Nigdy nie odczuwałam potrzeby dołączenia do forum o MJ. W czasach, gdy ja go słuchałam, nie było jeszcze Netu.
Teraz czuję potrzebę bycia w grupie...
Moja przygoda z MJ zaczęła się 16 lat temu. Mam 23.
On sprawił, że jestem tu, gdzie jestem. On sprawił, że nauczyłam się angielskiego. Skończyłam anglistykę.
Dzisiaj płaczę...
Choć nigdy nie widziałam go na żywo, zawsze w głębi duszy miałam nadzieję, że "kiedyś" go zobaczę. Kiedyś niestety nigdy już nie nastąpi.
Nie umiera się tak młodo. Nieśmiertelni nie umierają...
Michael, dziękuję za wszystko.
Ioreta... Dziękuję za wszystko
Dobrze wiem co czujesz... Mój okrez fascynacji i aktywnego 'fanowania' też przypadł na czasy trochę dawniejsze, a teraz jestem w rozsypce i nie mogę uwierzyć, że Jego już nie ma. Nawet nie spodziewałam się że tak mocno tę stratę przeżyję... Myślę o tym, że dzięki Niemu właśnie nauczyłam się angielskiego, dzięki Niemu zdobyłam tę wrażliwość na świat i innych ludzi, dzięki Niemu przeżyłam wiele cudownych, niezapomnianych chwil. Teraz odgrzebuję bilety koncertowe sprzed przeszło 10 lat, gapię się na autograf, który zdobyłam podczas Jego wizyty w Warszawie, przypominam sobie dokładnie każdy szczegół i ogarnia mnie ogromne wzruszenie i łzy napływają mi do oczu... W takich chwilach dobrze mieć forum takie jak to.
Pozdrawiam serdecznie.
Pozdrawiam serdecznie.
- insomniaof
- Posty: 793
- Rejestracja: ndz, 29 mar 2009, 11:12
- Lokalizacja: Neverland

