A ja nie pisałem testu z powodu konkursuManInTheMirror23 pisze:Na pewno będzie bardzo łatwy też się go śmiertelnie bałem. Ma próbnym miałem 32 albo 33/40 a na oficjalnym 38/40, był on o wiele łatwiejszy niż ten próbny więc nawet jak Ci ten pierwszy nie za db. pójdzie to nie masz się co martwić bo z tego co wiem ten drugi jest łatwiejszy.Paulina_ pisze:Bardzo boję się testu, będzie bardzo trudny?
Jakie masz podejście do szkoły?
ohh witaj w klubie... ja to po prostu taki cymbał... staram się jak mogę, ale nic nie wychodzi. Zawsze coś źle. I dobrze, że lubisz w-f dla mnie to cudooo. Ja mogłabym lubić szkołę, gdyby kilka rzeczy zmienili... np. te głupie kolory czyli granat, czerń, bielPaulina_ pisze:jedyny przedmiot, z którego jestem kiepska to matematyka
Ogólnie rzecz biorąc, za szkołą przepadam i dobrze się uczę, krótko mówiąc .. ale nie chcę się chwalić.. jest tu wiele lepszych ode mnie
pozdrawiam

I'm starting with the man in the mirror!
- Damianos60
- Posty: 466
- Rejestracja: pt, 12 gru 2008, 10:57
- Lokalizacja: Legnica
Lubie chodzić do szkoły ale nie koniecznie dobrze się uczę.Moja średnia to wacha się między 3 a 4.Lubie Polski,Historie i oczywiście WF.Nie kuje nie uczę się co dzień tylko jak trzeba jakiś sprawdzian albo coś ważnego lub trza oceny poprawiać.Szkoła dla mnie jest ważna i jest na pierwszym miejscu a moje oceny takie jakie mam wynikają z lenistwa. 
To bardzo dobrze, dzięki za pocieszenieManInTheMirror23 pisze:Na pewno będzie bardzo łatwy też się go śmiertelnie bałem. Ma próbnym miałem 32 albo 33/40 a na oficjalnym 38/40, był on o wiele łatwiejszy niż ten próbny więc nawet jak Ci ten pierwszy nie za db. pójdzie to nie masz się co martwić bo z tego co wiem ten drugi jest łatwiejszy.Paulina_ pisze:Bardzo boję się testu, będzie bardzo trudny?
Trzymajcie za mnie kciuki
będziemy trzymać ;)
w-f do dla mnie WSZYSTKO, a co do średniej to w zeszłym roku miałam 5.01 a teraz 5 ahh ( na semestr oczywiście :)) teraz przeszłam parę sukcesów ,,naukowych"
i może zapowiada się 6 z przyrody ;) ale to jeszcze dużooo czasu
witaj mój kolegoDamianos60 pisze:oczywiście WF

I'm starting with the man in the mirror!
Tak jak napisał ManinTheMirror23 nie masz się o co martwić. Pierwszy test jest zawsze trudniejszy.ManInTheMirror23 pisze:Na pewno będzie bardzo łatwy też się go śmiertelnie bałem. Ma próbnym miałem 32 albo 33/40 a na oficjalnym 38/40, był on o wiele łatwiejszy niż ten próbny więc nawet jak Ci ten pierwszy nie za db. pójdzie to nie masz się co martwić bo z tego co wiem ten drugi jest łatwiejszy.Paulina_ pisze:Bardzo boję się testu, będzie bardzo trudny?
W telewizji później straszono statystykami że średnia punktów wyniosła (w roku 2009) 22/40 punktów co według mnie było sporo zaniżone. Oczywiście to zależy też od naszych umiejętności ale ja która wcale nie byłam w podstawówce żadnym orłem miałam na oficjalnym 38 punktów.
Tak wogóle to teraz widzę że z ManInTheMirror23 mieliśmy taką samą liczbę punktów na testach


Odliczam te 2 lata które dzielą mnie od matury... Nie jest źle, bardzo lubię moje liceum, chociaż mam swoje zastrzeżenia.
Mam bardzo fajny profil- klasa dwujęzyczna, zdecydowałam się tu iść 2 lata temu i jestem szczęśliwa, chociaż zawalona pracą- 37 godzin tygodniowo.
Podstawówka i gimnazjum- kompletna porażka. Teraz w liceum moje nerwy odpoczywają. Tak się składa że nauka mnie nie stresuje. To ludzie mnie stresują. I chociaż nauki mam bardzo dużo, to ludzie są spoko, znalazłam tu kilka wspaniałych osób.
Kocham historię Hiszpanii, geografię Hiszpanii, konwersacje z hiszpańskiego i język hiszpański, czyli nasze profilowe przedmioty. Na tych lekcjach czuję że moje horyzonty się poszerzają, a ta często przygnębiająca polska rzeczywistość znika na 45 minut, kiedy mówimy po hiszpańsku i oglądamy turystyczne plakaty rozwieszone w sali. Nasz nauczyciel Hiszpan zawsze mówi, że przekraczając próg jego klasy jesteśmy w Granadzie i mamy mówić tylko po hiszpańsku ;)
Mam bardzo fajny profil- klasa dwujęzyczna, zdecydowałam się tu iść 2 lata temu i jestem szczęśliwa, chociaż zawalona pracą- 37 godzin tygodniowo.
Podstawówka i gimnazjum- kompletna porażka. Teraz w liceum moje nerwy odpoczywają. Tak się składa że nauka mnie nie stresuje. To ludzie mnie stresują. I chociaż nauki mam bardzo dużo, to ludzie są spoko, znalazłam tu kilka wspaniałych osób.
Kocham historię Hiszpanii, geografię Hiszpanii, konwersacje z hiszpańskiego i język hiszpański, czyli nasze profilowe przedmioty. Na tych lekcjach czuję że moje horyzonty się poszerzają, a ta często przygnębiająca polska rzeczywistość znika na 45 minut, kiedy mówimy po hiszpańsku i oglądamy turystyczne plakaty rozwieszone w sali. Nasz nauczyciel Hiszpan zawsze mówi, że przekraczając próg jego klasy jesteśmy w Granadzie i mamy mówić tylko po hiszpańsku ;)
- mimi-yoshi
- Posty: 273
- Rejestracja: czw, 25 cze 2009, 17:53
- Lokalizacja: Katowice
Droga MJwroc, chciałabym choć w ten sposób poznać piękno Andaluzji. Bardzo zazdroszczę znajomości hiszpańskiego, sama teraz po tych (prawie) 3 latach żałuję, że nie wybrałam się do szkoły z tego typu profilem. No ale odstraszyła mnie nieco perspektywa 4 lat nauki w liceum. Uwielbiam Federico Garcia Lorcę, także jakbyś kiedyś naprawdę udała się do Granady, to proszę, błagam o jakąś relację, jeśli wstąpisz do muzeum poświęconego jego osobie.MJwroc pisze:Kocham historię Hiszpanii, geografię Hiszpanii, konwersacje z hiszpańskiego i język hiszpański, czyli nasze profilowe przedmioty. Na tych lekcjach czuję że moje horyzonty się poszerzają, a ta często przygnębiająca polska rzeczywistość znika na 45 minut, kiedy mówimy po hiszpańsku i oglądamy turystyczne plakaty rozwieszone w sali. Nasz nauczyciel Hiszpan zawsze mówi, że przekraczając próg jego klasy jesteśmy w Granadzie i mamy mówić tylko po hiszpańsku ;)
Poszłam więc sobie do najbliższego liceum, jakie miałam w okolicy, bo stwierdziłam, że nie chce mi się taszczyć autobusem. No i tak szczerze, muszę powiedzieć, że mam wrażenie, jakbym umiała mniej niż po gimnazjum. Poszłam sobie na profil humanistyczny (o zgrozo, z filozofią w trzeciej klasie, która jest arcyciekawa, przynajmniej w wykonaniu mojej nauczycielki). No i przyszłam tam z nadzieją, że może będę zdawała historię na maturze, jako, że wydawałam się być (można tak to określić) być w jakimś stopniu jej pasjonatką. Niestety to wrażenie było tylko pozorne, bo dopiero w tej szkole dostrzegłam, że to nie jest taka prosta sprawa. Ile indywidualnego wysiłku kosztowałoby mnie porządne zdanie tego przedmiotu, oczywiście mówię o tym, uwzględniając poziom historii w mojej szkole, a raczej sposób, w jaki prowadzone są lekcje. Raz- zupełnie można się zniechęcić, dwa- trzeba by włożyć w naukę naprawdę dużo wysiłku. Dostrzegłam, jak trudne jest to wyzwanie, kiedy się zorientowałam, że w innych szkołach do tej matury przygotowują się od samego początku- już w pierwszej klasie wypracowania maturalne, powtórki. Tutaj co najwyżej mogłam liczyć na jakąś tam aprobatę bądź wyrzuty: "Wy znowu nic nie wiecie", "Toż to wstyd, wy się uważacie za uczniów szkoły średniej?". Zresztą podobne hasła słyszy się na wielu innych przedmiotach, w tym na nielubianej przeze mnie geografii. Uwierzycie, że przez te trzy lata ani razu nie zajrzeliśmy do atlasu? Hm, właściwie to z jednej strony mnie to cieszyło, a z drugiej przerażało. To tak średnio geografię przypomina, jeśli mam być szczera. Poza tym sporo nerwów mnie kosztuje ta jedna godzina tygodniowo. Bardzo nerwowa jestem, no i bardzo się stresuję, nawet podświadomie. No, a te lekcje do najmilszych nie należą, ale to już inna sprawa.
Żałuję, że przez te lata nie zajęłam się lepiej szlifowaniem angielskiego, bo aktualnie nie ma za bardzo czego szlifować. Na maturę się coś tam szykuję rozszerzoną, ale raczej (czyt. na pewno) to będzie rzeź niż łatwizna ;). Ponadto na polski rozszerzony też się machnęłam, ale to już w ogóle nierealne, zważając na mój ubogi zasób słownictwa i liczne błędy wszelakiej maści (to trochę denerwujące, kiedy na próbnej maturze masz podkreślone na czerwono 2/3 kartki, no ale cóż, takie są uroki tego egzaminu, no i genialność klucza przy okazji).
To schematyczne myślenie też jakoś mi nie przypasowuje, w ogóle zazwyczaj sytuacje stresowe ograniczają mnie na tyle, że nie jestem w stanie sklecić porządnie choćby zdania.
Nawiązując do lat poprzednich, no, gimnazjum bardzo dobrze wspominam. Nauczyciele byli o wiele bardziej sympatyczni i pomocni. No i niektórzy naprawdę dużo nas nauczyli. Pomijając fakt, iż klasę miałam dosyć, hm, specyficzną (bez bójek między dziewczynami się nie obyło, no i dosyć specyficznymi pyskówkami z nauczycielami od czasu do czasu). Najbardziej oryginalne pod tym względem były chyba lekcje fizyki, kiedy to padały naprawdę dziwne pytania (no, właściwie czasem nawet stwierdzenia typu :"Pan jest gejem"), wiecznie panował harmider, ale chyba on całkiem dobrze wspomina te dziewczyny, które były przyczyną tego ciągłego chaosu na zajęciach. Poza tym miło było chodzić wciąż do klasy z osobami znanymi już z podstawówki, które były ci bardzo bliskie, z którymi dużo cię łączyło.
Podstawówka także była całkiem przyjemnym okresem, naprawdę dobrze wspominam te lata
Myślę, że warto docenić okres nauki w szkole. Nawet jeśli często są to lata bezsensownego klepania tych samych frazesów bez przekonania, to można poznać wielu sympatycznych ludzi, no i może przypadkiem odkryć jakąś pasję. Czasem w końcu zdarza się poznać jakiegoś dobrego nauczyciela, którego na długo się zapamięta.
Wyrzec słowo, by stwierdzić, że głos
Jest krzykiem i nikogo to nie obchodzi
R.W.
Jest krzykiem i nikogo to nie obchodzi
R.W.
Pocieszę Cię ja mam w 1kl liceum 34h i absolwenci z mojego gimnazjum też opowiadali ,że się nudzili na lekcjach. Niestety ja tego powiedzieć nie mogę ,bo trafiłam z deszczu pod rynnę (z gimnazjum o wysokim poziomie z wyścigiem szczurów do liceum w którym chcą zrobić wysoki poziom ) i nauczyciele dbają o to żebyśmy mieli co robić xdDetox pisze:Ja mam 41 godzin w 2 gimnazjumAle z tego co absolwenci mojej szkoły mówią to nudzą się przez całe liceum bo nie mają robić

