ekshibicjonizm ubrany w słowa
Udało mi się poszerzyć etat w szpitalu do 3/4 i tak, łącznie z pozostałymi pracami mam 60 godzin tygodniowo. Plus ok. 14 godzin w dojazdach i pieszych wędrówkach. Raz w miesiącu weekend na kursy doszkalające.
Jest uzasadnienie. Kredyt mieszkaniowy, pragnienie prostych luksusów, jak kilka koncertów, może 2 płyty na miesiąc i z 3 wyjazdy wakacyjne. Niewiele w sumie, bo dokarmia mnie szpital, jedzenie jest zatem tańsze. I pomimo dużej satysfakcji z pracy, dobrze mi, gdy nie pracuję. Umiem się relaksować, gapić na kroplę deszczu na szybie i nie mam objawów pracoholizmu. Jeszcze.
I odruch Polaka, manifestujący swoją niedolę, co forumowy kolega opisał powyżej. Taki miałem pierwszy odruch, dając opis na gg o tychże godzinach. A przecież nie ma się czym chwalić. Właściwie to powód do zmartwienia. Ale wygrywa gdzieś narodowe myślenie martyrologiczne. Popatrzcie, jaki jestem pracowity! Jak umiem się zaprzeć! Nikt nie nazwie mnie leniem czy obibokiem. I mam prawo ponarzekać, jaki ten polski ustrój podły, by wciąż nie zarabiać kokosów i być 15,5 godziny dziennie poza domem...
I pędzę. W pracy jakość wciąż na takim poziomie, jak być powinna. Niedobitki snu załatwiam w autobusie w połowie dnia. Ba! Nawet taki pęd daje adrenaliny. Ale są i efekty uboczne. Czasem niewiele trzeba, by emocje niespodziewanie a widocznie, się pojawiły. Dziś, jak prowadziłem z Edytą grupę, poczułem, jak po latach udało się nam doprowadzić współpracę do takiego poziomu, że współgramy i w mig łapiemy swoje myśli w wypowiedziach, by je wzmocnić, kontynuować, rozwijać. Jak idealne małżeństwo. Jak to po raz kolejny, dziś, usłyszałem, pojawiły się łzy w oczach. Jesteśmy jedną energią, jednym światłem? Banalna sentencja z koncertu Madonny nabiera znaczenia.
Jest uzasadnienie. Kredyt mieszkaniowy, pragnienie prostych luksusów, jak kilka koncertów, może 2 płyty na miesiąc i z 3 wyjazdy wakacyjne. Niewiele w sumie, bo dokarmia mnie szpital, jedzenie jest zatem tańsze. I pomimo dużej satysfakcji z pracy, dobrze mi, gdy nie pracuję. Umiem się relaksować, gapić na kroplę deszczu na szybie i nie mam objawów pracoholizmu. Jeszcze.
I odruch Polaka, manifestujący swoją niedolę, co forumowy kolega opisał powyżej. Taki miałem pierwszy odruch, dając opis na gg o tychże godzinach. A przecież nie ma się czym chwalić. Właściwie to powód do zmartwienia. Ale wygrywa gdzieś narodowe myślenie martyrologiczne. Popatrzcie, jaki jestem pracowity! Jak umiem się zaprzeć! Nikt nie nazwie mnie leniem czy obibokiem. I mam prawo ponarzekać, jaki ten polski ustrój podły, by wciąż nie zarabiać kokosów i być 15,5 godziny dziennie poza domem...
I pędzę. W pracy jakość wciąż na takim poziomie, jak być powinna. Niedobitki snu załatwiam w autobusie w połowie dnia. Ba! Nawet taki pęd daje adrenaliny. Ale są i efekty uboczne. Czasem niewiele trzeba, by emocje niespodziewanie a widocznie, się pojawiły. Dziś, jak prowadziłem z Edytą grupę, poczułem, jak po latach udało się nam doprowadzić współpracę do takiego poziomu, że współgramy i w mig łapiemy swoje myśli w wypowiedziach, by je wzmocnić, kontynuować, rozwijać. Jak idealne małżeństwo. Jak to po raz kolejny, dziś, usłyszałem, pojawiły się łzy w oczach. Jesteśmy jedną energią, jednym światłem? Banalna sentencja z koncertu Madonny nabiera znaczenia.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Fajnie poczuć się wolnym. Lata całe, nie wiedziałem jak bardzo, czułem się więźniem różnych miejsc. Mam na myśli pracę. Dziwne, bo zawsze wiedziałem, że mogę się zwolnić, ale myślenie że żal ludzi, których się lubiło czy szefów, których za cośtam się szanowało, 3mało mocnymi więzami. Nie wiem, czy to już TA swoboda, ale końce coś otwierają. Fajne to. Jak dotychczas zmiana napawała lękiem, tak wczoraj, jadąc nocą przez Sosnowiec, poczułem frajdę. Że mogę zostawić stare, bo chcę. I że nic się nie zawali, a perspektywy są. Polska to duży kraj.
Ile razy przerabiałem częste przekonanie towarzyszące ludziom, że znane nam więzienie jest lepsze niż nieznana wolność. A przecież może być odwrotnie. Daj Boże, że to myślenie nie stanie się tylko chwilowe. Bo to dobrze być wolnym, jak śpiewał pewien znany piosenkarz na gie.
Dziś nawet wziąłem sobie wolne
.
Ile razy przerabiałem częste przekonanie towarzyszące ludziom, że znane nam więzienie jest lepsze niż nieznana wolność. A przecież może być odwrotnie. Daj Boże, że to myślenie nie stanie się tylko chwilowe. Bo to dobrze być wolnym, jak śpiewał pewien znany piosenkarz na gie.
Dziś nawet wziąłem sobie wolne

Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Kaem, fajnie że zdajesz sobie sprawę z własnego szczęścia. Ja na razie nie marzę o niczym bardziej jak o włsnie tym więzieniu, z którego się wyzwoliłeś. Ponadto, te marzenia przyprawiają mnie często o smutek, zamiast motywować do pracy. Może to po prostu zły początek roku był? Mniejsza o to...W każdym bądź razie warto wiedzieć, że gdy mi się więzienie znudzi to dalej są też jakies perspektywy
. OK, mykam.

Myślę, że forum dyskusyjne z zasady jest interaktywne i polega na wymianie myśli. A że są też działy nie związane z MJ, to czemu nie taki temat? Jak prześledzisz cały wątek zobaczysz, że swoje uwagi zastawia tu nie tylko autor tematu. Co do aprobaty, każdy ją lubi, ale krytyka też jest ważna i potrzebna, o ile umie się ją przyjąć, a ona sama nie jest agresywna. A że nie ma tu nagiej prawdy całej... No cóż. Nie byłoby już co odsłaniać później.
thewiz, z więzienia jeszcze nie wychodzę, ale zamieniam je na znacznie przestronniejsze. I przepustki będą! Napisz coś o swoim, jak możesz.
thewiz, z więzienia jeszcze nie wychodzę, ale zamieniam je na znacznie przestronniejsze. I przepustki będą! Napisz coś o swoim, jak możesz.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Dzis mam juz zupelnie inne podejscie do rzeczonego wiezienia. Jakos tak sie zdaza w tym moim zyciu, ze po etapie lekkiego marazmu przychodzi zazwyczaj mocniejszy niz zwykle optymizm. Tym razem jest jednak spowodowany tym, ze juz zarezerwowalam sobie cele w miejscu, o ktorym marzylam. Na poczatek nie bedzie zbytnio przestronna, ot kilka metrow kwadratowych wypelnionych moimi nadziejami i checiami. Mam nadzieje, ze z czasem pod wplywem biezacych zdarzen, dokonan i nieustannej pracy powiazanej z niczym innym lecz z nauka powiekszy sie do odpowiednich rozmiarow. Jednak nie moge narzekac, najprawdopodobniej zostanie mi sporo miejsca na oddech. Poza tym jak juz napisalam, ja o tym wiezieniu niejako marzylam wiec ze spelnienia marzen musze byc zadowolona. I szczerze sie ciesze. Mam perspektywy, bo to ja wplywam na otoczenie a nie poddaje sie biegowi wyznaczonemu przez obce osoby z zewnatrz. Chcialoby sie rzecz- kazdy kowalem swego losu jest. Dzis etap zalatwiania uniformu. Bez obaw, paski sa wciaz w modzie
.
PS. Czytales 17 sekunt P. Guldy? Siegnij jesli nie. Tam autor o wiezieniu duzo wspomnial.

PS. Czytales 17 sekunt P. Guldy? Siegnij jesli nie. Tam autor o wiezieniu duzo wspomnial.
O ilu miejscach wszyscy wiemy, a tak niewielu tam było. Z mojej wizyty w więzieniu najbardziej zwyczajnymi okazali się ludzie. Miejsce jest ponure. Ten spacernik taki klaustrofobiczny, mury zasępione, a pomieszczenia ponure przeokropnie. Wszelkie rysunki, mające zachęcać do nie picia przypominają drzeworyty ze średniowiecza na tyle, że aż mnie się zachciało być alkoholikiem, by chemicznie rozweselić te widoki w swojej głowie.
Zastanawiam się, co trzeba przeżyć, by doprowadzić do tego, by stać się skazanym. Motywacje są po obu stronach- penitencjariuszy i strażników. Jak nieoczekiwanie miło mi się zrobiło, jak ponownie zacząłem pracę w kolejnym miejscu, bo... Miałem widok na polanę. W pozostałych miejscach takie widoki, jak bohater Eraserhead- widok na mur albo na sąsiadujący budynek. Zero przestrzeni. Tak i tu, gdzie słowo wolność uchodzi za pragnienie, a którego przecież się pozbawiło z własnego wyboru.
Całe lata można poznawać kolejne rzeczywistości, kolejne punkty odniesienia. Teraz perspektywę przestępcy, perspektywę sprawcy przemocy. Nie akceptuję takiego zachowania. Będzie toczyć się wewnętrzna walka na jakimś poziomie.
Kolejna perspektywa. By móc w życiu spoglądać z rożnych punktów. Rozwój zawodowy. Osobisty. Dobrze wiedzieć, do czego nie dopuścić, prawda?
______________________
Człowiek jest niczym wiatrak. Stoi na rozległej równinie i energicznymi gestami odpędza od siebie wszystko, co się doń zbliża.
Od następnego wiatraka dzieli go pusta przestrzeń.
Zastanawiam się, co trzeba przeżyć, by doprowadzić do tego, by stać się skazanym. Motywacje są po obu stronach- penitencjariuszy i strażników. Jak nieoczekiwanie miło mi się zrobiło, jak ponownie zacząłem pracę w kolejnym miejscu, bo... Miałem widok na polanę. W pozostałych miejscach takie widoki, jak bohater Eraserhead- widok na mur albo na sąsiadujący budynek. Zero przestrzeni. Tak i tu, gdzie słowo wolność uchodzi za pragnienie, a którego przecież się pozbawiło z własnego wyboru.
Całe lata można poznawać kolejne rzeczywistości, kolejne punkty odniesienia. Teraz perspektywę przestępcy, perspektywę sprawcy przemocy. Nie akceptuję takiego zachowania. Będzie toczyć się wewnętrzna walka na jakimś poziomie.
Kolejna perspektywa. By móc w życiu spoglądać z rożnych punktów. Rozwój zawodowy. Osobisty. Dobrze wiedzieć, do czego nie dopuścić, prawda?
______________________
Człowiek jest niczym wiatrak. Stoi na rozległej równinie i energicznymi gestami odpędza od siebie wszystko, co się doń zbliża.
Od następnego wiatraka dzieli go pusta przestrzeń.