lat siedemdziesiątych XX w. z inicjatywy perkusisty Jeffa Porcaro oraz klawiszowca Davida Paicha.
Pierwsza płyta TOTO, zresztą o tym samym tytule, została zrealizowana w 1978 r. i okazała się sukcesem (platyna). Trasa koncertowa została kompletnie wyprzedana. Także pochodzący z niej singiel Hold The Line z wokalem Bobby Kimballa na dłużej zagościł na szczytach notowań. Zespół był nominowany do nagrody Grammy jako najlepsza nowa grupa. Krytycy nie lubili ich jednak, płyta TOTO była jedną z najbardziej krytykowanych. Obecnie są jednymi z najbardziej cenionych muzyków sesyjnych w historii muzyki rozrywkowej.

Największe sukcesy grupa przeżywała w latach osiemdziesiątych, kiedy w 1982 r. wydała płytę zatytułowaną Toto IV z najpopularniejszymi hitami zespołu: Africa (z wokalem Davida Paicha)
i Rosanna (podobno piosenka o aktorce Rosannie Arquette, ówczesnej dziewczynie Lukathera). Tym razem zespół otrzymał 6 nagród Grammy: album roku, nagranie roku (Rosanna), producenci roku, najlepsza studyjna realizacja dźwięku, instrumentalna aranżacja akompaniująca wokalowi i wokal aranżowany na dwa i więcej głosów.
Tuż przed nagraniem płyty Fahrenheit (1986 r.) miejsce wokalisty Fredericksena zajął Joseph Williams (syn sławnego kompozytora Johna Williamsa). Williams odszedł z grupy po płycie The Seventh One w 1988 r.

Skład grupy zmieniał się na przestrzeni lat. Podczas całej kariery zespołu, jego członkowie współpracowali z czołówką artystów na świecie jako muzycy sesyjni, grając na setkach, jeśli nie tysiącach nagrań.
Z Michaelem Jacksonem pracowali dość często. Steve Porcaro wymieniany jest już przy okazji płyty Off The Wall. A później nazwiska Steve Porcaro, David Paich, Jeff Porcaro, Steve Lukather ( w różnych konfiguracjach) wymieniane są na płytach aż do History i Blood on the Dance Floor.
Piosenkę Human Nature Quincy Jones otrzymał od zespołu Toto i obaj z Michaelem uznali, że ma ładniejszą melodię niż Africa, największy przebój tego zespołu.
W 2004 roku do zespołu dołączył Greg Phillinganes. Współpracował z The Jacksons od czasu odejścia braci z Motown i utworzenia firmy Peacock Productions, brał udział w sesjach nagraniowych Michaela i jeździł z nim w trasy koncertowe Bad i Dangerous. Kiedy Michael go poznał, Greg był młodym, ale bardzo zdolnym inżynierem dźwięku.
W zespole grało trzech braci Porcaro: Steve, Jeff (zmarł w 1992 r. na atak serca) i Mike.
Dnia 6 czerwca 2008 r. Steve Lukather ogłosił swoje odejście z zespołu i równoczesne rozwiązanie TOTO.
26 lutego 2010 roku grupa ogłosiła, że połączy się ponownie latem 2010 roku na krótką trasę koncertową po Europie i zagra na rzecz chorego Mike’a Porcaro. Na oficjalnej stronie grupy podane są daty koncertów lipcowych.

A oto co lubię najbardziej w Toto :muzyka: :

Rosanna – płyta Toto IV, wokal wiodący: Bobby Kimball i Steve Lukather
Lea płyta Fahrenheit, wokal J. Williams (ulubiony utwór Marka Niedźwieckiego)

U mnie, te dwa powyższe utwory zaliczają się piosenek wszech czasów.

Somewhere Tonight płyta Fahrenheit, wokal J. Williams
I Won't Hold You Back Toto IV: wokal Steve Lukather
Stop Loving You płyta The Seventh One, wokal J. William
Pamela płyta The Seventh One, wokal J. Williams
I’ll Be Over You płyta Fahrenheit, wokal Steve Lukather
I na zakończenie cover Beatlesów w wykonaniu Toto:While My Guitar Gently Weeps.

Toto z Michaelem Jacksonem (i z Dianą Ross) łączy jeszcze jedno: Europa była dla nich bardziej życzliwa niż rodzime USA.
People say I’m crazy
Doing what I’m doing
Watching the wheels
- John Lennon
ODPOWIEDZ