Żałuję, że dopiero teraz się tu loguję no, ale cóż. Człowiek mądry po szkodzie:-p W porównaniu z ludżmi, którzy są fanami Michaela od 20 lat, mój raptem 3 letni staż jest śmieszny...ale jakże intensywny. Byłam przedtem na wielu stronach, portalach, itd, ale wszędzie musiałam znosić wyzwiska na Michaela, znosić prymitywnych ludzi i wykłócać się z nimi w jego obronie. Tu na szczęście nie ma chyba takich osób - w końcu wszyscy tutaj go kochamy, prawda?
Powiedzcie mi, czy Wy też nie możecie się pogodzić ze śmiercią Michaela? Od 26 czerwca chodzę jak przetrącona, a pogrzeb rozwalił mnie na drobne.Tłumaczę sobie, że jemu jest teraz znacznie lepiej, ale to niewiele pomaga. Strasznie mi go brakuje.Jak Wy sobie z tym radzicie?



